14 kwietnia 2011

"Wołanie z mroku" Marjorie M. Liu

"Strażniczka ludzkości z Pocałunku łowcy dla śmiertelnika rzuca na szalę swoją demoniczną moc
Chronię śmiertelników przed demonami. Czy zdołam ochronić jedynego mężczyznę, który może mnie uszczęśliwić… lub zniszczyć?

Moją skórę okrywają tatuaże obdarzone umysłem, sercem i duszą. W dzień mnie chronią, lecz gdy usłyszą wołanie z mroku, porzucają moje ciało i przybierają swoją prawdziwą postać – postać demonów…

Maxine Kiss to ostatnia tropicielka demonów i ostatnia nadzieja współczesnego świata, któremu zagrażają istoty przybywające z ciemności. Zawsze bez reszty oddawała się walce, lecz odkąd w jej samotność wkroczył niezwykły śmiertelnik, odkryła smak namiętności. Teraz przyjdzie jej zaznać strachu o życie mężczyzny, którego pokochała z całej swojej demonicznej duszy. Żeby go ocalić, Maxine musi zrobić to, co przeraża ją najbardziej: uwolnić swoją potężną mroczną moc…"


Nie sądziłam, że skuszę się i druga część serii o Maxine Kiss trafi w moje ręce. Prequel - Pocałunek Łowcy - był ciekawy ze względu na nowatorski pomysł, ale wykonanie pozostawiało wiele do życzenia. Być może teraz, nauczona doświadczeniem, byłam już bardziej przygotowana na dziwną, chaotyczną często narrację bohaterki, na jej rozterki i niepewności. Co z tego wyniknęło?

Maxine wie, że Zasłona się wali, a demony uwięzione w mitycznych celach wyjdą na wolność, niszcząc świat. A więc ostatnia Tropicielka musi odnaleźć sposób, jak zapobiec nieszczęściu.Oczywiście może liczyć na swoich demonicznych towarzyszy, którzy po zmroku odrywają się od jej ciała, by stanowić osobny byt jako małe demony pomagające zabijać zło i chronić śmiertelników. 

Lecz Maxine ma swoje zmartwienia. Gdzies zniknał Stary Wilk, wciąż można się spodziewać Oturu, a jeszcze na dokładkę pojawia się tajemniczy klecha - ojciec Cribari, który nagle okazuje się starym znajomym Granta i twierdzi, że potrzebna mu jego pomoc. Ale dlaczego demony Tropicielki tak nerwowo reagują na tego podstarzałego księżulka? Jakie tajemnice skrywa przeszłość Granta, ukochanego Maxine? Jaką moc posiada Tropicielka?

Grant jest postacią nie tyle zagadkową, co wręcz intrygująco niemożliwą. Wydawać by się mogło, że wszyscy w około znają jego tożsamość, lecz on sam nic o sobie nie wie. Podobnie jak i jego ukochana, która w zasadzie mogłaby być przysłowiową blondynką, bo nie za dobrze jej wychodzi myślenie. Jednak o ile taka postać mogłaby irytować, o tyle Maxine nawet polubiłam. Zaś Grant - jej ukochany - nie wyobraża sobie jej odejścia i stara się dziewczynie udowodnić, że będzie o nią walczył do końca.A to oczywiście wywołuje we mnie ciepłe uczucia, bo jakżeby inaczej...

Język powieści pani Liu jest standardowo denerwujący - krótkie, urywane zdania, które teoretycznie mają wprowadzić dynamizm. Zdawkowe rozważania. Mówienie zagadkami. Gdyby nie fakt, że opowieść jest snuta przez niezorientowaną bohaterkę, mogłoby to naprawdę wkurzać czytelnika. Ale wiedziałam, czego się spodziewać, więc już nie robiło to na mnie takiego wrażenia, jak w przypadku czytania pierwszej części serii.

O dziwo spodobała mi się okładka, choć ciało przedstawionej kobiety jest stanowczo za mało wytatuowane. Ale kompozycja, kolorystyka, opis - wszystko to tworzy ciekawą oprawę dla tej pozycji. Choć raz Amber się postarał, alleluja! Niestety już  okładka kolejnej części będzie beznadziejnie nieciekawa, ale czego bym się miała spodziewać?

Miałam nadzieję, że połknę te książkę szybko i bezboleśnie. Niestety. Męczyłam się ponad tydzień czasu, dwukrotnie przerywając czytanie na rzecz innych powieści. Ostatecznie się udało, ale czy to mnie zdziwiło? Ani trochę. Spodziewałam się takiej sytuacji, w końcu Pocałunek Łowcy był wyjątkowo ciężki do przebrnięcia. Niemniej, i tu sama siebie zadziwiam, sięgnę po kolejny tom historii o Maxine. Czemu? Bo chcę wiedzieć, jak sobie poradziła z narastającym w niej samej konflliktem, jak wiele była w stanie poświęcic dla miłości Granta i ostatecznie, co ukrywają przed nią jej demoniczni towarzysze.

Książce daję 7/10. Wysoka ocena, ale jeśli Pocałunek dostał 6/10, Wołanie powinno otrzymać jedną ocenę wyżej. Czy polecam? Fanom nietuzinkowej powieści fantasy owszem. Postronnemu czytelnikowi? Mogę jedynie zapytać: Czy jesteś gotowy na tę trudną, zagadkową podróż...?

7 komentarzy:

  1. Tom I czeka na mojej półce. Tylko kiedy będzie wystarczająco czasu, by zabrać się za cokolwiek? Eh...

    OdpowiedzUsuń
  2. Książkę zamierzam pożyczyć od siostry(nie wiem czemu, ale żeruję na innych, jeśli chodzi o książki). Myślałam, że będzie to jedna z tych powieści na "jeden wieczór", ale skoro piszesz, że się męczyłaś... pewnie ze mną byłoby to samo i znowu przez trzy tygodnie przeczytałabym jedną książkę. W takim razie raczej zakwalifikuję ją do "przeczytać w ostateczności" :).

    OdpowiedzUsuń
  3. hm... jaka okładka! Tak mi się podoba, że nie mogę! Chyba ją kupię, o ile najpierw znajdę xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałam pierwszej części i nawet nie mam tego w planach, tak więc po "Wołanie.." nie sięgnę. Zresztą nieszczególnie lubię tego typu serie.

    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Najpierw muszę skombinować skądś pierwszą część:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie też okładka się podoba:) I chyba sięgnę po całą serię - choćby z ciekawości

    OdpowiedzUsuń

Ten blog tworzę dla Was i każdy Wasz komentarz to dla mnie motywacja do dalszego pisania. Dziękuję, że jesteście tu ze mną! :)