Menu

27 lutego 2012

"Nigdy i na zawsze" Ann Brashares

CZASEM MIŁOŚĆ TRWA DŁUŻEJ NIŻ ŻYCIE

”Żyję od ponad tysiąca lat. Umierałem niezliczoną ilość razy. Zapomniałem, ile dokładnie. Zakochałem się i moja miłość trwa nadal. Ciągle szukam swojej ukochanej. Ciągle ją pamiętam. Noszę w sobie nadzieję, że pewnego dnia ona też mnie sobie przypomni.

Magiczna opowieść o szansach, jakie otrzymujemy od losu, i o tym, że nie można odkładać życia na później. Historia miłości przekraczającej granice czasu. Książka, która przywraca wiarę w przeznaczenie, w to, że na każdego z nas gdzieś ktoś czeka.”


Pamiętacie słowa małżeńskiej przysięgi „(…) i nie opuszczę cię aż do śmierci”? Te słowa zawsze wydają się takie romantyczne, bardzo odważne i śmiałe. Niosą ze sobą zarówno obietnicę, jak i przestrogę, że to właśnie śmierć ma położyć kres miłości. Zastanawialiście się, co by się stało, gdyby śmierć jednak nie miała żadnego znaczenia? Gdyby nasza miłość była wieczna, przekraczająca granice czasu i przestrzeni? Gdyby można było kochać jedną i tę samą osobę przez tysiące lat…?

Lucy jest zwyczajną nastolatką, która wkrótce skończy liceum i pójdzie na studia. Jednak największy strach budzi w niej nie tyle odejście ze szkoły, co rozstanie z pewnym chłopcem, który z nieznanych powodów ją fascynuje. Jest tajemniczy, odizolowany od reszty uczniowskiego społeczeństwa, intrygujący. Dziewczyna nie rozumie, skąd się biorą jej uczucia, lecz wie – całkowicie podświadomie i irracjonalnie – że jest w nim zakochana. A Daniel nie daje żadnych znaków, że czuje do niej to samo…

Bo tak naprawdę młodzieniec nie jest zwyczajnym uczniem, jak jego rówieśnicy. Daniel ma Pamięć. Wie, kim był w poprzednim życiu. I w jeszcze poprzednim... W sumie pamięta wszystkie swoje inkarnacje na przestrzeni setek lat. I wciąż pamięta tę jedyną i najważniejszą osobę w jego istnieniu – kobietę, którą ukochał ponad wszystko. Kobietę, której nigdy nie mógł mieć, a za którą podążał krok w krok. Kobietę, którą teraz widuje na szkolnych korytarzach i marzy o tym, by wyznać jej prawdę, lecz boi się jej reakcji. Boi się, że ona nie pamięta, a on znów ją straci...

Ann Brashares jest znana dzięki bestsellerowej serii Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów, której jeszcze nie miałam okazji poznać, ale ufam pozytywnym opiniom. Kiedy jednak sięgnęłam po Nigdy i na zawsze, miałam pewne obawy – przede wszystkim związane z porównaniem tej powieści do Upadłych Lauren Kate: te same imiona głównych bohaterów, ten sam motyw przewodni. Jednak pomimo strachu sięgnęłam po ową miłosną historię… I długo później nie mogłam dojść do siebie.

Narracja powieści to jedna z najdziwniejszych i najbardziej oryginalnych rzeczy, jaką dostrzeże czytelnik. Autorka podzieliła rozdziały, przeplatając narrację trzecioosobową z punktu widzenia narratora wszechwiedzącego (który patrzy na przemian oczami Lucy i Daniela) z narracją pierwszoosobową samego Daniela, który opowiada historię swojego istnienia. Dzięki temu możemy poznać wydarzenia z różnych punktów widzenia.  Język powieści jest niezwykły – dojrzały, malowniczy, a jednocześnie dostępny dla każdego odbiorcy. Autorka nie skąpi nam informacji, skrzętnie przelewając na papier wszystkie fakty z życia bohaterów wykreowanych na niezwykle pociągających i realnych ludzi, których trudno nie pokochać.

Akcja powieści jest płynna, nieco leniwa, by w drugiej połowie dzieła nabrać tempa i wzbudzić w czytelniku pewną nerwowość, jaka wzrasta wraz ze zbliżającym się finałem. Niezwykłość polega jednak na wydźwięku dzieła – jest niesamowicie nostalgiczne, romantyczne i chwytające za serce. Przyznam, że przez większą część lektury miałam łzy w oczach, które momentami utrudniały dalsze czytanie. Historia Daniela i Lucy wprawiła mnie w melancholię i zaczęłam się zastanawiać nad własnym przeznaczeniem, nad braterstwem dusz, nad reinkarnacją i miłością, która – nie ukrywajmy – wprawia w ruch cały nasz świat. Opowieść Daniela była po prostu piękna – w każdym, zarówno przyziemnym, jak i metafizycznym znaczeniu tego słowa, i wzbudziła we mnie niepokój, którego wciąż nie mogę się pozbyć. Jakby możliwość, jaką zaserwowała nam autorka, była naprawdę realna. Jakby nagle otworzyła całkowicie niezauważone dotąd drzwi do świata, o którym nawet nie mieliśmy pojęcia…

Nigdy i na zawsze to powieść, która absolutnie zmiażdżyła moje serce, wzbudzając tysiące emocji. To historia, która mówi, że miłość to nie tylko deklaracja, lecz także czyny i wytrwałość w uczuciu, które zespala dwie dusze na zawsze – dosłownie na zawsze. Niemniej mam tez zastrzeżenia: przede wszystkim zakończenie powieści, niezwykle mnie rozczarowało i przyznam, że w pewnym momencie byłam prawie pewna, iż brakuje paru ostatnich stron! Dlatego stwierdzam, że kontynuacja – choć nie zapowiedziana jeszcze przez Ann – jest tu całkowicie niezbędna i wiernie będę jej wyczekiwać (zwłaszcza, gdy tak wiele wątków nie pozostaje rozwiązanych i zbytnia dowolność interpretacji jest stanowczo frustrująca). Druga rzecz, to polski tytuł: choć niesie ze sobą pewne przesłanie, to nie brzmi wcale lepiej od oryginału – My Name is Memory, który oddaje istotę powieści. Nie ukrywam, wolałabym stanowczo dosłowny przekład z angielskiego. Niemniej poza tymi dwoma minusami książka obfituje w same plusy, więc daję ocenę 5+/6 i naprawdę gorąco polecam każdemu bez względu na wiek i płeć. Wierzę, że i Was ta książka niezwykle poruszy!

