28 sierpnia 2012

"Uprowadzona" Lucy Christopher

"Ta historia mogła się przydarzyć każdej dziewczynie. 
Tak, tobie też.
 Lotnisko. Oczekiwanie na przygodę. 
Przystojniak, który proponuje ci kawę. 
A po chwili jesteś na końcu świata, zdana na łaskę i niełaskę porywacza.
Czy przetrwasz?
Czy wrócisz do swojego życia?
A co będzie, jeżeli się zakochasz?"


Lotnisko, ostatnia godzina do odlotu, gwar i setki ludzi przemierzających zatłoczoną halę, ryk silników samolotów w oddali. Gemma właśnie stoi w kolejce po kawę, gdy poznaje tajemniczego, młodego mężczyznę. Nieznajomy proponuje jej kawę, siadają razem przy jednym stoliku. Rozmawiają chwilę, trochę nieporadnie, jak to podczas pierwszego spotkania. On się denerwuje, ona także jest onieśmielona. Przedstawiają się sobie. Tyler, takie proste imię, prawda? Ona ukradkiem wypatruje rodziców, chociaż wie, że czekają na nią całkiem niedaleko. A potem coś się dzieje. Z nią. I nim się spostrzega, zostaje uprowadzona...

Zobaczyłeś mnie, zanim ja zauważyłam ciebie.” *

Powieść Lucy Christopher to jedna z tych książek, po które za żadne skarby bym nie sięgnęła, gdyż z okładki i opisu nie spodziewałabym się niczego więcej poza lekką opowiastką dla nastoletnich panien. Ale zaryzykowałam, wszak tyle pozytywnych opinii poznałam w ostatnim czasie. I pierwsze, co mnie uderzyło, to nota od wydawcy, który przyznaje, że jest zaskoczony zdumiewającym wydźwiękiem tej powieści. Może bym się nawet zaśmiała i powiedziała, że kręci – każdy wydawca będzie promował swoją powieść najlepiej, jak potrafi. Ale to nazwisko wydawcy powstrzymało mnie przed wykrzywieniem ust w pobłażliwym uśmieszku. Autorem słów jest bowiem nie kto inny, jak odkrywca Harry'ego Pottera. Nie pozostało mi więc nic innego, jak mu zaufać.

Najdziwniejsza w tej powieści jest narracja – pierwszoosobowa, z punktu widzenia bohaterki, pisana w czasie przeszłym w formie... listu do porywacza. Gemma (mam do tego imienia sentyment, bo lata temu przyjęłam je na bierzmowaniu) zwraca się bezpośrednio do swojego oprawcy i opowiada o tym, co czuła od pierwszej chwili, gdy go zobaczyła, przeklinając jednocześnie siebie za naiwność i łatwowierność. Po kolei opisuje wszystkie wydarzenia od momentu spotkania i porwania, nie szczędząc szczegółów, nawet tych najbardziej szokujących. Czytelnik obserwuje, jak młoda, ledwie szesnastoletnia dziewczyna zostaje wywieziona przez młodego mężczyznę z kraju, a następnie ukryta w miejscu – można by rzec – zapomnianym przez Boga. Strach Gemmy, ale i pewna rozwaga w doborze słów oraz w języku, którym się posługuje sprawiają, że jej historię czytamy z zapartym tchem, całkowicie niezdolni wybiec myślami w poszukiwaniu możliwej drogi ucieczki. Nawet nie jesteśmy w stanie pomyśleć o tym, co może się za chwilę wydarzyć...

Te niebieskie oczy, tak bardzo niebieskie, lodowato błękitne, patrzyły na mnie, jakbym to ja mogła je rozgrzać. Wiesz, te twoje oczy są piękne, a ich spojrzenie ma dużą siłę.” **

Akcja mknie od pierwszej strony – zostajemy wciągnięci w wir wydarzeń, by razem z nastolatką znaleźć się w rękach porywacza i razem z nią próbować wydostać się z pułapki. Im jednak dłużej obserwujemy jej próby ucieczki, tym bardziej zdajemy sobie sprawę, że finał nie będzie łatwy. Nawet w najśmielszych wyobrażeniach jednak nie spodziewałam się tego, co otrzymałam. Zakończenie wycisnęło ze mnie łzy, odarło z wszelkiej radości i nadziei oraz siły, by walczyć z odrętwieniem po skończonej lekturze. Byłam wypruta z emocji, przerażona i zaskoczona jednocześnie, choć podświadomie wiedziałam, co mnie czeka. Autorka z niesamowitą wprawą bawi się emocjami czytelnika, prowadząc go nad krawędź przepaści, a potem zadaje jedno proste pytanie – jak ty byś postąpił?

Najbardziej wkurza mnie infantylność naszej polskiej okładki. Tak, dobrze przeczytaliście – wkurza. Jest całkowicie niekompatybilna z treścią powieści – wprowadza w błąd potencjalnego odbiorcę, który – widząc te słodkie odcienie różu i klucz z oczkiem w kształcie serca – będzie spodziewał się cukierkowej historii o nastoletniej miłości. A potem sięga po powieść, zaczyna czytać i... jest zaskoczony! Bo przecież to nie jest cukierkowa opowiastka, nie ma w niej beztroski i szaleństwa, nie ma motyli w brzuchu, nie ma szkolnych korytarzy i przystojniaków na balu absolwentów. Jest tylko on, porywacz. I jego ofiara. Oraz trudne, pełne sprzeczności uczucia.

