„Demoniczny romans rozpoczynający bestsellerową serię o strażniczce ludzkości zakochanej w śmiertelniku, który potrafi okiełznać demony.
Chronię śmiertelników przed demonami. Czy śmiertelny mężczyzna ochroni mnie?
Za dnia tatuaże są jej zbroją. Nocą ożywają, odrywają się od jej ciała, by stworzyć jej własną demoniczną armię. Są jedynymi przyjaciółmi ostatniej tropicielki demonów Maxine Kiss w jej walce ze złem. Jedynymi bliskimi istotami w jej życiu, w którym nie ma miejsca na miłość. Lecz nadchodzi dzień gdy wszystko się zmienia za sprawą niezwykłego mężczyzny…"
Książkę kupiłam już jakiś czas temu, zaintrygowana opisem, ale męczyłam się z przeczytaniem jej przez jakiś tydzień. Czemu? Jest po prostu kiepska.
Maxine Kiss, ostatnia Tropicielka demonów, ukrywa swoją tożsamość przed śmiertelnikami. O jej profesji jednak wiedzą niektórzy ludzie i cała społeczność demonów.
Tropicielkę od zwykłego człowieka odróżnia jedna rzecz - całe jej ciało (z wyjątkiem twarzy) pokrywają tatuaże przestawiające demony. Te tatuaże się.. przemieszczają, by ostatecznie po zmierzchu oderwać się od ciała żywicielki i egzystować jako osobne demoniczne organizmy. Maxine otrzymała te tatuaże po śmierci swojej matki - także Tropicielki.
Bohaterkę poznajemy w momencie, kiedy opowiada historię swojego dzieciństwa i tego, jak jej matka przegrała ją w karty z zombie. Później dowiadujemy się o życiu Maxine, o jej przyjacielu i kochanku - Grancie, oraz o demonach, które otaczają dziewczynę na co dzień. Dziewczyną zaczyna interesować się policja, kiedy jeden z prywatnych detektywów ginie w zaułku, a przy sobie ma gazetę z nazwiskiem Maxine. To sprawia, że bohaterka postanawia dowiedzieć się czegoś na temat zamordowanego, jednocześnie nie rozumiejąc, skąd on mógł znać jej prawdziwe imię. Poszukiwania doprowadzą pannę Kiss do pewnego chłopca, oraz zaowocują przedziwnymi splotami wydarzeń, na które bohaterka nie miała najmniejszego wpływu.
Ostatecznie będzie musiała zmierzyć się z własnym przeznaczeniem i przyrzeczeniem jednej z poprzedniczek, która prawdopodobnie zawarła przymierze z jednym z demonów. Do tego po piętach Maxine depcze Krwawa Mamuśka - władczyni demonicznego świata, a zasłona mitycznego więzienia demonów się wali. Czy to oznacza koniec świata ludzi? Proponuję zapoznać się z lekturą.
Co mi się nie podobało? No i dochodzimy do sedna sprawy - w opisie wiemy, kim jest Maxine i jakie życie prowadzi. A później się pojawia zdanie: "Lecz nadchodzi dzień gdy wszystko się zmienia za sprawą niezwykłego mężczyzny…" I tu obawiam się, że albo wydawca nie zna treści książki, którą redaguje, albo autorka ma problemy z rozwinięciem tego pomysłu. Bowiem Maxine [ I TU SIĘ POJAWIA MAŁY SPOILER:] NIE poznaje takiego mężczyzny, albo przynajmniej ja go nie widzę, a wierzcie mi, przeczytałam książkę naprawdę dokładnie, czepiając się różnych rzeczy. Czy tym facetem jest Grant? Opis by pasował do jego "zdolności", ale w momencie, kiedy zaczynamy zapoznawać się z lekturą, Maxine już go zna. Zatem opis wyjątkowo nietrafny, bo wskazywał na czas przyszły, a nie teraźniejszy ich spotkania.
Kolejna rzecz - dla autorki wszystko może się wydawać proste i oczywiste, dla czytelnika nie koniecznie. Książka pisana jest zagadkami, do tego język pozostawia wiele do życzenia. Choć obrazowo przedstawiono postacie, demony, walki i samą bohaterkę, nie ma większej głębi. Jedno i dwu słówkowe zdania można było spokojnie zastąpić opisami, które zadziałałyby na czytelnika. A tu mamy prostotę zbyt prostą, by zaintrygować.
No i sama bohaterka. Jest Tropicielką, walczy z demonami, ale niestety.. rozumu nie ma za wiele. Jest nawet męcząca. To ma być przyszłość i nadzieja świata? Przykro mi, nie kupuję tej bajeczki.
Pani Liu ma świetną wyobraźnię i stworzyła naprawdę dobrą fabułę, zabrakło jednak odpowiedniego wykonania, oprawienia dobrej historii w odpowiednie ujęcia, słowa, Zupełnie jak rodzinne, dumne zdjęcie w tandetnej plastikowej ramce z hipermarketu. Tylko okładka może się tu wydawać najbardziej interesująca.
Niestety, dla mnie książka warta jedynie oceny 6/10.
Wysiadłem na drugim tomie. Co to za superbohaterka, która nie jest super? Mam wrażenie, że w tomie trzecim albo każda postać będzie demonem, awatarem itp., albo nawet staruszka w stanie terminalnym będzie mogła bohaterkę zranić, pokonać, przenieść w przestrzeni i czasie na biegun północny. Sposób "odkrywania tajemnic" i wprowadzania superbohaterów jest żenujący.
OdpowiedzUsuń