21 grudnia 2017

„Świąteczny romans” Jude Deveraux, Judith McNaught , Jill Barnett, Arnette Lamb


Jestem zagorzałą fanką romansów historycznych, kiedy więc dwa lata temu natrafiłam w księgarni na antologię Świąteczny romans (wydany wcześniej także pod tytułem Miłość pod choinkę) autorstwa  znanych autorek romansów, z których trzy pisarki są moimi ulubionymi, nie zawahałam się przed zakupem. Potrzebowałam jednak trochę czasu, by się zdecydować na przeczytanie czterech historii. Czy moje ukochane autorki porwały mnie swoimi opowiadaniami? Czy zakochałam się w którymś z wykreowanych bohaterów?

Dawno nie czułam się tak zawiedziona, jak po opowiadaniu Jude Deveraux pt. Zmiana uczuć. To był jakiś absolutny koszmar, historia nie tylko zupełnie nieświąteczna, ale także głupiutka. Mały chłopiec bowiem planuje wyswatać swoją matkę z pewnym wyjątkowo oschłym mężczyzną. Powiem tak – Jude umie pisać i wiem to z własnego doświadczenia, kilka jej książek po prostu kocham... Ale to, co zaserwowała w antologii, nie mieści się w żadnej skali żenady. Odradzam definitywnie!

Cud autorstwa Judith McNaught to krótki dodatek do Sagi Westmoreland, którą ubóstwiam. Tym razem autorka przedstawia historię Nicholasa DuVillle, jednego z bohaterów pobocznych jej poprzednich książek. Nie ukrywam, że nawet w tak krótkim utworze Judith potrafiła mnie zachwycić, tworząc słodką historię o zranionych nadziejach i wielkich uczuciach. Choć pewne wydarzenia i zachowania były mocno przesłodzone, a święta stały się jedynie pretekstem do rozwoju fabuły, całość oceniam bardzo dobrze. Poza tym miło było chociaż na chwilę spotkać się ze starymi znajomymi.

Trzecie opowiadanie to Daniel i anioł od Jill Barnett. Przyznam szczerze, że to najlepszy tekst z całej antologii. Inspirację do tej historii autorka zaczerpnęła niewątpliwie z Opowieści wigilijnej Dickensa, tworząc na kanwie klasycznego utworu przepiękną opowieść o odnajdywaniu w sobie głęboko ukrytego dobra i odkrywaniu na nowo magii świąt. Oraz o niesamowitej, oszałamiającej miłości, która zwala z nóg. Jestem tą historią absolutnie oczarowana!

Ostatnie opowiadanie stworzyła Arnette Lamb, jedyna w tym gronie pisarka, której w ogóle nie znam. I szczerze mówiąc chyba nie mam czego żałować, bo jej Królewski posłaniec to tytuł, o którym w zasadzie mogę powiedzieć niewiele. Akcja historii dzieje się w XIV wieku w Szkocji, a magii świąt nie ma w niej żadnej. Co więcej, główny bohater opowiadania to w moim odczuciu bezmózgi osiłek, zatem nie ukrywam – nawet nie doczytałam tego tekstu do końca. I myślę, że nic nie straciłam.

Podsumowując – antologie to nie moja bajka, czasami można jednak natrafić na perełki, do których chętnie się później wraca. Tak jest i w tym przypadku – opowieść Jill Barnett jest po prostu przepiękna i na pewno jeszcze nie raz w okresie przedświątecznym spotkam się z bohaterami jej historii. Także Judith McNaught sprostała zadaniu, choć klimat jej opowiadania nie jest tak świąteczny, jak u Jill Barnett. Natomiast Deveraux i Lamb powinny się wstydzić za to, co napisały. Czy polecam? Jeśli będziecie mieli okazję poznać teksty McNaught i Barnett, to owszem, naprawdę warto! Natomiast pierwsze i ostatnie opowiadanie od razu sobie odpuśćcie. Szkoda czasu.


Tytuł oryginalny: A Holiday of Love
Ilość stron: 383
Data wydania: 3.12.2007
Tłumaczenie: Katarzyna Kosterka, Katarzyna Jacyna
Wydawca: Prószyński i S-ka
Opis wydawcy: KLIK

Moja ocena:

3 komentarze:

  1. Na świąteczny czas jak znalazł :)

    OdpowiedzUsuń
  2. tak jak Ty uwielbiam romanse historyczne, ale niestety antologie/opowiadania jak zwał tak zwał, to nie moja bajka. Życzę Ci dobrych i Zaczytanych Świąt, ale i Rodzinnych, Świąt :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Antologie to również nie moja bajka - nie przepadam za bardzo za nimi :)
    Wszystkiego co najlepsze na te święta!
    Pozdrawiam Zakładka do Przyszłości

    OdpowiedzUsuń

Ten blog tworzę dla Was i każdy Wasz komentarz to dla mnie motywacja do dalszego pisania. Dziękuję, że jesteście tu ze mną! :)