Uprowadzona Lucy Christopher to powieść niezwykła, kontrowersyjna i naprawdę przerażająca w swojej prostocie i wyważonej narracji młodej dziewczyny. To historia o poszukiwaniu ocalenia za wszelką cenę, o sile strachu, niepewności, ale także o próbie odkupienia win, chęci zrozumienia otaczającego nas świata i zespolenia się z nim. Może nawet o nadziei? Świetnie wykreowane sylwetki głównej dwójki bohaterów pozwalają wtopić się w fabułę i poczuć wszystkie te emocje, które targały postaciami – ona, młoda dziewczyna, która desperacko szuka wyjścia z sytuacji oraz on – doświadczony przez los i niełatwe życie porywacz, który wcale nie przypomina gangsterów z hollywoodzkich filmów. To właśnie ta dwójka sprawiła, że o książce nie sposób zapomnieć! Uprowadzoną oceniam na 5+/6 i polecam szczerze dosłownie każdemu – nie dajcie się zwieść infantylnej okładce, ta powieść ma w sobie coś więcej, niż tylko imiona i obrazy. Ma w sobie dojmującą, chwytającą za serce historię, która zwala z nóg!

Original: Stolen, A letter to my captor
Wydawnictwo: Wilga
Data wydania:  21.05.2010
* cytat str.  7
**cytat str. 7

26 sierpnia 2012

"Światła pochylenie" Laura Whitcomb

"Ktoś na mnie patrzył. To dość niezwykłe uczucie, kiedy jest się martwym..."

Duch Helen przebywał właśnie w klasie angielskiego szkoły średniej, kiedy to poczuła - po raz pierwszy od 130 lat patrzyły na nią ludzkie oczy. Oczy należące do chłopca, który aż do tej chwili niczym szczególnym się nie wyróżniał. Równocześnie przerażona i zaintrygowana Helen zaczyna czuć, że coś ją do niego przyciąga. Fakt, że on przebywa w ciele, a ona nie, stanowi dla nich pierwsze wyzwanie. Walcząc o znalezienie drogi do bycia razem, odkrywają sekrety swojej własnej przeszłości jak również szczegóły z życia młodych ludzi, których ciała przejęli.


Helen jest duchem zatrzymanym pomiędzy tym a tamtym światem, niezdolnym do pójścia dalej, do odnalezienia tzw. "wiecznego spokoju". Takich, jak ona, nazywa Światłem – to istoty, które muszą odpokutować za grzechy swojej przeszłości. Przez 130 lat Helen wiedzie żywot ducha nawiedzającego swojego gospodarza, a gdy ją poznajemy, właśnie przebywa na lekcji angielskiego w szkole średniej. Jest spokojna i jednocześnie nieco zrezygnowana aż do chwili, gdy niespodziewanie czuje na sobie czyjś wzrok. Dziewczyna uświadamia sobie wówczas, że młody, niczym niewyróżniający się chłopak patrzy wprost na nią. Pierwszy raz od lat bohaterka czuje się niepewnie – jak to możliwe, że Żywy ją widzi? Czy coś jest z nią nie tak? Czy inni także mogą ją zobaczyć? Aż wreszcie – co się stanie, kiedy Światło i Żywy będą mogli się ze sobą porozumieć?

Po Światła pochylenie sięgnęłam w dużej mierze ze względu na pozytywne opinie i ciekawą, przykuwającą wzrok okładkę, choć opis książki niespecjalnie mnie zachwycił. Miałam świadomość, że opowieści o duchach powstało setki, a większość nie wyróżnia się niczym szczególnym, niemniej jednak postanowiłam zaryzykować i zaopatrzyłam się w tę książkę. I okazuje się, że dawno nie czułam takiej dojmującej pustki, poczucia żalu i bliżej nieopisanej tęsknoty, jak po tej lekturze. Debiut Laury Whitcomb to bowiem książka, która uczy nas czegoś naprawdę ważnego...

(...) Jesteś ukrytym wierszem mego serca. Czytam Cię bez przerwy, uczę się ciebie na pamięć w każdej chwili naszej rozłąki.” *

Narracja pierwszoosobowa z punktu widzenia głównej bohaterki pozwala nam zrozumieć życie Helen i jednocześnie wczuć się w jej położenie, jej pełną cierpienia i rezygnacji egzystencję, gdy jako duch zdana jest jedynie na kontakt z gospodarzem – człowiekiem, który, mówiąc najprościej, jest kotwicą trzymająca ją w świecie Żywych. Bohaterka nie ma nadziei na ocalenie i nie myśli o dalszej drodze, gdyż wie, że czeka ją jedynie piekło. Kiedy więc poznaje tajemniczego chłopca, który zdaje się ją widzieć, całe jej życie się zmienia. Ona się zmienia! Kreacja tej dwójki bohaterów nie jest może mistrzowska, ale ich problemy, czyny i przemyślenia chwytają czytelnika za serce i sprawiają, że jeszcze głębiej wczuwamy się w historię, głodni kolejnych informacji o egzystencji istot zwanych Światłem, które, wbrew pozorom, nie są zwykłymi duchami.

Język powieści to ogromny atut dzieła Laury. Piękny, elegancki i momentami poetycki, w szczególny sposób podnosi emocje, które – choć na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać inaczej – aż kipią w tej powieści. Początkowo byłam trochę zdziwiona, że książka zbiera tak wysokie oceny, zastanawiałam się nawet, skąd w ogóle ten fenomen. A później, nagle, zupełnie niespodziewanie (i wciąż nie mam pojęcia, w którym momencie!) zostałam wciągnięta w opowieść i z zapartym tchem śledziłam losy Helen, drżąc przed finałem, który – tak, jak się spodziewałam – okazał się niezwykle... przytłaczający! Ostatnie strony czytałam z ogromnym trudem, a to z powodu łez, które wylewały się ze mnie strumieniami. Także później, po skończonej lekturze, z trudem łapałam oddech i uspokajałam skołatane nerwy. Niezwykła gama uczuć – tęsknoty, żalu, rozpaczy, nadziei i uniesienia – zlały się w jedno i sprawiły, że powieść Laury mnie po prostu zaczarowała.

