29 listopada 2015

"Decyzja" Penny Vincenzi

„Autorka poczytnych powieści „Wystarczy chwila” i „Niebywały skandal” niezwykle wciągająco opowiada o miłości, namiętności i zdradzie w swingującym Londynie lat 60. XX wieku. Pochodząca z „dobrego domu” Eliza postanawia, że wbrew tradycji zostanie kobietą niezależną. Jej plany bliskie są spełnienia, kiedy otrzymuje pracę redaktorki działu mody w popularnym czasopiśmie. Przemiany społeczne, przełamywanie obyczajowych stereotypów, nowe trendy w modzie sprzyjają aspiracjom ambitnej dziewczyny, która staje się częścią artystycznej socjety. Wtedy na jej drodze pojawia się Matt, który mimo robotniczego pochodzenia imponuje Elizie przedsiębiorczością. Czy miłość przezwycięży dzielącą ich przepaść społeczną i różnice poglądów? Czy oboje zdołają spełnić swoje marzenia?”


Decyzja to moje pierwsze spotkanie z Penny Vincenzi, którą uznaje się za jedną z poczytniejszych angielskich autorek. Pisarka tworzy od końca lat 80., w Polsce wydane zostały jej cztery tytuły. Nie ukrywam, że Decyzja trafiła do mnie całkowicie przypadkowo i długo wzbraniałam się przed rozpoczęciem lektury. W końcu jednak nadszedł ten moment, w którym zdecydowałam, że chcę poznać historię niezależnej Elizy. Czy spotkanie z twórczością Vincenzi okazało się udane?

źródło
Eliza to kobieta ambitna i – jak na swoje czasy – bardzo odważna. Jako indywidualistka postanawia iść własną drogą i nie poddaje się konwenansom. Ale spotkanie Matta wszystko zmienia w jej życiu. Niezwykła miłość łączy tę dwójkę, choć w zasadzie dzieli ich tak wiele. Podobało mi się to, jak autorka sprawnie nakreśliła charaktery tych postaci. Ale to nie jedyni tak dobrze wykreowani bohaterowie – powieść pełna jest indywidualnych, realistycznie przedstawionych postaci, które mają swoje problemy i interesujące życie. Dzięki ich różnorodności, książka staje się rozbudowaną, wielowątkową opowieścią nie tylko o miłości, w którą można wsiąknąć na długie godziny (wszak lektura liczy sobie prawie 600 stron!). Mimo to nie udało mi się zaprzyjaźnić z tym tytułem. Przede wszystkim drażniły mnie dialogi – domyślam się, że ich nieco wystylizowany, przesadnie elegancki styl był celowym zabiegiem autorki, nie zmienia to jednak faktu, że część rozmów między bohaterami mnie raziła i nie pozwalała wczuć się w historię. Również bohaterowie, mimo swoich indywidualnych, dobrze przedstawionych charakterów, nie byli w stanie rozbudzić we mnie sympatii, a im dalej śledziłam ich losy, tym większą niechęć we mnie wywoływali. Zakończenie niestety mnie nie usatysfakcjonowało, choć w sumie sama nie wiem, jakiego finału mogłabym się po tej książce spodziewać. 

Na plus działa świetne przedstawienie realiów życia w Londynie w latach 60. – mam tu na myśli przemiany społeczne i kulturalne, a także wnikliwa analiza sytuacji kobiet, które wychodziły poza kanon przeciętnej żony i matki. Dodatkowym atutem powieści jest lekkie pióro autorki – przez książkę się płynie i gdyby nie te zgrzytające dialogi, mogłabym uznać Decyzję za lekturę obowiązkową dla tych, którzy poszukują zgrabnej i realistycznie napisanej historii. Niestety dwa najważniejsze dla mnie punkty w dobrej powieści – bohaterowie, których mogłabym polubić oraz realizm w ich relacjach – mnie nie przekonują. Dlatego Decyzja zasłużyła jedynie na ocenę dobrą. Polecam entuzjastkom książek o dużych gabarytach, w których miłość i nienawiść dzieli cieniutka granica, a wszystko rozgrywa się na tle dobrze przedstawionych realiów życia sprzed ponad sześćdziesięciu lat.

