„Paryż, 1774 rok.
Młodziutka, zaledwie osiemnastoletnia Maria Antonina wstępuje na tron u boku
swego męża, Ludwika XVI. Monarchini prezentuje światu olśniewające jedwabne
toalety i kunsztowne strzeliste uczesania, ale w głębi jej serca czai się
strach o ciągłość dynastii Burbonów i o własną przyszłość. Od bolesnych
początków małżeństwa, przez radość długo wyczekiwanego macierzyństwa, miłość do
przystojnego Szweda Axela von Fersena po nieszczęsną aferę naszyjnikową — przez
cały okres panowania Maria Antonina usiłuje wznieść się ponad dworskie plotki i
intrygi. Jednak niebezpieczeństwo, że francuska monarchia może zostać zmieciona
raz na zawsze z powierzchni ziemi, czai się tuż za złoconymi bramami Wersalu.
Już wkrótce zapuka do nich śmiertelny wróg.”
Maria Antonina,
arcyksiężniczka austriacka, zostaje żoną delfina Francji, Ludwika Augusta.
Pomimo mijających wiosen, młoda para wciąż nie skonsumowała małżeństwa, dlatego nad
Antoniną wisi groźba powrotu do kraju – dopóki nie urodzi Francji dziedzica,
jej pozycja na dworze królewskim jest niepewna. Wkrótce umiera papa król –
Ludwik XV, a młody delfin zostaje władcą Francji jako Ludwik XVI.
Antonina – teraz jako królowa – postanawia wprowadzić zmiany w Wersalu, co wiąże się z gigantycznymi wydatkami. Nastroje w kraju stopniowo się pogarszają, gdyż coraz więcej ludzi boryka się z biedą, a
rozrzutność młodej królowej, przejawiająca się m.in. w pięknych toaletach i organizowaniu nowych rozrywek, nie sprzyja pozytywnemu nastawieniu do dworu
królewskiego. Niegdyś witana z honorami Maria Antonina powoli staje się obiektem
kpin i nienawiści. Czy Austriaczka podoła obowiązkom władczyni?
Z historii wiemy, jak zakończyło się panowanie Ludwika XVI i Marii Antoniny, lecz ta
wiedza nie przeszkodziła mi w sięgnięciu po powieść autorstwa Juliet
Grey. Maria Antonina. W Wersalu i Petit
Trianon to druga część doskonale skonstruowanej serii powieści historycznych, w których autorka z
niezwykłą skrupulatnością i wyczuciem maluje przed czytelnikiem obraz życia na dworze królewskim w
XVIII wieku. Świetne oddanie realiów tamtych czasów, a przede wszystkim
wyśmienite wręcz studium psychologiczne młodej królowej sprawiły, że podczas
lektury poczułam się tak, jakbym naprawdę przebywała na dworze Burbonów jako
jedna z bardzo bliskich przyjaciółek Antoniny.
Kreacja głównej bohaterki i jednocześnie narratorki powieści, Marii Antoniny, jest stanowczo największym atutem powieści. W Antoninie zachodzi drastyczna zmiana – zmiana, którą świetnie
udało się wychwycić autorce książki. O ile w części pierwszej (Maria Antonina. Z Wiednia do Wersalu)
Antonina była słodką dziewczyną, którą wrzucono na głęboką wodę (czyli na obcy
dwór i do obcego łoża), przez co wzbudzała w czytelniku współczucie i sympatię, o tyle tutaj możemy obserwować tę gorszą stronę
austriackiej arcyksiężniczki, będącą niewątpliwie wynikiem zbyt wielkiej presji,
jaką na niej wywierano. Maria Antonina to postać tragiczna – jej
młody wiek, narzucone konwenanse (często doprawdy absurdalne), odpowiedzialność
i jasno postawiony wymóg urodzenia dziedzica na pewno nie wpłynęły na nią zbyt
dobrze. Nie zamierzam jej ani bronić, ani krytykować, lecz nie ukrywam, że jej zachowanie nierzadko mnie irytowało, przez co moja sympatia do bohaterki dramatycznie zmalała. Poza tym Antonina, zamiast zaufać matce i jej radom, chciała być panią
swojego losu – doskonale widać to w przytaczanych przez Juliet Grey listach
pomiędzy matką a córką. Strzałem w dziesiątkę okazała się także narracja
pierwszoosobowa w wykonaniu Antoniny, która zbliża nas do bohaterki i jeszcze
pełniej pozwala zrozumieć jej sytuację (choć pojawiają się także fragmenty
narracji trzecioosobowej, ale dotyczą tych wydarzeń, w których Antonina nie
brała udziału). Ukoronowaniem świetnej i szalenie realistycznej kreacji jest
doskonale dobrana okładka książki – młoda kobieta w pięknej sukni, która
przymierza się do zjedzenia ciastka jest kwintesencją tego, jak widziano w
tamtych czasach Marię Antoninę.
Maria
Antonina. W Wersalu i Petit Trianon to wciągająca opowieść
o jednej z najbardziej znanych kobiet w historii. To książka, która trzyma w
napięciu do ostatniej strony, wzbudza niepokój o losy Antoniny i jej bliskich,
a jednocześnie w bardzo malowniczy i rzetelny sposób pokazuje realia życia na
dworze królewskim w XVIII-wiecznej Francji. Choć doskonale wiem, jak ta
opowieść się zakończy, to i tak z niecierpliwością oczekuję na ostatni tom
trylogii – jestem pewna, że otrzymam solidną, dobrze nakreśloną i pozbawioną
wyolbrzymień historię. Z drugiej strony muszę
podtrzymać moje zarzuty, które pojawiły się przy lekturze pierwszego tomu – w
powieści pojawia się wiele francuskich określeń, które nie zawsze są
tłumaczone, co momentami utrudnia lekturę. Także język, jakim posługuje się
narratorka, niestety nie jest stylizowany na dawny. Nie zmienia to jednak faktu, że Juliet Grey pięknie i wyjątkowo realistycznie przedstawiła historię Francji w przededniu Wielkiej Rewolucji. Dlatego drugi tom serii o Marii Antoninie otrzymuje ode mnie ocenę 5/6. Szczerze polecam!
Original: Days of Splendor, Days of Sorrow
Wydawca: Bukowy Las
Data wydania: 13.09.2013
Ilość stron: 392
Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Bukowy Las!
Moja recenzja tomu pierwszego: Maria Antonina. Z Wiednia do Wersalu