Za tę niesamowitą powieść bardzo gorąco dziękuję kochanej Isztar!!! <3 

Original: My Name is Memory 
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 11.01.2012

25 lutego 2012

"Serce w chmurach" Jennifer E. Smith

Ten dzień wyglądał na najgorszy w całym życiu siedemnastoletniej Hadley Sullivan. Utknęła na lotnisku w Nowym Jorku, spóźniona o cztery minuty na lot do Londynu i najprawdopodobniej również na drugi ślub ojca żeniącego się z kobietą, której nawet nie poznała, a więc
i nie polubiła. Wtedy, w zatłoczonej poczekalni, spotkała chłopaka idealnego. Był Anglikiem, miał na imię Oliver i rezerwację na najbliższy nocny lot do Londynu. Tuż obok miejsca Hadley...
Zbiegi okoliczności i dziwne przypadki odgrywają wielką rolę w tej dowcipnej powieści o związkach rodzinnych, drugich szansach, jakie daje nam życie, a zwłaszcza o młodzieńczej pierwszej miłości. Rozgrywająca się w ciągu zaledwie 24 godzin historia Hadley i Olivera przekonuje, że prawdziwa miłość może nas spotkać w najmniej spodziewanym momencie i miejscu, że strzały Amora znajdują drogę do ludzkich serc nawet w nowoczesnym świecie, w którym tak łatwo spóźnić się na samolot i tak trudno zauważyć to, co najważniejsze. Serce w chmurach zauroczy nie tylko rówieśników powieściowych bohaterów, ale spodoba się czytelnikom w każdym wieku, wzruszając, rozśmieszając i przypominając, czym są motyle w brzuchu oraz gromy z jasnego nieba. Okazuje się bowiem, że statystyczne prawdopodobieństwo miłości od pierwszego wejrzenia nie jest wcale takie małe!”


Wierzycie w miłość od pierwszego wejrzenia? W uczucie, które spada na człowieka niczym grom z jasnego nieba i odbiera zdolność racjonalnego myślenia? Które w kilka chwil totalnie potrafi odmienić cały świat? Brzmi nieprawdopodobnie, a jednak... 

Hadley biegnie na samolot, ale jest spóźniona całe cztery minuty i już wie, że będzie musiała poczekać na kolejny. I wie, że przez to spóźni się do Londynu na wielki dzień jej ojca – ślub z kobietą, która poniekąd przyczyniła się do rozpadu rodziny bohaterki. Siedemnastolatka w ogóle nie ma ochoty na podróż ze Stanów do Londynu, mimo to jednak decyduje się na wyjazd choćby po to, by wygarnąć ojcu parę rzeczy. Lecz teraz jej największym zmartwieniem jest fakt, że być może nie zdąży w ogóle dojechać na czas, bo kolejny lot za trzy godziny... I wtedy na drodze Hadley staje młody Anglik – Oliver. Co więcej, chłopak także leci do Wielkiej Brytanii i ma nawet miejsce w samolocie koło Hadley... Tak zaczyna się ich wspólna przygoda, której będziemy świadkami.

Zdarza Wam się mieć takie przeczucie, że książka po prostu musi być dobra? Że od chwili, gdy tylko się o niej dowiadujecie, musicie ją przeczytać? Serce w chmurach to pierwsze dzieło autorstwa Jennifer E. Smith, po jakie sięgnęłam, a które od pierwszej chwili zapragnęłam mieć. I nie zawiodłam się! Historia została przedstawiona poprzez narrację obserwatora wszechwiedzącego, który ma wgląd w uczucia głównej bohaterki, a przy tym czyni to w niezwykły sposób, używając malowniczego języka. Poznajemy emocje Hadley, jej obawy, a przede wszystkim przewijającą się we wspomnieniach historię życia dziewczyny. Akcja powieści rozgrywa się na przestrzeni dwudziestu czterech godzin, tempo jest idealnie wyważone: momentami dynamiczne, a momentami zwalniające do leniwie toczącej się opowieści. Niekiedy autorka wykorzystuje retardację, podnosząc napięcie i opóźniając dalszą akcję poprzez wtrącenie jakiejś retrospekcji. Stosując ten zabieg, daje czytelnikowi możliwość poznania Hadley nie tylko „tu” i „teraz”, ale także „tam” i „kiedyś”.

Wzrok widza przede wszystkim skupia się na dwójce głównych bohaterów – Hadley i Oliverze, którzy spotykają się zupełnie przypadkowo i przez to zmieniają bieg swojego życia. Widzimy sylwetki dwojga młodych ludzi z bagażem emocji i doświadczeń, walczących o szczęście i zrozumienie, a jednocześnie toczących wewnętrzne boje. Widzimy postaci tak mistrzowsko wykreowane, jakby były żywe, prawdziwe, poznane chwilę wcześniej na przykład w kawiarni, a może w kolejce u lekarza. Nie sposób ich nie polubić – Hadley jest niezwykle sympatyczną, młodą dziewczyną, a Oliver... cóż, niejedna czytelniczka po lekturze będzie marzyła o takim chłopaku!

Muszę wspomnieć także o miłej dla oka oprawie dzieła – dziękuję wydawnictwu, że polscy czytelnicy mają możliwość podziwiać oryginalną okładkę, oraz poznać ciekawą interpretację tytułu – w zagranicznym wydaniu jest o wiele dłuższy i niestety mało chwytliwy: The statistical probability of love at first sight. Przyznacie więc, że nasza polska wersja jest o wiele bardziej interesująca – romantyczna i przykuwająca uwagę.

