"Kilkunastoletnia Suzume orientuje się, że ojczym, z którym mieszka, jest odpowiedzialny za śmierć jej ojca. Postanawia się zemścić. Dzięki swoim umiejętnościom magicznym ukrywa się w kuchni pałacu ojczyma, ucieka na ulice nieznanego miasta, trafia do więzienia… Wie, że musi zdobyć względy wszechwładnego Księżycowego Księcia, aby pomścić śmierć ojca.
Ale nawet jeśli potrafimy ukryć się dla oczu innych, czasem ich serce jest bardziej przenikliwe… A nasze serce też nie zawsze podąża za planami mózgu… Suzume będzie musiała wybierać między zemstą a miłością.
Piękna, prawdziwa, przesycona magią opowieść. "
Suzume jest młodą, bo ledwie czternastoletnią, panną z dobrego, japońskiego domu. W chwili, gdy ją poznajemy, jej życie zmienia się diametralnie - do domu państwa Hoshima puka wojsko, a w wyniku dalszych wydarzeń giną dwie najbliższe bohaterce osoby. Suzume musi uciekać, by przeżyć rzeź. Pomaga jej w tym jeden ze służących, który odkrywa przed dziewczyną wielką tajemnicę o posiadanym przez nich niesamowitym darze. Tymczasem do posiadłości powraca matka dziewczynki, która była z wizytą u ciotki, a towarzyszy jej przyjaciel rodziny - Terayama. Gdy dowiadują się o wydarzeniach, niezwłocznie postanawiają ukryć się w domu Terayamy. Tak rozpoczyna się nowe życie Suzume. Życie, które odmieni bohaterkę na zawsze…
„Miłość nadciąga jak burzowe chmury, ucieka przed wiatrem i rzuca cienie na Księżyc...” *
Sięgając po Cienie na Księżycu nie do końca wiedziałam, czego się spodziewać. Okładka książki przywodziła mi na myśl skojarzenie z powieściami Lisy See czy Arthura Goldena, natomiast opis odwołujący się do baśni o Kopciuszku pozwolił moim myślom popłynąć w kierunku wczesnych lat młodości, gdy bajkę tę oglądałam jako mała dziewczynka. Okazuje się jednak, że Zoë Marriott stworzyła opowieść o wiele bardziej złożoną, głębszą, niosącą ze sobą niezwykłe przesłanie…
Narracja pierwszoosobowa, przedstawiająca punkt widzenia Suzume sprawia, że lepiej rozumiemy bohaterkę - znamy jej myśli, obawy i uczucia, potrafimy wczuć się w jej dramatyczną sytuację. Język powieści jest po prostu piękny i to on oczarował mnie w pierwszej kolejności - plastyczny, elegancki, okraszony obco brzmiącymi pojęciami wywodzącymi się z języka japońskiego, przybliżającymi nam charakter azjatyckiego świata, który dla nas - Europejczyków - zawsze będzie egzotycznym, nie do końca zrozumiałym miejscem. Widzimy oczami Suzume świat, w którym tradycja odgrywa nadrzędną rolę, gdzie honor rodziny to świętość, w imię której warto poświęcić wszystko.
„- Nie bój się mnie – powiedział. Jego słowa brzmiały jak błaganie. - Nie skrzywdzę cię.” **
Kreacja bohaterów zamyka się tak naprawdę w tym, co przedstawia naszym oczom narratorka - jej odczucia w stosunku do otaczających ją osób kreują ich wizerunek w naszym umyśle, a emocje Suzume stają się naszymi. Podświadomie więc wiemy, komu można zaufać, a kogo dziewczyna powinna się wystrzegać. Im głębiej wciągani jesteśmy w fabułę, tym bardziej martwimy się o los nie tylko Suzume, ale także bliskich jej osób. Akcja zaczyna przyspieszać, a jej charakter coraz bardziej przytłacza ogromem tragicznych wydarzeń, nieubłaganie pociągając widza w kierunku finału.
