Menu

29 września 2011

"Wichry Archipelagu" Bradley P. Beaulieu

"Pozwól się porwać nieokiełznanym wichrom archipelagu!

Wiatr niesie śmierć. Tajemnicza zaraza dziesiątkuje ludność, osłabiając targane wewnętrznymi konfliktami księstwo Kałakowa. Nawet wznoszące się pośród wzburzonych mórz niedostępne mury nie chronią przed wszystkim, a fanatyczni Maharraci tylko czekają na okazję, by przejąć władzę. 
Atak żywiołaka na zmierzający do wyspy powietrzny statek zaprzepaścił szansę na pokój. Śmierć podróżującego nim Wielkiego Księcia pogorszyła i tak złą sytuację archipelagu. Los wysp spoczywa teraz w rękach młodego księcia Nikandra i autystycznego chłopca, który potrafi narzucić siłom natury swoją wolę. Czy jest on jednak zbawcą, czy niszczycielem?"


Fantastyka to taki gatunek literacki, który wymaga od pisarza nie tylko ogromnej wyobraźni, lecz także zmysłu, który pozwoli jego wizje przelać na papier w sposób przejrzysty, realistyczny i wciągający. Dobra fantastyka to taka, która pochłonie czytelnika od pierwszej do ostatniej strony, a nawet i później nie będzie chciała wypuścić go ze swych objęć. Dobra fantastyka to taka, która obudzi w nas poczucie żalu i smutku, że nie dane nam jest posmakować na własnej skórze wymyślnego przez autora świata. Czy więc panu Beaulieu udało się to osiągnąć?

Opowieść rozpoczyna się od przedstawienia Nikandra, księcia Kałakowa, który właśnie żegna się z kobietą imieniem Rehada – kurtyzaną, do której młodzieniec niefortunnie się przywiązał. Miłość jednak jest niemożliwa w ich wypadku, gdyż młody arystokrata musi poślubić wybraną przez rodziców damę – księżną Wostromy. Dzięki temu małżeństwu kraina Nikandra zyska sojusznika – jakże teraz upragnionego, gdy krajem targają ciągłe kłopoty z głodem, plagami chorób i niepewną przyszłością. Lecz wszystko byłoby prostsze, gdyby przyszłą żoną nie okazała się Atiana – towarzyszka dziecięcych zabaw, obecnie kobieta z dumnie uniesioną głową. Nikandr zaczyna uświadamiać sobie, iż to małżeństwo będzie dla niego sporym wyzwaniem.

Już wkrótce jednak nieuchronnie zbliżający się ślub zostanie zepchnięty na dalszy plan w wyniku nadchodzących wydarzeń. Spotkanie Rady i atak na książęcy statek będzie dopiero początkiem piętrzących się problemów, z jakimi Nikandr i jego bliscy się zmierzą w niedalekiej przyszłości. Ze zgiełku wojennych działań wyłoni się jednak jedna tajemnicza postać – autystyczny chłopiec imieniem Nasim. Wszyscy zdają sobie sprawę z faktu, iż to dziecko ma w sobie wielką moc – lecz nikt nie wie, czy ta moc zostanie wykorzystana przez nich czy może przeciwko nim...?

Autor tworzy świat, którego korzeni możemy się doszukiwać w krajach azjatyckich – odniesienia do Rosji, Indii i krajów Dalekiego Wschodu tworzą mieszankę iście egzotyczną. Pisarz dorzuca do tego latające okręty (odrobina steampunku), wiarę w duchy żywiołów i moc natury, a wszystko wiąże w spójną całość dzięki wykreowanej nowej rzeczywistości – fantastyczna kraina, tajemnicze ludy, zażarta walka, intrygi polityczne i magia. Magia ponad wszystko!

Opowieść snuje trzecioosobowo narrator wszechwiedzący, dzięki któremu poznajemy myśli i emocje bohaterów, a w zasadzie najważniejszej trójki – Nikandra oraz jego narzeczonej i kochanki. Fabuła podzielona została na dwie części. Akcja z każdym kolejnym rozdziałem nabiera coraz większego tempa – autor mnoży wątki, nawarstwia problemy, stawia bohaterów przez wieloma ciężkimi zadaniami. Można przy tym powiedzieć, że o ile część pierwsza jest jeszcze względnie spokojna, to druga połowa książki nie pozwoli nam na jakikolwiek odpoczynek, zaczerpnięcie oddechu czy nudę.

Świat przedstawiony wydaje się być doskonale dopracowany, rzeczywisty i wciągający, lecz bohaterowie już niestety mniej – obawiam się, że z żadną postacią nie byłabym w stanie się bliżej zaprzyjaźnić. Kiepska ich kreacja uniemożliwia też wniesienie w historię emocji – najważniejszego składnika decydującego o realizmie. Czytelnik, nie mając związku z bohaterami, patrzy na wydarzenia z rezerwą, nie wczuwa się wystarczająco. Dlatego też i ja nie wyczuwałam grozy, nie zapłakałam nad umierającymi, ani nie wzruszyłam się wtedy, gdy były ku temu odpowiednie momenty.