Serce w chmurach to przepiękna opowieść o zawiłościach losu, problemach rodzinnych i magii miłości. Opowieść o tym, że wszystko, co dzieje się w naszym życiu, niekoniecznie jest przypadkowe. To historia o dwojgu ludzi, którzy odnajdują się w najmniej oczekiwanym momencie, a ich historia jedynie utwierdza nas w przekonaniu, że miłość od pierwszego wejrzenia jest możliwa. Zakochałam się w tej powieści już od pierwszej strony, wzdychając z przejęciem podczas wspólnej podróży z Hadley, a po przeczytaniu lektury nie mogłam uwierzyć, że to koniec – książka jest stanowczo zbyt krótka! Z całą odpowiedzialnością dzieło Jennifer E. Smith polecam każdemu, kto wierzy w miłość od pierwszego wejrzenia, a także i tym osobom, które w nią nie wierzą – może jednak zmienicie zdanie? Daję w pełni zasłużoną ocenę 6/6!

Za książkę bardzo serdecznie dziękuję Wydawnictwu Bukowy Las!

Original: The statistical probability of love at first sight
Wydawnictwo: Bukowy Las
Data wydania: 8.02.2012 
I bardzo pozytywny trailer książki:

23 lutego 2012

"Kocham cię prawie aż po śmierć" Tate Hallaway

"Gdzie lepiej umawiać się na randki: na sabatach czy w podziemnym królestwie wampirów?
Szesnastka wcale nie jest taka słodka. A decyzja o wiecznym przeznaczeniu to naprawdę trochę za dużo dla dziewczyny, która po prostu chce przebrnąć przez liceum…
Prezent na szesnaste urodziny Anastasiji to największy szok w jej życiu. Bo pojawia się jej nieznany tata, który jest… wampirem. A dokładnie - królem wampirów. I chce, żeby córka zajęła należną jej pozycję u jego boku.
Na szczęście w żyłach Anastasiji płynie również (po mamie) krew czarowników.
Na nieszczęście wampiry i czarownicy są śmiertelnymi wrogami…
Ana jest bliska szału z powodu rodziców, którzy skaczą sobie do oczu o jej przyszłość. A wszystko staje się jeszcze bardziej zwariowane, kiedy o jej uczucia zaczynają rywalizować przystojny czarownik-rockman i melancholijny wampir-buntownik..."


Poczucie własnej wartości i tożsamości, która niejako kreuje naszą osobowość, to bardzo ważne relacje w życiu każdego człowieka. Znając swoje korzenie, czujemy się pewniejsi, nie jesteśmy „nikim”. Czasem jednak zdarza się, że fizyczna przynależność do danej społeczności nie zawsze jest równoznaczna z duchową. Czasem człowiek czuje się rozdarty i musi wybrać… Tylko czy można wybrać dobrze?

Anastasija jest czarownicą. Taką współczesną, gdyż żyje w dwudziestym pierwszym wieku, chodzi do liceum i ma przyjaciółki. Ale należy też do kowenu czarowników, którzy już wkrótce poddadzą ją Inicjacji na jej szesnaste urodziny – wówczas podczas testu Ana ma zaprezentować swoje możliwości magiczne i otrzymać zawód, który będzie wykonywała dla dobra kowenu. Ale Ana tak naprawdę nie czuje się na siłach. Co więcej, jest pewna, że nie ma żadnych mocy. Dlatego też, gdy w dniu jej urodzin pojawia się pod domem tajemniczy, blady mężczyzna i twierdzi, że jest jej ojcem, a w dodatku wampirem, świat bohaterki wywraca się do góry nogami. Splot zaskakujących sytuacji zaprowadzi dziewczynę do świata, o jakim nawet nie śniła. A to dopiero początek zmian w jej na pozór poukładanym życiu…

Po Kocham cie prawie aż po śmierć sięgnęłam z dwóch powodów – magicznej okładki przyciągającej spojrzenie widza i tematyki wampirycznej. Ciekawiło mnie bowiem, jak autorka poradzi sobie z oklepanym już w zasadzie tematem i jak skonfrontuje postacie czarowników z krwiopijcami. I przyznam, że zostałam miło zaskoczona, choć nie zabrako też potknięć.

Narracja oczywiście nie jest niczym nowym – pierwszoosobowa z puktu widzenia głównej bohaterki Any przedstawia nam wydarzenia od dnia, w którym dziewczyna kończy swoje szesnaste urodziny i najwyraźniej nie jest z tego powodu zadowolona. Interesującym zabiegiem jednak jest to, że momentami bohaterka zwraca się bezpośrednio do widza, zacieśniając więzi między sobą a czytelnikiem. Akcja rozpoczyna się w najbardziej oczywistym miejscu na świecie – czyli w szkole. I przyznam, że przy pierwszych parunastu stronach naprawdę chciałam rwać włosy z głowy, bo nie miałam najmniejszej ochoty na kolejny sztampowy paranormal. Ale później coś się zmienia. Okazuje się, że nasza bohaterka wcale nie jest nudną, cichutką dziewczynką, a jej życie wcale nie jest takie schematyczne i banalne, jak się spodziewałam.

Cała recenzja na: 


Original: Vampire Prinsess #1: Almost To Die For
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 12.05.2011 

Oryginalne okładki do tomu 1 i 2 - stanowczo bardziej pasują, choć nasza też nie jest zła :) 

21 lutego 2012

"Gdy nadejdzie czas" Susane Colasanti

"Sara śni o prawdziwej miłości. Jest w klasie maturalnej, u progu dorosłego życia i chce się w końcu zakochać. Kiedy Dave, szkolny przystojniak, zaprasza ją na randkę, wpada w zachwyt. Pochłonięta marzeniami nie zauważa, że kocha się w niej kolega z lekcji muzyki. Na szczęście Tobey nie daje za wygraną i pracowicie obmyśla plan zdobycia Sary.

Znowu patrzę na Tobeya. Jest wysoki, chyba z metr osiemdziesiąt pięć. Widać po tym, jak kuli się w ławce. Ma ciemne włosy i bladą skórę. I znowu te jego oczy! Wielkie i bardzo niebieskie. Może nawet fioletowe. Z długimi, długimi rzęsami. Tobey łapie moje spojrzenie. Też patrzy. Jego oczy robią się jeszcze większe. To dziwne. Przez kilka sekund po prostu gapimy się na siebie. Dlaczego nagle czuję się tak, jakbym widziała go po raz pierwszy w życiu?