Original: The Decision
Wydawca: Świat Książki
Data wydania: 25.06.2014
Ilość stron: 589
Przeł. Anna Zielińska
Moja ocena: 4/6

Za książkę dziękuję wydawnictwu Świat Książki.

19 komentarzy:

  1. Książkę wspominam bardzo pozytywnie i może nie jest to lektura z wyższej póki, to mimo objętości stron szybko ją pochłonęłam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja ostatnio także trafiłam na "klocek", który swoim zakończeniem trochę mnie rozczarował. W sumie nie wiedziałam, czego się spodziewać po prawie 600 stronicowej książce, ale nie "zwyczajnego" zakończenia. Trochę szkoda, że i bohaterowie, i dialogi kuleją, bo zapowiadała się ciekawa lektura... :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bohaterowie są wykreowani świetnie, ale smutne jest to, że ja ich nie byłam w stanie polubić. Nie ma tu ani jednego bohatera, któremu bym dopingowała. To kuleje w tej książce. No i dialogi - strasznie irytujące momentami! Zakończenie w sumie mnie zaskoczyło swoją prostotą, jak na taką książkę spodziewałam się czegoś bardziej wybuchowego.

      Usuń
  3. Lubię "eleganckie" dialogi i równie wysublimowane słownictwo. Niedobrze się jednak stało, że autorka nieco przesadziła. Szkoda, bo lektura zapowiadała się obiecująco!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto wie, może Ci się ten tytuł spodoba, polecam :) Ja wychodzę z założenia, że to po prostu nie jest książka dla mnie, więc jej nie przekreślam i dlatego oceniam na 4/6 - ktoś inny może być nią zachwycony :)

      Usuń
  4. Czytałam tę książkę już dawno temu i byłam nią zachwycona...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie dużo osób się tym tytułem zachwyca i już sama nie wiem, czy czegoś nie zrozumiałam. Chyba najbardziej wkurzało mnie zachowanie bohaterów - najbardziej Matta. To popsuło mi przyjemność z czytania i śledzenia historii bohaterów. A zakończenie okazało się jakieś takie... naiwne? Ciężko mi to nawet określić. Dlatego obstawiam,że to po prostu nie jest książka dla mnie :)

      Usuń
  5. Oj to chyba nie dla mnie. Z jednej strony jestem ciekawa czym się czytelnicy zachwycają, ale z drugiej odstraszają mnie wymienione przez Ciebie minusy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kusi mnie przeczytanie tej książki ze względu na okres, w którym dzieje się jej akcja. ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Raczej nie jest to książka dla mnie. Do tego Ci bohaterowie... Chyba nie mam na nią ochoty.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przenieść się sześćdziesiąt lat wstecz- fajna sprawa. Będę miała na uwadze tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że może Ci przypaść do gustu ta kreacja :)

      Usuń
  9. Nie jestem pewna tej książki. Niby zachęca do siebie, ale jednak... chyba nie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Muszę chyba sama sprawdzić...skoro opinie są podzielone. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że mi się spodoba - lubię gdy bohaterowie są wyraziści, jednak tymi dialogami mnie martwisz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, te rozmowy były najgorsze - łapałam się momentami na tym, że przedrzeźniam bohaterów w myślach. To chyba nie jest dobry znak :P

      Usuń
  11. Chętnie bym przeczytała :)

    OdpowiedzUsuń
  12. O autorce pierwsze słyszę, ale nie ma się co dziwić, bo to jednak nie literatura z kręgu moich zainteresowań :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Akurat lata 60. jakoś specjalnie mnie nie ciekawią - choć Londyn jak najbardziej. Ten aspekt zatem mógłby do mnie przemówić, gdyby nie... dialogi. To o czym wspomniałaś - że są wystylizowane. Nie przemawia do mnie. Już miałam problem z dialogami w "Pulse" - McHugh, gdzie były strasznie patetyczne i właśnie takie... Jakby mieli je wygłaszać aktorzy na scenie. Pamiętam jak strasznie mnie to irytowało. Także nie - chyba nie mam siły, by mierzyć się z czymś takim i to w tak dłuuugiej lekturze. ;)
    Poza tym fabuła nie wywołała przyśpieszonego bicia serca, także obawiam się, że podziękuję.
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń

Ten blog tworzę dla Was i każdy Wasz komentarz to dla mnie motywacja do dalszego pisania. Dziękuję, że jesteście tu ze mną! :)