Menu

14 lutego 2015

"Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek" Mary Ann Shaffer i Annie Barrows

„Jest rok 1946. Juliet, młoda pisarka, objeżdża zniszczoną Anglię, promując swą książkę i szukając tematu do następnej. Przypadkiem dowiaduje się o małej wyspie, na której istnieje dziwne Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek. Powołali je podczas wojny rolnicy i gospodynie, by uratować kilka osób przed aresztowaniem. Ale jak się ma literatura do placka z obierek? Zaciekawiona Juliet odwiedza wyspę, co zupełnie zmienia jej życie...

Napisana lekko i z humorem, niezwykła historia o ludzkich uczuciach i książkach „pomagających znieść rzeczy normalnie niemożliwe do zniesienia”.


Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek to nieco dziwna, ale i szalenie intrygująca nazwa. Nie ukrywam więc, że właśnie ona zadecydowała o tym, że sięgnęłam po książkę duetu pisarskiego Mary Ann Shaffer i Annie Barrows. Nie ukrywam też, że zupełnie nie wiedziałam, czego się po tej powieści spodziewać. Liczył się tylko zagadkowy tytuł. Kiedy więc rozpoczęłam lekturę, zrozumiałam, że to nie będzie lekka opowiastka, lecz prawdziwa, literacka przygoda.

Juliet to trzydziestodwuletnia pisarka, która swoją sławę zawdzięcza satyrycznym tekstom na temat niedawno zakończonej wojny. Jest rok 1946, Anglia powoli dochodzi do siebie po dramatycznych wydarzeniach, i choć z wielu ulic Londynu pozostało powojenne pogorzelisko, ludzie starają się żyć normalnie, urządzając dancingi i biorąc udział w życiu kulturalnym. Pewnego dnia do Juliet niespodziewanie przychodzi list od nieznajomego mężczyzny z Wysp Normandzkich. Nadawca okazuje się być nowym nabywcą książki Charlesa Lamba, którą niegdyś Juliet oddała do antykwariatu. Niepozorny list stanie się początkiem przyjaźni pomiędzy młodą pisarką, a społecznością zamieszkującą niewielką wyspę i będzie przyczynkiem do wielkich zmian w życiu głównej bohaterki. 

źródło
Stowarzyszenie to książka niezwykła. Przede wszystkim to powieść epistolarna, w całości składająca się z listów wymienianych pomiędzy bohaterami powieści, z jednym rozdziałem będącym wpisem do dziennika. Niezwykłe jest w tej książce to, że umiała mnie tą formą zachwycić, choć nigdy nie lubiłam książek pisanych listami – ten rodzaj narracji zawsze mnie nudził i szybko odkładałam książkę niedoczytaną. Tutaj było odwrotnie – każdy list przepełnia indywidualny charakter nadawcy. Bohaterowie skrywający się za tymi tekstami są postaciami niezwykle intrygującymi, wyrazistymi, a przede wszystkim absolutnie realnymi. Czytając ich listy miałam wrażenie, jakbym ich znała! To sprawiło, że przez opowieść płynęłam, z zachwytem chłonąc każde słowo. Losy bohaterów niesamowicie mnie fascynowały, każdą historię bardzo przeżywałam i marzyłam o tym, by mieć możliwość im pomóc. To niezwykłe, jak niepozorna historia potrafi wywrócić życie czytelnika do góry nogami – przez kilka dni nie byłam w stanie myśleć o niczym innym, jak tylko o ludziach z wyspy Guernsey. Książka ma jednak jeden mankament – jest stanowczo za krótka!

Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek w lekkim stylu podejmuje niełatwy temat wojennych przeżyć. To książka, która chwyta za serce, wzbudza ogromne emocje i nie pozwala przejść obojętnie obok bohaterów wykreowanych przez panie Shaffer i Barrows. To opowieść o odwadze, determinacji, wierze w drugiego człowieka i nadziei, która, pomimo dramatycznych wydarzeń, wciąż tliła się w sercach wszystkich tych, którzy przeżyli okrucieństwo wojny. I wreszcie to historia miłości, która puka no naszych drzwi niespodziewanie i która potrafi pozbawić tchu. Powiem wprost – jestem tą książką oczarowana. Ba! Jestem w niej szaleńczo zakochana i czuję, że przeczytam ją jeszcze co najmniej sto razy! Daję w pełni zasłużoną szóstkę!