Ocean marzeń zamknięty w pliku ściśniętych stron” **

Światła pochylenie niesie z sobą nie tylko wielkie pokłady emocji, ale także istotną prawdę – autorka pokazuje, że w życiu najważniejsze jest to, by cieszyć się każdą, nawet najmniejszą drobnostką, by ufać i kochać. I dziękować za życie, które otrzymaliśmy. Autorka przy pomocy niepozornej historii potrafi poruszyć serce czytelnika, zmusić go do zastanowienia się nad swoim życiem i jednocześnie pokazać, że śmierć nie musi kojarzyć się jedynie z cierpieniem. Buduje przed nami obraz wielkiej miłości, nieopisanej namiętności i strachu przed tym, co przyniesie jutro, a wszystkie te obrazy i doznania ubiera w piękny język, dzięki któremu tak naprawdę nie czytamy jej książki, lecz płyniemy pomiędzy zawartymi w niej słowami. Muszę przyznać, że jestem niesamowicie zaskoczona uczuciami, jakie wywołała we mnie powieść Laury Whitcomb, a jednocześnie szczęśliwa, że było mi dane poznać tak oszałamiającą historię. Daję ocenę 5+/6, a powieść polecam tym osobom, które nie boją się łez i głębokich wzruszeń!

Original: A certain slant of light
Wydawnictwo: Initium
Data wydania: 1.03.2010
* cytat str. 131
** cytat str. 41
I trailer:

25 sierpnia 2012

Wrześniowe zapowiedzi!

Dzisiaj notka ku chwale dobrej lektury :) Czyli kilka gorących zapowiedzi wrześniowych, którym osobiście nie odmówię :] Czy Wy też czekacie na którąś z poniższych propozycji? A może macie jeszcze inne publikacje na oku, których nie uwzględniłam w zestawieniu? :)
Okej, nie przedłużając... zaczynamy!


Wrzesień 2012
Serce Demona – Lynn Raven
FOKA

Wreszcie Dawn i jej przyjaciel z liceum, atrakcyjny i tajemniczy Julien, mogą cieszyć się szczęściem. Jednak wkrótce w mieście zaczynają się okrutne prześladowania. Fala przemocy coraz bardziej zbliża się do nich, a kilkudziesięcioletnia nienawiść powoli zaczyna łączyć przywódcę obławy z Julienem…

5 września 2012
Pięćdziesiąt twarzy Greya
– E.L. James
Sonia Draga

Hipnotyczna, uzależniająca, iskrząca seksem i erotyką powieść, której nie sposób odłożyć.
Studentka literatury Anastasia Steele przeprowadza wywiad z młodym przedsiębiorcą Christianem Greyem. Niezwykle przystojny i błyskotliwy mężczyzna budzi w młodej dziewczynie szereg sprzecznych emocji. Fascynuje ją, onieśmiela, a nawet budzi strach. Przekonana, że ich spotkania nie należało do udanych, próbuje o nim zapomnieć – tyle że on zjawia się w sklepie, w którym Ana pracuje, i prosi o drugie spotkanie.
Młoda, niewinna dziewczyna wkrótce ze zdumieniem odkrywa, że pragnie tego mężczyzny. Że po raz pierwszy zaczyna rozumieć, czym jest pożądanie w swej najczystszej, pierwotnej postaci. Instynktownie czuje też, że nie jest w swej fascynacji osamotniona. Nie wie tylko, że Christian to człowiek opętany potrzebą sprawowania nad wszystkim kontroli i że pragnie jej na własnych warunkach…
Czy wiszący w powietrzu, pełen namiętności romans będzie początkiem końca czy obietnicą czegoś niezwykłego? Jaką tajemnicę skrywa przeszłość Christiana i jak wielką władzę mają drzemiące w nim demony?

7 września 2012
Bramy domu umarłych – Steven Erikson
MAG

Osłabione konfliktem w Darudżystanie, Imperium Malazańskie stoi o krok od wojny domowej. Na świętej Pustyni Raraku, jasnowidząca sha’ik zbiera olbrzymią armię, która weźmie udział w Tornadzie Apokalipsy – od dawna przepowiadanym powstaniu przeciwko cesarzowej…
Jednak to nie żołnierze Apokalipsy stanowić największe zagrożenie dla śmiertelnych. Ze wszystkich stron świata do Imperium przybywają jednopochwyceni i d’iversi, poszukujący Legendarnej Ścieżki Dłoni, prowadzącej do ascendencji. Już wkrótce może dojść do konfliktu zmiennokształtnych z bogami… Bramy Domu Umarłych są drugim rozdziałem monumentalnej Malazańskiej Księgi Poległych. Doskonała powieścią o wojnie i zdradzie, stawiającą Stevena Eriksona pośród największych mistrzów gatunku.
 
19 września 2012
Na Zawsze – Alyson Noel
Dolnośląskie

To szósta i zarazem ostatnia część cyklu NIEŚMIERTELNI, opowieści o losach Ever Bloom i jej bliskich.
Ever i Damen musieli zmierzyć się z najpotężniejszymi wrogami, walczyć ze złem, zazdrością i zdradą. Teraz, by na zawsze być razem, muszą wrócić do samego początku i podważyć wszystko, w co wierzą. Czy przetrwają tę najpoważniejszą próbę miłości? Wierni czytelnicy wreszcie dotrą do zaskakującego finału!

