Menu

22 marca 2011

"Zakochana Tessa" Kate Le Vann

"Wolfie absolutnie nie zwracał uwagi na swój wygląd, ale... był absolutnie pociągający.
To nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Przez lata musieliśmy mijać się na szkolnym korytarzu, tylko ja go nie zauważyłam. A teraz poczułam się, jakbym spotkała go pierwszy raz w życiu.

I wtedy Wolfie przywołał mnie ręką.


Obejrzałam się, żeby sprawdzią, czy nie chodzi o kogoś innego, na co on parsknął śmiechem i otwierając szeroko usta, żebym mogła zrozumieć go z daleka, powiedział "Tak. Ty."


Obciągnęłam spódnicę, ile tylko się dało i nieznacznie wbiłam tenisówki w ziemię, żeby przykleiło się do nich trochę zabłoconych liści, po czym ruszyłam w ich stronę wielkimi krokami, bo natychmiast zapomniałam, że należy poruszać się jak dama.


***
Tessa zawsze uchodziła za szarą myszkę, podczas gdy jej najlepsza przyjaciółka Matty była królową towarzystwa, nieustannie otoczoną tłumem chłopaków. Wszystko się zmieniło, kiedy Tessa zakochała się w Wolfiem. Dzięki niemu zyskała pewność siebie i poczucie własnej wartości. Dorosła i zaczęła patrzeć na świat innymi oczami..

A kiedy ich miłość rozkwitła..."


Przyznam, że nie czytam takich książek. Po prostu nie czułam nigdy takiej potrzeby. Pochłaniały mnie paranormalne romanse i fantasy, czasem powieści historyczne. Ale tu... przeczytałam opis w zasadzie przez przypadek, tak od niechcenia w internecie i nagle zapragnęłam mieć tę książkę. MUSIAŁAM ją mieć.
A, że jak czegoś chcę, nie daję za wygraną, już wkrótce udało mi się wypożyczyć lekturę z biblioteki. To było wczoraj. A dzisiaj o 6 nad ranem zaczęłam czytać. I nie mogłam się oderwać...

Tessa jest rzeczywiście szarą myszką. Szesnastoletnia uczennica liceum ma jedną jedyną przyjaciółkę - Matty, która najogólniej rzecz biorąc jest gwiazdą szkoły. Piękna, doświadczona i zadowolona z siebie rudowłosa ślicznotka, która wydaje się przyćmiewać główną bohaterkę we wszystkim. I nawet, o dziwo, nie jest głupia. Mogłaby oczywiście uchodzić za pustą. Ale to właśnie w Matty Tessa pokłada wszelkie nadzieje, są nierozłączne.

Jednak Tessie do szczęścia brakuje czegoś bardzo ważnego - miłości. Zawsze podkochiwała się w chłopakach skrycie i po jednym drobnym incydencie z nieodpowiednim dzieciakiem, postanawia wielbić obiekty westchnień w milczeniu. Więc tak naprawdę kiedy poznaje tajemniczego i trochę dziwnego chłopaka - ksywka Wolfie - nie jest pewna, czy powinna się kimś ponownie zainteresować . Jednak w Wolfiem jest coś... niezwykłego. I tak oto chcąc nie chcąc Tessa się w nim zakochuje...

Na początku nie jest łatwo. Dziewczyna ma niezwykle niskie mniemanie o sobie i boi się odezwać w tłumie, bo wciąż myśli, że ktoś ją wyśmieje. Jest "śmiertelnie poważna", o ile rozumiecie, o co mi chodzi. Ale Wolfie... on bierze ją serio, słucha tego, co dziewczyna ma do powiedzenia, jest ciekawy jej zdania, jej poglądów. Los ich splata w zasadzie w dziwnych okolicznościach - na zebraniu mieszkańców osiedla przyległego do niewielkiego lasku, który ma zostać wycięty, by postawić nowy Hipermarket, na co ludzie nie chcą się zgodzić. Na początku to miał byś wspólny projekt - walka o ocalenie tego skrawka natury w miejskiej aglomeracji. Niestety dzieje się coś więcej, a kiedy Tessa daje chłopcu znać w zasadzie mimowolnie, że jej się podoba, on niespodziewanie się wycofuje. Załamana już wie, że nie może sobie niczego wyobrażać i nie spodziewa się zupełnie, że ten oto maturzysta, który wydaje się być taki opanowany, taki dorosły, w rzeczywistości także się bał. Bał się własnych emocji. Ale w końcu nie mógł dłużej tłumić uczuć do Tessy. Zakochał się w niej, a ona w nim.

