28 marca 2011

"Odcień fioletu" Jeri Smith-Ready

Widzi duchy.
Słyszy ich słowa.
Zna ich tragiczne historie.
Musi mówić w ich imieniu, by mogły przejść do innego świata i zaznać spokoju…

Teraz ten przeklęty dar może dać jej największe szczęście… albo kazać wybierać:  pomiędzy światem żywych i umarłych, pomiędzy dawną miłością spowitą w odcień fioletu a nowym uczuciem rozkwitającym w blasku słońca…

Niesamowicie dobra historia i intrygujący początek nowej serii. Jeri znów pokazała, dlaczego jest jedną z moich ulubionych autorek.
- P.C. Cast, autorka serii „Dom Nocy”

"To miały być najlepsze urodziny w życiu. Zespół Logana miał zagrać koncert, a Aura planowała romantyczny wieczór, który jej chłopak miał zapamiętać do końca życia. Nie przypuszczała, że ta noc okaże się jego ostatnią.
Nagła śmierć Logana pogrąża Aurę w rozpaczy. Straciła go. Ale niezupełnie…
Jak wszyscy urodzeni po Przemianie, Aura widzi i słyszy duchy. Zawsze nienawidziła swojej tajemniczej zdolności. Zawsze pragnęła dowiedzieć się, dlaczego wydarzyła się Przemiana, żeby móc ją cofnąć. Ale nie teraz, kiedy jest przy niej duch Logana…
Lecz nagle w życiu Aury pojawia się ten drugi. Serce Aury należy do nich obu – żywego i martwego. I obaj wiedzą coś, co może odsłonić tajemnicę Przemiany…"



Wiecie, jaki był mój największy problem? Czego najbardziej się bałam? Wręcz panicznie? Śmierci ukochanej osoby. Śmierci tak dołującej, definitywnej, zamykającej wszystko. Śmierci, która pozbawi marzeń, nadziei, która odbierze możliwość przebywania razem. Śmierci, na którą ludzie będą umieli powiedzieć jedyne "Czas leczy rany". Ale to nie takie proste...

Kiedy więc sięgnęłam po Odcień fioletu, miałam wrażenie, że to będzie książka trochę o moim strachu. O tym, że aby nigdy nie zaznać tego bólu, jestem sama. Tak sądzę...

Aura i Logan to była idealna para. Byli w sobie szaleńczo zakochani, choć bohaterka wciąż czuła strach. Strach, że jej ukochany, kiedy stanie się gwiazdą rocka, zacznie żyć koncertami, będzie spotykał się z milionem fanek i kiedyś być może przestanie kochać Aurę. A tego by dziewczyna nie zniosła.

Dlatego kiedy dochodzi do wymarzonej nocy wielkiego koncertu zespołu Keeley Brothers, gdzie Logan i jego rodzina zgotowali publice wielkie szoł, nadeszła chwila na prywatne przyjęcie w ich domu. Logan miał urodziny, a Aura postanowiła dać mu najlepszy z możliwych prezentów - siebie. Chcieli się kochać, by zapieczętować swoją miłość, ale okazało się, że coś poszło nie tak. Głupota, jaką wykazał się Logan, zabiła go. A Aura poniekąd była tego świadkiem i obwiniała siebie, że nie umiała mu odpuścić. Wierzyła, że to jej wina.

Śmierć ukochanej osoby jest bolesna, ale można z nią sobie poradzić, kiedy ustalimy, że to koniec. Aura nie miała tej możliwości. Logan był duchem, a ona, jako Poprzemienna, widziała go. Miała więc świadomość, że jej ukochany nie odszedł do lepszego świata, bo nie mógł. Nie chciał zostawić ani jej ani swojej rodziny, pogrążonej w żałobie. To sprawia, że Aura podejmuje trudne i może trochę dziwne decyzje, choć z punktu widzenia osoby, która straciła radość życia, może były to słuszne kroki...?

Co więcej, dziewczyna nie umiała dopuścić do siebie myśli, że mogłaby, że chciałaby być z kimś innym. Ale kiedy pojawia się przystojny i czarujący Zachary, ma mętlik w głowie...

Społeczeństwo w powieści Jeri dzieliło się na przed i poprzemiennych. Przedprzemienni to wszyscy ludzie, którzy urodzili się przed Aurą. Oni nie widzieli duchów, ale mieli wszelką wiedzę dotyczącą ich egzystencji i możliwości ochrony przed nimi. Poprzemienni, tacy jak Aura, widzieli duchy i nawet mogli z nimi rozmawiać. Może się to wydawać fajne, ale niestety - na dłuższą metę takie życie było irytująco męczące.

Jeśli chodzi o samą książkę, jest napisana całkiem zwyczajnie. Autorka stara się opowiedzieć historię w sposób, który miałby ścisnąć czytelnika za serce, jednak nie do końca tak jest. Osoba, która nie wczuje się w sytuacje Aury, raczej by się wynudziła, czytając Odcień fioletu. Więc o ile pomysł na książkę jest genialny, o tyle wykonanie nieco gorsze.

Dla mnie to była lektura, która dała mi trochę nadziei, że miłość może być nawet poza grób. Co za idiota bowiem wymyślił słowa małżeńskiej przysięgi „i nie opuszczę cię aż do śmierci...”?! A co potem? Finito? Zapominamy, bo ukochana osoba umarła? Szukamy pocieszenia gdzie indziej?

Farsa!

Książkę oceniam mimo to dobrze, mogę dać 8/10. Trochę przykre, że zmieniono tytuł, oryginalny Shade wydaje się dużo lepszy. No i okładka... Suknia jak z romansu historycznego. Niestety, średnio przyciąga uwagę...  Jednak mimo to zaskakujące zakończenie i decyzje bohaterki aż zmuszają nas do sięgnięcia po kolejną część. I na pewno nie omieszkam tego zrobić!

A na koniec polecam Trailer książki!

7 komentarzy:

  1. No to mnie zachęciłaś!!
    Muszę poszukać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam mieszanie uczucia, co do tej książki. Chciałam zakupić "Odcień fioletu" już jakiś czas temu, ale się rozmyśliłam, a twoja recenzja nie bardzo ułatwia mi wybór, odnośnie ewentualnego kupna... Muszę również przyznać, że zdziwiła mnie twoja ocena 8/10, bo czytając recke nie spodziewałam się, że ocenisz książkę Jeri Smith-Ready tak wysoko ;P No cóź, może kiedyś kupię i przeczytam, a na razie zajmę się czymś innym. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurde no, musze to skądś wytrzasnąć!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam w planach, chociaż po Twojej opinii czuję się trochę... rozchwiana xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mnie zachęciłaś, teraz muszę oddać się poszukiwaniom;)

    OdpowiedzUsuń
  6. No i dalej nie wiem. Niby fajnie, niby okey ale czy na pewno ? Co do zakupu chyba sie wstrzymam, no ale chociaż jak tak wysoko oceniłaś książkę to juz sama nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem oczarowana tą książką, tarfiła ona do mojego serca. Polecam ją każdemu :D
    Tirin, świetna recenzja, choć nie ze wszystkim się zgadzam ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Ten blog tworzę dla Was i każdy Wasz komentarz to dla mnie motywacja do dalszego pisania. Dziękuję, że jesteście tu ze mną! :)