„Nawet grupka pracujących mam może zmienić świat, jeśli odpowiednio się do tego zabierze!
Bohaterkami powieści są Sam, Anny i Jackie. Każda z pań ma problem, którym, jej zdaniem, obecnie rządzący nie chcą bądź nie potrafią się zająć. Syn Sam cierpi na rdzeniowy zanik mięśni. Anna, pedagog szkolna, czuje się bezradna, gdy jej nastoletnia córka pada ofiarą prześladowań w szkole. Matka Jackie cierpi na chorobę Alzheimera, a sama Jackie od lat bezskutecznie próbuje zajść w ciążę. Kobiety postanawiają poprawić sytuację nie tylko swoją, lecz także innych kobiet borykających się z podobnymi problemami. Okazuje się, że aby to zrobić, nie trzeba być w parlamencie; wystarczy rozpocząć od zmian na własnym podwórku.”
Trzy mamy – Sam, Anna i Jackie – zrobią wszystko dla swoich pociech. Kiedy pewnego dnia dowiadują się, że kobieta przeprowadzająca dzieci przez ulicę przed szkołą ma zostać zwolniona, nie wahają się zawalczyć o bezpieczeństwo uczniów. We trójkę organizują kampanię, nagłaśniają sprawę i wkrótce odkrywają, jak wiele potrafią razem zdziałać. A to dopiero początek ich wspólnej przygody – przekonane do pewnego szalonego pomysłu postanawiają spróbować swoich sił w… polityce.
Mamifest to moje drugie spotkanie z prozą Lindy Green. Po fenomenalnej powieści I wtedy to się stało nie miałam najmniejszym obaw przed sięgnięciem po kolejną książkę autorki. I się nie zawiodłam, choć nie ukrywam, że Mamifest nie poruszył mnie tak bardzo, jak wspomniana wyżej lektura.
Mamifest ma przede wszystkim bardzo społeczny wydźwięk. Dotyczy problemów zwykłego człowieka i tego, z czym muszą się zmagać na co dzień zapracowane matki. Każda z bohaterek ma inną historię do opowiedzenia, każda z nich jest narratorką i obserwatorką rzeczywistości, w której żyje. I każda wnosi do historii coś ważnego. Niestety mimo tego, iż rozdziały naprzemiennie zostały przedstawione z punktów widzenia trzech kobiet, nie potrafiłam doszukać się w ich sposobie wypowiedzi indywidualnych cech charakteru. Owszem, każda z nich ma swoje życie i odrębne doświadczenia, niemniej uważam, że Lindzie Green nie udało się tak zróżnicować narracji, by oddawała charakter wykreowanych postaci. O wiele lepiej sytuacja wygląda przy postaciach dzieci – te otrzymały indywidualne cechy, stając się mocnymi punktami historii.
Powieść Lindy Green promowana jest m.in. hasłem „Jeśli potrafisz być dobrą mamą, będziesz umiała rządzić całym krajem”. I wiecie co? Jest w tym sporo prawdy! Bycie matką to nie tylko praca 24 na dobę i 7 dni w tygodniu, ale to całkowita, totalna zmiana życia i priorytetów. Dla oddanej matki całe życie kręci się wokół dzieci i nie ma dla niej rzeczy niemożliwych. I to właśnie pokazała Linda – wykreowała postaci trzech kobiet, które zrobią naprawdę wszystko dla swoich pociech. Mamifest to dobra książka – momentami zabawna, momentami poważna, trochę refleksyjna, ale nie przytłaczająca problemami, z odrobiną radosnych chwil, a także dramatem, który chwyta za serce. Przy prozie Lindy Green odbiorca śmieje się przez łzy, a po skończonej lekturze ma ochotę na przygodę z kolejną książką autorki. Polecam!
Original: The Mummyfesto
Wydawca: Świat Książki
Data wydania: 23.09.2015
Ilość stron: 400
Przeł. Grażyna Woźniak
Moja ocena: 4+/6
Za możliwość poznania lektury dziękuję wydawnictwu Świat Książki.