RECENZJA PRZEDPREMIEROWA!
„Dom służących”
autorstwa Kathleen Grissom to jeden z największych bestsellerów na rynku
amerykańskim w ostatnich latach. Powieść przez wiele tygodni utrzymywała się na
liście bestsellerów New York Timesa, a prawa do jej sfilmowania wykupiła
wytwórnia Lonetree Entertainment.
„Dom służących” w pasjonujący sposób łączy powieść historyczną z elementami obyczajowymi, kreśląc fascynującą historię pełną tajemnic i emocji.
Jeden z recenzentów określił „Dom służących” jako skrzyżowanie „Przeminęło z wiatrem” ze „Służącymi”.
„Dom służących” w pasjonujący sposób łączy powieść historyczną z elementami obyczajowymi, kreśląc fascynującą historię pełną tajemnic i emocji.
Jeden z recenzentów określił „Dom służących” jako skrzyżowanie „Przeminęło z wiatrem” ze „Służącymi”.
Przybycie małej białej
dziewczynki na plantację pociąga za sobą tragedię, która wydobywa na światło
dzienne to, co w ludziach, których nazywa swoją rodziną jest najlepsze i to, co
najgorsze.
Siedmioletnia Lavinia zostaje osierocona na pokładzie statku płynącego z Irlandii. Na plantacji tytoniu, do której zostaje zabrana i gdzie ma pracować, trafia do domu niewolników. Będąc pod opieką Belle, nieślubnej córki właściciela, Lavinia zżywa się ze swoją przybraną rodziną, chociaż dzieli ich kolor skóry.
W końcu właściciele plantacji przygarniają Lavinię do swojego domu, gdzie pan jest wciąż nieobecny, a pani zmaga się z uzależnieniem od opium. Lavinia jest rozdarta pomiędzy dwoma domami. Kiedy zostaje zmuszona do dokonania wyboru, jej lojalność zostaje podważona, tajemnice zostają wyciągnięte na światło dzienne, a ludzkie życie znajduje się w niebezpieczeństwie.
Siedmioletnia Lavinia zostaje osierocona na pokładzie statku płynącego z Irlandii. Na plantacji tytoniu, do której zostaje zabrana i gdzie ma pracować, trafia do domu niewolników. Będąc pod opieką Belle, nieślubnej córki właściciela, Lavinia zżywa się ze swoją przybraną rodziną, chociaż dzieli ich kolor skóry.
W końcu właściciele plantacji przygarniają Lavinię do swojego domu, gdzie pan jest wciąż nieobecny, a pani zmaga się z uzależnieniem od opium. Lavinia jest rozdarta pomiędzy dwoma domami. Kiedy zostaje zmuszona do dokonania wyboru, jej lojalność zostaje podważona, tajemnice zostają wyciągnięte na światło dzienne, a ludzkie życie znajduje się w niebezpieczeństwie.
Jest rok 1791, gdy
właściciel plantacji tytoniu, kapitan James Pyke, powraca z podróży i przywozi
ze sobą małą, białą dziewczynkę. Dziecko nie pamięta swojej przeszłości, jest
wychudzone i przerażone. Kapitan postanawia umieścić je w domu niewolników,
gdzie dziewczynka ma pomagać w kuchni pod okiem Belle, jednej z czarnoskórych służących. Już
wkrótce mała Lavinia zaskarbia sobie sympatię swoich nowych opiekunów, choć różni ich kolor skóry...
Od momentu, gdy
pojawiły się pierwsze zapowiedzi Domu
służących, byłam pewna, że będzie to książka dla mnie. I nie myliłam się!
Opowieść poprowadzona została z punktu widzenia dwóch postaci – w narracji pierwszoosobowej Lavinii (w większości) oraz narracji pierwszoosobowej Belle. Dzięki temu poznajemy historię zarówno z punktu widzenia dziecka, jak i dorosłej osoby. Obie narratorki potrafią niezwykle malowniczo opisywać rozgrywające się na kartach powieści wydarzenia – oczami wyobraźni widzimy plantację, piękny dom białych właścicieli oraz baraki i domy czarnoskórej społeczności. Pozwala to obserwować zachodzące pomiędzy tymi dwoma światami relacje.
