23 stycznia 2013

"Gwiazd naszych wina" John Green

RECENZJA PRZEDPREMIEROWA 


Szesnastoletnia Hazel choruje na raka i tylko dzięki cudownej terapii jej życie zostało przedłużone o kilka lat. Jednak nie chodzi do szkoły, nie ma przyjaciół, nie funkcjonuje jak inne dziewczyny w jej wieku, zmuszona do taszczenia ze sobą butli z tlenem i poddawania się ciężkim kuracjom. Nagły zwrot w jej życiu następuje, gdy na spotkaniu grupy wsparcia dla chorej młodzieży poznaje niezwykłego chłopaka. Augustus jest nie tylko wspaniały, ale również, co zaskakuje Hazel, bardzo nią zainteresowany. Tak zaczyna się dla niej podróż, nieoczekiwana i wytęskniona zarazem, w poszukiwaniu odpowiedzi na najważniejsze pytania: czym są choroba i zdrowie, co znaczy życie i śmierć, jaki ślad człowiek może po sobie zostawić na świecie.

Wnikliwa, odważna, pełna humoru i ostra
Gwiazd naszych wina to najambitniejsza i najbardziej wzruszająca powieść Johna Greena. Autor w błyskotliwy sposób zgłębia w niej tragiczną kwestię życia i miłości.”


Hazel Grace jest ciężko chora – ma raka tarczycy z przerzutami do płuc. I ledwie szesnaście lat życia na swoim koncie. Jej egzystencja od lat ogranicza się do czytania książek i spędzania czasu z rodzicami bądź przebywania w szpitalu. Kiedy więc pewnego dnia jej mama zmusza dziewczynę, by ta zaczęła uczęszczać na spotkania grupy wsparcia dla nieuleczalnie chorych, Hazel niechętnie przystaje na tę propozycję. Nie ma jednak pojęcia, że jej życie już wkrótce bardzo się zmieni. A wszystko za sprawą młodzieńca, którego tam pozna – Augustus Waters bowiem jest nie tylko przystojny i inteligentny, ale także wyraźnie zainteresowany właśnie nią, zwyczajną Hazel Grace. To będzie początek niezwykłej historii.

Boje się zapomnienia – wyznał bez chwili wahania. – Boję się tego niczym ślepiec ciemności.”

Gwiazd naszych wina to powieść, która zdobyła tak wiele nagród i wyróżnień, że zliczenie ich zajmuje chwilę czasu – wśród nich jest pierwsze miejsce w Goodreads Choice Awards 2012, wyróżnienia w „Time”, „New York Times”, czy „Wall Street Journal”. Mówi się, że to najambitniejsza powieść Johna Greena – nie odniosę się do tych słów, gdyż spotykam się z jego twórczością po raz pierwszy. Jeśli jednak miałabym ocenić w skrócie jego dzieło, powiem tak – gdyby wszyscy pisarze tworzyli takie książki, zawód krytyka literackiego nie miałby racji bytu. Bo skrytykowanie Gwiazd naszych wina jest absolutnie niemożliwe. Po prostu.

Tym, co najmocniej oddziałuje na czytelnika, jest narracja pierwszoosobowa z punktu widzenia głównej bohaterki – Hazel. Młoda dziewczyna opowiada historię swojej choroby, przedstawia swoją rodzinę, znajomych, lekarzy, a także Augustusa, chłopca, którego poznała na spotkaniu grupy wsparcia dla nieuleczalnie chorej młodzieży. Jej opowieść, ubrana w proste słowa, otulone odrobiną humoru oraz nieprzeciętną inteligencją, od pierwszej strony wzbudza w czytelniku najróżniejsze emocje. Hazel nie lituje się nad sobą, a tym samym nie lituje się nad odbiorcą – w swojej opowieści pokazuje strach, niepewność, zdecydowanie oraz tysiące innych odczuć, które nią targają, łącznie z obawą, że swoim odejściem zrani tych, których kocha.

Na tym świecie jest tylko jedna rzecz okropniejsza niż umieranie na raka w wieku szesnastu lat, a jest nią posiadanie dziecka, które na tego raka umiera.”

