„Baśniowy świat i wielka miłość dwojga zakochanych z dwóch stron magicznego portalu…
Są obdarzeni niszczącą siłą i nieodpartym męskim urokiem. Lecz każdy z nich marzy tylko o jednym: aby znaleźć tę jedyną - swoją królową…
Sylf to potężna magiczna istota. Lecz człowiek może zmienić go w niewolnika mrocznym rytuałem – ofiarą z życia młodej kobiety. Ale siedemnastoletnia Solie nie zamierza pokornie przyjąć wyznaczonej jej roli. Sama przejmuje władzę nad sylfem, dla którego miała być przynętą - młodym jak ona i niesamowicie pociągającym. Lecz od tej chwili oboje nie będą bezpieczni ani w świecie sylfów, ani ludzi…”
Czy przytrafiła Ci się kiedyś sytuacja, że usłyszałaś o jakiejś książce i nagle poczułaś, iż musisz za wszelką cenę ją zdobyć? Że coś w Twojej podświadomości powiedziało Ci, iż to lektura idealna, która pochłonie Cię bez reszty, jakby była stworzona wprost dla Ciebie? Ja właśnie poczułam tą dziwną pewność, że Walka sylfa będzie dla mnie idealna... I oto efekty!
Solie jest młodą dziewczyną ze wsi, którą rodzice pragną wydać za grubego jegomościa w średnim wieku, w ten sposób zapewniając sobie przypływ gotówki z tego mariażu. Dziewczyna jednak nie wyobraża sobie ślubu z kimś, kto napawa ją obrzydzeniem, więc postanawia uciec do swojej ciotki. Wymykając się jednak późnym wieczorem z domu nie wie, że tej nocy jej życie odmieni się na zawsze. Pojmana przez rycerzy bezwzględnego króla, zostaje przetransportowana do zamku, by tam zostać złożoną w ofierze, która ma przywołać wojowniczego sylfa dla następcy tronu. Sylfowie to potężne istoty mogące przybrać każdą postać, a podporządkowane człowiekowi, będą mu służyły do śmierci. Solie wie, że umrze, ale nie poddaje się, gotowa walczyć o swoje życie za wszelką cenę. Jednak coś w rytuale nagle idzie nie tak i potwór, który pojawia się w magicznym portalu łączącym świat ludzi i sylfów, ratuje ją przed śmiercią, uznając za swoją panią. Dziewczyna zostaje porwana przez własnego wojownika, unikając śmierci z rąk króla. A to dopiero początek zmian, jakie zapoczątkowała ta noc...
Original: Sylph #1: The Battle Sylph
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 16.06.2011
Sięgając po Walkę sylfa, nie do końca wiedziałam, czego się spodziewać. Podświadomie liczyłam chyba na krwawą, twardą fantastykę, w której rycerze walczyliby z mrocznymi istotami, posoka tryskałaby z ciał demonicznych potworów, a tyrania króla przerażałaby jego poddanych kulących się w ubogich chatkach. Może to wina okładki (która swoją drogą diametralnie różni się od zagranicznej i odbiera powieści charakteru). Niemniej zamiast spodziewanej fabuły dostałam bardzo kobiecą i zmysłową fantastyczną opowieść miłosną z elementami batalistycznymi, które – połączone razem – stworzyły niesamowite dzieło pełne emocji, smaku i... ogromnej namiętności, która niejednokrotnie wywoływała na mojej twarzy rumieńce.
Autorka przedstawia swoją opowieść z punktu widzenia narratora wszechwiedzącego. Obserwator nie skupia się na punkcie widzenia jednego bohatera, lecz wielu postaci – zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych. Dzięki temu możemy obserwować wykreowany świat z różnych perspektyw i poznać emocje różnych bohaterów, którzy stają nam się przez to bliżsi i których łatwiej wówczas zrozumieć. Bardzo spodobał mi się język i sposób konstruowania opowieści – dojrzały styl jest nastawiony na wydobywanie szczegółów otoczenia i uczuć bohaterów, a drobiazgowo splecione wątki tworzą pełen rozmachu obraz baśniowej rzeczywistości (czerpiącej klimat z realiów średniowiecznych) pełnej fantastycznych istot, szalonych pojedynków, wielkich namiętności i magii. Akcja od samego początku jest żwawa, by z czasem nabrać coraz żywszego tempa, nieuchronnie zbliżając widza do finału i tym samym podkręcając temperaturę.
Bohaterowie wykreowani przez pisarkę są różni, posiadają odrębne cechy charakterów, mają wady i zalety, jak każdy zwyczajny człowiek – nie są idealni. Jednak ciągłe przeskakiwanie obserwatora z jednej postaci na drugą sprawia, że ciężko jest ocenić, które osoby są bardziej, a które mniej ważne – każda z nich wnosi coś do opowieści. Największą uwagę autorka poświęciła kilku grupom: postaci Solie oraz jej wojowniczego sylfa, który otrzymał imię Hejty (swoją drogą byłam naprawdę zaskoczona tym wyborem – wciąż uśmiecham się, gdy o tym pomyślę), a także rycerzowi Leonowi i jego sylfowi Rilowi, młodemu Devonowi i jego sylfce Airi, a także kilku innym postaciom, które będą miały duże znaczenie dla finału.