Ona ma w sobie coś, co różni ją od innych dziewczyn. Jest zabójczo bystra. Podziwiam to. Do tego jakby trochę nieśmiała. Rozmowa z Sarą to wyzwanie. Jest mądra i ładna. Dziewczyny obdarzone zarówno urodą, jak i inteligencją są zdecydowanie najbardziej onieśmielającymi stworzeniami na tej planecie. Jednak jest między nami jakaś niewytłumaczalna więź. I temu nie sposób zaprzeczyć."


Czy spotkaliście kiedyś osobę, przy której nagle poczuliście się pełni, jakby dotychczas czegoś Wam brakowało i teraz zostało odnalezione? Czy mieliście kiedyś przeczucie, że znacie tę drugą osobę tak dobrze, jak siebie samych, choć jest ona zupełnie obca? Czy wierzycie w przeznaczenie, i w miłość, która może dodać skrzydeł? I gdy nadejdzie czas, czy będziecie umieli się przyznać do swoich uczuć?

Sara jest w ostatniej klasie liceum i przygotowuje się do egzaminów końcowych, oraz do rekrutacji na studia. To typ ładnej oraz nieprzeciętnie inteligentnej dziewczyny, która w szkole uchodzi w zasadzie za niewidzialną, lecz ma dwie wierne przyjaciółki, z którymi dzieli się swoimi myślami, a razem stanowią zgraną paczkę. Teraz jednak myśli Sary zaprząta pewien chłopak – Dave, szkolny przystojniak – który przed wakacjami podejrzanie zainteresował się bohaterką. I choć nie odezwał się przez okres letni, po powrocie na zajęcia dziewczyna ma nadzieję, że jeden z najpopularniejszych chłopaków jednak się odezwie. Nie wie jednak, że nieopodal istnieje ktoś, kto obserwuje ją codziennie i wzdycha do niej od dawna. I choć Tobey wie o fascynacji Sary względem Dave’a, postanawia zwrócić na siebie uwagę ukochanej…

Gdy nadejdzie czas to moje pierwsze spotkanie z twórczością Susane Colasanti. I choć przyznam, że podczas czytania jej książki gdzieś wewnątrz mnie narastał trudny do zdefiniowania niepokój (mniemam, że to wina nabytego jakiś czas temu doświadczenia z powieściami Kate Le Vann), to jednak Susane miło mnie zaskoczyła.

Przede wszystkim niezwykła jest narracja – pierwszoosobowa z dwóch punktów widzenia – Sary i Tobey'a, prowadzona naprzemiennie. Dzięki temu zabiegowi nie tylko poznajemy wydarzenia z dwóch stron, lecz także możemy się wczuć w psychikę nastolatków, obserwować ich zachowania i emocje. Poznajemy zarówno dziewczęcy, jak i chłopięcy sposób myślenia i przyznam z ręką na sercu – jest to niesamowite doświadczenie, które niewyobrażalnie wzbogaca wrażenia z lektury. Zwłaszcza, gdy autorka potrafiła bez problemu wykreować bezbłędnie postać kobiecą, jak i męską. A nie da się ukryć – tych bohaterów od razu pokochałam!

Akcja powieści płynie swoim rytmem, momentami leniwie, by później nabrać żywszego tempa. Atmosfera, pomimo w zasadzie pogodnej tematyki, wydaje się być podejrzanie napięta, jakby autorka specjalnie podkręcała przełącznik z napisem „złe przeczucia”. Fabuła kręci się jednak nie tylko wokół postaci Sary i Tobey'a, ale także wokół ich przyjaciół – dziewczyn z paczki głównej bohaterki – Laily i Maggie, oraz kumpli głównego bohatera – Mike’a i Josha, a także postaci pobocznych, które zostały wykreowane na tyle skrupulatnie, że szybko możemy odgadnąć, jakimi są osobowościami.

Gdy nadejdzie czas to tak naprawdę opowieść o dojrzewaniu do wielkiej miłości i poważnego związku. Opowieść o wyborach, które nie zawsze są proste. O sekretach, które nie zawsze warto ukrywać, i o niepewności, jaką niesie ze sobą otwarcie się na drugą osobę. To także historia o tym, jak wiara w ideały nie zawsze jest skazana na niepowodzenie, bo to miłość czyni w naszych oczach drugą osobę ideałem. Susane Colasanti napisała piękną, ponadczasową książkę o sile uczuć i zaufaniu, a także o przyjaźni, której wartości nie da się wycenić żadnym złotem tego świata. Gorąco więc polecam powieść Gdy nadejdzie czas każdemu, kto nie stracił wiary w miłość i ludzi; kto nadal wypatruje swojego ideału. Może miłość jest bliżej, niż się spodziewasz?

Daję ocenę 5/6!
Original: When It Happens
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 16.02.2011 

I znaleziony w sieci króciutki trailer - raczej nieoficjalny ;)

19 lutego 2012

"Gwiazda Anioła" Jennifer Murgia

"Czy wierzysz w anioły?

Kiedy Garreth, nowy i najprzystojniejszy chłopak w szkole, zadaje jej to pytanie, szesnastoletnia Teagan musi odpowiedzieć, że tak. Widuje je nie tylko w snach. Również za dnia ukazuje jej się skrzydlata postać, przerażająca i pociągająca zarazem...
A teraz dowiaduje się, że Garreth jest aniołem, stworzonym, by ją chronić... i by ją kochać. Lecz nie ma światła bez ciemności. Tea będzie musiała wybierać pomiędzy jasną miłością a mrocznym zauroczeniem."


Czy wierzysz w anioły? W to, że w każdej chwili Twojego życia jest przy Tobie osobisty Anioł Stróż, który ma jedno zadanie – chronić Cię przed wszelkim złem? Teagan McNeel nigdy się nad tym nie zastanawiała, ale potem zaczęły nawiedzać ją dziwne sny. A kiedy w szkole pojawił się niezwykle przystojny i tajemniczy Garreth Adams, nie wiedziała już, co myśleć – poza faktem, że jest on doskonały i niewątpliwie coś ją do niego przyciąga. A potem – w niedługim czasie po poznaniu – nieznajomy opowiedział jej historię swojego życia i otworzył przed nią drzwi do innego, nieziemskiego świata. Jednak poznanie prawdy to dopiero początek zmian w życiu bohaterki. W cieniu bowiem czai się zło – przeciwieństwo Garretha, które pragnie pochwycić nastolatkę w swoje szpony i zmienić jej życie nieodwracalnie. Sytuacja jednak wymknie się spod kontroli, gdy dziewczynę owa mroczna moc zacznie pociągać...