Zakochana Tessa jest szczęśliwa, inna. Wolfie wpływa na nią zbawiennie, sprawiając, że bohaterka nabiera wiary w siebie, nie jest już strachliwą panienką. Staje się kobietą! I właśnie wtedy...

Dalej nic nie mogę powiedzieć, ale na pewno mogę zdradzić, że po skończonej lekturze płakałam. Płaczę przy różnych książkach, czasami ze śmiechu, czasami ze smutku, ale tu... tu był przeogromny żal i złość. To było zupełnie niesprawiedliwe! I dlatego, gdy już odłożyłam przeczytana książkę na półkę, wciąż analizowałam wydarzenia, wciąż czułam tę opowieść całą sobą.

Jeśli chodzi o walory językowe i estetyczne, książka napisana jest miłym i prostym językiem, idealnym do powieści dla nastolatek. emanuje spokojem i jednocześnie jest całkowicie prawdziwa, dialogi są naturalne i tak naprawdę miałam wrażenie, że wręcz uczestniczę w rozmowach przyjaciółek, albo podglądam chwile między Tessą i Wolfiem. Okładka może wydawać się trochę banalna i prosta, ale pasuje do tej opowieści - czuć nadzieję i miłość z tych listków i kwiatów okalających tytuł.

Bohaterzy nakreśleni są dokładnie i ciekawie. Mogę sobie wyobrazić młodzież, o której traktuje powieść. Tessa jest zwykłą nastolatką, jej przyjaciółka gwiazdą szkoły a Wolfie... Tak, gdyby Wolfie miał jakieś paranormalne zdolności, jak Edek ze Zmierzchu czy inny podobny, na pewno stałby się bożyszczem niejednej czytelniczki. Wolfie jest normalny, może zwyczajny, ze wszystkimi wadami i zaletami osiemnastoletniego młodzieńca, ale wyróżnia go jedno - prawdziwa miłość do Tessy. Nie boi się o tym mówić, walczy o nią, a robi to w sposób niezwykle romantyczny, choć w zasadzie niewyszukany. Magia jego osobowości polega na tym, że on nikogo nie naśladuje. Po prostu jest zakochany.

Kate Le Vann napisała naprawdę dobrą opowieść, zupełnie inną niż znane z tego gatunku literatury. Może więc dlatego tak mną wstrząsnęła. Może dlatego jeszcze długo będę o niej myślała, może dlatego... Jestem zachwycona! I szczerze daję 8,5-9/10, a wierzcie mi - jak na książkę dla nastolatek, to wysoka nota.

"..ani na chwilę nie mogłam rozstać się z bohaterami. Śmiałam się razem z nimi, razem z nimi zmieniałam świat i - przyznaję- płakałam z razem z nimi. Wspaniała książka. Nie mogłam się od iej oderwać." - Wendy Cooling

3 komentarze:

  1. Nie słyszałam o tej książce, ale skoro tak Ci się spodobała, to chyba muszę się z nią zapoznać:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tiri, całkowicie się zgadzam z Twoją recenzją! Czytałam tę książkę ponad rok temu, ale do tej pory leży na półce najbliżej mojego łóżka, bo lubię wracać do jej fragmentów. A szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że tak będzie, bo czytałam sporo lepszych młodzieżowych książek, ale ta jednak coś w sobie ma :)

    Polecam Ci też "Wszystko, co wiem o miłości" tej samej autorki... Chyba jest nawet lepsza od "Zakochanej Tessy" :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Suu, idąc za Twoją radą, wypożyczyłam Wszystko co wiem o miłości xD Dzięki!

    OdpowiedzUsuń

Ten blog tworzę dla Was i każdy Wasz komentarz to dla mnie motywacja do dalszego pisania. Dziękuję, że jesteście tu ze mną! :)