Cienie na Księżycu, wydane przez wydawnictwo Egmont i wpisujące się w serię nazwaną POZA CZASEM (to bynajmniej nie jest tytuł ani podtytuł książki), jest niezwykłą, wzruszającą opowieścią o odwadze, determinacji, poczuciu osamotnienia, stracie i miłości, która potrafi dodać człowiekowi skrzydeł. To historia, która umie wycisnąć łzy i rozbudzić wyobraźnię. Powieść została podzielona na trzy części, a każda z nich odpowiada kolejnym etapom w życiu bohaterki. Na końcu książki jest słowniczek, który wyjaśnia znaczenie japońskich terminów (choć wolałabym, aby każde wyjaśnienie pojawiało się w przypisie dolnym - to ułatwiałoby czytanie bez niepotrzebnego zaglądania na koniec książki). Osobiście nie widzę wielkich odniesień do Kopciuszka, bowiem Suzume jest całkowicie inna od bohaterki starej baśni - co z resztą autorka chciała pokazać. Siła Suzume i jej niezłomne dążenie do celu sprawiają, że lekturę czyta się z zapartym tchem, niecierpliwie wypatrując finału.
Dotychczas podświadomie unikałam powieści, których akcja osadzona jest w Japonii i - szczerze mówiąc - nie wiem, dlaczego. Z tego powodu sięgając po dzieło Morriott, bałam się własnych odczuć. A jednak postanowiłam zaryzykować i cieszę się z tego, bo Cienie na Księżycu niezwykle mnie zaskoczyły swoim charakterem, wydźwiękiem i tym, jak wielkie emocje we mnie wywołały. Polecam tę książkę kilku grupom odbiorców - fanom powieści o Japonii i entuzjastom Wyznań gejszy, dziewczętom kochającym paranormalne romanse, czytelnikom uwielbiającym nietuzinkowe, złożone opowieści z wyraziście rozbudowanym studium psychologicznym, a także każdej osobie, która nie stroni od baśniowych, nieco melancholijnych historii o odkrywaniu własnej tożsamości, poszukiwaniu swojego miejsca na świecie i prawdziwej miłości. Świetnie skonstruowana fabuła, magia i klimat Kraju Kwitnącej Wiśni to silne atuty tej książki i jestem pewna, że sama jeszcze nie raz sięgnę z przyjemnością po powieść Zoë. Polecam więc ją serdecznie i z radością daję ocenę 5+/6!
Za książkę gorąco dziękuję Pani Edycie i Wydawnictwu Egmont!
Original: Shadows on the Moon
Wydawnictwo: Literacki Egmont
Data wydania: 18.04.2012
* cytat str 255
** cytat str 178
I trailer do książki (jak dla mnie trochę za dużo zdradza, ale można obejrzeć ;))
I tak na marginesie cytat, który niezwykle mi się spodobał, choć nie jest w żaden sposób związany z fabułą książki - po prostu takie słowa padły w jednej rozmowie. I bardzo mi się spodobały, bo uwielbiam zwierzęta i ... no sami zrozumiecie: ze str. 162:
"Zniszczenie oswojonego zwierzęcia, które nawet nie wie, że może uciec i które ufa dłoniom rozlewającym jego krew, jest dla nas ohydne, jak każde morderstwo".
Podpisuję się pod tym obiema rękoma!
Ciekawa tematykę książki. Może się skuszę. A pod cytatem również się podpisuję.
OdpowiedzUsuńMimo że zachęcasz, to raczej nie przeczytam, nie pasują mi te książki z akcją rozgrywającą się w Japonii, jakoś do mnie nie przemawiają.
OdpowiedzUsuńElen, nie namawiam, ale przyznam, że sama nie sięgałam nigdy po książki związane z Japonią - nie ciągnęło mnie. Nawet Wyznań gejszy nie przeczytałam, choć film mnie zaczarował. Teraz nadrobię zaległości :)
UsuńPodoba mi się zarys fabuły, chętnie przyjrzałabym się bliżej tej książce:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Musisz aż tak zachęcać? :D Poszukam jej w bibliotece, albo skończę w ostateczności w empiku :D
OdpowiedzUsuńz chęcią bym przeczytała!