Po Gwiazdę Anioła sięgnęłam z zainteresowaniem, gdy poznałam wiele dobrych opinii o debiutanckim dziele Jennifer Murgii i uznałam, że nie mogę przegapić takiej lektury. W dodatku informacja z okładki nawiązująca do Upadłych i Szeptem dodatkowo przyciągnęła moje spojrzenie, ponieważ jestem fanką obu tych serii. Czy zatem Gwiazda Anioła spełniła swoje zadanie i zaspokoiła moje oczekiwania? Niestety nie.

Najistotniejsza jest narracja – pierwszoosobowa z punktu widzenia głównej bohaterki: płytka i powierzchowna, ujęta bardzo prostym językiem, bez opisów i głębszych analiz sytuacji. Tea, choć młodai to powinno ją nieco usprawiedliwiaćjest męcząca i wyjątkowo powierzchownie wykreowana – sytuacje, w jakich się znajduje, przyjmuje z podejrzaną aprobatą, nie grzeszy inteligencją i niestety nie ma w niej niczego, co mogłoby ją wyróżniać z szarego tłumu tysięcy młodych, bezmyślnych panienek, chociaż oczywiście ona sama głośno odcina się od „księżniczek” ze szkoły i chce być bardzo oryginalna, utrzymując kontakt tylko ze swoją przyjaciółką Claire.

Akcja powieści jest dynamiczna ze względu na szybkie określenie kłopotów, w jakich znalazła się Teagan. Dla mnie jednak wszystko działo się stanowczo zbyt szybko, a wczucie się w historię było niemożliwe ze względu nie tylko na niedecydowanie bohaterki, ale także na jej niedojrzałe, infantylne wręcz podejście do sytuacji. Fabuła natomiast sztampowa, przewidywalna i niestety stanowi typową kalkę z kilku znanych mi już dzieł, a porównanie jej do Upadłych to, moim skromnym zdaniem, nadużycie.

Uderzyła mnie także spora ilość błędów w fabule oraz w tekście. Samych błędów w korekcie tekstu było co niemiara – literówki, czy przestawione słowa burzyły szyk zdań i wywoływały niemiłe odczucia, wybijając z rytmu czytania. Poza tym autorka gubiła się w opowieści – raz twierdziła, że np. auto stanęło na poboczu, by po chwili stwierdzić, że mknęło szybko przez ulice – i choć są to tylko drobne szczególiki, to i tak niezwykle mnie irytowały. Widać tu spore niedopracowanie, które dodatkowo obniża ocenę książki.

Powiem tak – powieść Gwiazda Anioła miała potencjał. Nawet spory, bo autorka potrafiła wpleść w opowieść także kilka ciekawych faktów, zahaczając o mity dotyczące aniołów i opowieści z Biblii. Niestety trywialność przedstawienia, brak poczucia grozy i mocnego akcentu w punkcie kulminacyjnym, a także brak realistycznych i przemyślanych zachowań wykreowanych postaci (które nawiasem mówiąc są bardzo stereotypowe, zwłaszcza ujęcie aniołów) oraz emocji, które byłyby prawdziwe, a nie sztuczne, popsuło cały wydźwięk. I choć osobiście bardzo lubię powieści paranormalne z udziałem niebańskich istot, to stanowczo nie polecam tej książki fanom Upadłych i Szeptem – poza anielską tematyką nie ma w tych książkach niczego, co mogłabym postawić na równym poziomie. Niestety przed Jennifer Murgią jeszcze dużo pracy, by mogła stworzyć książkę na tyle poprawną, by się nią zainteresować kontynuacji tej serii jednak nie zamierzam zgłębiać. Daję 2/6 za chęci i za ładną okładkę.

Original: Angel Star
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 14.06.2011

I trailer, po którym spodziewałam się świetnej książki, a wyszło, jak wyszło...


Okej, jak widać, książka mi się nie podobała, ale to nie znaczy, że każdy tak będzie uważał, więc dla osób, które chcą dać powieści Gwiazda Anioła szansę, mam (chyba) dobrą wiadomość: mianowicie książka ta będzie do wygrania u mnie w urodzinowym konkursie, który zorganizuję na początku marca. Oczywiście to nie jedyna nagroda, jaką przewiduję i dlatego już teraz gorąco zapraszam do wzięcia udziału w zabawie :)

17 lutego 2012

"Błękitna Magia" S.C. Ransom

"Siedemnastoletnia Alexa wciąż nie może zapomnieć o tym, jak otarła się o śmierć. To, że przeżyła, zawdzięcza Callumowi, swojemu widmowemu chłopakowi przychodzącemu ze świata cieni. Niespodziewanie zaczyna dostawać tajemnicze groźby. I przeczuwa, że to nie koniec.
Ktoś nienawidzi jej z całego serca i zrobi wszystko, by stanąć pomiędzy nią a Callumem. A gdy znika błękitna bransoletka, która łączyła ją z ukochanym, Alexa zostaje sama. Czy teraz – bez pomocy magii – zdoła ocalić ich oboje?"


"- Tylko ty się liczysz, Callum. Tylko ty (...)" *

Alexa odnalazła swoją miłość za sprawą niepozornej bransoletki z błękitnym kamieniem. Bransoletki, która pozwoliła jej widzieć istoty zawieszone pomiędzy światem żywych i umarłych – żałobników. I zakochała się w jednym z nich. Wydawać by się więc mogło, że nie jest z nią najlepiej, lecz dziewczyna czuje się szczęśliwa, bo uparcie wierzy, że znajdzie sposób na bycie ze swoim widmowym ukochanym, Callumem. Tymczasem jednak „idyllę” przerywają tajemnicze wydarzenia, które zmieniają życie dziewczyny – najpierw pojawiają się groźby, później przyjaciele zaczynają się od niej odwracać… a apogeum następuje wówczas, gdy Alexa traci swoją bransoletkę – jedyną rzecz, która łączyła ją z Callumem i stanowiła pomost pomiędzy światami. Teraz, samotna i nieszczęśliwa, musi zadecydować, co robić, by wydostać się z patowej sytuacji. A przede wszystkim – jak odzyskać ukochanego…

Błękitna Magia to drugi tom serii opowiadającej o nastolatce zakochanej w duchu błąkającym się po ziemi. Szczerze przyznam, że tom pierwszy mnie uwiódł i z niecierpliwością oczekiwałam na dwójkę. Czy warto było czekać tyle czasu?

