01 grudnia 2011

"Strąceni" Gwen Hayes

"W jej snach jest jak ze snów: uwodzicielski, czuły, piękny.
To dlaczego odtrąca ją na jawie?
Życie siedemnastoletniej Thei zawsze pełne było zakazów i nakazów. Ojciec nie pozwalał jej spotykać się z koleżankami
, ani umawiać z chłopcami. Nigdy nie miała takiej swobody, jak inne dziewczyny w jej małym miasteczku.
A potem zaczęły ją nawiedzać sny. Straszne i piękne. Gdzie błądziła w labiryncie cierni i przemierzała rzekę łez. I gdzie był On.
I nagle chłopak ze snów pojawia się w jej szkole.

Jest cudowny. Pociągający jak magnez. Ale inny niż w snach.
Dlaczego za dnia ją odpycha?
Jaką skrywa tajemnicę?
Miłość Thei jest silniejsza niż strach, nawet gdy odkryje jego straszliwy sekret.
I gdy przyjdzie jej wybierać między miłością a sobą samą..."


Poświęcenie to szlachetny uczynek płynący prosto z serca. Czysty, pełen emocji i ukrytego przesłania, który nie powinien oczekiwać czegoś w zamian, który oddaje istotę głębokiej miłości. I szalony, jeśli poświęcamy coś naprawdę cennego dla człowieka, który być może na to nie zasłużył. Lecz jak wyglądałaby miłość, gdyby nie potrzebowała naszej ofiarności? Czy w ogóle byłaby "miłością"?

Theia zawsze była grzeczną i przykładną córką z dobrego domu. Jej despotyczny ojciec dokładał bowiem wszelkich starań, by zrobić ze swojego dziecka chodzący ideał. Jednak czego można oczekiwać od młodego dziewczęcia, które ma dopiero siedemnaście lat i w dodatku szalonych przyjaciół u boku? Pewnego wieczoru życie Thei ulega jednak nagłej zmianie - wszystko za sprawą chłopaka, który... spada z nieba. I do tego płonie! Dziewczyna jest tym wstrząśnięta – staje się świadkiem umierania w okropnych męczarniach. Jak Ty byś zareagowała w takiej sytuacji? Theia mogła tylko patrzeć – bezradna i zagubiona.

A potem zaczynają się sny. Sny o pięknym nieznajomym, który uwodzi i czaruje. Czy więc to nie dziwne, że nagle ten sam chłopak pojawia się w szkole i – na domiar złego – zachowuje się zupełnie inaczej, niż jego wersja z sennych marzeń? Theia jednak nie zamierza odpuścić – chce dowiedzieć się prawdy o tym, co łączy postać z jej snów z obiektem westchnień wielu dziewcząt ze szkoły. Lecz ta wiedza może zmienić jej życie raz na zawsze...

Po Strąconych sięgnęłam w zasadzie tylko dlatego, że namówiła mnie do lektury Przyjaciółka. I chwała jej za to, bo to był strzał w dziesiątkę. Nie spodziewałam się bowiem, że opowieść z grubsza wyglądająca dość schematycznie (patrząc po niezbyt zachwycającym opisie) może być tak niesamowicie niekonwencjonalna i zaskakująca!

Autorka tworzy historię za pomocą prostego i sugestywnego języka, a narracja przedstawiona z punktu widzenia bohaterki – pierwszoosobowa – ukazuje nam rzeczywistość i sposób  myślenia nastolatki. Ale jest tez niespodzianka - spory fragment książki został przedstawiony także z męskiego punktu widzenia, co ubogaca fabułę i wprowadza niemałe zamieszanie w emocje czytelnika. Historia Thei jest żywa i pełna niezwykłych wydarzeń, a sposób opisywania scen – wyrazisty i obrazowy. Dzięki temu z perfekcyjną dokładnością otrzymujemy wizję przeżyć bohaterów, zatapiając się w ich niezwykłą rzeczywistość.

Kreacja postaci także mile zaskakuje, o ile nie powinnam rzec – szokuje! Theia jest po prostu niezwykła i z marszu ją polubiłam – dzięki naturalności i wrodzonemu, nieprzeciętnemu intelektowi, z którym nieczęsto mamy do czynienia w paranormalach przedstawianych z punktu widzenia nastolatek. Nie dostrzeżemy tu infantylnego podejścia  do życia czy typowych dla tego wieku naiwnych przekonań i szczeniackiego zachowania. Sylwetki przyjaciół dziewczyny także zostały dopracowane wyjątkowo szczegółowo, dzięki czemu w zasadzie od razu mogłam ocenić, z jakimi sympatycznymi ludźmi mam do czynienia. Jednak na największą uwagę, tak naprawdę, zasługuje postać męska – tajemniczy nieznajomy został stworzony po to, by uwieść nie tylko niewieście serca w szkole Thei, lecz także czytelniczki. A ja jestem właśnie jedną z nich.

