Menu

22 maja 2011

"Lament. Intryga Królowej Elfów" Maggie Stiefvater

”Utalentowana szesnastoletnia harfistka Deirdre Monghan doznaje regularnie strachu przed publicznymi występami, który uniemożliwia jej pełny rozwój kariery. Wszystko się jednak zmienia, kiedy na jednym z konkursów nieoczekiwanie i całkiem znikąd pojawia się tajemniczy chłopak – Luke Dillon.
Od tej chwili w życiu Deirdre dzieją się rzeczy, które nie maja racjonalnego wytłumaczenia. Pojawiają się u niej zdolności, o które wcześniej nawet by się nie podejrzewała, zaczynają ją otaczać dziwne istoty, a na ulicy, w domu i w pracy znajduje wszędzie czterolistną koniczynę.
Nieśmiała Deirdre odkryje też w końcu, że jako jedna z niewielu ma dar widzenia mieszkańców Faerii.
Jednak największą zagadką dla Deirdre jest Luke – nic o nim nie wie, a on interesuje się nią coraz bardziej. Czy Deirdre odkryje mroczny sekret przeszłości Luke’a? Czy pozna prawdę o tym, dlaczego Luke pojawił się w jej życiu?
Wkrótce jej najlepszy przyjaciel James, ukochana babcia i mama znajdą się w śmiertelnym niebezpieczeństwie, które przyjdzie ze strony Królowej Elfów. Ta okrutna władczyni pojawi się ze swoją złowieszczą świtą na ziemi i uczyni wszystko, aby Deirdre i Luke nigdy nie mogli być razem.
To walka na śmierć i życie, a stawką jest miłość oraz zaklęta dusza Luke’a.
Ta piękna i niebanalna opowieść, będąca debiutem pisarskim autorki, oddaje wiernie obraz celtyckiej baśni, którą przedstawiono w uwspółcześnionej wersji.”


Czym jest muzyka? Czy tylko sekwencją pojedynczych dźwięków łączących się w pełen utwór, plejadą nut, które mają nas oczarować, wabić, przyciągać niczym magnes? Niewątpliwie tak. Ale muzyka to także emocje. To zaklęte w dźwiękach najskrytsze uczucia i marzenia. Najprawdziwsza magia dusz.

Deirdre jest szesnastoletnią harfistką, która poza talentem muzycznym ma także talent do stresowania się ponad miarę. Każdy jej występ, odpowiednio zaaranżowany przez despotyczną matkę, zaczyna się mdłościami i ucieczką do toalety. Deirdre jest wrażliwa i delikatna, a przy tym niezwykle interesująca. Ale czy ma pojęcie, kim jest tak naprawdę?

Przed występem konkursowym nasza bohaterka, pchana przez mdłości w kierunku ustronnego miejsca, zostaje odnaleziona przez chłopaka, jakiego widziała w swoich snach. Czy to nie dziwne, że nagle wytwór wyobraźni pojawia się tuż obok? Owszem, zwłaszcza, gdy ten wytwór jest niesamowicie przystojnym, tajemniczym młodzieńcem, który przybywa damie „na ratunek”. W toalecie, chciałoby się zauważyć! I od tego momentu chłopak przejmuje niepisane zadanie opiekowania się Deirdre, między innymi proponując jej wspólny występ w konkursie muzycznym. Bohaterka pozwala się poprowadzić przez nieznajomego flecistę, uwierzyć w swoje zdolności i... zakochać się w nim.

Ale czy miłość do tajemniczego chłopca, który nie ma zamiaru zdradzić jej swej przeszłości może być bezpieczna? Dlaczego wraz z pojawieniem się Luke’a Dillona, nagle ułożony świat Dee wywraca się do góry nogami? I w końcu, co oznacza czterolistna koniczynka, spotykana przez bohaterkę na każdym kroku, oraz zapach tymianku unoszący się w powietrzu w najmniej oczekiwanym momencie? Myślę, że aby poznać odpowiedzi na te pytania, należy sięgnąć po Lament!

Z tytułu i opisu powieści wiemy, co się ma wydarzyć – podstępna Królowa elfów z jakiegoś bliżej nieznanego powodu chce zniszczyć Deirdre, a w tę rozgrywkę zostają zamieszani jej bliscy oraz najlepszy przyjaciel James. Na domiar tego sama bohaterka odkrywa w sobie przedziwne moce, a jedną z nich jest możliwość widzenia elfiego ludu. Lecz czy to jej pomoże poznać sekrety Luke’a oraz uratować siebie i rodzinę od gniewu Królowej?

Pisarski debiut Maggie Stiefvater jest intrygujący i wciągający zarazem. Pełna magii i niepewności historia przyciąga i wabi swoją pieśnią. Połączenie mitów o fejach i elfach z obrazem współczesnej rzeczywistości tworzy interesującą fabułę godną miana dobrej, pełnej smaku opowieści paranormalnej.

