"Miłość jak ze Zmierzchu, tajemnica jak ze Świata nocy, atmosfera jak z Wichrowych Wzgórz...
Pierwsza miłość nigdy nie umiera
Szkoła dla dziewcząt Wyldcliffe Abbey jest bardzo ekskluzywna, bardzo droga i nie bardzo przyjazna. Szesnastoletnia Evie zastanawia się, jak przetrwa naukę – i towarzystwo snobistycznych koleżanek. Samotność pozwala jej znieść tylko tajemniczy Sebastian – na spotkania z nim Evie wymyka się niemal co noc. Ale nawet jemu nie przyznaje się, że czasem na szkolnym korytarzu widzi dziewczynę zdumiewająco do niej podobną, lecz ubraną w staroświecką suknię. Nieznajoma chce jej coś powiedzieć, przed czymś ostrzec... Jakby znała jakiś sekret - Evie i Sebastiana..."
Internat to interesujące miejsce. Z dala od domu, często także od despotycznych rodziców, prawie jak „na własnym”. Jest tyle filmów o szkołach z internatem, że wymieniać bym mogła do przyszłego roku. Coś nas ciągnie w ten temat, prawda? Może taki mit amerykański, a może chęć poznania czegoś, co nie było nam dane. Ale tak naprawdę dreszczyk emocji nie pojawia się w idei miejsca, lecz za jego murami. Czy będziemy tam bowiem bezpieczni?
Evie zostaje wysłana do Wyldcliffe Abbey, prywatnej szkoły dla dziewcząt, ponieważ tak zażyczył sobie jej ojciec. Ale nie jest to zły człowiek, wręcz przeciwnie – tak było mu łatwiej poradzić sobie z problemami w życiu. Jednak bohaterka boi się nowego miejsca i wszystkie znaki na ziemi i niebie ją w tym utwierdzają. W dodatku w drodze do szkoły spotyka dziwnego, tajemniczego chłopca i cała wyprawa wydaje się już nie być taka sama, jak wcześniej. Lecz czy spotkanie podejrzanego nieznajomego było przypadkiem? Wkrótce Evie się o tym przekona.
Lecz to dopiero początek kłopotów. Władcze nauczycielki, wredne koleżanki z pokoju, wizje na jawie i ciągły strach to tylko część tego, co spotka pannę Johnson w dziwnym, mrocznym miejscu położonym na wrzosowiskach. Magia i tajemnica przeplata się ze sobą, a groźny klimat wciągnie bez reszty nie tylko fanów autorki, lecz także postronnych czytelników.
Narracja powieści biegnie dwutorowo – jedna z punktu widzenia bohaterki, a druga to zapiski niejakiej Lady Agnes. Na początku czytelnik ma wrażenie, że się pogubił, z czasem jednak wdrażamy się w historię i zaczynamy pojmować znaczenie obu kobiet dla rozwoju historii. Język jest prosty, typowy dla narracji nastolatki. Nie odnajdziemy tu zawiłych wyrażeń, głębokich rozmyślań czy szczegółowych opisów.
Książkę wręcz połknęłam, mimo iż nie jest to literatura wysokich lotów - brak w niej głębi przemyśleń, wczucia się w historię. Czytając każdy kolejny rozdział ma się czasem wrażenie, że to streszczenie tylko najważniejszych momentów. Główny wątek to historia dwóch kobiet - Lady Agnes, która umiera w 1884 roku i Evie Johnson, dziewczyny żyjącej współcześnie. Obie łączy wielki sekret i boski chłopak - Sebastian. Jak to możliwe? Musicie przekonać się o tym sami!
Nie chciałabym zdradzać zbyt wiele, lecz przyznam, iż intryga nie jest taka zła, jedynie akcja trochę się wlecze. Dopiero na zakończenie powieści otrzymujemy wyjawienie wszystkich sekretów związanych z intrygującym chłopakiem w roli głównej. Zaskakujące? Przyznam, że nawet byłam zdziwiona interesującą historią stworzoną przez panią Shields, choć i tak, obiektywnie oceniając, cała ta fabuła zamyka się pomiędzy prostotą a wymuszoną tajemniczością. Pewne postaci od początku sprawiały, że im nie ufałam, analizowałam ich zachowania, a przy tym martwiłam się o główną bohaterkę.
A teraz czas na okładkę... CO to jest?! Widzicie tę twarz? Okropność! Co gorsze, okładka drugiej części jest prawie taka sama – o ile tu mamy wodę, a tyle w drugim tomie ogień. Naprawdę z wyobraźnią grafik nie poszalał. Oryginalna była o tyle ciekawsza, że jedynym motywem poza wodą stał się naszyjnik, istotny rekwizyt w powieści. Na co więc dodali tę twarz, która jedynie burzy harmonię? Doprawdy nie wiem...