Original: The Guernsey Literary and Potato Peel Pie Society
Wydawca: Świat Książki
Data wydania: 21.04.2010
Ilość stron: 252

Ocena 6/6


PS Zapomniałam wspomnieć, że oczywiście lektura dostarcza nam odpowiedzi na super ważne pytanie – skąd ten wyjątkowo intrygujący tytuł! ;)

PS 2 Swoją drogą w tym roku ma podobno powstać ekranizacja Stowarzyszenia. Nie ukrywam, że jestem jej bardzo ciekawa, choć troszkę się boję, że jednak nie spełni moich oczekiwań... TUTAJ strona filmu :)

Książka bierze udział w wyzwaniach:

30 komentarzy:

  1. Książka czai się w zakamarkach mojego regału już od jakiegoś czasu, więc w końcu muszę znaleźć chwilę, żeby ją przeczytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tyle emocji! Tyle zachwytów! :D Z tego co widzę, w pełni zasłużonych! :)
    Książki epistolarne... czytam. Od czasu do czasu. Jak się jakaś trafi. Ostatnio - "Love, Rosie", która mnie niestety szalenie męczyła, po pewnym czasie. Bo fajnie - była ładna, była romantyczna, ale tak mi ten brak... płynności i pierwiastka czegoś wyjątkowego drażnił, że bardziej się irytowałam podczas czytania, niż czerpałam przyjemność z lektury.
    Ale do "Stowarzyszenia..." bezapelacyjnie mnie przekonałaś. Już zapisuję tytuł, już zaczynam się rozglądać, bo szykuje się coś pięknego i dziękuję za przedstawienie mi tego tytułu, bo w życiu nie wiedziałabym, że coś takiego w ogóle jest w Polsce!
    Pozdrawiam!
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cała przyjemność po mojej stronie :) Trzymam kciuki, byś szybko zdobyła ten tytuł, bo to naprawdę piękna opowieść!

      Usuń
  3. Nie słyszałam nigdy o tej powieści. Ale powieść epistolarna choć nie należy do moich ulubionych gatunków, to może bym się skusiła - szczególnie, jeśli ma powstać ekranizacja ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Qrcze, przeczytałabym... poza tym sporo o tej książce już słyszałam, ale Ty mnie ostatecznie przekonałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kupiłam tę książkę dawno temu właśnie przez dziwaczny, ale intrygujący tytuł. Dopiero później dowiedziałam się, że to powieść epistolarna i przyznam, że zniechęciłam się, bo też nigdy nie byłam fanką takiej formy. Jednak po "Draculi", w którym listy i notatki bohaterów zupełnie mi nie przeszkadzały, nieco przychylniej patrzę na powieści epistolarne. Nie spodziewałam się też, że to tak dobra historia, będę musiała ją niedługo przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz, ta książka zawsze intrygowała mnie swoim dziwnym tytułem, ale tak się złożyło, że nigdy nie trafiłam ani na opis tej powieści ani na żadne recenzje. To pierwsza rzecz, którą o niej czytam. I wow, bardzo wysoka ocena! Teraz na pewno chcę to przeczytać! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Właśnie ją kupiłam za 5 zł. :D

      Usuń
    2. No to wspaniale :D Opłaca się, bo pewnie przy ekranizacji wydawca wznowi ten tytuł w filmowej okładce :) Za piątaka więc warto kupić :) Mam nadzieję, że tytuł Ci się spodoba - mnie zachwycił totalnie, aż sama była w szoku!

