Pokazywanie postów oznaczonych etykietą podróże. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą podróże. Pokaż wszystkie posty

03 czerwca 2014

Tu i tam, czyli o podróży w kierunku Dolnego Śląska :)

Pałacyk w Antoninie

Jakiś czas temu wspominałam na łamach mojego bloga, że w połowie maja będę miała małe „wakacje”, a dokładniej wyjazd naukowy w kierunku Dolnego Śląska: Wrocław, Legnica i okolice. Dziś opowiem Wam o kilku wybranych miejscach, które szczególnie mnie urzekły :) 

Już pierwszego dnia miałam okazję zobaczyć pałacyk myśliwski Radziwiłłów w Antoninie. Obiekt powstał w latach 20-tych XIX wieku, architektem był Karl Schinkel, który jest także autorem pałacu w Kamieńcu Ząbkowickim, o którym też wspomnę w tej notce.

Pałacyk w Antoninie - wnętrze

Antonin niegdyś nosił nazwę Szperek, ale na cześć Antoniego Radziwiłła nazwa miejscowości uległa zmianie. Drewniany pałacyk myśliwski posiada trzy kondygnacje, został zbudowany na planie ośmioboku (co samo w sobie stanowi ciekawą formę), do którego dobudowano cztery skrzydła z pomieszczeniami mieszkalnymi. W centrum budynku znajduje się ośmioboczna kolumna ozdobiona głowami jeleni (8 głów na jedną kondygnację). Jako ciekawostkę dodam, że w latach 30-tych obiekt ten został podarowany Adolfowi Hitlerowi  przez jednego z Radziwiłłów. Dziś pałacyk został odrestaurowany i pełni funkcję hotelowo-restauracyjną, co niestety uniemożliwia zwiedzenie wszystkich pomieszczeń, gdy są zajmowane przez gości. Poza tym muszę przyznać, że nastawiałam się na imponujący, zapierający dech obiekt, a w rzeczywistości zobaczyłam niezbyt wielką, drewnianą architekturę, w dodatku budzącą w odbiorcy mieszane uczucia, gdy spojrzy się na wszechobecne trofea myśliwskie – wypchane głowy jeleni patrzące nam prosto w oczy… Chyba nie chciałabym tam zamieszkać ;)

Panorama Racławicka - fragment

Później spędziłam trzy dni we Wrocławiu, gdzie na uwagę na pewno zasługuje Panorama Racławicka. Osobiście jestem fanką polskiego malarstwa XIX wieku, więc dzieło Styki, Kossaka i ich kompanów totalnie mnie zachwyciło, choć trzeba przyznać, że przyjemność podziwiania płótna nie jest tania (bilet normalny 25 zł, ulgowy 18 zł). Duże brawa należą się Muzeum Narodowemu (którego oddziałem jest właśnie Panorama), które doskonale opracowało sam obiekt – płótno przedstawiające bitwę pod Racławicami (o długości 120 metrów i szerokości 15 metrów!), rozpięte wokół podestu, na którym stoi widz, przyjęło formę pierścienia i dodatkowo zostało wzbogacone o sztafaż z imitacją ziemi i roślinności. Całość działa na odbiorcę bardzo realistycznie – ma się wrażenie, jakby się weszło w samo centrum bitwy. Takie XIX-wieczne 3D ;)

Panorama Racławicka - fragment

Czwartego dnia wyjazdu miałam okazję zobaczyć coś naprawdę imponującego – pałac Marianny Orańskiej w Kamieńcu Ząbkowickim. To neogotycka budowla o formach przypominających zamek (ale zamkiem NIE JEST! Podkreślam tę kwestię, bo często spotyka się określenie „zamek w Kamieńcu Ząbkowickim”, a jest to błąd), zaprojektowana przez wspomnianego wcześniej Schinkla. Budynek wznoszono przez ponad 30 lat, by następnie jeszcze długo go wykańczać, zaś koszt takiej rezydencji można podobno przeliczyć na 3 tony złota.

