Menu

17 kwietnia 2012

"Za cudze winy" Kresley Cole

"Wampir, który był żołnierzem, a teraz ma dość życia…

Setki lat temu Sebastian Wroth został zmieniony w wampira – w jego mniemaniu najpotworniejszą istotę na ziemi - wbrew swojej woli. Chory z nienawiści do samego siebie i samotny od wielu lat, nie widzi powodu, aby ciągnąć dalej swe nędzne życie. Do chwili, kiedy wyjątkowa, czarodziejska istota przybywa do jego zamku, aby go zabić, a tak naprawdę, nieświadomie, ratuje mu życie.

Walkiria – zabójczyni wysłana po to, aby go zabić…

Kaderin Zimne Serce straciła ukochane siostry w bitwie, dawno temu. Kiedy zostały zabite przez wampira, tajemnicza boska siła stłumiła w Kaderin żal i smutek – pozbawiając walkirię także innych uczuć. Jednakże, kiedy Kaderin spotyka Sebastiana, jej uczucia… a właściwie głównie pożądanie… wracają ze zdwojoną siłą. Po raz pierwszy w życiu nie jest w stanie zabić wampira.

Zostają współzawodnikami w legendarnym rajdzie…

Nagroda w trwających miesiąc zawodach jest tak potężna, że pozwala właścicielowi odwrócić bieg historii. Kaderin zrobi wszystko, żeby wygrać ją dla swoich sióstr. Sebastian, który pragnie tylko jednego – samej Kaderin, także przystępuje do współzawodnictwa i wykorzystuje każdą sytuację, aby rozbudzić uśpione uczucia walkirii. Trasa rajdu wiedzie przez antyczne grobowce, katakumby i skarbce, wokół całego świata, w poszukiwaniu potężnych artefaktów. Ale kiedy Kaderin zostanie zmuszona do wyboru pomiędzy wampirem, który ją pociąga, a możliwością odzyskania swojej rodziny, jaką podejmie decyzję?
"


Nienawidzący swojej wampirzej egzystencji Sebastian Wroth, którego w pijawkę zamienił jego własny brat, od setek lat marzy o śmierci i zapomnieniu. Kiedy więc do jego zamku przybywa zabójczyni, nie próbuje się nawet bronić, ba! Jest zachwycony, że w końcu ktoś skróci jego agonię. Kiedy jednak widzi Kaderin, waleczną walkirię, wroga wampirów, coś się z nim dzieje... Kaderin także nie rozumie, co sprawiło, że zawahała się przed zabiciem potwora. Jej ciało odpowiedziało zgoła inaczej na jego obecność – zapragnęła go. A on zapragnął jej... A to dopiero początek ich wspólnych problemów.

Za cudze winy to drugi tom serii Kersley Cole, w jakiej autorka skupia się na wampirze i walkirii, których niespodziewanie zaczyna łączyć silna więź – ona próbuje się temu oprzeć, a on pragnie pogłębić. Pełna namiętności historia, obfitująca w sporo ostrych scen erotycznych przeplata się z morderczym rajdem nieśmiertelnych, w którym bohaterowie pragną wziąć udział i zdobyć coś, co może odmienić przeszłość. Czy zatem ta opowieść do mnie przemówiła, wywołała emocje i rumieńce na twarzy? Nie.

Autorka posługuje się stosunkowo prostym językiem, opisując wydarzenia śmiało i bez zbędnego „owijania w bawełnę”. Tworzy sekwencje scen, w których większość sytuacji dotyczy przede wszystkim wyuzdanego seksu. Już ten schemat daje nam informacje o tym, czego możemy doświadczyć przy lekturze – w zasadzie żadnych wzniosłych uczuć, żadnych kontemplacji, żadnych wielkich przemyśleń, ot seks międzygatunkowy i to w dodatku pomiędzy walkirią, która się broni (coś jej to nie wychodzi, chciałabym zauważyć) i jej największym wrogiem, wampirem, który jest zakompleksiony, jak małe dziecko. Fabuła doprawdy porywająca!

Kreacja bohaterów mnie nie zaskoczyła, bowiem już po pierwszych parunastu stronach wiedziałam, czego się spodziewać, a kolejne rozdziały potwierdziły moje przypuszczenia. W bohaterach zachodzi powolna zmiana, zwłaszcza w Sebastianie, który – po poznaniu swojej oblubienicy – pragnie ją zdobyć i wie, że teraz ma dla kogo żyć. Kaderin natomiast jest silna, nieustraszona i waleczna, ale poza tym nudna jak flaki z olejem, nie wspominając już o jej pełnym imieniu (Kaderin Zimne Serce), które mnie po prostu rozśmiesza. W tej kobiecie nie ma za grosz polotu – najpierw się ociera kroczem o obcego faceta, błagając o więcej, by w następnej chwili stwierdzić, że tak być nie może, bo ona jest walkirią, a on wrogim wampirem. Cóż, chyba nie muszę mówić, jaka była moja reakcja?