OdpowiedzUsuńurocze okładki ^^
pozdrawiam!
Mam wrażenie, że ta ostatnia na niebieskkim tle jest całkiem spoko, ale nasza okładka to w ogóle mistrzostwo - świetnie pasuje do wydźwięku książki :)
UsuńBardzo chcę przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńStrasznie mnie zachęciłaś, z ogromną chęcią przeczytam tę książkę :)
OdpowiedzUsuńCzekam na tę książkę i za niedługo powinnam ją już dostać. Druga pozytywna recenzja przez co jestem bardzo zaciekawiona. Mam nadzieję, że mi również się spodoba, bo tak jak ty raczej nie czytałam książek o Japonii.
OdpowiedzUsuńmam na nią chrapkę od kilku dni. i bon do empika ;D
OdpowiedzUsuńMi już absolutnie nic więcej nie trzeba mówić. Już pierwsze zdanie przekonało mnie do sięgnięcia po tą książkę (a szczególnie fragment "japońskiego domu"!). A jeszcze to, ze jest to paranormalny romans... Tak książka zdecydowanie do kupienia.
OdpowiedzUsuńHahaha Fonin, Ty wariatko ;D Mam nadzieję, że książka Ci się spodoba - powinna :) Jest romantyczna i bardzo wzruszająca ;)
UsuńA ja właśnie teraz odkryłam w ogóle, że mam mgiełke zapachową do włosów o zapachu kwiatów wiśni ;) Tak mi się zachciało po tej książce pojechac do Japonii, że aż sama się sobie dziwię. Ciekawe, czy inni też tak będą mieli, czy to tylko ja oszalałam ;)
Fonin, a znasz to: http://www.youtube.com/watch?v=SGWy84TzFHs - dobra nuta :P
Oj, zastanawiam się nad tą książką i sama nie wiem, czy ją czytać, czy nie...
OdpowiedzUsuńNie mowie jej nie, ale wątpię bym znalazła w najbliższym czasie dla niej czas, a pewnie szkoda.
OdpowiedzUsuńCzuję się zachęcona. Do tego taka piękna okładka!
OdpowiedzUsuńHmm... rany, jak się odrobię z moimi książkami, które wołają/krzyczą/drą japę żebym się wzięła za ich czytanie, to z pewnością sięgnę i po nią ;)
OdpowiedzUsuńStrasznie mnie zachęciłaś ;)
OdpowiedzUsuńKolejna książka ląduje na liście bez końca, czyli "must have".
Pozdrawiam. :3
Jestem zainteresowana, ale muszę to jeszcze przemyśleć. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo interesujące. Kolejny 'must have' książkowy :) No i ta okładka...
OdpowiedzUsuńWiem, że książki nie ocenia się po okładce, ale ta mnie po prostu oczarowała. Prędzej czy później - będę musiała w końcu sięgnąć po ten tytuł ;)
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie :) Zapowiada się oryginalna powieść, chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńO Japonii nie czytałam nic, więc myślę, że :Cienie..." będą dobrym początkiem :D
OdpowiedzUsuńZmieniłaś moje zdanie co do tej książki diametralnie, muszę przeczytać!
OdpowiedzUsuńOkładka mnie odrzuciła, ale widzę, że jednak może być ciekawa
OdpowiedzUsuńHm, na pierwszy rzut oka - nie, a teraz to już się zastanawiam :)
OdpowiedzUsuńNo i brawo - dla Egmontu, że wydał tę książkę, dla autorki - za tematykę, i dla Ciebie za piękną recenzję. Będę mieć ją na oku:-)
OdpowiedzUsuńJestem strasznie ciekawa tej książki :)
OdpowiedzUsuńChyba się skuszę :) Bardzo mnie ta książka zaciekawiła
OdpowiedzUsuńps. ja także podpisuję się pod tym cytatem .