Akcja rozwija się powoli, nabierając tempa w drugiej połowie książki. Struktura dzieła opiera się na podziale treści w sześć części, każdą opatrzoną fragmentami różnych pieśni. Narracja dzieła jest pierwszoosobowa, z perspektywy głównej postaci. To typowy zabieg w powieściach dla młodzieży, mający najpewniej na celu przyciągnąć czytelnika, zespolić go z uczuciami bohatera. Jedynie prolog został stworzony w typie narratora wszechwiedzącego. Bardzo ważna dla powieści jest także muzyka. Nie przypadkowo Dee jest harfistką, a Luke flecistą. Ich muzyka łączy dwoje obcych sobie ludzi. Staje się wizytówką powieści, a słowa pięknych ballad przytoczone w tekście pozwalają nam wyobrazić sobie, jak mogłaby brzmieć miłosna pieśń tych dwojga.

Myślę, że także nie można pominąć pięknej oprawy – okładka w żywym, soczystym kolorze zieleni przyciąga wzrok czytelnika, podobnie jak dziewczęca twarz o tajemniczym spojrzeniu. Dodatkowo każda część historii opatrzona jest rysunkiem, podobnie jak karta tytułowa. Całość tworzy baśniową oprawą dla baśniowej historii, co odkrywamy z każdą kolejną stroną książki.

Jeśli miałabym określić bohaterów, mogę z całą mocą podkreślić, że przyjaciel Dee mnie oczarował. James to typ wyluzowanego chłopaka z ciętym językiem i niesamowitym humorem. Umiał rozśmieszyć mnie do łez, a przy tym wzruszał swoją niezłomną postawą najlepszego przyjaciela. Tacy ludzie to niewątpliwie rzadkość. Deirdre zaś to interesująca osóbka, sprawiająca wrażenie zagubionej, dzięki czemu Luke stał się idealnym kandydatem do roli jej towarzysza w przygodach, jakie przeżywali na kartach powieści. Jedyne, co mnie zadziwiło to fakt, jak szybko dziewczyna pogodziła się z nową rzeczywistością – jakby była przygotowana na ewentualność, w której istnieją magiczne stworzenia. Niemniej cała trójka młodych postaci to silnie zarysowane sylwetki pełne wdzięku. A to niezwykle silny atut dzieła pani Stiefvater. 

Lament. Intryga Królowej Elfów mogę ocenić jako książkę bardzo dobrą, dając ocenę 8/10. Dlaczego? Minusem może być fakt, że powieść jest krótka, zmieściła się na niecałych trzystu dwudziestu stronach. Ponadto zakończenie mnie nieco... zasmuciło? Mimo to szczerze polecam lekturę wszystkim fanom powieści fantasy i paranormal, a także tym, którzy uwielbiają elfy i podobne im istoty. Przy tej lekturze nie można mówić o nudzie! I oczywiście z niecierpliwością czekam na drugi tom przygód bohaterów – Balladę. Taniec Mrocznych Elfów, poświęconą postaci mojego ulubieńca – Jamesa. Mam nadzieję, że sequel mnie powali na kolana!


Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Illuminatio, za co serdecznie dziękuję!

13 komentarzy:

  1. i kolejna świetna recenzja tej książki, Mam wielką ochotę ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś dla mnie ; )
    Kolejny fantas do mojej kolekcji. Ciekawa recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj kusisz, kusisz... ;D Już ci mówiłam, ale powtórzę: super recka. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie też kusisz :). A lista książek, które chcę przeczytać, jest już tak długa... Fajna recenzja :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja już z pewnością się dowiedziałaś: świetna recenzja.:) Mam zamiar przeczytać tą książkę.;p

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest u mnie na liście zakupów :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetna recenzja ;) Książka czeka już na mnie (zamówienie z Dnia Książki jeszcze!) i jak do tej pory zdołałam doczytać tylko do ogłoszenia wyników konkursu, gdzie bohaterka wystąpiła w tym niesamowitym duecie ;)
    Muszę teraz przeczytać coś innego ale potem zaraz do niej wracam !
    Twoja recenzja teraz nie będzie dawać mi spokoju póki nie doczytam !

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam wielką ochotę na tę książkę. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. To już kolejna pozytywna opinia. Muszę przeczytać!:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Marzę o niej odkąd ją zobaczyłam ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Po tylu pozytywnych recenzjach, koniecznie muszę przeczytać :) Tylko nie lubię kiedy zakończenia smucą :( Potem długo nie mogę się pozbierać ;p

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo ciekawe połączenie -baśniowy klimat, muzyka... Ostatnio czytałam książkę w której dźwięk i melodia odgrywały bardzo ważną rolę -"Dzwony", byłam nią zachwycona. Z chęcią sięgnę i po recenzowaną przez Ciebie pozycję, brzmi kusząco 8)

    OdpowiedzUsuń

Ten blog tworzę dla Was i każdy Wasz komentarz to dla mnie motywacja do dalszego pisania. Dziękuję, że jesteście tu ze mną! :)