Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo Initium. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo Initium. Pokaż wszystkie posty

26 sierpnia 2012

"Światła pochylenie" Laura Whitcomb

"Ktoś na mnie patrzył. To dość niezwykłe uczucie, kiedy jest się martwym..."

Duch Helen przebywał właśnie w klasie angielskiego szkoły średniej, kiedy to poczuła - po raz pierwszy od 130 lat patrzyły na nią ludzkie oczy. Oczy należące do chłopca, który aż do tej chwili niczym szczególnym się nie wyróżniał. Równocześnie przerażona i zaintrygowana Helen zaczyna czuć, że coś ją do niego przyciąga. Fakt, że on przebywa w ciele, a ona nie, stanowi dla nich pierwsze wyzwanie. Walcząc o znalezienie drogi do bycia razem, odkrywają sekrety swojej własnej przeszłości jak również szczegóły z życia młodych ludzi, których ciała przejęli.


Helen jest duchem zatrzymanym pomiędzy tym a tamtym światem, niezdolnym do pójścia dalej, do odnalezienia tzw. "wiecznego spokoju". Takich, jak ona, nazywa Światłem – to istoty, które muszą odpokutować za grzechy swojej przeszłości. Przez 130 lat Helen wiedzie żywot ducha nawiedzającego swojego gospodarza, a gdy ją poznajemy, właśnie przebywa na lekcji angielskiego w szkole średniej. Jest spokojna i jednocześnie nieco zrezygnowana aż do chwili, gdy niespodziewanie czuje na sobie czyjś wzrok. Dziewczyna uświadamia sobie wówczas, że młody, niczym niewyróżniający się chłopak patrzy wprost na nią. Pierwszy raz od lat bohaterka czuje się niepewnie – jak to możliwe, że Żywy ją widzi? Czy coś jest z nią nie tak? Czy inni także mogą ją zobaczyć? Aż wreszcie – co się stanie, kiedy Światło i Żywy będą mogli się ze sobą porozumieć?

Po Światła pochylenie sięgnęłam w dużej mierze ze względu na pozytywne opinie i ciekawą, przykuwającą wzrok okładkę, choć opis książki niespecjalnie mnie zachwycił. Miałam świadomość, że opowieści o duchach powstało setki, a większość nie wyróżnia się niczym szczególnym, niemniej jednak postanowiłam zaryzykować i zaopatrzyłam się w tę książkę. I okazuje się, że dawno nie czułam takiej dojmującej pustki, poczucia żalu i bliżej nieopisanej tęsknoty, jak po tej lekturze. Debiut Laury Whitcomb to bowiem książka, która uczy nas czegoś naprawdę ważnego...

(...) Jesteś ukrytym wierszem mego serca. Czytam Cię bez przerwy, uczę się ciebie na pamięć w każdej chwili naszej rozłąki.” *

Narracja pierwszoosobowa z punktu widzenia głównej bohaterki pozwala nam zrozumieć życie Helen i jednocześnie wczuć się w jej położenie, jej pełną cierpienia i rezygnacji egzystencję, gdy jako duch zdana jest jedynie na kontakt z gospodarzem – człowiekiem, który, mówiąc najprościej, jest kotwicą trzymająca ją w świecie Żywych. Bohaterka nie ma nadziei na ocalenie i nie myśli o dalszej drodze, gdyż wie, że czeka ją jedynie piekło. Kiedy więc poznaje tajemniczego chłopca, który zdaje się ją widzieć, całe jej życie się zmienia. Ona się zmienia! Kreacja tej dwójki bohaterów nie jest może mistrzowska, ale ich problemy, czyny i przemyślenia chwytają czytelnika za serce i sprawiają, że jeszcze głębiej wczuwamy się w historię, głodni kolejnych informacji o egzystencji istot zwanych Światłem, które, wbrew pozorom, nie są zwykłymi duchami.

Język powieści to ogromny atut dzieła Laury. Piękny, elegancki i momentami poetycki, w szczególny sposób podnosi emocje, które – choć na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać inaczej – aż kipią w tej powieści. Początkowo byłam trochę zdziwiona, że książka zbiera tak wysokie oceny, zastanawiałam się nawet, skąd w ogóle ten fenomen. A później, nagle, zupełnie niespodziewanie (i wciąż nie mam pojęcia, w którym momencie!) zostałam wciągnięta w opowieść i z zapartym tchem śledziłam losy Helen, drżąc przed finałem, który – tak, jak się spodziewałam – okazał się niezwykle... przytłaczający! Ostatnie strony czytałam z ogromnym trudem, a to z powodu łez, które wylewały się ze mnie strumieniami. Także później, po skończonej lekturze, z trudem łapałam oddech i uspokajałam skołatane nerwy. Niezwykła gama uczuć – tęsknoty, żalu, rozpaczy, nadziei i uniesienia – zlały się w jedno i sprawiły, że powieść Laury mnie po prostu zaczarowała.

Ocean marzeń zamknięty w pliku ściśniętych stron” **

Światła pochylenie niesie z sobą nie tylko wielkie pokłady emocji, ale także istotną prawdę – autorka pokazuje, że w życiu najważniejsze jest to, by cieszyć się każdą, nawet najmniejszą drobnostką, by ufać i kochać. I dziękować za życie, które otrzymaliśmy. Autorka przy pomocy niepozornej historii potrafi poruszyć serce czytelnika, zmusić go do zastanowienia się nad swoim życiem i jednocześnie pokazać, że śmierć nie musi kojarzyć się jedynie z cierpieniem. Buduje przed nami obraz wielkiej miłości, nieopisanej namiętności i strachu przed tym, co przyniesie jutro, a wszystkie te obrazy i doznania ubiera w piękny język, dzięki któremu tak naprawdę nie czytamy jej książki, lecz płyniemy pomiędzy zawartymi w niej słowami. Muszę przyznać, że jestem niesamowicie zaskoczona uczuciami, jakie wywołała we mnie powieść Laury Whitcomb, a jednocześnie szczęśliwa, że było mi dane poznać tak oszałamiającą historię. Daję ocenę 5+/6, a powieść polecam tym osobom, które nie boją się łez i głębokich wzruszeń!

Original: A certain slant of light
Wydawnictwo: Initium
Data wydania: 1.03.2010
* cytat str. 131
** cytat str. 41
I trailer: