Menu

16 stycznia 2013

"Jak w raju" Judith McNaught

Piękna, siedemnastoletnia hrabianka Elizabeth Cameron odnosi wspaniały sukces towarzyski. Jest królową wszystkich balów, u jej drzwi stoi tłum wielbicieli, a młody, czarujący i bogaty hrabia Mondevale, obiekt westchnień wszystkich panien na wydaniu, zamierza ją poślubić. Niestety znajomość Elizabeth z Ianem Thorntonem, przystojnym awanturnikiem, hazardzistą i uwodzicielem wywołuje skandal w londyńskim wielkim świecie i ściąga na biedną dziewczynę ogólne potępienie. Całe towarzystwo odwraca się od niej, a oburzony hrabia zrywa zaręczyny. Skompromitowana Elizabeth wyjeżdża do rodzinnego majątku Havenhurst, aby po tajemniczym zniknięciu brata samotnie bronić ukochanej posiadłości przed wierzycielami. Tymczasem jedyny opiekun hrabianki, skąpy i chciwy stryj Julius, chcąc za wszelką cenę wydać swą bratanicę za mąż, knuje obrzydliwy plan...”

Niezamężna młoda dama przyłapana podczas potajemnego spotkania z mężczyzną to prawdziwa katastrofa. Dla niej, rzecz jasna. Skompromitowana, skazana na ostracyzm i wykluczenie z konserwatywnego świata arystokracji, może jedynie winić samą siebie. W takiej właśnie sytuacji znalazła się hrabianka Elizabeth Cameron, gdy została przyłapana na spotkaniu z Ianem Thorntonem, szalenie przystojnym kawalerem o niezbyt przyzwoitej reputacji. Skandal zmusza dziewczynę do ucieczki na wieś, by poświęcić się pracy w rodzinnym majątku. Bohaterka nie wie jednak, że jej stryj, człowiek chytry i przebiegły, chce wydać ją za mąż i nie spocznie, nim nie pozbędzie się problemu. Elizabeth będzie musiała więc stawić czoło nie tylko wujkowi, ale także bolesnej przeszłości...

Jak w raju to kolejna powieść autorstwa Judith McNaught, zaliczana do serii Sequels, w skład której wchodzą także Na zawsze oraz Coś wspaniałego. Jak w raju jest luźną kontynuacją powieści Coś wspaniałego – bohaterowie Something Wonderful bowiem pojawiają się w Almost Heaven jako postaci drugoplanowe. Przyznaję, że osobiście sięgam po dzieła Judith wtedy, gdy potrzebuję absolutnie romantycznej i rozgrzewającej opowieści. I po raz kolejny otrzymałam to, czego pragnęłam!

Skrupulatnie oddana rzeczywistość XIX-wiecznej Anglii i Szkocji oraz realia życia angielskiej socjety to niewątpliwie największe atuty dzieł Judith. Ponownie za sprawą jej lekkiego i swobodnego pióra oraz malowniczych opisów przeniosłam się do dawnych czasów, by razem z główną bohaterką doświadczyć niesprawiedliwości, która dotknęła tę niewinną dziewczynę. Mogłam więc zobaczyć, jak ludzie – totalni hipokryci – potrafili wykluczyć ze swojego towarzystwa młodą damę, obsmarowując jej reputację, choć sami w gruncie rzeczy nie świecili dobrym przykładem. I tak naprawdę już ten jeden wątek wywołał we mnie wystarczająco dużo emocji, by od lektury nie móc się oderwać nawet na sekundę.

Bohaterowie to kolejny atut, a w zasadzie cecha rozpoznawcza dzieł pani McNaught. Sylwetki kobiece, które kreuje autorka, zawsze mają w sobie odrobinę delikatności i odrobinę zadziorności jednocześnie, a połączenie to tworzy wybuchową mieszankę, która niewątpliwie intryguje i zachwyca. Ale nie o Elizabeth chciałabym tu wspomnieć, lecz o męskiej postaci – bo panów Judith także kreuje doskonałych. Ian Thornton, główny bohater powieści, to mężczyzna... idealny w swojej „nieidealności”. Albo raczej mężczyzna, który potrafi zarazem zachwycić i przerazić. Facet, na widok którego miękną kolana. Moje też. Żałuję, że to tylko postać fikcyjna, bo prawdopodobnie zakochałabym się w nim bez pamięci! I myślę, że nie byłabym w tym osamotniona.


