16 maja 2017

PRZEDPREMIEROWO: „Bez Serca” Marissa Meyer

Premiera: 28 czerwca 2017


Moje pierwsze spotkanie z twórczością Marissy Meyer miało miejsce kilka lat temu, gdy sięgnęłam po Sagę Księżycową – czterotomową serię będącą retellingiem baśni o Kopciuszku, Czerwonym Kapturku, Królewnie Śnieżce i Roszpunce. Dwie wydane w Polsce części tej serii bardzo przypadły mi do gustu i wiedziałam, że chętnie sięgnę po kolejne dzieła autorki. Kiedy więc w moje ręce trafiła jej nowa powieść, Bez Serca, z jednej strony wiedziałam, czego się spodziewać, a z drugiej byłam nieco zawiedziona wyborem historii. Alicja w Krainie Czarów Lewisa Carrolla nie jest moją lubioną opowieścią, zatem i przeszłość Królowej Kier nigdy specjalnie mnie nie interesowała. Dlatego też rozpoczynając lekturę Bez Serca wciąż powtarzałam w myślach pytanie, czemu Meyer nie może w końcu wymyślić własnej opowieści, tylko wciąż opiera swoje dzieła na historiach stworzonych przez innych? Pamiętałam jednak o swoich zachwytach nad Sagą Księżycową, dlatego rozpoczęłam lekturę. Na początku trudno było mi się wciągnąć w opowieść. W pewnym momencie jednak coś zaskoczyło i… przepadłam z kretesem. Co więcej, pokochałam tę opowieść całym sercem!

Lady Catherine Pinkerton, córka Markiza ze Skalistej Zatoki Żółwiowej, marzy o własnej cukierni. W zaciszu domowym tworzy prawdopodobnie najlepsze smakołyki w całym Królestwie Kier. Bohaterkę poznajemy, gdy pracuje nad trzema cudownymi tartami dla Króla, wkładając w to całe swoje serce. Nie spodziewa się jednak, że na nadchodzącym balu jej życie ma się wywrócić do góry nogami. Król Kier bowiem jest oczarowany nie tylko jej wypiekami, ale także nią samą i pragnie pojąć młodą dziewczynę za żonę. Cath marzy o innym życiu i wie, że jako Królowa nigdy nie będzie mogła mieć swojej wymarzonej cukierni. Bohaterka zrobi więc wszystko, by osiągnąć swój cel. A kiedy w jej świat wkroczy tajemniczy Joker wraz ze swoimi szalonymi przyjaciółmi, nic już nie będzie takie samo.

Królowa Kier to postać negatywna, przedstawiana jako postrach Krainy Czarów. Meyer pokusiła się o to, by w pięknej, romantycznej i smutnej opowieści wyjaśnić, kim była, nim zasiadła na tronie i stała się najbardziej znienawidzoną monarchinią w świecie wykreowanym przez Lewisa Carrolla. Każdy bowiem ma swoją przeszłość i powody, dla których stał się tym, kim jest. I wiecie co? W pełni zrozumiałam tę przemianę. Zrozumiałam, co się stało z bohaterką w trakcie walki o własne marzenia, kiedy jedna błędna decyzja pociągnęła za sobą kolejne i w zasadzie nie było już odwrotu. Meyer udało się pokazać tę przemianę dobra w zło w bardzo przekonujący sposób, jednocześnie tworząc wokół historii niesamowity, baśniowy klimat. Ponadto nie da się odmówić autorce doskonałego pióra i niesamowitego talentu do opowiadania znanych historii w całkowicie nowy, a jednocześnie tak dobrze korespondujący z oryginałem sposób. Nie mogę się nadziwić, że pomimo wszystkich obaw związanych z tematyką książki, tak bardzo pokochałam opowieść o Catherine. Już chyba nigdy nie spojrzę na Królową Kier tak, jak dotychczas.

Dlaczego kruk jest podobny do biurka? 

