Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo Nasza Księgarnia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo Nasza Księgarnia. Pokaż wszystkie posty

03 czerwca 2017

„Wybrańcy” Kristin Cashore


Są takie książki, do których zbieramy się latami, choć wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią wyraźnie, że będzie to lektura dla nas idealna. Tak właśnie było z Wybrańcami od Kristin Cashore. Kumpela poleciła mi ten tytuł po tym, jak kilka lat temu sięgnęłam i pokochałam całym sercem Trylogię Moorehawke od Celine Kiernan. Uwielbiam przygodowe fantasy ze zgrabnie wplecionym wątkiem romansowym. Okazało się, że Wybrańcy, pierwsza część trylogii Siedmiu królestw, faktycznie jest książką napisaną specjalnie dla mnie. Bo podobało mi się w niej w zasadzie wszystko. Może z wyjątkiem tego, że tak szybko ją przeczytałam. 

Katsa jest Obdarzeńcem – posiada Dar zabijania i z tego powodu staje się cennym nabytkiem w szeregach króla Randy, który prywatnie jest wujem dziewczyny. Bohaterka jest skutecznym zabójcą, ale z każdym kolejnym zadaniem coraz bardziej przeszkadza jej okrucieństwo władcy i po cichu buntuje się przeciwko jego rozkazom. Kolejna misja stawia przed nią jednak dużo poważniejszy problem. Oto będzie musiała stawić czoła nie tylko wujowi i spiskowi, który może zatrząść siedmioma królestwami, ale także własnemu sercu i temu, kim jest naprawdę.

Wybrańcy to powieść dynamiczna i niesamowicie wciągająca, a przy tym napisana lekkim, barwnym językiem. Autorce udało się przedstawić stworzony przez siebie świat w sposób, który nie nudził i nie wymagał wprowadzenia przez narratora dłużących się opisów. Wykreowani bohaterowie są wręcz wspaniali – żywi, pełnokrwiści, realni. Katsę polubiłam od pierwszej chwili, ale moje serce bezsprzecznie i nieodwołalnie skradł książę Po – nie wiem, kiedy dokładnie mnie oczarował, ale z perspektywy czasu wiem, że to było nieuniknione. I choć mogłabym na ten temat napisać co najmniej trzy akapity, musi Wam wystarczyć moje zapewnienie, że to świetnie przedstawiony bohater męski. I warto go poznać. 

Akcja w Wybrańcach od samego początku jest bardzo dynamiczna, by z każdą kolejną stroną nabrać jeszcze szybszego tempa. Autorka zmusza czytelnika do uważnego śledzenia wszystkich wątków, by móc ustalić – razem z bohaterami – kto stoi za spiskiem mogącym skłócić królestwa. Cashore przede wszystkim skupia się na doświadczonej przez los bohaterce, która musi odnaleźć swoje prawdziwe „ja”. Nie ukrywam, że śledziłam losy Katsy i Po z zapartym tchem i każde niebezpieczeństwo na ich drodze sprawiało, że moje serce zamierało. Jest w tej książce coś, co nie pozwala się od niej oderwać nawet na sekundę. Emocje! I choć z zamierzenia miała być to powieść dla młodszej młodzieży, także starsi fani przygodowego fantasy odnajdą w niej coś dla siebie (czego jestem dobrym przykładem). Może dlatego tak trudno uwierzyć, że Wybrańcy to debiut Kristin Cashore! To naprawdę kawał dobrej literatury, która angażuje odbiorcę całkowicie, nie dając mu odpocząć nawet na chwilę, by ostatecznie zaskoczyć nieprzewidywalnym finałem. Po skończeniu lektury chciałam więcej i więcej. Okazało się, że prawie 500 stron powieści spod pióra Cashore to dla mnie za mało!

Niestety kolejna część serii, Iskra, nie przypadła mi już tak bardzo do gustu. Iskra opowiada o wydarzeniach na długo przed akcją Wybrańców. Bohaterka sequela niestety nie zdołała mnie porwać swoją historią. Warto podkreślić, że warsztat autorki się nie zmienia, zatem należałoby za niepowodzenie kontynuacji winić chyba jedynie pomysł na fabułę. Tym bardziej więc żałuję, że polski wydawca nie zdecydował się na zakończenie serii – ostatni tom, w którym wracamy do czasów Katsy, nie zagościł na półkach polskich księgarni, tym samym odbierając fanom możliwość spotkania się ze starymi przyjaciółmi. Mimo to z całego serca polecam Wam Wybrańców – na upartego można tę opowieść traktować jak zamkniętą historię. ;) 

Tytuł oryginalny: Graceling
Seria: Graceling #1
Ilość stron: 495
Data wydania: 2011
Tłumaczenie: Krystyna Chodowska
Wydawca: Nasza Księgarnia
Opis wydawcy: KLIK

Moja ocena:

01 września 2012

"Pocałunki wampira. Miłość po grób" Ellen Schreiber

Dwóch tajemniczych chłopaków. Poważne podejrzenia. I pierwsza, niebezpieczna miłość. 
 
