Menu

30 czerwca 2021

Najnowszy stos książkowy

Dzień dobry! Dawno nie pokazywałam na blogu moich książkowych zakupów. Z prezentacją najnowszych nabytków przeniosłam się w zasadzie w pełni na moje konto na INSTAGRAMIE, ale tym razem uzbierało się tego na tyle dużo, że chciałam się z Wami podzielić swoją radością. Domowa biblioteczka stale się rozrasta, a ja zrozumiałam, że jest sporo prawdy w twierdzeniu, iż kupowanie i czytanie książek to dwa różne hobby. Podobno niektórym sprawia przyjemność kupienie sobie nowej torebki, nowej gry czy nowych sprzętów do domu. Mnie cieszy każda książka, która trafia do moich zbiorów. A w zasadzie od obchodów Światowego Dnia Książki (23 kwietnia) w moim domu pojawiło się co najmniej sześćdziesiąt tytułów. Część z nich już wcześniej można było zobaczyć na moim insta, dziś prezentuję znaczną większość, którą się jeszcze nie chwaliłam :) 


Lady of Sorrows to anglojezyczna powieść ze świata Warhammera - jeśli ktoś z Was obserwuje mojego insta, na pewno zauważył, że wraz z chłopakiem zaczęliśmy zbierać figurki. To książka o jednej z moich ulubionych bohaterek :) Nie otwieraj oczu kupiłam zaraz po obejrzeniu ekranizacji, która naprawdę mi się spodobała. Hail Mary to najnowsza powieść Andy Weira, autora m.in, sławnego Marsjanina. Odkąd poznałam serię Expanse, uwielbiam hard sci-fi. Podobno Hail Mary jest świetne. Outpost, podobnie jak Niezłomne serca i Słowo do ciebie ze stosika środkowego, dostałam w prezencie urodzinowym od psiapsi <3 Metro 2035 było ostatnią książką, której brakowało mi do skompletowania całej trylogii. Szkoda że te dwie wcześniejsze mam w pierwszym wydaniu. Trochę nie pasują do siebie na półce XD Cinder, Cress i Winter kupiłam, bo przeczytałam dawno temu Cinder w wydaniu od wyd. Egmont i bardzo mi się podobała ta seria. Scarlett trochę mniej mnie ujęła, ale mam nadzieję, że dwa ostatnie tomy będą warte wydanych pieniędzy. A Rządy wilków  kupiłam, bo uwielbiam Leigh Bardugo.

Drugi stosik otwierają dwa tytuły, które kupiłam zainspirowana ekranizacjami - Wykopaliska można obejrzeć na Netflixie, a Wąż z Sussex właśnie powstaje (z Tomem Hiddlesonem w roli głównej) ;) Muzeum osobliwości od Hoffman kupiłam na bardzo dobrej promce, za dyszkę chyba, więc grzechem było nie kupić. A między nami ocean miałam w planie przeczytać jakieś sto lat temu, w końcu trafiłam na ten tytuł w oultecie, podobnie jak na trzecią cześć przygód Bridget Jones. Cztery noce z księciem trafiły do mnie, bo kocham romanse historyczne, a na W krainie białych obłoków od Sarah Lark zdecydowałam się dzięki mojej siostrze, która jest wielką fanką autorki i przeczytała już prawie wszystkie części Sagi nowozelandzkiej. Zamierzam więc sprawdzić, czy to naprawdę taka dobra historia :) Porównywana jest do Obcej Diany Gabaldon. Moja przygoda z Gabaldon skończyła się na trzecim tomie (trochę wymęczonym), więc to akurat nie jest dla mnie dobra rekomendacja, ale zobaczymy, jak będzie ;) Dziewczyna którą kochałeś trafiła do mnie bo po prostu lubię Moyes. A Zaginioną aptekę zamówiłam zaraz po tym, jak mi ją poleciła moja psiapsi. 

