02 maja 2012

"Nowa Ziemia. Świat po Wybuchu" Julianna Baggott

RECENZJA PRZEDPREMIEROWA!

"Świat po wielkich eksplozjach.
Szesnastoletnia Pressia mieszka w gruzach z innymi zmutowanymi, którzy ocaleli po Wybuchu.
Partridge wychował się w sterylnej Kopule pośród nielicznych Czystych.
Oboje uciekają. Pressia – przed poborem do militarnej organizacji, Partridge – przed ojcem tyranem.
  Ich spotkanie zmieni bieg historii Nowej Ziemi..."



Niedaleka Przyszłość. Pressia była małą dziewczynką, kiedy na niebie rozbłysło światło wielu słońc. Ludzie nazywają to Wybuchem – bomby nuklearne zniszczyły wszystko, co ludzkość znała, z wyjątkiem Kopuły, utożsamianej teraz z okiem Boga. W Kopule mieszkają ludzie – Czyści, którzy nie odczuli skutków wybuchu bomb zrzuconych na świat. Kilka lat po katastrofie, w zgliszczach, ruinach miast i na martwych ziemiach żyją zdeformowane, zchorowane ludzkie istoty, których ciała pod wpływem gorąca stopiły się z czymś, co w chwili wybuchu było najbliżej nich. Próbują przetrwać na przekór losowi, a Pressia i jej dziadek należą właśnie do tej grupy ludzi. Lecz zbliżają się szesnaste urodziny dziewczyny, a to oznacza, że nastolatka będzie musiała zgłosić się do OPR – jednostki wojskowej, która wciela młodych ludzi w swoje szeregi, by wyszkolić ich na żołnierzy. Ich zadaniem będzie obalenie Kopuły – z biegiem lat stała się ona bowiem obiektem nienawiści ludzi, którzy przetrwali Wybuch. Pressia pragnie uniknąć OPR, dlatego postanawia uciec, choć strach o dziadka nie daje jej spokoju. Ale wtedy spotyka Partridge'a. I wszystko się zmienia...

"Popiół i łzy, popiół i łzy
zestalą się w twardy kamień.
Będę stał tu i czekał wiecznie, 
póki nie zmienię się w kamień." *
 
Futurystyczne wizje przyszłości to nie pierwszyzna, zarówno w historii literatury, jak i filmu. Temat ten stał się ostatnio niezwykle popularny, a autorzy coraz śmielej prześcigają się w swoich wizjach. Nowa Ziemia. Świat po Wybuchu Julianny Baggott jest właśnie jednym z takich dzieł. Sięgnęłam po nie w zasadzie przypadkowo – gdy przybył do mnie egzemplarz recenzencki. Okładka bardzo mi się wówczas spodobała i pomyślałam sobie: „W sumie czemu nie”. I cieszę się, że tak się stało, bo historia postapokaliptycznej, niedalekiej przyszłości naszego świata niesamowicie mną wstrząsnęła i sprawiła, że – tak, jak pragnęła tego autorka – zaczęłam zastanawiać się nad tym, w którym kierunku idzie ludzkość, dlaczego powolnie niszczymy naszą planetę, która daje nam życie... oraz nad tym, jak ja bym postąpiła, będąc jedną z ocalałych po Wybuchu.

Julianna przedstawia nam historię z punktu widzenia narratora wszechwiedzącego, jednak każdy rozdział opowiada o jednej z czterech osób, których oczami obserwujemy wydarzenia. Pressia, Partridge, El Capitan i Lyda – dzięki nim wiemy, co się dzieje w różnych miejscach. Język, jakim posługuje się autorka, jest prosty, ale bardzo sugestywny, można rzec – obrazowy. Julianna nie boi się brzydoty, pokazuje ją otwarcie w zdeformowanych ludzkich ciałach, w historiach ich okaleczenia i walki o życie. Nie lituje się nad czytelnikiem, lecz stara się powiedzieć: „Patrzcie, tak będzie wyglądał świat, jeśli czegoś nie zrobimy, jeśli nie uratujemy naszej planety”. Nawiązała do wybuchów bomb atomowych w Japonii, przez co tym łatwiej jest wyobrazić sobie ogrom zniszczenia, jaki nastąpiłby, gdyby zrzucono o wiele więcej takich bomb. 


