09 sierpnia 2015

"Mały Książę" reż. Mark Osborne

To będzie moja pierwsza recenzja napisana od bardzo długiego czasu, w dodatku podyktowana emocjami, więc proszę o wyrozumiałość :)


„Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu.”

Z niecierpliwością oczekiwałam na premierę Małego Księcia, choć zaczęło się niewinnie – pierwsze newsy o zwiastunie jakoś nie przyciągnęły mojej uwagi, miałam chyba za dużo na głowie, by poświęcić chwilę na zakodowanie tej informacji. Ale ostatecznie dotarło do mnie, że ekranizacja pojawi się w kinach już w sierpniu, więc obejrzałam trailer. I przepadłam…


„Na zawsze ponosisz odpowiedzialność za to, co oswoiłeś.”

Cieniutką książeczkę pt. Mały Książę przeczytałam pierwszy raz chyba setki lat temu. Nie wiem, jak odbierają tę opowieść inni, ale ja musiałam dojrzeć, by zrozumieć zawarty w niej przekaz. Dlatego jestem zachwycona faktem, że ekranizacja nie spłyciła historii Małego Księcia, a nawet wydobyła z niej uniwersalne prawdy, które powinien poznać każdy człowiek. Ja do tego seansu podeszłam bardzo osobiście – moje życiowe doświadczenia być może pozwoliły mi w pełni docenić historię i, mam nadzieję, wyciągnąć z niej to, co najcenniejsze. Na pewno wyszłam z kina bogatsza duchowo. Wiem, że żaden film nie nauczy człowieka wrażliwości, ale na szczęście ja na brak wrażliwości nie narzekam i szczerze współczuję tym, którzy są jej pozbawieni. Mały Książę uczy jednak czegoś innego – pokory. 


„- Na pustyni jest się trochę samotnym. 
- Równie samotnym jest się wśród ludzi.”

Antoine de Saint-Exupery stworzył dzieło, które zawsze wywołuje we mnie smutek i wprowadza w jakiś nostalgiczny nastrój. Podobnie stało się z ekranizacją – większość seansu przepłakałam, przez resztę starałam się być silna, bo przecież nie wypada tak pociągać nosem przez cały film. Są takie momenty, kiedy trudno jest powstrzymać łzy i nie mówię tu tylko o ostatnich scenach. Myślę, że każdy będzie tę opowieść odbierał inaczej – według tego, co już ma w sobie. Podoba mi się to, że reżyser podszedł do ekranizacji bardzo refleksyjnie – filmowa historia Małego Księcia świetnie przedstawia problem współczesnego świata i tego, w jakim kierunku zmierza ludzkość. Ale to nie koniec – historia pokazuje też, że niestety często dorastamy zapominając o tym, co w życiu powinno być najważniejsze. Dlatego tym mocniej doceniam naukę, którą wyniosłam dzięki tej historii.


„Decyzja oswojenia niesie w sobie ryzyko łez.”

Nie żałuję ani jednej sekundy spędzonej w kinie i ani jednej łzy wypłakanej tego wieczoru. Mały Książę to ponadczasowa, uniwersalna opowieść o poszukiwaniu istoty człowieczeństwa, miłości i stracie. I nie rozdzielam tu filmu od literackiego pierwowzoru. Choć warto podkreślić przy okazji oceny ekranizacji, że animacja jest przepiękna, obłędna, jedyna w swoim rodzaju, zaś muzyka wprowadza w niezwykły, magiczny świat (autorem jest Hans Zimmer!). Od strony technicznej to niewątpliwie jedna z najpiękniejszych animacji w historii kina. Uważam więc, że Mały Książę powinien być filmem obowiązkowym i każdy powinien zobaczyć tę ekranizację choć jeden raz – nie tylko ze względu na walory estetyczne, ale także, a może przede wszystkim, ze względu na naukę, jaką w sobie niesie. Polecam Wam tę animację z całego serca!








Wszystkie zdjęcia pochodzą ze strony filmweb.pl

25 komentarzy:

  1. Recenzja wyszła ci na prawdę bardzo dobrze :) sama nie czuje tak wielkiej potrzeby by zapoznać się się tym filmem. Do kina się raczej na niego nie wybiorę jednak pewnie obejrzę go później w internecie. Jednak jak na razie mi się do niego nie spieszy :) cowsze się jednak że na tobie zrobił on tak wielkie wrażenie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję - starałam się, by tekst był w miarę spójny pomimo tylu ochów i achów i oczywiście, aby przekazywał jakąś sensowną treść :) Jak najbardziej polecam Ci tę animację - jeśli nie w wersji kinowej, to chociaż w domowym zaciszu.