Raven nie potrafi się pogodzić z odejściem Alexandra. Pragnie go odnaleźć za wszelką cenę. Niespodziewanie na jej drodze staje Jagger – dziwny, mroczny i bardzo pociągający. Czyżby tym razem spotkała prawdziwego wampira? I gdzie się podziewa jej ukochany?
Miłość bywa pokrętna – zwłaszcza taka, która ożywa dopiero po zmierzchu…”


Raven, szaleńczo zakochana w tajemniczym Alexandrze gotka, jest zdesperowana, gdy nagle jej ukochany znika z miasteczka, nie pozostawiając po sobie żadnych wiadomości. Nastolatka okłamuje rodzinę, nie chcąc przyznać się do tego, że chłopak ją zostawił, a jednocześnie zdaje sobie sprawę, iż nie zrezygnuje z niego – będzie musiała go odnaleźć i sprowadzić z powrotem do domu! Kiedy więc niespodziewanie natrafia na ślad obecności Alexandra w mieście, gdzie mieszka jej ciocia, dziewczyna od razu postanawia tam pojechać i – jeśli będzie taka potrzeba – przeszukać każde możliwe miejsce, by odzyskać ukochanego. Nie wie jednak, że spotka kogoś, kto może zmienić całe jej życie. Na zawsze.

Po drugą część Pocałunków wampira autorstwa Ellen Schreiber sięgnęłam z ociąganiem, ale i ciekawością – poprzedni tom bardzo mi się spodobał, choć nie nazwałabym go arcydziełem. Z drugiej jednak strony utwory Ellen ciężko nazwać nawet "powieściami" – to w zasadzie bardziej opowiadania, dosyć zwięzłe i lekkie, pozbawione nadmiernych opisów, głębi i wielowątkowości. Myślę, że niejedna osoba mogłaby nawet powiedzieć, iż to płytkie opowiastki z przereklamowanym motywem wampirycznym. Dla mnie jednak Pocałunki wampira. Początek były miłą niespodzianką. Niestety okazało się, że sequel nie wywarł już na mnie tak dobrego wrażenia.

Pierwszoosobowa narracja z punktu widzenia Raven pozwala nam zobaczyć wydarzenia oczami nastoletniej gotki, w stu procentach przekonanej o tym, że jej zaginiony chłopak to prawdziwy wampir. Jej opowieść jest nieco chaotyczna, bardzo ogólnikowa i najeżona emocjami – obserwujemy dziewczynę u progu dorosłości, która mentalnie jeszcze długo będzie dzieckiem zakochanym w opowieściach o wampirach, uwielbiającym sztuczną krew, czarną szminkę i kabaretki. Być może dlatego moje ciepłe uczucia wobec bohaterki, które narodziły się przy lekturze Początku, teraz zamieniły się w chłodną uprzejmość, a czasem nawet niebezpiecznie ocierały się o irytację i znudzenie. Monotematyczność Raven potrafi denerwować, choć z drugiej strony jej poczucie humoru i zabawne scenki, które przytacza, rekompensują niedociągnięcia charakteru dziewczyny. Fabuła kręci się wokół jej gorących uczuć do wampirzego ukochanego, który (a teraz będziecie zaskoczeni!)  jest doskonały, boski i jedyny w swoim rodzaju (a nie mówiłam?). Słowem – typowe nastoletnie „ochy” i „achy”. A potem jeszcze pojawia się ten drugi...

" Poproszę Egzekucję, ale bez alkoholu odparłam stanowczo. Prowadzę samochód. Albo raczej miotłę." *

Pocałunki wampira. Miłość po grób to w zasadzie sympatyczna i pełna humoru lektura na jeden raz, ubrana w piękną okładkę (znowu zdjęcie autorstwa Elizabeth May!) i stanowczo skierowana do młodego odbiorcy zakochanego w ćwiekach, glanach oraz wampirach. Lekka i pozbawiona grozy fabuła (choć nie wątpię, że wiele scen miało z założenia wyglądać niebezpiecznie, wywołując w czytelniku trwogę) będzie dobrym lekarstwem na nudę w samotny wieczór. Nie należy spodziewać się fajerwerków i szalonej akcji, natomiast będzie dużo westchnień, okrzyków niedowierzania, a przede wszystkim zachwytów nad pięknym i tajemniczym Alexandrem. Czy polecam? Myślę, że tak – przede wszystkim tym osobom, które miały już styczność z powieściami Ellen i lubią jej niezobowiązujący, nieco prosty i pozbawiony zawiłości styl pisania, a także tym czytelnikom, którzy uwielbiają historie o wampirach. Choć opowieść z Pocałunków wampira nie jest  wymagająca i szalenie udana, to nie ukrywam, iż czas spędzony w towarzystwie Raven nie był całkowicie stracony. Dlatego daję ocenę 3+/6.