Bohaterowie, jakich spotykamy w opowieści, to silne jednostki, które walczą o przetrwanie. Pressia, ledwie szesnastoletnia dziewczyna z Gruzowisk, jest odważna, choć nieco zagubiona, lecz poświęca wszystko, by móc wyżywić swojego chorego dziadka i siebie. Partridge zaś żyje w sterylnym świecie pod Kopułą, wychowywany pod kloszem przez despotycznego ojca. To chłopak pełen ideałów, który w końcu zaczyna dostrzegać rysy na obliczu rodzica i wbrew wszelkim rozsądkom, buntuje się i ucieka. Poza tą dwójką istotna jest też postać Bradwella, chłopaka ze świata Pressi, który formuje ruch przeciwko Kopule, szerząc opowieści o historii Przedtem – sprzed Wybuchu. Jest przy tym postacią najbardziej tajemniczą i przyciągającą uwagę. Muszę przyznać, że nie da się tych bohaterów nie polubić – są tacy jak my, mają swoje wady i zalety. I chcą żyć.  

Nowa Ziemia
(choć stanowczo bardziej podoba mi się oryginalny tytuł Pure, czyli ''czysty'') to opowieść nie tylko dla młodzieży, bowiem niesie w sobie przesłanie, nad którym zastanowić powinien się każdy. To makabryczna wizja tego, co może nas spotkać – rozpaczliwa walka o przetrwanie, czystka wśród ludności, niesprawiedliwość dotykająca tych, którzy nie znaleźli się wśród elity zamieszkującej Kopułę. Początkowo Nowa Ziemia przypominała mi z koncepcji nieco Nevę Sary Grant, lecz nie da się nie zauważyć, że powieść Baggott jest o wiele bardziej krwawa i zdecydowanie bardziej przerażająca. Historia Pressi niezwykle mnie poruszyła, kilkakrotnie wyciskając ze mnie łzy, a lekturę musiałam dawkować sobie powoli, gdyż ogrom okropności, jakie dotykały bohaterów, był nie do zniesienia. Niemniej nie mogłabym powiedzieć, że książka mi się nie podobała – wręcz przeciwnie! Jest niesamowita, wciągająca i ponad miarę wzruszająca. Gorąco polecam nie tylko fanom postapokaliptycznych opowieści, ale także każdemu, komu nie jest obojętny los naszego świata. Daję w pełni zasłużoną ocenę 6/6 i niecierpliwie czekam na ciąg dalszy historii Pressi Balze i jej przyjaciół!



Za egzemplarz recenzencki bardzo serdecznie dziękuję Wydawnictwu Egmont!

Original: Pure (The Pure Trilogy #1)
Wydawnictwo: Literacki EGMONT
Premiera: 9 maja 2012!
* cytat str. 297
Are you a Pure? Czyli polecam świetny trailer:


A oto okładka drugiej części trylogii - Fuse. Po tytule mniemam, że będzie się w niej sporo działo...

30 komentarzy:

  1. Jejku jejku :D Chcę ją! :))
    Świetna recenzja i jestem w pełni zachęcona :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wysoka ocena i kusząca recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie zaczęłam czytać i zapowiada się ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fuksiara z Ciebie, że już ją masz :) Ja mam nadzieję wziąć ją w posiadanie w połowie maja :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam na tę książkę niemałą ochotę.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nawet nie wiesz jak ci zazdroszczę.;D Muszę przeczytać.;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kolejna książka, którą po prostu muszę mieć ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajnie, że taka dobra bo już jest w drodze do mnie ;D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jakoś nie przekonuje mnie ta książka, sama nie wiem dlaczego...

    OdpowiedzUsuń
  10. Po raz kolejny coś dobrego dla mnie! Zapoluję szybko:)

    OdpowiedzUsuń
  11. widzę, że mamy podobne odczucia po przeczytaniu książki i obie oceniamy ją wysoko :)
    pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  12. Niedługo powinna do mnie dotrzeć i już nie mogę się doczekać! 8D

    OdpowiedzUsuń
  13. O Matt, to wspaniała wiadomość, ciekawa jestem Twojej oceny! Ach, nie mogę się uwolnić od tej książki, działa na mnie jak Igrzyska Śmierci! Coś niesamowitego, naprawdę polecam!