19 września 2012
Magiczna gondola – Eva Voller
Egmont

Siedemnastoletnia Anna spędza wakacje w Wenecji. Podczas jednego ze spacerów jej uwagę przykuwa czerwona gondola. Dziwne. Czyż w Wenecji wszystkie gondole nie są czarne? Gdy niedługo potem Anna wraz z rodzicami ogląda paradę historycznych łodzi, zostaje wepchnięta do wody – a na pokład czerwonej gondoli wciąga ją niewiarygodnie przystojny młody mężczyzna. Zanim dziewczyna zejdzie z powrotem na pomost, powietrze nagle zacznie drżeć i świat rozpłynie się Annie przed oczami.

19 września 2012
Podarunek śmierci
– Bree Despain
Galeria Książki

Życie Grace jest w rozsypce. Daniel nadal jest wilkiem, Talbotowi nie można ufać, a Caleb wciąż zagraża bezpieczeństwu ich wszystkich. Śmierć Sirhana zbliża się wielkimi krokami i wszystko wskazuje na to, że nie uda się uniknąć walki.
Czy Grace ulegnie wilkowi, próbując uratować rodzinę?
Co się stanie z Danielem... i czy ich miłość przetrwa tę wielką próbę?


19 września 2012
Ladacznica - Emma Donoghue
Papierowy Księżyc

Mary łaknie pięknych ubrań i wstążek, tak jak ludzie z jej klasy łakną jedzenia i ciepła. To głód, który sprowadza ją na drogę prostytucji w wieku trzynastu lat.
Mary zostaje wypędzona z domu przez swoją rozszalałą matkę gdy zachodzi w ciążę i niemal umiera na ulicach Londynu. Jej wybawicielką okazuje się Doll – prostytutka. Mary swobodnie przemierza Londyn wraz z Doll, ubrana w wyzywające, krzykliwe stroje i z krzykliwie umalowanymi na czerwono ustami, sprzedając swoje ciało mężczyznom. Stając w obliczu długów i gróźb, ucieka do Monmouth, rodzinnego miasta swojej matki, gdzie próbuje rozpocząć nowe życie jako pokojówka w domu pani Jones.
Mary wkrótce odkrywa, że nie jest w stanie uciec od swojej przeszłości i od tego jak wiele są w stanie zapłacić jej ludzie za spełnianie zachcianek, które nie przystoją ich pozycji w społeczeństwie…

20 września 2012
Błękitna nadzieja – S.C. Ransom
Amber

Zakochani z „Błękitnej Miłości” i „Błękitnej magii” połączeni uczuciem, za które mogą zapłacić życiem… lub śmiercią.
Alexa już wie, że istnieje sposób, by mogli być razem: ona i Callum, jej piękny, widmowy ukochany, chłopak uwięziony pomiędzy światem żywych a umarłych. Jest ktoś, kto potrafi przywrócić go do życia. Lecz nie zamierza wyjawić tego sekretu Alexie. Dla tego kogoś Alexa jest najgorszym wrogiem, którego trzeba zniszczyć. Czy moc magicznej błękitnej bransoletki okaże się potężniejsza niż nienawiść? I czy Alexa zaryzykuje wszystko, by być z tym, kogo kocha – na zawsze?

25 września 2012
Śniąc na jawie – Gwen Hayes
Amber

Za tę miłość dziewczyna poznana w Strąconych zapłaciła sobą samą. Lecz to nie była najwyższa ofiara…
Kiedy Theia spotkała zachwycającego chłopka ze swoich snów, nie wiedziała, jak miłość zmieni jej życie. Dla niego poświęciła wszystko. I zaczęła wędrówkę przez dwa światy: ten ze snów i ten realny. I odkryła, że między nimi nie ma granicy… Teraz Theia wraca z Podziemia do dawnego życia, do domu i do szkoły. Lecz coraz częściej dręczą ją te same pragnienia, z którymi tak rozpaczliwie walczy jej ukochany. Gdy nagle jej szkolni koledzy zaczynają zapadać na tajemniczą chorobę, Theia zaczyna podejrzewać, że jej piękny, mroczny Haden uległ wreszcie swej niebezpiecznej mocy… Wciąż spotyka go w Podziemiach. Wciąż śni razem z nim ten sam sen. Lecz ten sen zmienia się w przerażającą rzeczywistość, a Theia musi wybierać pomiędzy rodziną i przyjaciółmi a miłością, która wydawała się błogosławieństwem. Czy okaże się przekleństwem?

17 września 2012
15 października 2012
Jutro 7. Po drugiej stronie świtu – John Marsden
Znak

- Jeśli was złapią, musicie udawać, że niczego nie wiecie. Jesteście tylko dzieciakami, które działają na własną rękę. Ci ludzie są twardzi i bezwzględni, a stawka jest wysoka. Jeśli wam nie uwierzą, spróbują was złamać. Są w tym bardzo dobrzy.
Spojrzałam na Fi, która patrzyła na Ryana blada jak kreda.
- To kontrofensywa, którą przygotowujemy od blisko pół roku.
- Chcesz powiedzieć, że idziemy na całość? - zapytał Kevin. - Wszystko albo nic?
Kto okaże się prawdziwym przywódcą grupy? Czy Ellie uda się odnaleźć rodzinę? Czy wśród przyjaciół jest jeszcze miejsce na miłość?
***

Na koniec taka mała dygresja - pozbywam się niektórych książek ze swoich zbiorów, więc gdyby ktoś był zainteresowany, proszę zajrzeć do mojej zakładki Na zbyciu -> na bieżąco aktualizuję listę. Co prawda teraz nie jest specjalnie imponująca, ale może kogoś coś zainteresuje :)

22 sierpnia 2012

"Pocałunek Kier" Lynn Raven

Ekscytująca, dzika, pełna namiętności – najnowsza powieść fantasy autorki bestselleru „Pocałunek demona”!