Oceniam książkę na 6,5/10, przez tę trochę wlekącą się akcję i brak szczegółów. Dla mnie trąci to amatorszczyzną – jakby pisarka nie bardzo wiedziała, jak ubrać myśli w słowa, więc im szybciej upora się z problemem, tym lepiej. A przecież opisy, uczucia, wnikliwe obserwacje po jedne z najważniejszych elementów powieści, jak bowiem inaczej wyobrazić sobie świat bohaterów ze wszystkimi szczegółami? Tu pozostaje nam jedynie nasza własna inwencja twórcza.
Niestety miałam nadzieję, że autorka poprawi swój warsztat i sposób narracji podczas pisania drugiej części, ale już teraz mogę Wam zdradzić, że sięgnęłam po kolejny tom i ... nie przeczytałam go nawet w jednej czwartej. Zdrada nieśmiertelnego zupełnie mnie nie wciągnęła, ba!, byłam nawet zła, że prezentuje tak niski poziom. O ile bowiem pierwsza cześć ma w sobie jeszcze jakiś potencjał, to w drugiej nie znalazłam go wcale. A wielka szkoda, bo byłaby to wspaniała powieść, gdyby wykonać ją troszkę lepiej. Nie da się jednak nie przyznać, że opis – atmosfera Wichrowych wzgórz i miłość jak ze Zmierzchu – rzeczywiście się sprawdza. A to już naprawdę wiele.
Czy polecam? Dla rozrywki - czemu nie. Warto przekonać się, czy "pierwsza miłość nigdy nie umiera". A zatem sięgnijcie po dzieło Gillian i podzielcie się wrażeniami!
Sama nie wiem, mam mieszane uczucia... Ale może kiedyś.:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Czytałam i mi się bardzo spodobała. Przez pewien czas była nawet moją ulubioną książką. Może i miała parę niedociągnięć, ale nie zauważyłam, żeby akcja się tak bardzo wlekła- książkę po prostu pochłonęłam-pewnie właśnie przez ten nastrój, który mnie osobiście kompletnie oczarował.
OdpowiedzUsuńJak na nią trafię, to dam jej szansę i choćby z ciekawości przeczytam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Czytałam część pierwszą i spodobała mi się średnio. Właściwie podobały mi się jedynie te wstawki z przeszłości... Hmm nie wiem sama - miałam dać szansę części drugiej, ale skoro odradzasz. Jeśli będę miała wolną chwilę, to może ;)
OdpowiedzUsuńKuszące są te wzmianki o Lady Agnes, ale nie wiem czy to wystarczający powód by sięgnąć po "Nieśmiertelnych"... Już nie raz męczyłam jakieś tomiszcze, czekając tylko na tego typu fragmenty -te z przeszłości. Zastanowię się nad ta książką.
OdpowiedzUsuńHmm.. Ciekawi mnie ta książka i chyba nawet mam ja na mojej liście. No nie wiem zobaczymy jeszcze. Recenzja nawet zachęca. Lecz nie wiem czy kupować skoro drugi tom jest tak marny. A niestety na moje biblioteki raczej liczyc nie moge.
OdpowiedzUsuńJa ją ledwo strawiłam. Niby jakoś się dało ją przeczytać, ale szczerze mówiąc nie zajrzę do następnej części.
OdpowiedzUsuńKupować nie mam zamiaru, a moja biblioteka w takie książki się raczej nie zaopatruje:/ Ale jeśli jednak mnie zaskoczą...
OdpowiedzUsuńCoś mi mówi, że nic nie zachęci mnie do przeczytania tej książki ;) Tandetna okładka i średnio zachęcający opis, raczej nie są wystarczającym powodem abym wydawała 30 zł ( no chyba, że 15 w matrasie XD)
OdpowiedzUsuńChyba nie przeczytałam jeszcze pozytywnej recenzji o książkach Shields, więc wątpię, że chcę tracić czas na takie coś :<
OdpowiedzUsuńRaczej daruję sobie tę książkę, zupełnie mnie ona nie przekonuje. Czekam na Twoją recenzje "Wiecznych" :)
OdpowiedzUsuńTo jest jedna z tych książek, do których mnie kompletnie nie ciągnie, a Twoja recenzja tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że nie mam czego w niej szukać ;P
OdpowiedzUsuńJakoś wydaję się mało zachęcająca... czy tylko mi się tak wydaje?
OdpowiedzUsuńStrasznie długo męczyłam się z tą książką, niezbyt wciągająca ; (
OdpowiedzUsuń