      Usuń
  7. Nie lubię powieści w formie listów, więc z wielkim żalem muszę zrezygnować.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kupiłam tę książkę w outlecie Weltbilda parę lat temu za kilka złotych i jeszcze jej nie przeczytałam. Muszę chyba nadrobić zaległości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie! Mam przeczucie, że Ci się spodoba :)

      Usuń
  9. Uwielbiam tę książkę, absolutnie cudowna! Aż trudno uwierzyć, że tak cieniutka pozycja może aż tyle w sobie zawierać. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. ostatnio czytałam "Love, Rosie" właśni z podobnym zabiegiem, całość w formie listów, i szczerze mówiąc tam taki sposób narracji mnie nie ujął. ale coś czuję, że tutaj dałabym się ponieśc :)

    OdpowiedzUsuń
  11. I już sam tytuł sprawił, że aż serducho mi mocniej zabiło! :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Recenzja i ocena kuszą jak diabli, aż się zastanawiam, czy nie wynaleźć książki dla siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze polecam, teraz można kupić ten tytuł za grosze ;)

      Usuń
  13. Dotychczas nie słyszałam o tej książce, ale po zapoznaniu się z twoją recenzją stwierdzam, że jednak nie jest to pozycja dla mnie. Ponieważ wolę fabułę osadzoną we współczesnych realiach oraz ''normalną'' narrację, a nie w formie listów.

    OdpowiedzUsuń
  14. Czytałam kilka lat temu i też byłam wtedy zachwycona. Bardzo pozytywna książka! :) Zaciekawiłaś mnie informacją o ekranizacji, jeśli powstanie, chętnie obejrzę.

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedyś czytałam i nie spodobała mi się aż tak bardzo. Dla mnie była nieco zbyt dziwna. Może to nie był mój czas na tę pozycję? Nie wspominam jej aż tak przyjemnie, niestety.

    OdpowiedzUsuń
  16. Może kiedyś, myślę, że przypadnie mi do gustu. :)

    [wachajac-ksiazki.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  17. Na razie nie mam w planach tej książki, ale nie mówię nie :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ksiazke czytalam, podobala mi sie bardzo. Mam do niej ogromny sentyment, bo mieszkam na tej wlasnie wyspie. Ciekawa jestem, gdzie nakrecili film :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurcze, a jak na tę książkę zareagowali mieszkańcy wyspy? :)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Oczywiscie z zachwytem i z duma :)
      Ksiazek zwiazanych z wyspa jest nawet sporo jak na tak mala wyspe. Po polsku wydano ostanio "Kolaborantke" M. Leroy, Tez tematyka wojenna.
      Kilku autorow mieszka tutaj lub pomieszkuje, jednak najbardziej slawnym byl V. Hugo, ktory mieszkal na Guernsey i poswiecil wyspiarzom ksiazke "Pracownicy morza".

      Usuń
  19. Tyle razy stawałam przed dylematem "kupić czy nie kupić" odnośnie tej książki, a w końcu tego nie zrobiłam... A szkoda :(
    Muszę to zmienić!

    OdpowiedzUsuń
  20. Koniecznie chciałabym przeczytać! Od dawna mnie intryguje swoim ciekawym tytułem. Ponadto uwielbiam powieści epistolarne. Do tego zaczytuję się w powieściach o tematyce wojennej zwłaszcza, jeśli jest podana w lekkiej formie, a jednocześnie chwytającej za serce. Kurcze, cała powieść jest jak na mnie skrojona :-)

    OdpowiedzUsuń
  21. Faktycznie szalenie intrygujący tytuł:) A z tą wyspą w tle jest mnóstwo książek, sama czytałam jedną (Ciernista Róża) i czytałam o dwóch kolejnych:)

    OdpowiedzUsuń
  22. „Stowarzyszenie…” mam dawno za sobą i podobnie jak Ciebie skusił mnie do lektury jej tytuł. No i czas akcji, okres wojny i międzywojenny, który bardzo lubię. Niestety im dalej czytałam Twoją recenzję, tym większe obejmowało mnie przerażenie, bo zupełnie zapomniałam o czym jest ta książka. Pamiętam tylko to, że lektura była szalenie przyjemna i pozwoliła mi się rozluźnić. Cóż, chyba w wolnej chwili będę musiała sobie ją przypomnieć. Ach, ta skleroza… -.-

    OdpowiedzUsuń

Ten blog tworzę dla Was i każdy Wasz komentarz to dla mnie motywacja do dalszego pisania. Dziękuję, że jesteście tu ze mną! :)