Akcja nabiera tempa z każdą kolejną stroną i to rzeczywiście jest plus – czytelnik się nie nudzi, jakkolwiek fabuła byłaby sztampowa i irytująca. Wciąż coś się dzieje, a erotyka dodaje wydarzeniom pikanterii. Ale nawet tu historia wydaje mi się lekko naciągana, nie ma w niej wystarczająco dokładnie stworzonego zaplecza, nie ma głębszego sensu. Czytając o zawodach, które powinny mrozić krew w żyłach, w zasadzie równie dobrze mogłam przeglądać książkę kucharską, albo podręcznik do matematyki – nic interesującego, nic zaskakującego, ani tym bardziej porywającego. I choć komuś może do głowy przyjść porównanie Cole do pani Kenyon, zaręczam, że obie autorki oddziela przepaść – Kenyon uwielbiam za jej drobiazgowość, za doskonale wykreowany świat i przede wszystkim za smak, z jakim tworzy pikantne sceny (nie tylko łóżkowe). 

Świat pani Cole mnie nie wciągnął. Co więcej – historia namiętnej miłości wampira i walkirii zamiast mnie poruszyć, wywołała zniesmaczenie i znudzenie. Ani Sebastian ani Kaderin nie zdobyli mojej sympatii, a przez to przebrnięcie przez kolejne rozdziały było ciężkie – pomimo stosunkowo wciągającej akcji. W dodatku nie da się nie zauważyć, że książek o podobnej fabule są setki – bohaterowie zawsze piękni, zawsze namiętni, zawsze nieco perwersyjni. Czy polecam? Fanom ostrzejszych erotyków paranormalnych owszem, nikt bowiem nie powiedział, że książka jest zła – jest specyficzna, nie wymagająca myślenia, nastawiona tylko na jeden rodzaj emocji. W moich oczach jednak powieść Za cudze winy zasłużyła na naciągane 3-/6, a wniosek, jaki wysnułam po lekturze, może być tylko jeden – po inne książki tej autorki na pewno nie sięgnę.


Original: No Rest for the Wicked
Wydawnictwo: Dwójka bez sternika
Data wydania: 13.01.2012
***

Przyznam szczerze, że czasem mi smutno, że daję niską ocenę jakiejś książce - czasem, bo jednak mam świadomość, że inaczej jej ocenić nie umiem. Szkoda, wielka szkoda, że twórczość tej pani nie przypadła mi do gustu, ale cóż poradzić... Widocznie paranormalne erotyki bawią mnie coraz mniej. Może zmienia mi się gust? Sama nie wiem... A w ogóle nie wspomniałam w recenzji o okładce - tak było bezpieczniej. Ale przyznam tak cichutko, że ten wielki osiłek ani trochę mi się nie podoba i jeśli to jest Sebastian, to podziękuję za takiego "przystojniaka"... Jeśli  lubicie taki typ literatury, to oczywiście polecam Wam powyższą pozycję - to zawsze jakaś forma rozrywki, nawet jeśli niskich lotów ;) 

13 komentarzy:

  1. Miałam w planach tę książkę, ale po takiej opinii chyba jednak odpuszczę ją sobie. Szkoda czasu, który można poświęcić na przeczytanie czegoś ciekawszego. :>

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja bym po nią chętnie sięgnęła :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie słyszałam, ale już po opisie nie chce mi się sięgać, ponieważ nie przepadam za wampirami.
    I mi też smutno oceniać nisko książki. :<

    OdpowiedzUsuń
  4. Wydaje się banalna do bólu... wcale mnie nie dziwi Twoja niska ocena. Czasem tak bywa:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Fabuła niby zapowiada się interesująco, ale skoro gorzej z wykonaniem, to teraz podziękuję.
    Tak przy okazji, ja też nie lubię nisko oceniać książek. Żyję przeświadczeniem, że w każdej znajdę coś godnego uwagi :D

    OdpowiedzUsuń
  6. W sumie dobrze że słaba, bo i tak nie mam jakoś ochoty :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślę, że nie sięgnę. Ani mnie do niej nie ciągnęło, ani Twoja recenzja mnie nie zachęciła xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Ani jedna okładka się mnie nie podoba... a fe! Książka jak widać słaba więc sobie daruję ;p

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie, chyba jednak to nie dla mnie:) tym bardziej, że nie zachwalas ztej książli:) dzisiaj zaczynam kosogłosa ojjj nie mogę się doczekac:P

    OdpowiedzUsuń
  10. Wcześniej nawet o niej nie słyszałam i widzę, że nic nie strciłam, odpuszczę sobie te pozycję :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Lepiej wystawić niską, ale szczerą ocenę książce, niż pisać coś w sprzeczności z sobą ;) A co do dzieła, to raczej sobie odpuszczę ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  12. Wampir? tylko w wykonaniu Pilipiuka.
    Walikirie? No way.

    It's not for me.

    OdpowiedzUsuń

Ten blog tworzę dla Was i każdy Wasz komentarz to dla mnie motywacja do dalszego pisania. Dziękuję, że jesteście tu ze mną! :)