Akcja powieści jest dosyć leniwa, a pierwszoosobowa narracja Alex skupia się przede wszystkim na jej emocjach i miłości do Calluma. Czytelnik staje się obserwatorem, który wie więcej od bohaterki, gdyż od samego początku nie trudno się domyślić, kto stoi za wszelkimi intrygami. Fabuła momentami trzyma w napięciu, a widz niespokojnie wypatruje rozwiązania nagromadzonych problemów, które – zamiast się zmniejszać – piętrzą się przed bohaterką. Czytelnik jest świadkiem desperacji, jaka ogarnia dziewczynę, gdy ta szuka sposobu na odzyskanie miłości, obserwuje jej tragedię.  I choć jest w tym coś ujmującego i rozpaczliwego, to muszę przyznać, że autorka mimo wszystko była pobłażliwa w stosunku do Alexy – stanowczo podniosłabym poprzeczkę dramaturgii, by powieść nabrała atmosfery grozy i niebezpieczeństwa.

Cała recenzja na: 



Original: Small Blue Thing #2 Perfectly Reflected
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 31.01.2012
Moja recenzja Błękitnej Miłości - LINK ;)
Na koniec trailer do trylogii:
* cytat z Błękitna Magia, str. 31

15 lutego 2012

TOP 10: Książki, które chcielibyśmy znów po raz pierwszy przeczytać!

Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu ma blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - w każdy piątek wypatruj nowego tematu na dany tydzień.


Jak zawsze jestem trochę spóźniona, bo ten ranking "wszedł w życie" już kilka dni temu. Ale mimo to podzielę się z Wami moimi przemyśleniami na temat książek, które są tak niesamowite, że chciałabym móc przeczytać je ponownie pierwszy raz - zachowując wszystkie emocje typowe dla poznawania nowych, zapierających dech historii. Oczywiście te dzieła, które zaprezentuję, nie są jedynymi - wiele innych jest wartych pokazania, lecz musiałam się ograniczyć do 10 tytułów. No i oto są!!


Będę cwana, bo postanowiłam wybrać przede wszystkim pełne serie, które przeczytałabym od nowa w całości - takie, jak seria Harry Potter czy Trylogia Czasu, Dary Anioła albo Saga Zmierzch (śmiejcie się, śmiejcie, ale emocje towarzyszące mi, gdy czytałam ją pierwszy raz, były nie do opisania!!) Ponadto chciałabym móc znowu pierwszy raz poznać Lucjusza z Przyrzeczonych, Asha z Żelaznego Króla czy zanurzyć się w niecodziennym świecie Intruza - te książki są po prostu obłędnie bezbłędne. Nie może też zabraknąć w moim rankingu jednej z najlepszych na świecie trylogii Igrzysk Śmierci - przy żadnej książce się tyle nie napłakałam, jak podczas lektury dzieła pani Collins - zwłaszcza mam tu na myśli Kosogłosa. Dodatkowo chętnie poznałabym na nowo Królestwo Cieni Celine Kiernan - najlepsza w moim rankingu książka 2011 roku. I na koniec dodam do listy 7 razy dziś - bo jest niezwykła, bardzo wzruszająca i daje czytelnikowi sporo do myślenia. 

Dlaczego te książki? Bo najważniejsze są emocje. Przynajmniej dla mnie. A ta dziesiątka przyszła mi do głowy w pierwszej chwili, gdy tylko pomyślałam o rankingu - uwielbiam wracać myślami do chwil, kiedy pierwszy raz miałam w dłoni powieść Harry Potter i Kamień Filozoficzny. Albo, gdy skuszona pochlebnymi opiniami na forum, sięgnęłam po ebooka Miasta Kości, w wyniku czego na kilka dni przed sesją czytałam książki pani Clare na telefonie komórkowym (chowając się nocami pod kołdrą), zamiast zakuwać do egzaminów, a potem odkładałam pieniądze, by móc kupić wszystkie trzy wydane wówczas części w wersji papierowej. Nie da się opisać emocji, jakie mi towarzyszyły, gdy po raz pierwszy poznałam powieści paranormalne - za sprawą Zmierzchu zaczęła się tak naprawdę moja przygoda z blogowaniem, recenzowaniem, z czytaniem książek regularnie, a nie tylko wtedy, gdy jest na to czas. Podobnie niesłychanie miło się poczułam, gdy wygrałam w konkursie 7 razy dziś i gdy książka tylko do mnie dotarła, rzuciłam wszystko, by móc ją przeczytać - nigdy nie żałowałam tego spotkania z bestsellerem Lauren Oliver. Tak, są takie powieści, do których można wracać po tysiąckroć, można na nowo odbywać przygody w towarzyskie ulubionych bohaterów... lecz nic nie może się równać z tym pierwszym spotkaniem, które przyspiesza bicie serca i sprawia, że nie potrafimy myśleć o niczym innym, jak tylko o książce, którą właśnie czytamy!!

No i się troszkę rozmarzyłam :] Ale zawsze tak jest, gdy myślę o powieściach, które wyjątkowo mnie zachwyciły. Nie przedłużając więc, dodam na koniec standardowo piosenkę i obiecuję, że już niedługo recenzja Błękitnej magii - zdradzę, że książka jest super, a i coraz bardziej podoba mi się postać Calluma :D No ale w sumie ze mną to już tak jest - cichutko wyznaję zasadę, że faceci z książek są jednak lepsi od tych realnych. I chyba nie jestem odosobniona w tym przekonaniu...

Aaa, zapomniałabym! Dzisiaj Dzień Singla :] Skoro wczoraj były życzenia walentynkowe, to dziś życzenia singlowe - samotne Czytelniczki, głowy do góry! Bycie singlem to nie tragedia (a niestety mam wrażenie, że wiele osób tak uważa i się nad sobą użala)!! Cieszcie się wolnością. Miłość - ta prawdziwa - nadejdzie w najmniej spodziewanym momencie, nie ma co jej szukać na siłę. Przynajmniej mam taką nadzieję ;) Dlatego życzę Wam więcej uśmiechów i samych wspaniałych książek z super zabójczymi, męskimi bohaterami! ;)

I bardzo ładna piosenka na dziś, enjoy!! 