Tak naprawdę jednak nic nie wyróżnia dzieł Judith lepiej od wszechobecnego, najprawdziwszego w świecie, szalonego i rozgrzewającego serca romantyzmu. Takiego, który wręcz wypływa z powieści rwącą rzeką porywa czytelnika i nie wypuszcza ze swych głębin do ostatniej strony. Klimat Jak w raju jest porównywalny do Na zawsze nieco baśniowy, łagodny, wzbudzający niemałe emocje, wzbogacony dodatkowo o humor i odrobinę delikatnej erotyki. W zasadzie jedynym minusem może być wrażenie, że historia się trochę dłuży – mimo iż wszystko ma sens, a zakończenie jest bardzo emocjonujące, można by jednak minimalnie zmodyfikować ostatnie sto stron powieści tak, by książka nabrała większej dynamiki i była bardziej zaskakująca. Ale czy ja przypadkiem nie wybrzydzam tak dla zasady?   

Jak w raju to niesamowicie ciepła i romantyczna opowieść o wielkiej miłości, dumie, strachu i próbie odnalezienia drogi nie tylko w swoim życiu, ale także drogi do serca ukochanej osoby. To historia, która rozgrzewa i zachwyca, wywołując w czytelniku szereg najróżniejszych emocji. A przede wszystkim to historia o tym, że nikt nie jest nieomylny i że należy liczyć się z konsekwencjami swoich czynów. Po raz kolejny, pisząc o powieści Judith McNaught, mogę jedynie powiedzieć: POLECAM! Bo tak właśnie jest. Jeśli poszukujecie marzycielskiej, ciepłej i nieco sentymentalnej lektury na samotny wieczór, to niewątpliwie Jak w raju będzie książką idealną. Ja jeszcze nie raz wrócę do historii Elizabeth i Iana, bo jest to opowieść absolutnie cudowna. I już. Daję ocenę 5+/6.

Original: Almost Heaven
Wydawca: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2001
Ilość stron: 455


Moja recenzja Na zawsze (Sequels #1) -> TU
Wszystkie części serii Sequels można śmiało czytać ODDZIELNIE.


PS Ubolewam tylko troszkę nad nietrafnością polskiej okładki – nie dość, że przedstawiona kobieta ma jakąś niewydarzoną fryzurę, zupełnie niepasującą do XIX wieku (o ciuchach nie wspominając), to jeszcze jest brunetką, podczas gdy Elizabeth miała złociste włosy. Bosze, czy naprawdę tak trudno zaprojektować okładkę, która będzie pasowała do treści książki?! Noł koment.

12 komentarzy:

  1. Jak wiesz KOCHAM książki Judith McNaught (:D), tę akurat czytałam dwa lata temu w wakacje. Eh, łezka się w oku aż kręci, bo mam spory sentyment do tej powieści. Pamiętam, że strasznie podobała mi się postać głównej bohaterki. Wizualnie od początku kojarzyła mi się z Anitą Briem - aktorką która grała w "Tudorach" Jane Seymour. :D
    W sumie "Jak w Raju" nie jest moją ulubioną książką od Judith, ale na tle innych romansów historycznych zasługuje na wyróżnienie. Świetna recenzja, buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Teraz to ja mam ochotę sięgnąć po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam ani jednej książki tej autorki, może kiedyś się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety polskie okładki są okrutne... No ale cóż.
    Co do książki to czuję się zachęcona, ostatnio lubię takie klimaty dlatego chętnie sięgnęłabym po nią;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Z racji tego, że gatunek jest mi bliski, chętnie bym przeczytała :)
    A jeśli chodzi o okładkę... to faktycznie.. nc

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaka starodawna okładka romansowa!
    Chcę przeczytać. Bardzo jestem zaciekawiona i lubię takie postacie kobiece.

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam książki osadzone w XIX wiecznej Anglii,więc z chęcią przeczytam. A Polska okładka rzeczywiście pozostawia wiele do życzenia..

    OdpowiedzUsuń
  8. Ty mnie zawsze potrafisz przekonać do romansów, chociaż z reguły ich nie lubię :) A okładka najbardziej podoba mi się ta zielono-niebieska :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Okładki są okrutne... Ani jedna mi się nie podoba :P Jak będę miała okazję i czas to przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. O wielkiej miłości zawsze lubię czytać, dlatego i w/w książkę będę miała na uwadze. Nie podoba mi się jednak okładka, ale mam nadzieję, że treść bardziej przypadnie mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  11. Książka raczej nie dla mnie.

    A co do okładki, mam wrażenie, że projektanci zwykle nie bardzo wiedzą do jakiej książki ją projektują.

    OdpowiedzUsuń

Ten blog tworzę dla Was i każdy Wasz komentarz to dla mnie motywacja do dalszego pisania. Dziękuję, że jesteście tu ze mną! :)