Pałac w Kamieńcu Ząbkowickim znajduje się na wzniesieniu - tu widok na elewację frontową

Marianna Orańska to niezwykła postać, o której można by napisać osobną notkę, ale ja ograniczę się tylko do kilku faktów. Marianna była księżniczką niderlandzką, która poślubiła Albrechta Hohenzollerna, generała pruskiego. Ich „udany” związek trwał 10 lat, w czasie których Marianna była świadkiem zdrad męża, co ostatecznie doprowadziło do wniesienia pozwu o rozwód – w tamtych czasach było to niezwykle szokującym posunięciem, zwłaszcza ze strony kobiety. Ale Marianna rozwód dostała, choć nie obyło się bez skandalu – księżniczka bowiem miała kochanka, z którym zaszła w ciążę. Była to jednak wyjątkowa miłość, bowiem Marianna ostatecznie kazała się pochować obok swojego kochanka. Pałac natomiast trafił w ręce jej syna.

Pałac w Kamieńcu Ząbkowickim - wewnętrzny dziedziniec

Dziś pałac w Kamieńcu Ząbkowickim to w dużej mierze ruina – podczas krótkiej wycieczki w oczy rzuciły mi się przede wszystkim zawalone schody, odpadający tynk na ścianach, zniszczone sklepienia. Pałac przeżył poważny pożar w latach 40-tych. Od kilku lat obiekt znów jest w posiadaniu gminy, ale prace remontowe posuwają się bardzo powoli, bo – jak to zazwyczaj bywa – na zabytki nigdy nie ma pieniędzy. Co więcej – wstęp na teren jest płatny i to w dodatku niemało: 25 zł od osoby dorosłej, 15 zł – dzieci i studenci.  Nie mam pojęcia, jakie będą dalsze losy pałacu – w takim tempie prac, jakie się tam odbywają, nasze pokolenie może nie dożyć w pełni odrestaurowanego obiektu. Ale może kiedyś znajdzie się jakiś prywatny inwestor, który wspomoże gminę i uratuje ten piękny pałac? Nie da się bowiem ukryć, że obiekt ten ma swój urok – kiedy stałam na wewnętrznym dziedzińcu i słyszałam jedynie wycie wiatru, wrażenie było niesamowite. No i  dodatkowy plus za przemiłego pana, który oprowadzał po obiekcie ;)

Pałac w Kamieńcu Ząbkowickim - elewacja od strony ogrodu

Ostatniego dnia byłam także w Lubiążu i zespole klasztornym cystersów, ale szczerze mówiąc nie wiem, co o tym miejscu napisać. Renowacja tak gigantycznego kompleksu moim zdaniem stoi pod równie gigantycznym znakiem zapytania. Koszt wstępu dla zwiedzających to 15 i 10 zł. W tym momencie pracami zajmuje się fundacja powstała przy Lubiążu, udało im się odrestaurować kilka sal (m.in. Salę Książęcą, w której znajdują się m.in. portrety dziadków Marii Antoniny), ale to tylko kropla w morzu potrzeb. Tym jednak, co mnie wyjątkowo zniechęciło do tego miejsca była bardzo nieprzyjemna przewodniczka oraz fakt, że pracownicy w tym obiekcie nie mają najwyraźniej szacunku dla tkanki zabytkowej, o czym świadczy m.in. wbijanie gwoździ w ściany (na co jestem osobiście szalenie uczulona). Jak widać każdy ma inną wizję na temat ochrony zabytków ;)

Muszę przyznać, że jestem zadowolona z tego wyjazdu – zobaczyłam kilka naprawdę wartych uwagi miejsc i dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy. Jeśli będziecie mieli okazję odwiedzić któryś ze wspomnianych obiektów, to szczerze polecam! :)

Na koniec przypominam o moim konkursie, który trwa do 15 czerwca i w którym można wygrać nowiutki egzemplarz "Silosa" :)