Opowieść poprowadzona została z punktu widzenia dwóch postaci – w narracji pierwszoosobowej Lavinii (w większości) oraz narracji pierwszoosobowej Belle. Dzięki temu poznajemy historię zarówno z punktu widzenia dziecka, jak i dorosłej osoby. Obie narratorki potrafią niezwykle malowniczo opisywać rozgrywające się na kartach powieści wydarzenia – oczami wyobraźni widzimy plantację, piękny dom białych właścicieli oraz baraki i domy czarnoskórej społeczności. Pozwala to obserwować zachodzące pomiędzy tymi dwoma światami relacje.
Nie da się ukryć, że
wobec okrucieństwa, jakiego doświadczają niewolnicy, trudno przejść obojętnie,
dlatego lektura Domu służących działa
na odbiorcę wyjątkowo silnie – zwłaszcza, że przytoczone wydarzenia wydają się tak
realistyczne, jakbyśmy poznawali opartą na faktach historię.
Opowieść obfituje w sceny, które potrafią zmrozić krew w żyłach (warto podkreślić, że wiele z nich widzimy oczami dziecka!). W dodatku ukazany w tamtych czasach rasizm i powszechne mniemanie o wyższości białej rasy nad czarną wyraźnie
maluje podziały i sprawia, że czytelnik mimowolnie zadaje sobie pytanie: „jak ja bym postąpił, żyjąc w takim miejscu?”.
Bardzo spodobała mi
się kreacja bohaterów – rozpoczynając od małej Lavinii, która nawet z upływem lat pozostawała delikatna i naiwna, poprzez silną i odważną Belle, a kończąc na
Mamie Mae, której nie sposób nie pokochać. Także męskie sylwetki, w tym postać
panicza Marshalla, są wspaniale dopracowane, widzimy w nich siłę, indywidualizm
i pasję. Jednak wszystkie postaci najbardziej zachwycają czytelnika realizmem
przedstawienia – są żywi i prawdziwi. Czytając książkę, miałam ich cały czas
przed oczami, jakby istnieli naprawdę!
Dom
służących to nie jest lekka lektura. To książka, która pomimo
fikcji literackiej, ma w sobie coś prawdziwego,
autentycznego – historię, która mogła się wydarzyć naprawdę, bo dokładnie
tak wyglądało życie niewolników na plantacjach w Stanach
Zjednoczonych. W kreacji świata przedstawionego i opowieści Lavinii widać
niesamowitą dbałość o szczegóły – autorka włożyła wiele pracy w to, by jak
najdokładniej opowiedzieć nam historię dziewczynki uwikłanej w konflikt rasowy,
rozdartej pomiędzy dwoma światami – światem białych, do którego należała przez
wzgląd na swój kolor skóry, jak i światem czarnych, których traktowała jak
rodzinę. Dzięki dobrej narracji, prostemu językowi oraz realizmowi otrzymaliśmy
porządną, wywołującą emocje historię, która pozostanie z czytelnikiem na długo
po skończonej lekturze. Przyznam szczerze – nie raz miałam łzy w oczach, gdy
poznawałam historię życia Lavinii i jej murzyńskiej rodziny. Ba! Momentami czułam
autentyczny strach przed kolejnymi wydarzeniami i przed tym, co los przyniesie
moim ulubionym bohaterom. Dom służących polecam
wszystkim osobom, które: lubią opowieści osadzone na przełomie XVIII i XIX
wieku, interesują się historią Stanów albo historią niewolnictwa, a także tym,
którzy po prostu szukają porządnej, dobrze napisanej i trzymającej w napięciu
książki. Szczerze polecam! Ocena 5+/6!
