Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Carolyn Parkhurst. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Carolyn Parkhurst. Pokaż wszystkie posty

13 maja 2015

"Psy z Wieży Babel" Carolyn Parkhurst

„Szczęśliwe życie językoznawcy Paula Iversona zmienia się dramatycznie w jednej chwili, gdy po powrocie do domu przekonuje się, że jego żona nie żyje. Targany rozpaczą postanawia, że jedynego świadka zdarzenia – suczkę Lorelei – nauczy mówić.

Ta, w pewnym sensie, detektywistyczna powieść, napisana językiem powściągliwym, pełnym ironizującego dystansu, to w gruncie rzeczy studium podstawowych uczuć w życiu człowieka: miłości dwojga ludzi, samotności w związku, żalu po stracie ukochanej osoby, rozpaczliwego poszukiwania sensu życia…”


Od ponad dziesięciu lat krążyłam wokół książki Carolyn Parkhurst, obiecując sobie, że wreszcie ją przeczytam. Dostałam tę powieść w prezencie jeszcze w liceum i już wtedy opis z ostatniej strony okładki szalenie mnie zaintrygował. Dziś, po skończonej lekturze, jestem zła na siebie, że dopiero teraz zdecydowałam się przeczytać tę książkę. Historia opowiedziana przez amerykańską pisarkę mocno mnie poruszyła.

źródło
Psy z Wieży Babel to książka bardzo smutna. Bo jaka mogłaby być, skoro mówi o żałobie, bólu, niemożności pogodzenia się z czyjąś śmiercią, desperackiej próbie odnalezienia odpowiedzi na nurtujące pytania? Żona Paula Iversona umiera w niejasnych okolicznościach – kobieta spadła z drzewa, co według policji było nieszczęśliwym wypadkiem. Paul podejrzewa jednak, że śmierć Lexy nie była przypadkowa. Niestety jedynym świadkiem zdarzenia jest ich pies, Lorelei. Zdesperowany wdowiec zrobi wszystko, aby dowiedzieć się, co tego dnia wydarzyło się w jego domu – postanawia więc nauczyć swojego psa mówić. 

Paul to bohater, któremu czytelnik mimowolnie bardzo współczuje i łapie się na tym, że gdyby tylko mógł, bez wahania pocieszyłby tego nieszczęśnika. Z czasem jednak zachowanie Paula zaczyna odbiorcę niepokoić. Miałam takie momenty, w których czułam wobec Paula nie współczucie, lecz złość. Bo w swoim zagubieniu i smutku, zachowywał się momentami jak mały chłopiec albo jak owładnięty szaleństwem głupiec. A jednak nadal go lubiłam. To postać wykreowana po mistrzowsku – realna, ludzka, taka, jak każdy z nas. I w dodatku jest wnikliwym obserwatorem i doskonałym narratorem, dzięki któremu opowieść pochłania czytelnika bez reszty, malując słodko-gorzki obraz wielkiej miłości, która zakończyła się tak niesprawiedliwie. Historia opowiedziana jego słowami jest w tragiczny sposób piękna. I nie mówię tu tylko o języku, jakim bohater się posługuje, lecz także o ostatecznych wnioskach, jakie wyciągamy z tej opowieści. 

Dzieło Carolyn Parkhurst to powieść, która wywołuje smutek, współczucie, oburzenie, złość, a czasami nawet niesmak. Co więcej – momentami doprowadza do łez i zmusza do refleksji. To również idealna lektura dla wszystkich osób, które kochają psy (choć możliwe, że niektóre wątki mogą być dla miłośników zwierząt odrobinę przerażające). Po przeczytaniu Psów z Wieży Babel miałam straszny mętlik w głowie – ta historia mną wstrząsnęła, ale okazała się także pouczającym doświadczeniem. Z ręką na sercu będę ją więc polecała każdemu, kto jest otwarty na powieści z głębszym przekazem – na powieści, które poruszają do głębi i na długo pozostają w sercu czytelnika. 

Original: The Dogs of Babel
Wydawca: Świat Książki
Data wydania: 2004
Ilość stron: 258
Ocena: 5/6

Książka bierze udział w wyzwaniach:
oraz