Czy jedne wakacje - choćby były podróżą życia - mogą naprawić to, co się psuło przez długie lata?
Miliony czytelników pokochały Davida Nichollsa za charakterystyczny angielski humor i wdzięk powieści "Jeden dzień". Teraz mogą się cieszyć długo oczekiwaną tragikomiczną powieścią "My".
Książka nominowana do Nagrody Bookera 2014.
Douglas Petersen dostrzega, że jego żona poszukuje nowej drogi życia, a wydawało mu się, że będą szukali tej drogi we dwoje. Tym bardziej, że ich syn wkrótce opuści rodzinny dom i wyjedzie na studia. Kiedy więc Connie oświadcza, że i ona wkrótce się wyprowadzi, Douglas postanawia zamienić ostatnie rodzinne wakacje w podróż życia. Ma nadzieję, że czas spędzony razem pozwoli jemu i Connie znów się zbliżyć; sprawi, że żona pokocha go na nowo, a syn odzyska do niego szacunek. Bukuje więc hotele, kupuje bilety i wszystko starannie planuje. Czy coś może pójść nie tak? Okazuje się, że bardzo wiele...
Douglas i Connie są ze sobą od ponad dwudziestu lat. Pewnej nocy kobieta nagle oznajmia mężowi, że po wyjeździe ich syna na studia, ona także ma zamiar się wyprowadzić. Ich małżeństwo staje pod wielkim znakiem zapytania. Douglas próbuje zrozumieć decyzję żony oraz to, że Connie pomimo planu odejścia, nadal chce wyjechać z nim i synem na wakacje – ostatnie wakacje w ich wspólnym życiu. Mężczyzna początkowo nie jest przekonany do tych planów, lecz już wkrótce zaczyna rozumieć, że wspólna podróż po Europie daje mu niepowtarzalną szansę na ponowne zdobycie kobiety, którą kocha i dziecka, które przestało mieć do niego jakikolwiek szacunek. Czy Douglasowi uda się odzyskać rodzinę?
źródło |
Davida Nichollsa poznałam dzięki przepięknej powieści jego autorstwa pt. Jeden dzień. Pamiętając o tym, jak wiele emocji wywołała we mnie ta książka, bez wahania postanowiłam sięgać po nowe dzieło angielskiego pisarza. My promowane jest jako tragikomiczna, poruszająca lektura o tym, czym jest małżeństwo.
Historia została poprowadzona w narracji pierwszoosobowej, z punktu widzenia głównego bohatera – Douglasa. Snuta przez niego opowieść pozwala na lepsze poznanie mężczyzny, na wejście w jego umysł i zrozumienie podejmowanych przez niego decyzji. Daje to również pełny obraz jego uczuć do żony, bowiem tym, co zachwyca w powieści Nichollsa jest fakt, że pokazuje ona miłość oczami mężczyzny. Douglas z niezwykłą skrupulatnością maluje przed czytelnikiem wizerunek swojej rodziny, z nierzadko wręcz nieprawdopodobną wnikliwością obserwując i mówiąc o nich.
Nicholls zachwyca jeszcze czymś – świetną kreacją bohaterów. Zarówno Douglas, jak i Connie to doskonale skonstruowane postaci – indywidualiści, których nie sposób nie polubić, choć nie zawsze zgadzałam się z ich zachowaniem i podejmowanymi decyzjami.
Przyznam szczerze, że trudno mi jednoznacznie ocenić powieść My. Z jednej strony doceniam jej wartość literacką – dojrzałość narracji, wnikliwą obserwację życia, przemyślaną fabułę i ciekawych bohaterów. Z drugiej zaś mam wrażenie, że ta książka zabrała mi coś cennego. Historia Douglasa odziera ze złudzeń – pokazuje, że czasem możemy przegapić coś naprawdę ważnego. Sakramentalne „tak” nie jest bowiem gwarancją, iż wszystko we wspólnym życiu z ukochaną osobą będzie zawsze idealne. Podkreśla, że – pomimo upływu lat w związku – musimy zabiegać o osobę, którą kochamy. Zakończenie mnie zaskoczyło, nawet odrobinę wytrąciło z równowagi, ale – gdy już ochłonęłam – okazało się całkowicie słuszne. I zmusiło mnie do refleksji. My jest słodko-gorzką opowieścią o miłości, która nie zawsze będzie idealna. Przedstawia nieco inne oblicze miłości od tego, z którym spotykamy się zazwyczaj w literaturze, a nawet filmie. Myślę więc, że najnowsza powieść Nichollsa powinna przypaść do gustu nieco bardziej wymagającemu odbiorcy. Daję cztery z plusem.
