17 lipca 2017

„Mała księgarnia samotnych serc” Annie Darling


Są takie książki, na które jesteśmy skazani. Takie, w których pisane jest nam się zakochać. Kiedy zobaczyłam na blogu Sol z Books Hunter recenzję Małej księgarni samotnych serc, wiedziałam, że to jest TA książka. I wiecie co? Miałam rację! Bo opowieść o Posy Morland mnie absolutnie, totalnie i definitywnie oczarowała!

Posy Morland to wielbicielka romansów historycznych i typowy mól książkowy. Ma w miarę ustabilizowane życie, nieletniego brata pod opieką i spełnia się jako sprzedawca książek. Kiedy właścicielka podupadłej księgarni umiera i przepisuje cały interes właśnie na Posy, dziewczyna nie wie, co z tym zrobić. Bo jak ratować firmę na skraju bankructwa, gdy nie ma się pojęcia o zarządzaniu, a nieznośny wnuk zmarłej właścicielki wciąż wtrąca się w jej życie, nie szczędząc kąśliwych uwag? Czy bohaterka udźwignie nowe zadanie i uratuje ukochaną księgarnię?

Przyznam szczerze, że podczas lektury Małej księgarni samotnych serc chichotałam jak podlotek. Serio! W pewnym momencie stwierdziłam nawet, że nie będę czytała tej książki podczas podróży komunikacją miejską, gdyż cały czas głupio się do siebie uśmiecham. Bo powieść Annie Darling jest po prostu urocza, zabawna, wciągająca i absolutnie obezwładniająca. Autorka ma wspaniały, lekki styl i talent do tworzenia postaci żywych i barwnych, które pokochałam od razu. Z Posy chętnie wybrałabym się do pubu, ewentualnie mogłybyśmy wypić butelkę wina leżąc w piżamach na starej kanapie. Odnalazłam w tej bohaterce wiele z siebie samej i chyba dlatego tak bardzo wciągnęłam się w jej historię. Poza tym dużą przyjemność sprawiło mi czytanie książki, której akcja rozgrywa się w Anglii. Rozumiałam żarciki bohaterów i znałam nazwy przekąsek, które uwielbia Posy (niby nic wielkiego, a jednak świadomość, czym są hobnobsy, była dla mnie niczym wygrana na loterii). Przede wszystkim jednak najbardziej ujął mnie klimat tej historii. Jest baśniowy, magiczny, ale nie ma w nim tej sztuczności, którą często można odnaleźć w powieściach romantycznych. Tu wszystko jest naturalne.

Mała księgarnia samotnych serc to książka, którą pokochałam całym sercem. I do której będę wracała wielokrotnie, z niecierpliwością oczekując kontynuacji (bo to pierwsza część serii, w kolejnej poznamy losy drugoplanowej postaci). Lektura ma lekki wydźwięk, jest niezobowiązująca i bardzo kobieca, a przy tym niesamowicie wciąga już od pierwszej strony. I ma na swoim pokładzie charakterną, przezabawną bohaterkę, którą uwielbiam. I bohatera odpowiedzialnego za szybsze bicie serca. Mogę więc z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że powieść Annie Darling doskonale rozbudza wyobraźnię i poprawia humor, a przy tym stanowi miłą odskocznię od szarej codzienności i jest idealną lekturą na każdą porę roku. Podobało mi się w niej dosłownie wszystko, zatem nie przedłużając: POLECAM! 


Tytuł oryginalny: The Little Bookshop Of Lonely Hearts
Seria: The Little Bookshop Of Lonely Hearts #1
Ilość stron: 400
Data wydania: maj 2017
Tłumaczenie: Agnieszka Patrycja Wyszogrodzka-Gaik
Wydawca: Czarna Owca
Opis wydawcy: KLIK

Moja ocena:



PS Przy okazji bardzo dziękuję Sol za polecenie mi kilku wspaniałych lektur, także tej. Każdy jej wybór to strzał w dziesiątkę. Za dobrze mnie znasz! :*

6 komentarzy:

  1. Mnie też ta książka urzekła. Bardzo optymistyczna i wciągającą.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha! Cieszę się ogromnie, że zaufałaś mojej opinii :* I, że tak bardzo pokochałaś tę książkę tak mocno, jak ja <3

    OdpowiedzUsuń
  3. W życiu nie zwróciłabym uwagi na te książkę, a szkoda, bo wydaje sie ciekawa lekturą ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale mnie skusiłaś! Na pewno przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Na początku recenzji byłam przekonana, że to nie nie mój styl, ale przekonałaś mnie do książki :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Już dawno miałam ochotę na tą książkę!

    OdpowiedzUsuń

Ten blog tworzę dla Was i każdy Wasz komentarz to dla mnie motywacja do dalszego pisania. Dziękuję, że jesteście tu ze mną! :)