Przy pomocy podstępu, Mordan, pierwszy dowódca armii wojowniczych Kierów, dostaje w swe ręce młodą Lijanas z ludu Nivardów. Na polecenie swojego władcy Haffrena ma dostarczyć uzdrowicielkę na dwór królewski.
Lijanas myśli jednak tylko o jednym – o ucieczce. Lecz gdy poznaje bliżej Mordana – słynnego „Krwawego Wilka” – ten zaczyna ją coraz bardziej pociągać. A on odczuwa to samo w stosunku do niej. Obydwoje czeka jednak śmiertelna niespodzianka…”


Lijanas, piękna, młoda kobieta i jednocześnie uzdrowicielka z nivardzkiego miasta, pewnego dnia niespodziewanie zostaje wezwana do chorego, który – według słów innego uzdrowiciela – zapadł na nieznaną chorobę. Kobieta, w związku z powołaniem i poczuciem obowiązku, postanawia pomóc nieznajomemu. Jednak splot zaskakujących wydarzeń wkrótce otwiera przed nią wiedzę, której się nie spodziewała i na którą nie jest gotowa. Lijanas zostaje uprowadzona przez mrocznego Mordana, pierwszego dowódcę wojsk wrogiej armii, by następnie ruszyć w długą i mozolną podróż do królestwa Kierów – bestii, których boją się Nivardowie. Dziewczyna jest zdeterminowana – za wszelką cenę pragnie uciec porywaczom, lecz to dopiero początek niebezpiecznej gry, w której stawką będzie nie tylko życie uzdrowicielki...

Są takie książki, po przeczytaniu których jeszcze długo żyjemy przygodami ulubionych bohaterów. Książki, które wyciskają z nas nie tylko ogromne pokłady emocji, ale także łzy – jednocześnie szczęścia i żalu, gdy dopada nas świadomość, że to już koniec wielkiej podróży u boku fikcyjnych postaci. A później przychodzi jeszcze myśl, iż to tylko fikcja literacka i w naszym wnętrzu coś pęka, zalewa nas fala smutku i zrezygnowania, gdy dociera do nas, iż tak piękny świat, tak niezwykli bohaterowie nie istnieją naprawdę. Przyznaję z ręką na sercu – wszystkie te odczucia towarzyszą mi od chwili, gdy zatopiłam się w świecie wojowniczych Kierów i pokochałam ich całym swoim sercem!

- Kontynuujcie! - powiedział i został nagrodzony promiennym uśmiechem.
- Jesteś stronniczy, staruszku!
- Jeśli muszę rozsądzić między tobą a piękną kobietą, zawsze będę stronniczy, chłopie!”*

Lynn Raven stworzyła powieść wielowątkową i dojrzałą, przede wszystkim pokazując odbiorcy swoją bogatą wyobraźnię i świetny kunszt pisarski. Z właściwą sobie skrupulatnością wykreowała fantastyczny świat, w którym magia i szczęk stali oraz odgłosy bitewne grają pierwsze skrzypce. Pisarka nie boi się ukazać czytelnikowi trudów podróży, walki na śmierć i życie, przy okazji otwarcie pokazując trupy poległych, rozpacz umierających i tych, którzy wiernie trwają u ich boku, aż wreszcie przedstawia nam Kierów – fantastyczne istoty odznaczające się niezwykłą siłą fizyczną i hartem ducha – prawdziwych wojowników na bojowych, niebezpiecznych rumakach. Wśród nich jednak najważniejszy będzie pierwszy dowódca wojsk – Mordan. To on poprowadzi nas w głąb świata, który mami i przeraża jednocześnie.

Lijanas, główna bohaterka powieści, to kobieta silna i krnąbrna, która nie boi się wyrazić własnego zdania i tam, gdzie inni już dawno kuliliby się ze strachu, ona z odwagą unosi brodę, walcząc do ostatniego tchu. Jest jednak tylko niewiastą – istotą, która w świecie wykreowanym przez Lynn, ma tyle samo praw, co kobiety w średniowieczu. Przyznaję szczerze, niesamowicie ją polubiłam. To bohaterka idealna, a jednak zwyczajnie ludzka, mająca swoje lepsze i gorsze dni, zalety i wady, i która momentami działa dosyć nierozważne. A kiedy drogi jej i Mordana się przecinają, nie da się nie wstrzymać oddechu – oboje toczą między sobą otwarte wojny, a ich potyczki są jak bojowy taniec dzikich zwierząt – żadne z nich nie ustąpi, każde jest niebywale dumne i na swój sposób niebezpieczne.