PS Postanowiłam też zmienić troszkę wygląd bloga, co myślicie o nowej wersji? ;)

14 lutego 2012

"Nocna gwiazda" Alyson Noël

Nieśmiertelni #5

 "Haven wciąż obwinia dawną przyjaciółkę o śmierć Romano. W jednym z dotychczasowych istnień Ever kryje się straszliwa tajemnica Damena, która rzuca nowe światło na związek pomiędzy Ever i Judem, ale jednocześnie tak mroczna i brutalna, że może raz na zawsze rozdzielić dwoje zakochanych. Dziewczyna będzie musiała dołożyć wszelkich starań, by zmierzyć się ze swym największym wrogiem. Jednak aby zwyciężyć, musi najpierw odpowiedzieć sobie na pytania: Czy jej własne przetrwanie skaże Haven na wieczność w mrokach Shadowlandu? Czy klucz do przyszłości kryje się w tajemnicy z przeszłości związanej z Damenem?"


Wielu ludzi wierzy w przeznaczenie i w to, że każdemu z nas przypisana jest ta „druga połówka”. Wielu ma też nadzieję, że kiedy ją spotka, poczuje to COŚ. Nikt jednak nie powiedział, że wybór będzie łatwy, zwłaszcza, gdy nie do końca wiemy, KTO tak naprawdę jest „tym jedynym”… Czy istnieje zatem recepta na tzw. „dobry wybór”? Na podjęcie decyzji, która będzie słuszna, a od której nierzadko zależy cała nasza przyszłość…?

Ever Bloom ma nie lada problem – jej najlepsza przyjaciółka, teraz jako Nieśmiertelna, obraca się przeciwko niej. Haven, pełna nienawiści i chęci zemsty, daje jasno do zrozumienia, że nie spocznie, póki nie zniszczy zarówno panny Bloom, jak i Jude’a, którzy są winni jej tragedii. I ma w planach posłużyć się tajemnicami z poprzednich wcieleń Ever, o których ta nie ma pojęcia – tajemnicami, które mogą zmienić nie tylko uczucia dziewczyny względem Damena, ale także doprowadzić do jej zguby. Dlatego też Ever musi w końcu dowiedzieć się prawdy o swoim przeznaczeniu. A przede wszystkim zrobić wszystko, by odzyskać przyjaciółkę…

" Zawsze byłaś tylko ty."*

Szczerze mówiąc po lekturze Mrocznego płomienia miałam obawy co do Nocnej gwiazdy – tom czwarty był zaskakująco słaby i nie napawał optymizmem w stosunku do kontynuacji. I choć nadal uważam, że obie te części można by było połączyć w całość, to i tak przyznaję, że moje obawy rozwiały się, gdy tylko rozpoczęłam piątą przygodę z Ever i Damenem. Przygodę, która niesamowicie zaskakuje!

Ever ponownie staje przed wyjątkowo ważnym, o ile nie najważniejszym pytaniem, które zagraża nie tylko jej przyszłości, ale i całemu związkowi – czy Damen naprawdę jest tym jedynym? Czy może przeznaczenie nie bez powodu na drodze Ever zawsze stawia Jude’a? Bohaterka musi więc odkryć prawdę o swojej przeszłości, by zrozumieć, co lub kto miał wpływ na jej los, oraz jaką drogę powinna wybrać. I właśnie przez owe niejasności narracja pierwszoosobowa w czasie teraźniejszym jest niezwykle emocjonująca – bohaterka walczy ze swoimi słabościami i niepewnościami, uświadamiając nam, w jak ciężkiej sytuacji się znalazła – skazana na wieczność z kimś, kto być może nie jest dla niej najlepszym wyborem? Sytuacja stanowczo nie do pozazdroszczenia. Niemniej Ever się nie poddaje, ma w sobie siłę i determinację, by walczyć o prawdę – jednocześnie głęboko w sobie nosząc strach przed porażką.

Po raz kolejny spotykamy się z mniej lub bardziej ulubionymi postaciami. Jednak tym razem na pierwszy plan wyłania się Haven, która napędza historię i jest prowodyrem wszelkich działań innych postaci – przyjmuje zaskakującą rolę, która zmienia spojrzenie widza, a przede wszystkim gra na emocjach.. Nie zabraknie także Milesa – poczciwego, sympatycznego chłopaka i przyjaciela obu dziewczyn, który dotychczas ukrywał się w cieniu, by teraz stanąć w świetle jupiterów. A ponieważ osobiście uwielbiam tego bohatera, czytanie stało się jeszcze milsze, gdy się pojawił. Natomiast nie da się też nie wspomnieć o Damenie i Jude dwóch pretendentach do roli ukochanego Ever, dwóch tak samo niesamowitych i doskonałych młodzieńców. A jednak nie miałam kłopotu z własnym wyborem i nawet teraz, po lekturze tylu części, wciąż jestem wierna włoskiemu przystojniakowi!

Tak, Nocna gwiazda jest zdecydowanie lepsza od poprzedniczki – wyjątkowo mroczna i zagadkowa, a jednocześnie utrzymana na wysokim poziomie. Przynosi ze sobą odpowiedzi na wiele nagromadzonych przez poprzednie tomy pytań, lecz także zgrabnie zadaje kolejne, które teraz czekają na swoje ostateczne rozwiązanie w finałowym tomie – „Na Zawsze”. I choć tytuł szóstki przynosi ze sobą nadzieję, to po lekturze piątki czytelnik nie będzie miał złudzeń, że nasi bohaterowie mają jeszcze przed sobą ogromne wyzwanie, któremu muszą sprostać. Dlatego daję ocenę 5+/6 i czekam z niecierpliwością na ostateczną rozgrywkę! A tym osobom, którzy serii nie znają – bardzo gorąco polecam!