Original: Us
Wydawca: Świat Książki
Wydawca: Świat Książki
Data wydania: 4.02.2015
Ilość stron: 480
Ocena: 4+/6
Za lekturę dziękuję wydawnictwu Świat Książki :)
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Książkowe wyzwanie 2015 – punkt Wydana w 2015
Książkowe wyzwanie 2015 – punkt Wydana w 2015
Jednego dnia jeszcze nie przeczytałam, więc niezbyt nie wiem czy autor zbytnio przypadnie mi do gustu, ale warto spróbować :)
OdpowiedzUsuńGeneralnie motyw znany i nawet chyba filmowy gdzieś też się odpowiednik podobny znajdzie ;) Autora nie znam, więc na temat twórczości się nie wypowiem, ale trochę obawiam się konfrontacji z nudą ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że trzeba mieć odpowiednie nastawienie do tej książki. Ale na początek polecam Ci Jeden dzień ;)
UsuńNie czytałam jeszcze żadnej powieści pana David'a, ale "Jeden dzień" widziałam ekranizację i po prostu mnie zniszczyła, więc książkę ma na uwadze. Co do tej, to chyba jednak nie, wolę myśleć, że miłość jest zawsze dobre i na całe życie.
OdpowiedzUsuńPS Piękny wygląd bloga!
UsuńU mnie ciągle w planach "Jeden dzień", czyli klasycznie, od kilku lat przymierzam się do najbardziej znanej powieści. :D
OdpowiedzUsuńNie czytałam "Jednego dnia", ale o pisarzu słyszałam. Przyznam, że "My" jakoś bardziej mnie intryguje i mam ochotę poznać losy bohaterów, którzy po wielu latach małżeństwa odkryli, że nic ich nie łączy. Jestem ciekawa czy Douglasowi uda się odzyskać miłość żony i szacunek syna.
OdpowiedzUsuńTo nie do końca odkryli, że nic ich nie łączy. W sumie to bardziej złożona sprawa, więc polecam lekturę - to nieco inne oblicze miłości, którą znamy.
UsuńTę książkę wygrałam wczoraj na Essenti i czekam na jej przybycie :)
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego dopiero dzisiaj znalazłam się na Twoim blogu, ale niezmiernie się z tego cieszę, tak więc obserwuję, nie ma innej opcji. :)
OdpowiedzUsuńMnie również ten autor poruszył przepiękną historią Emmy i Dextera, na tyle, że właściwie moim życiowym motto stały się słowa Emmy:
"Ważne, żeby mieć jakiś wpływ na losy świata - powiedziała - no wiesz, coś zmienić.
-Co? Chcesz "zmienić świat"?
-No, nie od razu cały świat. Ale ten kawałek wokół siebie."
Stąd myślę, że i po tę książkę sięgnę jak najszybciej, nie ma innej opcji!
Świetna recenzja, swoją drogą. :)
Pozdrawiam,
A.
http://still-changeable.blogspot.com - będzie mi miło, jeśli zajrzysz. :)
I „Jeden dzień”, i „Dobry początek” czeka u mnie w biblioteczce (zbiera kurz) na to, abym w końcu się za nie zabrała. „My” zapowiada się naprawdę genialnie, więc na pewno do niej zajrzę, ale wszystko w swoim czasie. Ostatnio zaczynam dochodzić do wniosku, że tych nowości jest za dużo! Dobrze, że jest coś takiego jak LC, gdzie żadna książka Ci nie ucieknie z półki „Chcę przeczytać” ;)
OdpowiedzUsuńOooo, Jeden dzień to Ty koniecznie musisz przeczytać <3 Piękna historia.
UsuńWow. Książka zapowiada się naprawdę zachęcająco. Na pewno po nią sięgnę, chociażby tylko po to, żeby poznać to męskie podejście do związku, które faktycznie zostało napisane przez mężczyznę. Panowie zdecydowanie za rzadko piszą o miłości.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście miłosne opowieści z punktu widzenia mężczyzny są rzadkością. I najczęściej okazują się niewypałami. A tu mamy całkiem zgrabną narrację
UsuńMnie niestety Jeden dzień nie porwał, po ten też raczej nie sięgnę w najbliższym czasie. Chyba twórczość Nichollsa nie jest dla mnie. ;)
OdpowiedzUsuńKocham "Jeden dzień", więc i po tę książkę na pewno sięgnę. Już się nie mogę doczekać. :)
OdpowiedzUsuńHm... Z jednej strony bardzo bym chciała po tę książkę, ale z drugiej... Strasznie obawiam się, że tak jak to jest zazwyczaj w przypadku powieści obyczajowych - pióro autora nie przypadnie mi do gustu. :/ Dlatego przeczytam najpierw "Jeden dzień", który mam już na półce, a później będę się zastanawiać nad "My". :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Nie znam ani autora, ani książki, ale... brzmi zachęcająco, więc może spróbuję :)
OdpowiedzUsuń