26 listopada 2017

„Conviction” Corinne Michaels

RECENZJA PRZEDPREMIEROWA

PREMIERA: 5 GRUDNIA 2017


Natalie jest w rozsypce. Liam także pogubił się w sytuacji. Czy będą umieli poradzić sobie z tym, co ich spotkało? Czy ich uczucie jest prawdziwe i przetrwa kolejną burzę? Przyznaję, absolutnie zaskakujące zakończenie Consolation wbiło w fotel niejednego czytelnika, także mnie. I choć autorka sięgnęła po motyw, który często pojawia się w innych powieściach lub filmach, nie ukrywam, że nie byłam na niego gotowa. Poza tym Consolation wywołało we mnie pełne skrajności odczucia, dlatego gdy przyszedł czas na drugą część duetu, czyli Conviction, byłam jednocześnie zaintrygowana i zmartwiona. Dlaczego? Targały mną wątpliwości, czy Michaels poradzi sobie z problemami, w które uwikłała bohaterów. Od razu zaznaczę, że pisanie o tej książce jest trudne, gdyż bardzo łatwo zdradzić zakończenie pierwszego tomu i tym samym zepsuć komuś jego lekturę. Postaram się więc ograniczyć informacje na temat fabuły do absolutnego minimum. 

Corinne Michaels pisze lekko i nie ukrywam, że jej książki czyta się bardzo szybko. Jest jednak w jej stylu trochę chaosu. Choć pojawiające się w opowieści problemy bohaterów pochodzą „z życia”, w niektórych momentach można odnieść wrażenie, że są nieco przekoloryzowane. W dodatku każdy chce pomóc, ale nikt nie wie, jak to zrobić. Bohaterowie znajdują się w centrum zainteresowania, i choć mają możliwość zrobić ze swoim życiem coś sensownego, miotają się jak ryby w sieci. Sytuacja jest trudna, ale nie beznadziejna. Momentami więc denerwowało mnie to zmienianie co chwilę decyzji, zwłaszcza w przypadku Liama, który, zamiast być facetem w tym związku, zachowywał się jak małe dziecko. Czasami naprawdę miałam ochotę przewrócić oczami, wymawiając teatralnie „ach, ci mężczyźni”, a potem trzasnąć go porządnie, by się ogarnął. Z drugiej strony podobało mi się to, jak autorka pociągnęła kreację Natalie – ta kobieta ma w sobie siłę! Choć jej życie się rozsypało, i to nie raz, umiała się podnieść, żyć i dążyć do celu. Walczyła o swoje szczęście i swoją miłość ze wszystkich sił, i całkowicie rozumiałam zarówno jej determinację, jak i momenty załamania oraz złości na to, co ją spotkało. W pierwszej części bohaterka nie wzbudziła we mnie cieplejszych uczuć, ale w kontynuacji serii udało jej się mnie do siebie przekonać. Myślę, że zasługę w lepszym poznaniu Natalie ma narracja pierwszoosobowa z punktu widzenia bohaterki, przeplatana rozdziałami z punktu widzenia Liama. Poznanie ich najgłębszych myśli pozwala wczuć się w sytuację.

Conviction jest nieco inne od Consolation. W Consolation po dramacie nastąpiło powolne podnoszenie się, emocje z czasem zaczęły przybierać pozytywny odcień, książka wywoływała w odbiorcy dobry nastrój, pobudzała wyobraźnię, budowała napięcie w ten bardzo pożądany sposób. Conviction zaczyna się również dramatycznie, jednak wydarzenia rozgrywające się przez większość powieści niosą ze sobą skrajne odczucia, jest w nich dużo złości i tragizmu oraz determinacji. Ta część jest na pewno nieco smutniejsza, mimo iż gdzieś na trzecim planie przebija nadzieja, że wszystko się ułoży. Zakończenie natomiast zostało strasznie przesłodzone. Czy zatem pierwsza część duetu jest lepsza od drugiej? Trudno mi to ocenić – jako całość tworzą interesującą opowieść o miłości, która stara się pokonać wiele przeciwności losu, i o przeznaczeniu, z którym nie można wygrać. Consolation na początku wywołało we mnie negatywne odczucia, by zreflektować się w końcówce, podczas gdy z Conviction było odwrotnie. Myślę więc, że obie te części uzupełniają swoje braki i mają prawo się podobać, jeśli przymkniemy oko na nieco kulawy styl autorki. Literatura tego rodzaju nigdy nie będzie moją ulubioną, ale stwarza możliwość ucieczki choć na chwilę od szarej codzienności i dostarcza wielu emocji. Mogę więc szczerze polecić Consolation Duet nie tylko fankom Colleen Hoover, ale także każdej czytelniczce, która poszukuje lekkiej, niezobowiązującej lektury o miłości, stracie, przebaczeniu i nowych początkach. Duży plus dla wydawcy, że pozostał przy oryginalnych tytułach oraz okładkach – ta seria naprawdę pięknie prezentuje się na półce. Myślę więc, że warto rzucić na nią okiem ;)

Tytuł oryginalny: Conviction
Seria: Salvation #4 / w Polsce: Consolation Duet #2
Ilość stron: 358
Premiera: 5 grudnia 2017!
Tłumaczenie: Kinga Markiewicz
Wydawca: Szósty Zmysł (Papierowy Księżyc)
Opis wydawcy: KLIK

Za możliwość poznania Consolation Duet dziękuję wydawcy :)

Moja ocena:

3 komentarze:

  1. Mam zamiar przeczytać ''Consolation'' i ''Conviction''. Dość głośno ostatnio o tych książkach i chętnie się z nimi zapoznam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajna seria, dobra do poczytania dla relaksu ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zupełnie nie dla mnie :) Hoover nie lubię, więc myślę, że podobne autorki też by mnie nie urzekły.

    OdpowiedzUsuń

Ten blog tworzę dla Was i każdy Wasz komentarz to dla mnie motywacja do dalszego pisania. Dziękuję, że jesteście tu ze mną! :)