Przyznam szczerze, że podoba mi się bezpośredniość tej książki. Jak wspomniałam, napisana jest stosunkowo prostym językiem, co nie zmienia faktu, że to bardzo mądra opowieść. Hazel operuje mnogością myśli, które niosą ze sobą prawdę, albo tę prawdę nam uzmysławiają. A kiedy na scenie pojawia się Augustus ze swoim zamiłowaniem do metafor, historia nabiera niesamowitego, nieco poetyckiego wydźwięku. Pojawia się nadzieja i miłość oraz nieustannie towarzysząca im niepewność i ból. A wszystko to, razem ze sobą powiązane, tworzy obraz prawdziwy, realny, namacalny. I choć w pewnym momencie można się domyślić, jak John Green zakończy tę książkę, emocje wciąż są tak samo silne, tak samo obezwładniające. Hazel jest literackim odzwierciedleniem wszystkich ludzi skazanych na śmierć w wyniku zachorowania na raka. Jest bohaterką silną, odważną, ale i niepozbawioną wad. Osobą, która nam – czytelnikom – dodaje otuchy. Czy to nie paradoks?

A mimo to martwiłam się. Lubiłam być żywym człowiekiem. I chciałam nim pozostać. Martwienie się to kolejny efekt uboczny umierania.” 

Gwiazd naszych wina to książka, której nie można przeczytać ze spokojem. Nie odbierzemy jej „na luzie”, bo nie jest błahą, podejmującą lekki temat historią. Nie znaczy to jednak, że to drętwa i nastawiona na patos opowieść, albo – co gorsza – historia ociekająca tanim sentymentalizmem, o nie! Dominuje w niej humor, nierzadko wisielczy (tu należy pochwalić nie tylko Hazel, ale i Augustusa oraz ich przyjaciela Isaaca, którzy do swojej choroby podchodzą z niezwykłym dystansem), a także wiele trafnych spostrzeżeń dotyczących relacji pomiędzy człowiekiem chorym a zdrowym. Bohaterka w swojej opowieści przytacza różne sytuacje, pokazując, jak zdrowi, „normalni” ludzie swoim nieprzemyślanym zachowaniem potrafią zranić chorego. Pokazuje prawdziwą, niełatwą rzeczywistość, w której żyją ludzie powolnie umierający. Warto jednak zauważyć, że Gwiazd naszych wina nie gra na emocjach – ona te emocje wywołuje. I choć niektórzy mogliby uznać, że nie ma w tym żadnej różnicy, podkreślam, że różnica jest fundamentalna i niepodważalnie istotna.

Tak to jest z bólem (...). Domaga się, byśmy go odczuwali.”

Powiem wprost – pokochałam tę historię całym sercem. Mam ochotę wracać do niej w każdej wolnej chwili, by na nowo poznawać Hazel i Augustusa. Mam ochotę nauczyć się tej książki na pamięć. Jest obezwładniająca, piękna, po prostu absolutnie doskonała. Nie wiem, czy istnieją słowa, którymi mogę wyrazić wszystkie emocje, jakich doświadczałam i wciąż doświadczam, myśląc o tej powieści. Podobnie, jak nie ma wystarczającej ilości łez, które pozwoliłyby mi ukoić ból po skończonej lekturze. Myślałam, że Gwiazd naszych wina jest przereklamowana. Jak bardzo się myliłam! Tak, naprawdę kocham powieść Johna Grena. I myślę, że Wy też ją pokochacie. Jeśli oczywiście dacie jej szansę. To głęboka, prawdziwa, totalnie wzruszająca podróż, która każdemu z nas może pomóc odnaleźć odpowiedzi na pytania, czym jest życie, miłość i umieranie. Czy polecam? To chyba pytanie retoryczne... Daję ocenę 6+/6! I już teraz stwierdzam, że to będzie prawdopodobnie najlepsza premiera 2013 roku!

Original: The Fault in Our Stars
Wydawca: Bukowy Las
Premiera: 6.02.2013!
 Dziękuję wydawnictwu Bukowy Las za niezwykłą lekcję życia! 

Polecam --> FRAGMENT <-- powieści. 

Oficjalny trailer:

32 komentarze:

  1. Wyczekuję niecierpliwie premiery, jak zaliczę sesję to sobie kupię w nagrodę :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja chce to już mieć w swoich rękach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wczoraj właśnie przyszedł do mnie egzemplarz tej książki. Jestem bardzo ciekawa i już nie mogę się doczekać jej przeczytania. Na pewno wzbudza wielkie emocje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mogę przemóc się do czytania książek o takiej tematyce :( Wiem, że ta książka wywołuje dużo emocji, temat jest taki prawdopodobny i realny, jednak raczej jej nie przeczytam. Może kiedyś?

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba nikogo nie zdziwi jak napiszę swoją recenzję również pełną zachwytów i wstawię szóstkę. :> Również podobało mi się, że bohaterowie pochodzą do swoich chorób całkowicie na luzie, że nie współczują sobie co sekundę jaki ich straszny los spotkał. Jeszcze nie skończyłam czytać, ale dziś to zrobię - niemniej jednak już polecam wszystkim, dosłownie wszystkim tę pozycję ^^ !