    OdpowiedzUsuń
  14. Myślę, że chętnie bym ją przeczytała :) Bardziej podoba mi się zagraniczna okładka, ale co zrobić :D
    I do tego taka wysoka ocena - postaram się na nią zapolować :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ogromnie ciekawi mnie ta książka. Okładka zarówno u nas jak i zagranica piękna. A fabuła tez wydaje się niczego sobie. A jeszcze w twojej recenzji zaciekawiło mnie to stopienie się z przedmiotami. Koniecznie muszę przeczytać.

    A jeszcze ta Kopuła bardzo kojarzy mi się z "Nevą" (swoją drogą ja chce już jej kontynuacje :D).

    OdpowiedzUsuń
  16. Ostatnio nastąpił jakiś wysyp takich powieści, ale jeśli książka jest rzeczywiście taka dobra to chętnie się skuszę :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Książka wydaje się naprawdę świetna. Koniecznie muszę ją przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  18. W ogóle nie wzięłabym jej pewnie pod uwagę przez okładkę ;) Ale skoro jest mocniejszą wersją Nevy to na pewno się skuszę!

    OdpowiedzUsuń
  19. Chętnie przeczytam... mój portfel będzie znowu na mnie ziajał pustką ^^

    OdpowiedzUsuń
  20. No postapo ostatnio widać, że modne... Może kiedyś sięgnę, jak przejdzie ten "szał" młodzieży ;P Ale Twoja recenzja bardzo zachęcająca.

    OdpowiedzUsuń
  21. Angielski tytuł rzeczywiście jest dużo lepszy :). Z chęcią sięgnę po ten tytuł zwłaszcza po tak pozytywnej ocenie.

    OdpowiedzUsuń
  22. Kilka dni temu zamówiłam tę książkę na przedsprzedaży, więc cieszę się, że tak pozytywnie ją odebrałaś.Lubię "Nevę", toteż z niecierpliwością czekam na "Nową Ziemię". Mam nadzieję, że powieść będzie równie dobra, a nawet lepsza od przeczytanego niedawno "Delirium". :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Świetna recenzja! Książka także się taką wydaje, a swoją recenzją narobiłaś mi ogromniastej ochoty :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Jestem ogromnie zainteresowana, zapowiada się nieźle, muszę zdobyc :)

    OdpowiedzUsuń
  25. A ty wiesz, że mnie zaciekawiłaś? :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Coś Egmont ostatnio wydaje "hiciory". Ale mnie nadal nie przekonają... niesmak po (Nie)Umarłych będę czuła przez resztę życia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc szkoda by było odmawiać sobie dobrej lektury z powodu jakiejś jednej nieudanej serii. Zwłaszcza, że Egmont ma na swoim koncie takie arcydzieła jak Trylogia czasu czy Strażnicy Historii. I Nowa Ziemia teraz dołączyła do tej grupy :)

      Usuń
    2. Trylogia czasu była OK :) Ale i tak na razie się na 'Nowa Ziemia' nie skuszę... na ten miesiąc mam dość powieści antyutopijnych/dystopii - nie chcę se zepsuć dobrego wrażenia po 'Niezgodnej' (wiem, niektórym się nie podobała ;p). Po za tym, jestem Polką... urazy chowam głęboko :)

      Usuń
  27. Wiesz, w tym roku koniec świata, więc takie historie są na czasie :D:D:D
    A tak serio, lubię tego typu książki, więc chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to imię - Pressia, jak fajnie!
    Nadal zbieram się po "Delirium", po którym wylałam tyle łez, że podziękuję za kolejną antyutopię. Ale ostatnio tak szalenie polubiłam Egmont (razem z Otwartym stał się moim ulubionym wydawnictwem), że w końcu się skuszę, bo chcę kupować wszystko pod szyldem "Literackiego Egmontu". Gdyby tylko oni wydali "Żelazny Dwór" i "Dary Anioła"... Aż się wzruszyłam, jak pomyślałam o tych fajnych w dotyku okładkach i cudownym papierze... Marzenia...

    OdpowiedzUsuń

Ten blog tworzę dla Was i każdy Wasz komentarz to dla mnie motywacja do dalszego pisania. Dziękuję, że jesteście tu ze mną! :)