10 marca 2011

"Osobiste demony" Stacia Kane

"Zabawny, seksowny i niebezpieczny romans pani psycholog z San Francisco z demonem


Zabiję twoje demony – obiecuje doktor Megan Chase w swojej audycji radiowej. Pacjenci jej wierzą. Demony też… i traktują to bardzo serio, chociaż pani psycholog nie ma pojęcia o ich istnieniu. Zabójczo przystojny Dante bardzo szybko otwiera jej oczy na obecność innego świata… do którego sam należy. Dlaczego? Bo jego zadaniem jest chronić Megan - jedyną śmiertelniczkę, która może pomóc demonom w walce z potężnymi przeciwnikami. Ale czy zdoła ją ocalić - przed mitycznym potworem i swoim demonicznym urokiem?"

Zaintrygowała mnie tematyka tej książki, dlatego skusiłam się na jej zakup. Demon i śmiertelniczka? Bardzo mi to przypomniało Sagę o Ludziach Lodu, a dokładniej historię z tomu 33-go.

Megan, główna bohaterka, jest kobietą niezależną, o pewnej pozycji społecznej, na którą ciężko pracowała. Niestety skrywa też okropną tajemnicę z lat młodości, której nie potrafi nikomu wyjawić i zamyka swój umysł na wspomnienia.

Poznajemy ją, kiedy rozpoczyna audycję radiową, jak co tydzień, wysłuchując problemów pacjentów "na telefon". Uważa, że jest w stanie im pomóc, otwiera na nich swój umysł i przechwytuje (dzięki paranormalnym zdolnościom) ich emocje i przeżycia. Ale tym razem jest inaczej. Odzywa się do niej kobieta, przez którą Megan zauważa coś przedziwnego - w wizjach pokazuje się dziwna siła bądź istota, która wywołuje w terapeutce przerażenie. I wie, że nie może pomóc kobiecie, która do niej zadzwoniła, jeśli ta tej pomocy nie będzie chciała.

Po powrocie do domu Megan spotyka dziwnego mężczyznę. Przedstawia się on jako Greyson Dante i pragnie złożyć jej ofertę współpracy, lecz ona nie jest pewna, czy chce ją przyjąć. Grając na zwłokę, postanawia przemyśleć sprawę, a Dante prosi ja o jedną rzecz - by nie przyjmowała żadnych innych ofert. Jakże więc zastanawiające staje się to, kiedy już następnego dnia zaczynają dziać się dziwne rzeczy, a wkrótce o współprace z nią zawalczy inny znany terapeuta - Arthur Bellingham (Art), a także dziennikarz Brian Stone, który ma za zadanie przeprowadzić z nią wywiad. (Wkrótce potem okazuje się, że Stone ma podobne jak Megan zdolności paranormalne.) Tymczasem do domu głównej bohaterki włamują się demony i zombie, które chcą ją przechwycić, a Greyson (zauważmy, że też jest demonem) postanawia wynająć ochroniarzy w postaci trzech demonicznych braci - Malleusa, Maleficarum i Spuda, którzy nie odstępują Megan na krok, oraz przedstawia ją czarownicy, która ma pomóc dziewczynie panować nad swoimi mocami. Dlaczego? Bo nagle świat demonów z nieznanego bohaterce powodu zaczyna się nią interesować, gdyż przedstawiała się jako "pogromca demonów". Czy zwykła śmiertelniczka mogła zagrażać takim silnym istotom? Wtedy też zaczyna się wyścig z czasem o wolność. Megan coraz bardziej o dziwne zdarzenia podejrzewa Arta, który nagle bardzo zaczął się nią interesować, a tym samym zbliża się do Dantego. Wzajemne przyciąganie sprawia, że w końcu ulega temu demonicznemu urokowi, wpadając w jego silne ramiona (a jakże, przecież musiał być super przystojnym kolesiem, inaczej nie byłoby romansu stulecia).

Dlaczego Dante interesował się Megan? Kim był pracodawca Greysona? Co w tym wszystkim robił Brian Stone i dlaczego nagle Artowi tak zależało na współpracy z główna bohaterką? No i jaką tajemnicę kryje umysł Megan, tajemnicę, z którą ona sama nie może sobie poradzić? To już pozostawiam do odkrycia przez czytelnika.

Jak oceniam tę lekturę? Miło się ją czyta, szybko i z zainteresowaniem. Pojawiają się sceny erotyczne i trzeba przyznać, że są całkiem estetycznie przedstawione. Przecież to chyba oczywiste, że pani terapeutka musiała w końcu wpaść w ramiona superprzystojnego demona, czyż nie? No a sam Greyson jest ucieleśnieniem mrocznego, idealnego kochanka - niedostępny, przystojny i namiętny. O tak, czego chcieć więcej.

Lekturę oceniam pozytywnie, ale bez szaleństwa. Niektóre pomysły były ciekawe, np. sama historia demonów, ich hierarchie, opisy ich życia i zachowań, oraz to, że każdy z nas ma własnego, osobistego demona, który każde nam robić różne złe rzeczy. Ale wszystkie te wątki wydawało się powierzchowne, jak mdła otoczka tak naprawdę jedynej istotnej rzeczy w książce - romansu głównych bohaterów. Bo namiętności i pasji w książce nie brakuje, to przyznać muszę. I być może to nadaje dziełu pani Kane ostrzejszego smaczku.

Z ciekawości sięgnę po kolejną część tej historii. Ale nie jest to priorytet, a książka sama w sobie znośna. Do przeczytania na jeden raz, w zimowy wieczór, by później pomarzyć sobie o własnym demonie... ;)
Ocena 7/10.

PS Polecam jako podkład muzyczny "Monster" Lady Gagi. Jak dla mnie, świetnie oddaje ducha tej książki:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ten blog tworzę dla Was i każdy Wasz komentarz to dla mnie motywacja do dalszego pisania. Dziękuję, że jesteście tu ze mną! :)