Walka sylfa to jedna z tych historii, która mnie niezmiernie zaskoczyła i to w całkowicie pozytywnym znaczeniu tego słowa. I choć przyznam, iż nie jest to powieść wysokich lotów i nie może pretendować do roli arcydzieł literatury fantastycznej, to jednak czytało się ją bardzo dobrze, wręcz rewelacyjnie. Pani McDoland swoim nietuzinkowym pomysłem potrafiła obudzić we mnie emocje i sprawić, że gdzieś podświadomie sama zapragnęłam mieć własnego sylfa! Lekturę więc polecam wszystkim Paniom, które uwielbiają romantyczne historie z niemałą ilością erotyki (przedstawionej w dobrym guście!), zabarwione standardowymi w fantastyce potyczkami, bitwami i rycerzami w lśniących zbrojach. Mam nadzieję, że w przyszłości wydawnictwo Amber pokusi się o publikację dwóch następnych tomów serii, gdyż z ciekawością wyglądam kontynuacji przygód Solie i Hejty'ego. A moja ocena dla Walki sylfa to w pełni zasłużone 5/6. Polecam gorąco!
Original: Sylph #1: The Battle Sylph
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 16.06.2011
Okładki do kolejnych dwóch części:
zainteresowałam się ... w przyszłości sięgnę po nią z czystej ciekawości :)
OdpowiedzUsuńPamiętam, że kiedyś byłam nią zainteresowana, ale z czasem jakoś mi umknęła.Chyba trzeba będzie od nowa poszukać :D
OdpowiedzUsuńA ja jestem coraz bardziej zaintrygowana. Z chęcia przeczytam, jeśli kiedyś wpadnie mi w ręce.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa recenzja. Przypuszczam, że książka również wywoła na mnie dobre wrażenie. Postaram się przeczytać.
OdpowiedzUsuńNiejednokrotnie natykałam się na wzmianki o tej książce przy okazji jej premiery, ale później jakoś zapomniałam o niej i o tym, że właściwie to wydała mi się interesująca. Nie spodziewałam się jednak, że będzie tak dobra! Teraz już wiem, że koniecznie muszę po nią sięgnąć. :>
OdpowiedzUsuńFabuła niczego sobie, ale ta okładka! Jestem zauroczona okładką!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Gdyby nie Twoja recenzja, nawet nie zwróciłabym na tę książkę uwagi. A tak, dopisałam ją do swoich czytelniczych planów:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Brzmi ciekawie, ale te zagraniczne okładki są strasznie beznadziejne! Dobrze, że u nas je zmienili :P
OdpowiedzUsuńJak już przeczytam wszystko to, co stoi na półce i czeka.. to może i po to sięgnę :D
OdpowiedzUsuńJejciu, jejciu!! Chcę ją <333
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja. Jak ja chcę teraz przeczytać tę książkę ;oo ;D
Zawsze, jak widzę ten tytuł, zjadam jedną literkę:-) Brzmi ciekawie, ten sy..lf.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce, ale może jej poszukam.;D
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o niej wcześniej, ale czuję się zainteresowana :) coś nowego
OdpowiedzUsuńOj kusisz... wcześniej o niej nie słyszałam, ale jak zachwalasz to trzeba sięgnąć ;P
OdpowiedzUsuńInteresująca książka :)
OdpowiedzUsuńPoluję na nią już od dłuższego czasu :)
OdpowiedzUsuńNa książkę po opisie nie zwróciłabym uwagi, ale po takiej recenzji będę wypatrywać. ;3
OdpowiedzUsuńnie słyszałam dotąd o tej książce, a wygląda naprawdę zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńDawno dawno temu chciałam ją przeczytac, ale zupełnie o niej zapomniałam w gąszczu innych książek, dlatego cieszę się, że mi o niej przypomniałaś ;)
OdpowiedzUsuńAngielskie okładki są piękne, ale nie jestem pewna, czy seria przypadnie mi do gustu. Chyba zbyt dużo w niej romansu
OdpowiedzUsuńSkoro ciebie zaskoczyła powyższa książka bardzo pozytywnie, to i ja chętnie po nią sięgnę, gdyż wierzę, że mi również się ona spodoba.
OdpowiedzUsuńBardzo intryguje mnie ta książka ...
OdpowiedzUsuńOhh...to niestety nie moje klimaty, ale polecę ją mojemu przyjacielowi :)
OdpowiedzUsuńCo tam, że nie powieść wysokich lotów, ważne że się podoba ;D O rany, ile razy ja już tak miałam, że popatrzyłam na jakąś książkę i poczułam, że muszę ją mieć - to właśnie przez to kiedyś zbankrutuję :)
OdpowiedzUsuńBył taki czas, ze na "Walkę sylfa" ochotę miałam wielką. Później sama nie wiem co się stało, bo o książce ... zapomniałam. Dzięki za przypomnienie ;)
OdpowiedzUsuńTak jak większość o książce nie słyszałam, ale Twoja recenzja bardzo mnie zaciekawiła. Jednak nawet nie wezmę tej książki do rąk, póki Amberek nie wyda kolejnych części. Widziałam posty na fb, a ja już naprawdę mam dość czytania dobrych książek, których kontynuacje nie zostają wydane.
OdpowiedzUsuńNo niestety nie traktują nas poważnie, to prawda... :(
UsuńKsiążkę tę jakiś czas temu wygrałam w konkursie i jakoś skutecznie ją na razie odkładałam (w domyśle -do przeczytania w przyszłości). A tu pozytywnie mnie zaskoczyłaś tą recenzją i nabrałam chęci na tę lekturę. Bez wątpienia cieszę się, że mam ją w domu :)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczyta, ale to jak już znajdę trochę wolnego czasu :)
OdpowiedzUsuńPo tak pozytywnej recenzji z przyjemnością się skuszę :)
OdpowiedzUsuńOstatnio czytałam trochę podobną powieść i bardzo mi się podobała. Z chęcią sięgnę też po "Walkę Sylfa" :)
OdpowiedzUsuńA jaki tytuł ma ta podobna?? Może mi się spodoba :P
UsuńMnie również książka bardzo pozytywnie zaskoczyła :) Już nie mogę się doczekać kolejnych części :)
OdpowiedzUsuń