Na ostatni stosik składają się książki: Pięć od Hallie Rubenhold, która opowiada o pięciu najbardziej znanych ofiarach Kuby Rozpruwacza; potem mamy Lekarza wojennego, Przestańmy być grzeczni, bądźmy sobą, Co gryzie weterynarza oraz Świat Nali - tytuł, który od pierwszej chwili, gdy tylko się pojawił w księgarni, musiał być mój :) No i Balsam dla duszy miłośnika kotów w starym wydaniu - od pół roku jestem kocią mamą i czuję, że to książka dla mnie. Dorwałam także dwutomowe wydanie Hrabiego Monte Christo oraz zdobyłam nowe wydanie Arsene Lupina (swoją drogą muszę obejrzeć serial na Netflixie, podobno niezły). Stosik kończą trzy tytuły od Neila deGrasse Tysona. A już całkowicie na samym końcu mamy komiks Marvela o Doktorze Strange - prezent od chłopaka :)

Uff. No i tyle. Kolejne nabytki pewnie będę prezentowała na insta, więc jeśli chcecie być na bieżąco to zapraszam Was >> TUTAJ <<

Miłego dnia!

26 czerwca 2021

„A gdyby tak ze świata zniknęły koty?” Genki Kawamura


Najczęściej sięgam po książki, które mają mi uprzyjemnić czas, pozwolić oderwać się od rzeczywistości i na chwilę zapomnieć o problemach. Czasem jednak trafiam na książkę, która nie przyniesie mi żadnej z tych rzeczy, a i tak czuję, że muszę ją przeczytać. Że będzie to dobra lekcja, bolesna ale warta poznania; coś, z czego wyniosę więcej niż tylko historię. Taka właśnie jest debiutancka książka Genki Kawamury A gdyby tak ze świata zniknęły koty?

O czym jest ta historia? O nieuleczalnie chorym mężczyźnie, który dostaje szansę na przedłużenie swojego życia o kolejny dzień pod warunkiem, że pozbędzie się z niego pewnych rzeczy. Nie oznacza to jednak, że pozbywa się ich jedynie ze swojego życia, ale wymazuje je z całego świata. Bohater staje przed rożnymi dylematami, analizuje swoją sytuację i nową rzeczywistość oraz powraca wspomnieniami do minionych czasów. W powieści nie brakuje melancholii, tęsknoty za czasem, który już nie wróci, za ludźmi, uczuciami i miejscami. Nieco leniwa narracja wprowadza nierzeczywisty nastrój, lecz im bliżej końca, tym bardziej czytelnik zdaje sobie sprawę, że czuje ucisk w piersi i boi się tego, co za chwilę nastąpi. Każda kolejna strona tego dosyć krótkiego utworu pełna jest uczuć, które powoli wkradają się w nasze serca i zaczynają oddziaływać na nas w sposób, którego w zasadzie można się było spodziewać – nie tylko współczujemy bohaterowi, ale sami zaczynami analizować swoje życie, ukradkowo ocierając łzy.

A gdyby tak ze świata zniknęły koty? to nie tylko książka o przemijaniu, kotach i trudnych wyborach. Na pewno na każdego wpłynie nieco inaczej. Myślę, że niejeden czytelnik po przeczytaniu utworu Kawamury zada sobie pytanie o sens własnego życia i przemijania oraz o to, co mógłby poświęcić w imię jednego dodatkowego dnia. Czy nasze sprawy będą niedokończone? Czy odnajdziemy spokój, a może zostało jeszcze coś, co koniecznie trzeba zrobić? Ja po przeczytaniu ostatniej strony poczułam ogromną potrzebę obdzwonienia wszystkich bliskich mi osób, by powiedzieć im, że ich kocham. A także bardzo chciałam przytulić mojego kota, który wyjątkowo nie lubi takich wylewnych czułości ;) Jak Wy zareagujecie na tę książkę? Warto się przekonać. Jednego jestem pewna – zapas chusteczek niezbędny.

Moja ocena: 




Tytuł oryginalny: Sekai kara neko ga kieta nara
Ilość stron: 160
Data wydania: 17.02.2021
Tłumaczenie: Dariusz Latoś
Wydawca: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
Opis wydawcy: KLIK