„Trzy gwiazdy literatury młodzieżowej, z kultowym pisarzem, Johnem Greenem na czele, napisały na czas Gwiazdki trzy połączone ze sobą opowiadania.
Punktem wyjścia jest burza śnieżna, która w Wigilię kompletnie zasypuje miasteczko Gracetown. Na tle lśniących białych zasp pięknie prezentują się prezenty przewiązane wstążeczkami i kolorowe światełka połyskujące w nocy wśród wirujących płatków śniegu.
Śnieżyca zamienia małe górskie miasteczko w prawdziwie romantyczne ustronie. A przynajmniej tak się wydaje… Bo przecież przedzieranie się z unieruchomionego pociągu przez mroźne pustkowia zazwyczaj nie kończy się upojnym pocałunkiem z czarującym nieznajomym. I nikt nie oczekuje, że dzięki wyprawie przez metrowe zaspy do Waffle House uda się odkryć uczucie do wieloletniej przyjaciółki. Albo że powrót prawdziwej miłości rozpocznie się od nieprzyzwoicie wczesnej porannej zmiany w Starbucksie. Jednak w śnieżną noc, kiedy działa magia Świąt, zdarzyć może się wszystko…”
źródło |
W śnieżną noc to zbiór trzech, ściśle ze sobą powiązanych opowiadań świątecznych autorstwa trójki amerykańskich powieściopisarzy – Maureen Johnson, Johna Greena i Lauren Myracle. Choć każde opowiadanie napisał inny twórca, wszystkie łączy miejsce akcji, bohaterowie oraz aura Gwiazdki. Nie ukrywam, że sięgnęłam po ten zbiór właśnie ze względu na świąteczny klimat – chciałam poczuć tę niepowtarzalną atmosferę, której doświadczałam jako dziecko. Czy się udało?
Podróż wigilijna to pierwsze opowiadanie w zbiorze, a jego autorką jest Maureen Johnson. Nie ukrywam, że na początku było mi ciężko wgryźć się w tę opowieść – może dlatego, że irytowała mnie główna bohaterka, Jubilatka. Później jednak coś „zaskoczyło” i opowieść o niezwykłym spotkaniu podczas śnieżycy na przedmieściach Gracetown niesamowicie mnie wciągnęła, a finał bardzo ucieszył. Muszę także przyznać, że to najbardziej „świąteczna” historia w tej książce.
Całą recenzję możecie przeczytać na stronie BookGeek:
Za książkę dziękuję BookGeek :)
Original: Let It Snow: Three Holiday Romances
Wydawca: Bukowy Las
Data premiery: 19.11.2014
Ilość stron: 312
Mi się najbardziej podobało pierwsze opowiadanie, a najmniej Greena... ogólnie fajnie mnie te opowiadania wprowadziły w nastrój świąteczny ;)
OdpowiedzUsuńMnie trudno ocenić, czy bardziej mi się podobało pierwsze, czy ostatnie opowiadanie, ale co do Greena jesteśmy zgodne - było najgorsze ;)
UsuńW większości zgadzam się z twoją recenzją, ale co do opowiadania Greena to wydaje mi się, że jestem wbrew całemu światu. Zdecydowana większość osób twierdzi, że jest to najgorsze opowiadanie. I tak, zgadzam się co do tego, że jest ono przewidywalne i może nawet słabe, ale to przy nim bawiłam się chyba najlepiej. Bo gdyby patrzeć na każde z tych opowiadań przez pryzmat tego czy jest przewidywalne czy nie, to chyba wszystkie należałoby ustawić na równi w szeregu :)
UsuńJeżeli byłabyś zainteresowana (albo ktokolwiek kto to czyta), to tutaj jest moja recenzja całej książki: http://kulturaczytania.blogspot.com/2015/01/w-sniezna-noc-maureen-johnson-john.html
Rzeczywiście można powiedzieć, że dynamika tego opowiadania Greena działa na plus i rzeczywiście można się przy nim dobrze bawić. Ale podobnie mogę powiedzieć o opowiadaniu pani Johnson (niektóre teksty Jubilatki powodowały u mnie niekontrolowany atak śmiechu, co wyglądało trochę dziwnie, kiedy czytałam książkę podczas podróżowania autobusem :P). Dlatego wciąż Green jest na ostatnim miejscu.
UsuńZazwyczaj nie lubię czytać opowiadań, gdyż mają bardzo skondensowaną treść, mimo to chce dać szansę recenzowanej przez ciebie antologii, tym bardziej, że i tak mam ją na półce, bo dostałam na święta w prezencie.