Za książkę gorąco dziękuję Panu Marcinowi i Grupie Wydawniczej Publicat! :) 

Original: Night Star
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data wydania: 11.01.2012
* cytat z: Nocna gwiazda, str. 156
***
Kochani! Dzisiaj Walentynki, stąd wybór powyższej zrecenzowanej lektury na ten dzień :) I chociaż nie lubię tego święta, to i tak życzę Wam duuuużo miłości i uśmiechów :) Oby każdy z Was spotkał swoją drugą połówkę (dla pań Książę z bajki, dla panów Królewna z bajki) i abyście nigdy nie musieli się zastanawiać nad słusznością swojego wyboru!!! A na koniec dodaję dla zainteresowanych moje recenzje do poprzednich części serii Nieśmiertelni:
# 1 – Ever
# 4 – Mroczny płomień  
I znaleziony w sieci trailer (bez rewelacji, ale jest):

12 lutego 2012

Lutowy stosik książkowy & zapowiedzi!

Jak co miesiąc czas na kolejny stosik książkowy. I choć przyznam, że w lutym zakupy jeszcze nie skończone, to na dzień dzisiejszy stosik lutowy prezentuje się następująco!

Akt pierwszy:

1."Dzieci demonów" J.M. McDermott - od Wydawnictwa Prószyński i S-ka -> TU recenzja ;)

2. "Zapomniane" Cat Patrick - od ParanormalBooks -> TU recenzja ;)

3. "Enklawa" Ann Aguirre - także od ParanormalBooks, niestety książka nie dla mnie, więc adoptowała ją Sihh -> TU moja recenzja :]

4. "Gwiazda anioła" Jennifer Murgia - zachęcona niegdyś recenzją Cassin no i dodatkowo skuszona promocją na Amazonce, kupiłam tę książkę za 7 zł ;D Wkrótce przekonamy się, czy było warto :P

5. "Wariant" Robison Wells - od ParanormalBooks - świetna książka!!! -> TU recenzja ;)

6. "Słońce nad Bremą" Arturo Perez-Reverte - w promocji z Matrasa.

7. "Sto Tysięcy Królestw" N.K. Jemisin - od Wydawnictwa Papierowy Księżyc (egzemplarz przybył razem ze "Śmiercionośnymi Falami", które były w wersji "szczotkowej", którą sprezentowałam Sihh) - recenzja wkrótce.


Akt drugi:

1. "Z Tobą lub bez Ciebie" Carole Matthews - suwenir ze starachowickiej Biedronki, za całe 9,90 bodajże ;]

2. "Nocna Gwiazda" Alyson Noel - od Grupy Wydawniczej Publicat, już w Walentynki recenzja ;D

3. "Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów" Ann Brashares - od Sihh, wymiana za "Enklawę". 

4. "Błękitna Magia" C.S. Ransom - kupione w sklepie internetowym Ambera razem z dwoma książkami prezentowanymi poniżej. Niesamowicie byłam zaskoczona szybką wysyłką, no i książki o jakieś -25% tańsze. Jestem bardzo zadowolona z tych zakupów i polecam, zwłaszcza, że powyżej zakupów za 60 zł wysyłka jest gratisowa ^^

5. "Porwana w mrok" Cate Tiernan - jak wyżej.

6. "Kocham Cię prawie aż po śmierć" Tate Hallaway - jak wyżej.

7. "Uprowadzona" Lucy Christopher - zakupy u Gosi :)

8. "Okup drapieżców" Emily Diamand - tak samo. Jestem bardzo ciekawa tej książki, podobno to zwycięzca jakiegoś konkursu na najlepsze fantasy. Interesujące... prawda? 

9. "Zieleń Szmaragdu" Kerstin Gier - od Wydawnictwa Egmont, moja ukochana perełka wszystkich zbiorów <3 -> TU recenzja przedpremierowa :) 

No i czas na wybrane premiery marcowe - nie wszystkie, bo niestety nie da się ukryć, że wymienianie wszystkich możliwych, z których sprawdzi się pięć, nie ma sensu. Więc wybiorę takie książki, które sama chcę zdobyć. 


Klątwa Tygrysa - Colleen Houck
7 marca 2012
Wyd: OTWARTE

LITERACKI FENOMEN! POWIEŚĆ ODRZUCONA PRZEZ WYDAWCÓW, UKOCHANA PRZEZ CZYTELNIKÓW!

Magnetyczne oczy tygrysa.
Pradawna klątwa, którą zdjąć może tylko ona.
Namiętność silniejsza niż strach.
Razem muszą stawić czoła mrocznym siłom.
Czy poświęcą wszystko w imię miłości?

Niezgodna - Veronica Roth 
20 marca 2012
Wyd: AMBER  

Altruizm (bezinteresowność), Nieustraszoność (odwaga), Erudycja (inteligencja), Prawość (uczciwość), Serdeczność (życzliwość) to pięć frakcji, na które podzielone jest społeczeństwo zbudowane na ruinach Chicago. Każdy szesnastolatek przechodzi test predyspozycji, a potem w krwawej ceremonii musi wybrać frakcję. Ten, kto nie pasuje do żadnej, zostaje uznany za bezfrakcyjnego i wykluczony.
Ten, kto łączy cechy charakteru kilku frakcji, jest niezgodny – i musi być wyeliminowany...
Szesnastoletnia Beatrice dokonuje wyboru, który zaskoczy wszystkich, nawet ją samą. Porzuca Altruizm i swoją rodzinę, by jako Tris stać się twardą, niebezpieczną Nieustraszoną. Będzie musiała przejść brutalne szkolenie, zmierzyć się ze swoimi najgłębszymi lękami, nauczyć się ufać innym nowicjuszom i przekonać się, czy w nowym życiu, jakie wybrała, jest miejsce na miłość.
Ale Tris ma tajemnicę, której musi strzec przed wszystkimi, bo wie, że jej odkrycie oznacza dla niej śmierć.

***

No i tyle z zapowiedzi. Na koniec piosenka - już tradycyjnie być musi. Ale! To nie byle jaka piosenka! Niektórzy stwierdzą, że to taki żarcik, ale jest w tym też trochę prawdy - patrząc na Juliana Smitha bowiem mam wrażenie, że wyglądam dokładnie tak samo, gdy czytam książki i ktoś mi przypadkowo przeszkodzi... To się nazywa pasja czytania!!! Miłego oglądania i słuchania! Enjoy <3