      Usuń
  2. Nie, niech broń Boże nie będzie to film obowiązkowy. Książka była moją lekturą w gimnazjum i cóż, nie zachwyciłam jej, prawdopodobnie nie zrozumiałam wówczas, bo też podejrzewam, że do tej opowieści trzeba trochę dojrzeć. "Mały Książę" nie zrobił na mnie wrażenia, na dodatek do dzisiaj pamiętam jak męczyłam się na lekcjach omawiających tę książkę. Pewnie powinnam zrobić drugie podejście do tej historii, ale nie mogę się przełamać. Może właśnie film by to zmienił? Widziałam w kinie zwiastun i nie powiem, zapowiadał się dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, ja też kiedyś nie do końca rozumiałam tę książkę i uważam, że wpisanie jej do kanonu lektur wyrządziło temu dziełu ogromne szkody. Ale może jest szansa, że po obejrzeniu ekranizacji inaczej podejdziesz do książki - jednak wizualnie jest to przepiękne dzieło, a i zawarte w niej życiowe prawdy zwalają z nóg. Później już nic nie będzie takie samo. Naprawdę szczerze Ci polecam! :)

      Usuń
    2. Postaram się dać książce drugą szansę :) Może nie teraz, zaraz, ale będę o niej pamiętać :)

      Usuń
  3. I przyznam, że miałam wielkie obawy, czy obejrzeć tą animację. Ale po Twoim wpisie, zapragnęłam ją obejrzeć, tak po prostu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś "Mały książę" nigdy mnie nie zachwycił, więc do kina raczej się nie wybiorę. Może kiedyś obejrzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chociaż ja niezbyt zachwycam się nad Małym Księciem, to chętnie bajkę obejrzę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. To musi być naprawdę wspaniały film, zresztą tak jak książka. Ja niestety nie wybrałam się do kina na ten film, ale mam nadzieję, że niebawem uda mi się go obejrzeć.
    http://gabrysiekrecenzuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. W takim razie po prostu muszę wybrać się do kina ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Na pewno Małego Księcia obejrzę, jak będę miała ku temu sposobność. Jestem niesamowicie ciekawa ścieżki dźwiękowej :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Co roku omawiam z dziećmi i mam wrażenie, że mało oto docenia piękno tej historii. Być może na dniach też się wybiorę :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem przekonana, że ten film cały przepłaczę, ale mimo to - obejrzę na pewno, bo już sam zwiastun mnie zachwycił.

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja patrząc na zwiastun i zdjęcia nie mogę się przekonać. Współczesne animacje to dla mnie koszmar, ich komputerowość jest dla mnie nie do przyjęcia. Bardzo dobrze pamiętam też ilustracje autora, a filmowe kadry zupełnie się w ten styl nie wpisują. :(

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. Początkowo nie miałam w planach oglądać ekranizacji 'Małego księcia'', ale po Twoich zachwytach jednak zmieniłam zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  14. Po zobaczeniu zwiastuna nie byłam do końca przekonana. Obawiałam się, że nawet pomimo pięknej animacji i wspaniałej zapowiedzi cała historia straci gdzieś swój urok i magię. Jednak po twojej recenzji jestem zachęcona do obejrzenia. :)
    Kultura Czytania

    OdpowiedzUsuń
  15. Z "Małym księciem" przyjaźnię się od zawsze. I faktycznie odbiór tej niepozornej książeczki jest różny w zależności od wieku, w jakim się ją czyta. Ale o filmie nawet nie myślałam do chwili aż... przeczytałam Twoją recenzję. Obejrzę na pewno i pewnie podobnie jak Ty będę pociągała nosem :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Tak myślałam, że to będzie piękny seans. Mam nadzieje, że zdążę wybrać się do kina, nim film zejdzie z ekranów.

    OdpowiedzUsuń
  17. Masz rację, "Mały Książe" to mądra, ponadczasowa historia, która wzrusza i daje do myślenia. Animacji nie oglądałam, ale po Twojej, pełnej emocji, recenzji na pewno znajdę dla niej czas.

    OdpowiedzUsuń
  18. ,,Mały książę" to była jedna z pierwszych przeczytanych przeze mnie książek jak byłam mała. Pokochałam z całego serca i bardzo utkwiła mi w pamięci, klasyk ponadczasowy. Pamiętam .. krzątałam się po pokoju, kiedy mama była zajęta praniem, prasowaniem i ze łzami w oczach powiedziałam do niej, że jestem samotna jak Mały Książę. Mama wszystko rzuciła i od razu do mnie przybiegła :) W zasadzie książkę czytałam dawno temu, a pamiętam wszystko, staram się żyć wg cytatów. Nie stracić w sobie dziecka, a kiedy rozmawiam z młodszymi w rodzinie, nie pytać ile zarabiają rodzice, jaki mają metraż, ale jakie mają hobby, przyjaciół, kolory ścian w pokoju. To piękne prawdy życiowe, tak proste, a jednak łatwo je zatracić. Film chętnie kiedyś obejrzę, ale wątpię żeby zrobił na mnie tak ogromne wrażenie jak książka :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Chętnie obejrzałabym ten film :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Wydaje mi się, że mimo iż książkę przeczytałam dwa razy, tak naprawdę za każdym razem będę odkrywać w niej coś nowego i innego. To chyba kwestia wieku, kwestia humoru i tego co czytelnik chce wyciągnąć w danej chwili, z danego dzieła.
    Tak czy inaczej - animacja oczywiście do obejrzenia, wydaje mi się, że biorąc pod uwagę moją wrażliwość i ja mogę się przygotować na seans pełen łez. ;) Nie mogę się doczekać.
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
  21. Na film wybrałam się na dobrą sprawę przypadkowo- z przyjaciółką nie znalazłyśmy nic co chciałybyśmy zobaczyć, a na pójściu do kina nam zależało, więc wybór padł na Małego Księcia. Pod koniec filmu obie miałyśmy łzy w oczach

    OdpowiedzUsuń

Ten blog tworzę dla Was i każdy Wasz komentarz to dla mnie motywacja do dalszego pisania. Dziękuję, że jesteście tu ze mną! :)