Narracja trzecioosobowa to idealne rozwiązanie, gdyż pozwala czytelnikowi obserwować wydarzenia z różnych punktów widzenia – autorka ukazuje jednak świat nie tylko oczami Lijanas i Mordana, lecz także bohaterów pobocznych i tych, których imion jeszcze nie poznaliśmy. Co jakiś czas wtrąca zagadkową scenę rozgrywającą się setki mil od głównych bohaterów, piętrząc przy tym tajemnice i pytania, które mimowolnie zmuszają widza do wytężenia umysłu i powolnego składania historii w jedną całość. Wartka akcja nie pozwala na odpoczynek, a kolejne wydarzenia nieubłaganie podnoszą temperaturę, podczas gdy nieco stylizowany na historyczny i jednocześnie dojrzały język nadaje dziełu wymiaru prawdopodobieństwa. Przyznaję, że powieść nie jest łatwa – wielowątkowość fabuły zmusza nas do tropienia wrogów, do mozolnego układania w spójność wszystkich porozrzucanych strzępków informacji, by w końcu odkryć i zrozumieć prawdę o bohaterach oraz zadrżeć o ich losy. Największym jednak atutem dzieła Lynn będzie to, iż autorka nie skupiła się jedynie na dwójce głównych bohaterów, lecz wplotła ich losy w wielką intrygę, jednocześnie nie oszczędzając ich przed cierpieniem i mrożącym krew w żyłach niebezpieczeństwem.

Pocałunek Kier to jedna z tych powieści, które pozostają w sercu czytelnika na zawsze. To obszerna opowieść o walce i woli przetrwania, tajemnicach, które mogą wstrząsnąć całym królestwem, wojownikach niebojących się śmierci oraz o miłości, która nie ma prawa istnieć. Ale przede wszystkim to porządna, wielopłaszczyznowa powieść fantasy, zaskakująca swą dojrzałością i dopracowaniem. Kiedy bowiem spoglądam na nieco lekką w wydźwięku historię z Pocałunku demona, mimowolnie czuję się zaskoczona, że ta sama autorka potrafi stworzyć tak mroczną, wręcz ciężką powieść fantasy, w której nie brakuje krwi, zapierających dech w piersi pogoni i intryg, oraz namiętności, która zwala z nóg. Pocałunek Kier onieśmielił mnie, zachwycił, rozkochał w sobie, a także doprowadził do łez w kilku strategicznych momentach – już dawno moje serce nie biło tak mocno przy lekturze! Tak, jestem całkowicie, niepodważalnie i szalenie zakochana w tej historii. Dając w pełni zasłużoną ocenę 6/6 pragnę podkreślić, iż książka ta trafiła do moich ulubieńców i bez wahania polecam ją każdemu bez względu na płeć i wiek!

Original: Der Kuss des Kjer
Wydawnictwo: Oficyna Foka
Data wydania: 08/2012
Stron: 503
* cytat str. 85
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję Pani Ewelinie i Oficynie Wydawniczej Foka! :)

A pod TYM LINKIEM dla zainteresowanych fragment książki opublikowany na ParanormalBooks.

A teraz przedstawiam Wam przepiękną pracę niemieckiej graficzki, która, podobnie jak ja, pokochała powieść Lynn i stworzyła doskonały portret głównych bohaterów. Keja była tak miła, że zgodziła się, bym podlinkowała jej pracę na moim blogu. Prawda, że to dzieło zapiera dech w piersi? Polecam zajrzeć na jej stronę na http://kk-graphics.deviantart.com :)


Jednocześnie nie ukrywam, że dla mnie właśnie w takim klimacie powinny wyglądać okładki do tej książki. Niestety jak spoglądam na te niemieckie, to mam wrażenie, jakby grafik nie do końca wiedział, o czym jest powieść - lekka w wydźwięku oprawa odbiera charakteru tej książce!  :(
I jeszcze jedna drobna uwaga - to powieść jednotomowa, więc osoby, które nie lubią tasiemców, nie muszą się obawiać. Wszystko jest w tej jednej, 503-stronicowej książce. Choć nie ukrywam, że nie pogardziłabym kontynuacją ;] Dystrybutorem jest wydawca i  Matras ;)

20 sierpnia 2012

"Porwana w mrok" Cate Tiernan

KONTYNUACJA UKOCHANEGO NIEŚMIERTELNEGO!

Żeby być razem, chcą zmienić przeszłość. Ale nawet wieczność to za mało, żeby zmienić siebie…

Nastasya wygląda jak każda inna siedemnastolatka, ale żyje od wieków – bez sensu, bez celu, bez radości.
Zmęczona swoim wiecznym życiem wypełnionym imprezowaniem, zaszywa się w miejscu przeznaczonym dla takich jak ona nieśmiertelnych, którzy chcą coś zmienić. Tu uczy się panować nad swoją magią. Znajduje spokój. I miłość do seksownego i tajemniczego Reyna. Ale dawne życie upomina się o Nastasyę i wciąga w mrok gęstniejący w jej nieśmiertelnej duszy. Mrok, który może pochłonąć ją i Reyna…”


Nastasya Crowe od dwóch miesięcy przebywa w River's Edge, ośrodku dla takich jak ona – nieśmiertelnych, którzy zagubili się w życiu i potrzebują natchnienia oraz siły, by odnaleźć sens istnienia. Jednak od chwili, gdy Nasty poznała prawdziwą tożsamość Reyna i siłę jego emocji, nic nie jest takie samo. Dziewczyna licząca sobie czterysta pięćdziesiąt lat nie wie, jak się zachować, co więcej, nie wie nawet, którą drogą podążać. Kiedy nagle wokół niej zaczynają dziać się dziwne rzeczy, a w snach nawiedza ją dawny przyjaciel, od którego uciekła, życie Nasty niebezpiecznie przypomina koszmar. Czy to ciemność upomniała się o nieśmiertelną duszę bohaterki? Czy Nastasya będzie umiała stawić czoła mrocznej magii i przeszłości, która niewątpliwie odbija się cieniem na teraźniejszości?