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem pod wielkim wrażeniem Twojej recenzji. To naprawdę musi być niesamowita książka! A jak wypada w porównaniu do "Oskara i pani Róży" na przykład?
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze, trudne pytanie, ale myślę, że jeśli chodzi o wywoływanie emocji, spokojnie można obie te książki ze sobą zestawić :) Tyle tylko, że charakter jest inny - Oscar to taka przypowieść trochę, nacechowana metaforami. A Gwiazd naszych wina jest bardziej życiowa, realistyczna. Albo jakoś tak ;)

      Usuń
  7. Ojej, zapowiada się niesamowicie ! dziś ją zaczynam i mam nadzieję, że również będę nią tak zachwycona ! ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Czyli sięgnąć po nią, ok! :D Egzaminy powoli się kończą, więc kto wie, może książka wpadnie w moje łapki ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wypada mi tylko podpisać się pod twoją recenzją ;) Czy będzie to najlepsza książka 2013 roku? Ma wszelkie do tego zadatki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę, choć 2013 dopiero się zaczyna, ale... myślę, że Gwiazd naszych wina u niejednego czytelnika znajdzie się na podium :)

      Usuń
  10. Lubię książki na których mogę się zdrowo wypłakać, a czuję, że ta powieść tak właśnie jest, zresztą sam jej temat nie jest lekki, więc poruszających treści na pewno w niej nie brakuje.

    OdpowiedzUsuń
  11. Książka musi być ciekawa i pouczająca, jednak z braku czasu narazie po nią nie sięgnę. Może kiedyś

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak wiele dobrych rzeczy nasłuchałam się o tej powieści, że trudni mi będzie przejść obok niej obojętnie. Ostatnio ściągnęłam sobie ebooka po angielsku i nie mogę się doczekać rozpoczęcia lektury. Teraz nic tylko czekać na premierę polskiego wydania!

    OdpowiedzUsuń
  13. Niekoniecznie byłam fanką tego typu historii, ale chętnie się zapoznam. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Tematyka wydaje się idealnie wpasowywać w mój gust, zatem nie pozostaje mi nic innego, jak zapoznać się z "Gwiazd naszych wina". Widzę, że warto. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Aż mi się udzielił twój zachwyt nad tą książką, choć jeszcze jej nie znam. Osobiście przeszłabym obok niej obojętnie, gdyż okładka taka skromna, nie rzucająca się w oczy, ale teraz po twojej recenzji wiem, że muszę ją koniecznie przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wbrew pozorom okładka nabiera głębszego znaczenia, gdy się przeczyta książkę - oprawa w istocie jest prosta, ale naprawdę cudowna. Szczerze polecam!

      Usuń
  16. Nie mam przekonania do takich historii, ale z chęcią bym tę książkę przeczytała :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Czuję się naprawdę zachęcona. Historia brzmi smutno i pięknie jednocześnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Już Twoja recenzja chwyciła mnie za serducho to co będzie z samą książką ? Na pewno sięgnę po " Gwiazd naszych winę " .
    Pozdrawiam serdecznie . :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejku, w takim razie ta lektura jest dla Ciebie obowiązkowa :) I dziękuję za miłe słowa ;)

      Usuń
  19. Zaostrzyłaś mój apetyt na tę książkę!

    OdpowiedzUsuń
  20. Wiem okropna jestem ale nie słyszałam jeszcze o niej:) I dlatego sobie ją zapisuję;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Mam na nią ochotę i cieszę się, że do mnie idzie *_*

    OdpowiedzUsuń
  22. Łaaaał, na pewno przeczytam w takim razie :D

    OdpowiedzUsuń
  23. To książka, której szczerze Ci zazdroszczę. Tak bardzo chcę ją przeczytać, a Ty jedynie podsyciłaś moją ciekawość. ;D

    OdpowiedzUsuń
  24. ta książka wydaje się jak najbardziej warta uwagi

    OdpowiedzUsuń
  25. mam na nia coraz wieksza ochote :3 druga recenzja z która się spotykam i druga bardzo pochlebiająca :3

    OdpowiedzUsuń
  26. Kocham tę ksiązkę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1

    OdpowiedzUsuń

Ten blog tworzę dla Was i każdy Wasz komentarz to dla mnie motywacja do dalszego pisania. Dziękuję, że jesteście tu ze mną! :)