Poza tym także istotna jest kwestia wprowadzenia czytelnika w świat przedstawiony – przez jakieś pierwsze sto stron czułam się trochę zagubiona – mnogość osób i wątków, a także pędząca akcja potrafi przytłoczyć czytelnika, którego autor wrzuca na głęboką wodę – w rzeczywistość, jakiej zupełnie nie znamy i musimy zrozumieć jej działanie. Podobnie trzeba odnaleźć się w znaczeniach obco brzmiących słów, których autor używa z niezwykłą lubością – pochodzenia rosyjskiego przede wszystkim, ale także nazewnictwa sił magicznych. Skąd możemy to wiedzieć? I właśnie tu brakuje wprowadzenia, które ułatwiłoby nam wdrożenie się w fabułę. Plusem natomiast jest to, iż na początku książki autor podaje spis najważniejszych postaci oraz mapkę królestwa – mamy więc pojęcie o miejscu, w którym dzieje się historia.

Pomimo tych niedociągnięć jednak książki nie da się odłożyć na bok, dopóki nie skończymy czytać – ponad sześćset stronicowe dzieło przyciąga jak magnes.  Autor stworzył niesamowitą rzeczywistość o rosyjskich korzeniach, która może zaczarować niejednego czytelnika. Piękno tej historii kryje się w dwóch rzeczach – malowniczości miejsca i opisach bitew, z których niewątpliwie można by było stworzyć wspaniałą, epicką ekranizację. Komu więc polecam Wichry Archipelagu? Na bank wiernym fanom fantastyki, a także tym osobom, które nie boją się wysilić swojego umysłu, by wydobyć wszystkie ukryte w historii tajemnice i rozwiązać niedopowiedzenia, jakie autor pozostawił. Polecam!


Ocena dla książki: 7/10.
Original: The Wind of  Khalakovo
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 20.09.2011


Powieść mogłam przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa Prószyński i S-ka. Dziękuję!

16 komentarzy:

  1. Nie jestem zagorzałym fanem fantastyki, ale po przeczytaniu twojej ciekawej recenzji zaczynam zastanawiać się nad zapoznaniem się bliżej z treścią tej książki. Szkoda, że bohaterowie są trochę niedopracowani, ale może nie będzie się to aż tak bardzo rzucało mi w oczy:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mimo, że to nie moje tematyka, to dałabym tej książce szansę. Przekonałaś mnie:))
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Również mnie zaciekawiła. Intrygujący tytuł:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czasami czytam fantastykę ale jakoś do tej pozycji nie nabrałam przekonania. Może kiedyś zmienię zdanie, lecz na chwilę obecną spasuje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fantastyka jest fajna, ale to trudny gatunek :) Ale może, może ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Już od zapowiedzi czekam na ten tytuł i niedługo się za niego wezmę. Spodziewałam się lepszej oceny, ale i tak nie jest źle:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeżeli książka jest wciągająca pewnie ja przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Niestety, to nic da mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bałam się tej książki i kulturalnie podziękowałam za egzemplarz. Fantastyka to nie moja działka, podejrzewam, że nie przetrwałabym nawet 100 stron, może i powieść ma w sobie magnesik, ale nie przekonuje mnie to na tyle, żeby zaryzykować swoim czasem.

    OdpowiedzUsuń
  10. Raczej nie przepadam za fantastyką. Odpuszczę sobie.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj, zdecydowanie nie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Już od dawna poluję na tę książkę, a Twoja recenzja tylko potęguje moją chęć na przeczytanie. Dopisuję "Wichry archipelagu" do listy książek, które muszę mieć :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie wiem jak to możliwe, ale TA premiera Prószyńskiego mi umknęła. Muszę się za nią rozejrzeć, bo ogromnie mnie zainteresowałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Z chęcią sięgnę, bo zainteresowała mnie ta egzotyka powieści, zawsze coś świeżego ;) Ale nie sądzę, żebym kupiła - poszukam w bibliotece.

    OdpowiedzUsuń
  15. Jakoś mnie ta książka nie męci :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo ciekawa recenzja! Bardzo ciekawa okłada :) Bardzo chce przeczytać tę książkę :D Chociaż nie ciągnie mnie jakoś do kultury i egzotyki Azji ale sam pomysł wydaje się niezmiernie intrygujący.

    OdpowiedzUsuń

Ten blog tworzę dla Was i każdy Wasz komentarz to dla mnie motywacja do dalszego pisania. Dziękuję, że jesteście tu ze mną! :)