Porwana w mrok to druga część Ukochanego Nieśmiertelnego – sequel niezwykle dojrzałej i efektownej trylogii autorstwa Cate Tiernan. Po kontynuację przyszło mi czekać ponad rok. Czy było warto? Czy Cate sprostała moim wymaganiom i stworzyła powieść na tyle interesującą, by dorównała poprzedniczce? Nie ukrywam, że poprzeczka została postawiona bardzo wysoko, gdyż Ukochany Nieśmiertelny to wciąż jedna z moich ulubionych powieści!

"Jeżeli nie jesteś w stanie zmierzyć się ze swoimi uczuciami, wszystkim, nigdy nie staniesz się na tyle silna, żeby uwolnić się od przeszłości." *

Może tym razem zacznę od minusów. Na pewno na niekorzyść powieści wpływa polska oprawa, która  jest zupełnie niekompatybilna z oprawą tomu pierwszego! W dodatku modelka (tak, po raz kolejny wykorzystano zdjęcie Elizabeth May, jakby innych możliwości nie było!) w żadnym stopniu nie przypomina głównej bohaterki, a ujęcie nie przywodzi na myśl żadnej sceny z książki. Przyznaję, że już bardziej podobała mi się poprzednia propozycja okładki, która z nieznanych mi przyczyn została zastąpiona obecną wersją – poprzednia miała w sobie urok, była lżejsza, bardziej przyjazna. I dziewczyna z okładki, przemierzająca żwawym krokiem łąkę, mogła być Nastasyą.

Kolejna rzecz, to narracja – podobnie, jak w przypadku poprzedniego tomu, i tu opowieść snuje główna bohaterka. O ile jednak w Ukochanym jej monologi i bezpośrednie zwracanie się do czytelnika miały swój urok, o tyle tu – przede wszystkim w pierwszej połowie książki – zabieg ten był poważnie nadużywany. Nasty, która swoją drogą nie popisała się intelektem i momentami zachowywała tak, jakby naprawdę miała 17 a nie ponad 450 lat, co chwilę kierowała jakieś uwagi do widza, przytaczając różne żarciki, które – może jestem na to za stara – wcale mnie nie bawiły, a wręcz przeciwnie, irytowały! Dopiero w połowie książki akcja się zmienia, nabiera tempa, rozwijają się kolejne wątki i dzięki temu bohaterka porzuca „rozmowy z czytelnikiem” na rzecz snucia właściwej opowieści. A ta – nie da się ukryć – obfituje w zaskakujące sytuacje i sprawia, że widz bez reszty zostaje wciągnięty w historię.

I tu nadchodzi moment, gdy muszę przyznać, że pomimo niedociągnięć i nudnego, rozlazłego początku, nareszcie nadeszła chwila, gdy bezwiednie wciągnęłam się w narrację Nasty i z sercem na dłoni obserwowałam pełne ekspresji wydarzenia, których bohaterka była uczestnikiem. Nie przypadkowo wspomniałam, że Ukochany Nieśmiertelny to bardzo dojrzała powieść w dorobku Cate – naprawdę tak jest. Nie musimy bowiem uczestniczyć w szkolnym życiu nastoletnich bohaterek i patrzeć, jak się zakochują bez pamięci w przystojnych, tajemniczych facetach, którzy u boku ukochanej zamieniają się w ciepłe kluchy. Nie, tu mamy dorosłych ludzi, poważne decyzje i sytuacje, które wymagają myślenia. Pojawia się także stały element w książkach Cate – magyia, o której dowiadujemy się kilku ciekawych rzeczy – nie jest jednak dominującym wątkiem, lecz stanowi dodatek, tło dla wydarzeń rozgrywających się w powieści.

Zdarza się, że nie wiemy, jak ocenić lekturę, z którą się zmierzyliśmy. Tak czuję się właśnie teraz, gdy przyszło mi podsumować Porwaną w mrok. Ta powieść to niewątpliwie istotny element trylogii, który wyjaśnia wiele spraw, rozwija napoczęte w jedynce wątki oraz daje zapowiedź kolejnych emocjonujących wydarzeń w ostatniej części. Ponadto niesie z sobą istotną mądrość – wszystko ma bowiem dwie strony medalu. Niestety, nieco frywolny wydźwięk pierwszej połowy książki mocno nadwyrężył moją cierpliwość i dlatego nie jestem tak zachwycona tą powieścią, jak Ukochanym Nieśmiertelnym, którego zawsze chętnie każdemu polecam. Ostatecznie jednak przyznaję, że nie jest to zła lektura, stanowi miłą odskocznię od cukierkowych paranormali ze szkołą w tle i przystojnymi, mrocznymi siedemnastkami. Dlatego Porwana w mrok otrzymuje ode mnie ocenę 4/6, a polecam ją nie tylko tym osobom, które znają poprzedni tom, ale także każdemu, kto ma ochotę bliżej poznać tajemniczych nieśmiertelnych i zanurzyć się w magyi płynącej z natury!

Original: Immortal Beloved #2: Darkness Falls
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 10.01.2012
* cytat str. 68

Immortal Beloved Trilogy:
Immortal Beloved
- Ukochany Nieśmiertelny
Darkness Falls
- Porwana w mrok
Immortal Light


Znalazłam trailer do pierwszej części:

18 sierpnia 2012

TOP 10: Miejsca znane z literatury, które chcielibyśmy odwiedzić!

Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu na blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - w każdy piątek wypatruj nowego tematu na dany tydzień.

Dziś tak trochę wakacyjnie, bo kto powiedział, że jak w podróż, to tylko Egipt albo Stany? Ha, ja mam lepszą receptę na wakacyjne wojaże! A więc... dziesięć miejsc znanych z literatury, które chciałabym odwiedzić!