OdpowiedzUsuńNo to tym bardziej szkoda by było zmarnować tę książkę, skoro ktoś dał Ci ją w prezencie :) Poza tym można przymknąć oko na fakt, iż są to opowiadania - te historie są ściśle ze sobą powiązane i w sumie dosyć obszerne, nawet nie czuć, że to opowiadania ;)
UsuńKsiążkę mam na półce i postanowiłam, że jak tylko zobaczę śnieg za oknem to przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńNajmniej spodobało mi się opowiadanie Greena, za to pierwsze uważam za najlepsze :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o aurę świąteczną, to owszem - pierwsze opowiadanie jest najlepsze :) Ale to ostatnie też ma w sobie jakąś moc - przede wszystkim jest pouczające :)
UsuńMam zamiar za niedługo się za tę książkę zabrać, ciekawe, które opowiadanie mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i zgadzam się w 100% - pierwsze opowiadanie u mnie też musiało "zaskoczyć", a obok niego jako najlepsze oceniałbym także trzecie - pan Green został tutaj za paniami bardzo w tyle. Dużo osób rozpoznaje jednak tego właśnie autora (głównie dzięki GNW a nie jego innych powieściach - FIOS jest też najlepszą w dorobku tego pisarza - trudno będzie powtórzyć ten sukces), więc może dlatego promowano ten tom właśnie jego nazwiskiem, choć opowieści pań wypadają lepiej :) Masz racje - całość jako projekt wypada bardzo fajnie i to udane podejście do stworzenia świątecznej atmosfery :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mamy takie same odczucia :)
UsuńTaki paradoks - wiele osób kupiło W śnieżną noc dla Greena, a tymczasem Green nie popisał się :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście - książka promowana jest nazwiskiem Greena, który tym razem się nie popisał i jego tekst wypada najsłabiej. No ale wiadomo - dzięki Greenowi książka się sprzedaje ;)
UsuńCzasami słyszałam że książka jest bardzo dobra a nie raz że słaba. Także przy każdym opowiadaniu usłyszałam jakiś mankament. Jak na ten moment moja chęć przeszła.
OdpowiedzUsuńCzyli mogę odetchnąć z ulgą, Maureen nie dała ciała ;)
OdpowiedzUsuńNie tylko nie dała ciała, ale i stworzyła prawdopodobnie najlepszy tekst w tej antologii ;) Możesz być z niej dumna :D
UsuńHmm..jeszcze nie miałam przyjeności poznać autora, ale wierzę iż jest on wart zachodu ;))
OdpowiedzUsuńMoja koleżanka ostatnio zakupiła, więc pożyczę od niej i dam znać, jak książka wypada w moich oczach :)))
OdpowiedzUsuńŚwietne są, faktycznie wprowadzają świąteczny nastrój. Pierwsze opowiadanie najlepsze, trzecie też ciekawe, natomiast Greena według mnie najsłabsze.
OdpowiedzUsuńMnie ciekawi opowiadanie Greena. Na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńA mnie jakoś w ogóle nie ciągnie do tej książki. Nie lubię takich sentymentalnych, świątecznych opowieści.
OdpowiedzUsuńDla mnie najlepsza była właśnie pierwsza historia, później Green i na końcu patronka świnek ;) Ogólnie książka pozytywna, nie szczególna, ale bardzo sympatyczna ;)
OdpowiedzUsuńSłowo "sympatyczna" rzeczywiście najbardziej pasuje do tej książki. Żadne wielkie halo, ale miło się ją czyta ;)
UsuńSłyszałam właśnie, że pierwsze opowiadanie jest najbardziej świąteczne, a Green pozostawił po sobie pewnego rodzaju rozgoryczenie przeciętnością opowiadania. Także nie jesteś pierwszą, która zwraca na to uwagę. Mimo wszystko bardzo chętnie sięgnęłabym po ten zbiór, dlatego mam nadzieję, że szybko wyląduje w moich rączkach. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Trzymam kciuki, aby Ci się udało dorwać tę książkę, jeśli oczywiście lubisz takie lekkie opowieści. Myślę, że dobrze wprowadzają w świąteczny nastrój i są swego rodzaju odskocznią od bardziej pogmatwanych lektur. I choć święta za nami, to jednak uważam, że warto sięgać po takie książki nie tylko w grudniu ;)
UsuńWszyscy narzekają na opowiadanie Greena... trochę mnie to przeraża :-/
OdpowiedzUsuńKiedyś na pewno ją przeczytam. Ale obecnie mam co innego w planach i do tej książki jakoś nie specjalnie mnie ciągnie.
OdpowiedzUsuń