Original: The Kitchen House
Wydawca: Papierowy Księżyc
Premiera: 13.12.2013!
O tym, co zainspirowało autorkę do napisania Domu służących można przeczytać na końcu książki w rozdziale "Od Autorki", albo obejrzeć poniższy film z udziałem Kathleen :)
Na razie jestem zmuszona zrezygnować z czytania, lecz zapiszę sobie tytuł by kiedyś poszukać. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńojeej, zdecydowanie coś dla mnie!
OdpowiedzUsuńXIXwieczne Południe, plantacje bawełny, niewolnicy i najlepiej jeszcze wojna secesyjna to wszystko co kocham najbardziej na świecie *__*
Wojna secesyjna rozpoczęła się pół wieku później, ale klimat podobny :)
UsuńOpis fabuły kojarzy się z bijącą rekordy popularności w l.80 "Niewolnicą Isaurą". :)
OdpowiedzUsuńJak wszystkie zaległości wyprostuję, to będę się ładnie uśmiechać. Ale to jeszcze trochę.
OdpowiedzUsuńPo Twojej recenzji stwierdzam, że ta książka jest również i dla mnie :D
Książka jest w sferze marzeń, myślę, że po nowym roku zacznę je realizować. Póki co przymierzam się do "Łabędziego śpiewu" McCamonna :-)
OdpowiedzUsuńWidziałam tę książkę w zapowiedziach wydawniczych i od razu zwróciła moją uwagę :) Cieszę się, że to dobra powieść. Temat niewolnictwa i rasizmu dodatkowo podnosi wartość tej historii.
OdpowiedzUsuńIleż ja się nasłuchałam o tej książce !!!
OdpowiedzUsuńMuszę ją mieć!
Zapowiada się niezwykle interesująco, pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńKsiążka po prostu dla mnie idealna. Nie mogę się doczekać lektury, tym bardziej, że oceniłaś ją tak wysoko :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
I to jest dobre, że książka jest naładowana emocjami. I tematyka mimo bliska do "Służących" to jednak bardziej brutalna, poprzez wgląd na akcje oczami dziecka.
OdpowiedzUsuńWidziałam kiedyś fragmenty filmu "Służące" i przyznam, że akurat akcja "Domu służących" jakoś bardziej kojarzy mi się z filmem "Patriota" (z Melem Gibsonem), niż ze "Służącymi". Ale to tylko luźne skojarzenie :)
UsuńMnie niestety jakoś nieszczególnie ciągnie do tej pozycji. Chyba sobie ją daruję :)
OdpowiedzUsuńWygląda interesująco. Uwielbiam "Przeminęło z wiatrem" i chętnie spróbuję "Domu służących" :)
OdpowiedzUsuńCzytałam już o tej książce i powiem Ci, że zaintrygowała mnie kreacja bohaterów, o której piszesz.
OdpowiedzUsuńwydaje się okej :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, opis ma kilka punktów wspólnych ze ,,Służącymi", które naprawdę przypadły mi do gustu. Rozejrzę się za ,,Domem Służących".
OdpowiedzUsuńMuszę, muszę, MUSZĘ przeczytać tę książkę!!
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tej książce, ale brzmi interesująco :) koniecznie muszę się z nią zapoznać!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się czas, w którym rozgrywa się opowieść. Nie wiem jednak czy przekonałaby mnie historia - ale zapiszę sobie i jeśli trafię na książkę kiedyś w bibliotece, to dam jej szansę ;)
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytam, chociaż boję się, że to będzie trochę za ciężki temat jak dla mnie :x
OdpowiedzUsuńAbsolutnie muszę przeczytać "Dom służących"- czuję i po prostu wiem, że i mnie zachwyci ta powieść. Tobie zaś polecam gorąco "Służące" i "Sekretne życie pszczół"- to przepełnione po brzegi emocjami, słodko-gorzkie opowieści w klimacie zbliżonym do książki pani Grissom. :)
OdpowiedzUsuń