Świat przedstawiony przez Gwen trochę przypominał mi klimatem Pożeracza Snów, natomiast pojedyncze sceny i dialogi – w pierwszej części książki – miały w sobie co nieco ze znanych już „klasycznych” powieści młodzieżowych. Czy to minus? Być może ktoś się uprze i uzna to za brak oryginalności, lecz dla mnie nie była to żadna większa zbrodnia, gdyż tak naprawdę powieść pani Hayes wychodzi poza ramy klasyczności, wprowadzając istny zamęt w umysły czytelników. Autorka kreuje świat baśni i snu z elementami groteski i horroru, a jej zręczne operowanie słowem sprawiło, że książka jest jak film, dokładna w każdym szczególe. Poza tym przewijający się w powieści motyw dance macabre nadaje dziełu upiorności i oryginalności. A przy tym uwodzi i olśniewa.

Strąceni to jedna z tych historii, którą mogłabym czytać wciąż i wciąż od nowa, a towarzyszące lekturze emocje ponownie rozdzierałyby moją duszę na kawałeczki, wywołując uczucia zarówno bolesne, jak i ekstatyczne jednocześnie. Tak, taka właśnie jest powieść Gwen Hayes – obłędnie nieprzeciętna. Zatem poza stwierdzeniem GORĄCO POLECAM, mogę jeszcze dla formalności tylko dodać, że dzieło to oceniam na 6/6!

Original: Falling Under
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 12.07.2011
Znaleziony w sieci trailer 
(przeciętnie zwyczajny, ale zawsze coś) :


A na koniec tylko dodam, że podczas lektury all time słuchałam utworu Rush Rush, który niezwykle pasuje mi do tej książki. Enjoy!

10 komentarzy:

  1. Wysoka ocena i jak widac zasłużenie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Udzielił mi się twój zachwyt nad tą książką, choć jeszcze jej nie poznałam. Zaciekawiłaś mnie jednak ogromnie i koniecznie chce poznać bliżej "Strąceni".

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam obawy przed sięgnięciem po tę pozycję, ale jak widać - były one zupełnie bezpodstawne. Skoro tak zachwalasz "Strąconych", to z pewnością po nich sięgnę. Mam tylko ogromny problem. Czasu coraz mniej, zwłaszcza, że święta się zbliżają, a na półkach z nieprzeczytanymi książkami powoli zaczyna brakować miejsca...
    W bibliotece tej pozycji niestety nie ma, dlatego dołożę ją do prezentu mikołajkowego, który ostatnio kupiłam, za fundusze mamy - "Dzieci Cienie". Jak mi się nie spodoba, to będzie na Ciebie! Uprzedzam! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. recenzja mnie zaciekawiła przy najbliższej możliwej okazji z pewnością sięgnę po "Strąconych" :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam prawie całą tę książkę i zdecydowanie daleko mi do Twoich zachwytów, chociaż nie przeczę, że powieść ma w sobie jakiś niepowtarzalny urok, ponadto jest niesamowicie klimatyczna. ;) Generalnie, uważam, że szata graficzna "Strąconych" jest o wiele lepsza od treści. xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę, że książkę oceniasz baardzo wysoko. Mam ją w planach, ale z priorytetem raczej niewielkim - w końcu to KOLEJNY paranormal...

    OdpowiedzUsuń
  7. Miałam ją w planach, ale zrobiłaś mi jeszcze większą ochotę na tą pozycję !

    OdpowiedzUsuń
  8. Okładka jest cudna, a na samą książkę mam wielką ochotę :).

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Na liście jest (czego tam nie ma), ale skoro mówisz, że pachnie Pożeraczem snów i jeszcze ten płonący człowiek spadający z nieba... Mam na nią coraz większą ochotę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mi książka nie przypadła za bardzo do gustu :-( Po prostu niczym mnie nie zaszokowała, ale okładka... przyciąga. :-) To trzeba przyznać.

    OdpowiedzUsuń

Ten blog tworzę dla Was i każdy Wasz komentarz to dla mnie motywacja do dalszego pisania. Dziękuję, że jesteście tu ze mną! :)