I. Hogwart
(Harry Potter) 
  (źródło)

Hogwart to stanowczo jedno z najciekawszych miejsc, jakie w ogóle powstało na potrzeby literatury. Niezwykła szkoła magii usytuowana w mrocznym zamczysku na wzniesieniu... nie dość, że piękne widoki, to i wspaniała przygoda. Ile bym dała, żeby pojawić się na lekcji eliksirów u Severusa... :P

II. Lothlorien
(Władca Pierścieni)
 (źródło)

Stanowczo najpiękniejsze miejsce, które stworzył Tolkien. Wspaniałe miasto elfów usytuowane na drzewach, tysiące świetlistych punkcików ukrytych w koronach drzew, eleganckie elfy spacerujące po okolicy... Tak, mogłabym tam żyć i jeść lembasy ^^ Pod warunkiem, że u boku będę miała Legolasa ;D

III. Trondheim
 (Saga o Ludziach Lodu)
(źródło)

Z krainy pięknych elfów wracamy do rzeczywistości. To miejsce istnieje naprawdę, miasto w środkowej części Norwegii przyciąga mnie od wielu lat, bowiem po przeczytaniu Sagi o Ludziach Lodu zapragnęłam zamieszkać w Skandynawii - ale nie tej południowej, zbliżonej klimatem do naszego, ale tej północnej, zimnej, nieprzystępnej :D

IV. Piekło 
(Seria Jutro)
(źródło)

Marzy mi się taka wyprawa z paczką wiernych przyjaciół. Wyprawa niebezpieczna, szalona, ale i niepozbawiona uroku - z dala od cywilizacji, od techniki. Tylko ja i natura :D Mam jednak nadzieję, że w tym czasie komary wyjadą na urlop, brr...

V. Londyn & Hampshire w XIX wieku 
(Seria o siostrach Hathaway)
(źródło

Nie jest dla nikogo tajemnicą, że w XIX wieku jestem zakochana, zwłaszcza w XIX wieku w Anglii :] Lisa Kleypas stworzyła przepiękną opowieść o siostrach Hathaway, a akcja wszystkich jej powieści dzieje się albo w Londynie albo w Hampshire. Chciałabym zobaczyć oba te miejsca, móc wybrać się na spacer ulicami Londynu ubrana w piękną suknię z epoki, z czepkiem na głowie. Wybrałabym się na wykwintny bal, poznała jakiegoś tajemniczego, mega przystojnego gentlemana... aha, i wtedy budzę się we własnym łóżku :P
 
VI. Nigdynigdy 
(Żelazny Dwór)
(źródło)

Kraina Nigdynigdy kojarzy mi się z Krainą Czarów, do której trafiła Alicja. Oba te światy chciałabym odwiedzić, choć zdaję sobie sprawę, że są zarówno piękne, jak i niebezpieczne. Czego jednak się nie robi dla kilku chwil u boku Asha? :)
 
VII. Ulica Pokątna
(Harry Potter)
 (źródło

I kolejne miejsce związane z serią o młodym czarodzieju - Harrym. Tym razem celem mojej podróży będzie Ulica Pokątna - najbardziej magiczne miejsce na całym świecie (poza Hogwartem of course). Chciałabym odwiedzić salon Olivandera i kupić fasolki wszystkich smaków :D No i oczywiście zobaczyć sklep Freda i George'a!

VIII. Shire 
(Władca Pierścieni)
(źródło)

Po ciężkich podróżach i niebezpiecznych przygodach czas wstąpić na herbatkę i ciasto do hobbitów :) Czyli oaza spokoju, szczęśliwości i wzajemnej uprzejmości. W Shire mogłabym żyć. Czuję, że odnalazłabym się tam i nareszcie osiągnęła spokój, który nigdy nie będzie dany ludziom żyjącym we współczesnych czasach.  Poza tym Frodo jest całkiem przystojny :P

IX. Moskiewskie metro 
(Metro 2033)

A po dobrym jedzonku kolejna niebezpieczna przygoda, czyli tym razem uzbrojona w karabin i latarkę, zwiedzam moskiewskie metro z powieści Dmitra Glukhovsky'ego. Wiem, że to będzie przerażająca wyprawa i mogę nie wrócić taka, jaka tam weszłam, ale raz się żyje! A w podziemiach metra nie ma mowy o nudzie! :)

X. Królestwo Jonathona 
(Trylogia Moorehawke)
 (źródło)

Długo zastanawiałam się, czy chciałabym odwiedzić kraj Wynter i Razi'ego. Ostatecznie stwierdziłam, że tak. Europa u progu XVI wieku, gadające koty, duchy na dziedzińcach, no i Christopher, moja miłość. Dla niego dałabym radę znieść pomysły króla, a może nawet zorganizowałabym jakiś zamach stanu ^^ 

* * *

No i to tyle z pomysłów podróżniczych :D Miałam jeszcze dodać Żelazne morza (z powieści Meljean Brook), ale nie starczyło punktów :) Na pewno jednak wybrałabym się w podróż statkiem, chętnie wdałabym się też w pojedynek z krakenem. Choć coś mi się zdaje, że to on by w tej rozgrywce wygrał ;)

Na koniec mojej dzisiejszej, luźnej notki piosenka. Wczoraj nabrałam ochoty na The Cure, a ich utwór do filmu "Kruk" jest tak niesamowity, że chętnie się nim z Wami podzielę - choć pewnie większość z Was już go zna ^^ Enjoy <3