Ostatnio trafiłam na promocję w księgarni Świata Książki i postanowiłam z niej skorzystać, kupując kalendarz Leniwej Niedzieli. Skusiłam się na ten zakup w zasadzie z jednego powodu – uwielbiam książki z serii LN, więc taki gadżet uznałam za idealny dodatek do mojej książkowej kolekcji :)
Kalendarz Leniwej Niedzieli wydany jest przepięknie. Kolorystyka ujęła mnie od razu – połączenie szarawego brązu z różowym detalem okazuje się być wyjątkowo kobiecym połączeniem. W dodatku kalendarz ma wklejoną różową wstążkę, która pełni funkcję zakładki. Wymiary kalendarza także są odpowiednie – 18 na 12,5 cm – zatem spokojnie mieści się w damskiej torebce. Wnętrze kalendarza w zasadzie standardowe – mamy podział na poszczególne tygodnie i dużo miejsca na notatki. Co kilka stron wstawiono zdjęcia okładek książek z serii LN (także zapowiedzi tych tytułów, które mają się ukazać w bieżącym roku), nie zabrakło również cytatów. Wszystko utrzymane zostało w delikatnych szarościach z ciemnoróżowymi wstawkami – datami i logami Leniwej Niedzieli. Miłe dla oka są także delikatne, szarawe kwiatuszki zdobiące krawędzie kartek – nawiązują do detali umieszczanych na okładkach książek LN.
Wydanie ma też minusy. Największym w moim odczuciu jest brak pętelki (zaczepki?) na długopis. Mając przy sobie tak ładny kalendarz, który pełni również funkcję notatnika, warto mieć w zasięgu ręki coś do pisania. A pewnie nie będę jedyną kobietą, dla której znalezienie długopisu w czeluściach pojemnej torby często staje się zadaniem wręcz niewykonalnym :) Kolejna sprawa – przydałaby się także gumka, wstążka (różowa?) lub jakaś zapinka pełniąca funkcję zamknięcia kalendarza. Zabrakło też miejsca na adresy. Wiem, że w dobie telefonów komórkowych i Internetu (ach, ten facebook!) mało kto zaprząta sobie tym głowę, ale ja jestem staromodna i uwielbiam wysyłać np. kartki świąteczne. Dlatego chciałabym mieć w moim ulubionym kalendarzu odpowiednie miejsce na adresy (mimo najszczerszych chęci naprawdę nie jestem w stanie zapamiętać wszystkich kodów pocztowych). Tak, wiem, jestem upierdliwa ;)
Powiem tak – cena 11,99 PLN jest bardzo atrakcyjna (standardowo cena wynosi 19,90, ale – jak wspomniałam wcześniej – trafiłam na promocję), a i kalendarz jest w miarę wygodny i poręczny, zatem na pewno spełni swoje zadanie na ten rok. Ponadto piękne, bardzo kobiece wydanie to ogromny, o ile nie największy atut produktu. Kalendarz cieszy oczy, więc nawet największe niedostatki stają się mało ważne i – mam nadzieję – nie przeszkodzą w korzystaniu z niego. Jestem zadowolona z tego zakupu i na pewno – jeśli za rok ŚK wyda kolejny kalendarz z tej serii – zakupię go z radością :)
Faktycznie - jest prześliczny, a i cena zachęca do zakupu. Niestety dla mnie zbyt mały - przy dwóch kierunkach studiów i częstych wyjazdach muszę mieć kalendarz, gdzie każdy dzień rozpisany jest na osobną stronę...
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo ładnie wizualnie. W tym roku jednak nie kupiłam sobie kalendarza i nie mam takiego zamiaru, bo po prostu u mnie to zupełnie się nie sprawdza. Zawsze gubię notatniki i tym podobne rzeczy, więc wszystkie ważne daty zapisuję w telefonie. :) Ale od przyszłego roku mogę spróbować znów z kalendarzami. Zobaczymy ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Ja uwielbiam takie kalendarze, ale tylko je kolekcjonuje, bo ciągle zapominam, by coś w nich zapisać!:)
OdpowiedzUsuńPiękny kalendarz, ale szkoda mi kasy, bo i tak z takich carów nie korzystam :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o Leniwej Niedzieli :)
OdpowiedzUsuńTe brązy z różem nie za bardzo do mnie przemawiają, choć w środku jak widzę jest boski *.*. Raczej nie kupię go, bo nie czuję takiej potrzeby, ale jak ktoś potrzebuje to jak najbardziej :) Marudzisz z gumką, kup sobie gumę do majtek i sama sobie zrób, to nie będzie Ci się otwierać, a jeśli chodzi o pętelkę na długopis to fakt, zdecydowanie minus kalendarza.
OdpowiedzUsuńFaktycznie kalendarz wydaje się poręczny, a oprawa graficzna cudowna :)
OdpowiedzUsuńCena jest rzeczywiście przystępna. Jednak ja takich kalendarzy nie używam.
OdpowiedzUsuńU mnie kalendarze i wszelkiej dzienniki raczej spełniają funkcję wizualną, bo po kilku tygodniach przestaję w nich pisać - zupełnie zapominam o notowaniu :).
OdpowiedzUsuńPiękny kalendarz, szkoda, że brak pewnych udogodnień, ale może przy następnej edycji koś o tym pomyśli.
OdpowiedzUsuńDostałam go w prezencie i bardzo się cieszę :)))
OdpowiedzUsuńMam i jest ŚWIETNY !!! ;)
OdpowiedzUsuńO, wygląda bardzo ciekawie. Niestety, tego typu kalendarze nie są dla mnie. Najlepiej czuję się w tych, w których nie ma nic oprócz daty i wolnego miejsca na własne notatki.
OdpowiedzUsuńCena jak na tak piękny kalendarz jest niesamowita. Lecz z żalem muszę zrezygnować ponieważ mam już jeden i pewnie byłby niepotrzebny.
OdpowiedzUsuńJa też lubię w kalendarzu mieć miejsce na adresy, żeby potem nie musieć szukać po całym domu jednej małej kartki. Dlatego szkoda, że w powyższym kalendarzu nie zadbano o tak istotną rzecz. Pomijając jednak ten aspekt, wizualnie prezentuje się bardzo elegancko.
OdpowiedzUsuńO, bardzo ciekawy kalendarz ;)
OdpowiedzUsuńCudnie wygląda, sama myślałam czy by go nie kupić, ale dostałam inny na święta. ;)
OdpowiedzUsuń