Marissa Meyer w swojej powieści pokazuje, że każde zło ma swoje źródło i świat nie składa się tylko z odcieni bieli i czerni. Pokazuje także, że każda nasza decyzja może być brzemienna w skutkach i może odmienić na zawsze nie tylko nasze życie. Choć finał historii jest nieco dołujący i przyprawia o smutek i żal, nie da się nie spojrzeć na Bez Serca z fascynacją i zachwytem. Magia zaklęta na stronach powieści potrafi omamić czytelnika i wciągnąć w niesamowity świat, w którym wszystko jest możliwe, a doskonała kreacja bohaterów umożliwia ich pokochanie i zżycie się z nimi. Nie wątpię, że historia Królowej Kier zostanie w mojej głowie jeszcze na długo i jestem pewna, że nie raz wrócę do tej opowieści, by na nowo spotkać się z Jokerem, Catherine, Krukiem, Kapelusznikiem i cudownym Kotem z Cheshire. Bardzo, bardzo szczerze polecam!

Moja ocena:


Tytuł oryginalny: Heartless
Ilość stron: około 450
Data polskiej premiery: 28 CZERWCA 2017
Tłumaczenie: brak danych
Wydawca: Papierowy Księżyc
Opis wydawcy: w przygotowaniu


Za możliwość poznania przeszłości Królowej Kier dziękuję wydawcy:

15 komentarzy:

  1. Ach! Co Ty ze mną robisz ;-)) Nie czytam już tego typu książek od dawna, a jednak udało Ci się mnie skusić... :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czuję się skuszona, chociaż ta wizja retellingu Alicji średnio mnie przekonuje :D Ale jak będę mieć okazję, z pewnością dam jej szansę :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawie się zapowiada :)
    Chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiada się naprawdę ciekawie ;). Matko, czy ona przypadkiem nie pracuje przy OuAT? ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Mogę siedzieć i tylko zachwycać się pięknem tej okładki. Prosta, lecz piękna. Co do samej książki, bardzo lubię nawiązania do baśni, więc zapewne w przyszłości, gdy tylko nadarzy się okazja, sięgnę po nią :)

    Pozdrawiam,
    Aleksandra

    OdpowiedzUsuń
  6. Sama historia też może nie wydaje mi się aż tak pociągająca (chyba tylko dlatego tak wytrwale czekam na polskie wydanie), ale to Marissa Meyer, a ja jestem wieeelką fanką "Sagi księżycowej, więc cokolwiek ona napisze, to ja kupię ;) Czekam na premierę.

    OdpowiedzUsuń
  7. To jest coś dla mnie, bo zawsze darzyłam Królową sentymentem. Źli bohaterowie mają w sobie to coś ;-) Koniecznie muszę przeczytać "Bez serca". Świetna recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  8. Niestety nie jestem fanka autorki :( jakiś czas temu próbowałam cos przeczytać ale sie poddałam . Za to Twoja recenzja mnie pochłonęła. Pięknie piszesz, z pasja. Oby więcej takich recenzji w blogosferze. Obserwuje i będę wpadać po kolejne inspiracje . Pozdrawiam i zapraszam do mnie

    Czytankanadobranoc.blogspot.ie

    OdpowiedzUsuń
  9. Właśnie czytam, więc do twojej recenzji wrócę z całą pewnością już po lekturze :)
    Tymczasem mam za sobą finał "Podwieczności" - i tak mi szkoda Cole'a ;(

    OdpowiedzUsuń
  10. Zaintrygowałaś mnie :-) Dotychczas raczej omijałam tą okładkę wzrokiem, ale myślę, że dam jej jeszcze szansę, bo widzę, że naprawdę warto ;-)
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Okładka kusi, Twój zachwyt także jest zaraźliwy :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Podobnie jak Ciebie, tematyka "Alicji w krainie czarów" w ogóle mnie nie ciekawi. Ale skoro pomimo tak sceptycznego podejścia, zupełnie przepadłaś w lekturze, to może i mnie wchłonie? Wpada na listę "Must read" :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo zachęcająca recenzja :)Zaciekawiła mnie ta książka bardzo! Myślę, że po takiej ocenie nie ma innej opcji jak przeczytać po prostu.

    Pozdrawiam serdecznie i życzę zaczytanego czerwca ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeszcze się zastanowię, nie wiem czy ta książka przypadłaby mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń

Ten blog tworzę dla Was i każdy Wasz komentarz to dla mnie motywacja do dalszego pisania. Dziękuję, że jesteście tu ze mną! :)