Original: Vampire Kisses #2. Kissing Coffins
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 15.06.2011
*cytat str. 47 

Moja recenzja Pocałunki wampira. Początek -> TU
***

Wczoraj był Dzień Bloga i Bloggera, dlatego (z lekkim poślizgiem) składam Wam wszystkim najserdeczniejsze życzenia samych najwspanialszych lektur! Nie dajcie się hejterom i róbcie to, co lubicie najbardziej :) Najlepszego! <3

04 marca 2012

"Jeśli zostanę" Gayle Forman

Mia straciła wszystko. Czy miłość pokona śmierć?

Po tragicznym wypadku, w którym zginęli jej najbliżsi, Mia trwa w stanie dziwnego zawieszenia. Musi podjąć decyzję, czy walczyć o odzyskanie przytomności, czy też poddać się i umrzeć. Próbując rozstrzygnąć ten dylemat, wspomina dotychczasowe życie.

Poruszająca książka o dającej wsparcie rodzinie, przyjaźni, samotności i znajdowaniu swego miejsca na ziemi, o umiejętności żegnania się z przeszłością i przyjmowania tego, co nadchodzi. "Jeśli zostanę" opowiada o potędze miłości i wyborach, których każdy z nas musi dokonać.


Śmierć jednych przeraża, innych fascynuje, a jeszcze inni czują się w obowiązku zbadania jej, odkrycia tajemnic umierania i życia po śmierci. To także motyw od setek lat będący inspiracją dla twórców i artystów. Nie da się nie zauważyć, ile pojawia się rzekomych świadectw ludzi, którzy znaleźli się w stanie śmierci klinicznej – mówią o tunelu, mocnym świetle, wzbudzających dreszcze widzeniach. Opowiadają także o spokoju, o błogim stanie świadomości, dając nadzieję żyjącym. Na ile jednak jesteśmy w stanie im uwierzyć? Na ile potrafimy wyobrazić sobie nasz własny koniec? I jakie emocje wówczas nami targają?

Mia miała wspaniałą rodzinę – rodziców i kochającego młodszego braciszka. Miała także cudownego chłopaka i pasję – uwielbiała grać na wiolonczeli. Miała, bo tego poranka nikt nie przewidział, że w jednej chwili straci wszystko. Dramatyczny w skutkach wypadek samochodowy doprowadza do tragicznej i natychmiastowej śmierci jej rodziców, a brat Teddy walczy o życie. Mia zaś stoi obok, niczym obserwator i patrzy na swoje ciało, nad którym pochylają się sanitariusze. Widzi wszystko, gdyż znalazła się w stanie zawieszenia. Teraz wspomina swoje życie, targana przeróżnymi emocjami i już wie, że musi podjąć decyzję – albo zostanie, albo odejdzie, by połączyć się z bliskimi. Lecz jeśli zostanie, jakie życie ją czeka...?

Uświadamiam sobie nagle, że umieranie jest proste. To życie jest trudne.”

Jeśli zostanę to opowieść, o której nie potrafię myśleć ze spokojem, gdyż od razu zdradziecko w moich oczach pojawiają się łzy. Jest to jedna z tych historii, która wstrząsnęła mną niesamowicie mocno i sprawiła, że mój strach w końcu został nazwany. Od dawna bowiem sama panicznie boję się śmierci. Nie swojej, bo to dosyć banalne – każdy z nas bowiem idzie w jednym kierunku, tego się nie zmieni. Ja się boję śmierci tych, których kocham. Boję się bólu, strachu, osamotnienia. Dlatego też czytając powieść Gayle Forman, przeżywałam wszystkie opowieści Mii bardzo silnie, wręcz osobiście. I teraz mam wrażenie, że nigdy o tej książce nie zapomnę.

Narracja pierwszoosobowa z punktu widzenia bohaterki to strzał w dziesiątkę – Mia potrafi w taki sposób przekazać swoje uczucia i wspomnienia, że nie pozostawia żadnej drogi ucieczki – czytelnik nie może się wycofać, nie może przejść obojętnie obok takiej historii. Piękny, lecz stosunkowo prosty język podejmuje trudną tematykę, nad którą każdy z nas powinien się zastanowić. Książka nie jest bardzo obszerna, raptem niecałe dwieście pięćdziesiąt stron, dzięki czemu czyta się ją szybko, można nawet rzec – w okamgnieniu. Fabuła rozgrywa się w zasadzie w ciągu dwudziestu czterech godzin – to jest właśnie ten dramatyczny czas, gdy Mia musi podjąć decyzję. Podkreślę, że bardzo trudną decyzję.

Autorka przede wszystkim postawiła na emocje – pozwala bohaterce przedstawić swoją rodzinę i bliskich, wciąga widza w świat nastoletniej dziewczyny, która miała wspaniałych rodziców i brata, a także przyjaciół. Kreuje sympatycznych i realnych bohaterów, których nie sposób nie pokochać. I choć nie poznajemy ich bezpośrednio, lecz przez opowieść dziewczyny, czujemy się tak, jakbyśmy ich świetnie znali. A to dodatkowo potęguje silne wrażenia z lektury i wciąga nas w dylematy Mii.

Nie jestem pewna, czy jeszcze należę do tego świata. Nie jestem pewna, czy chcę się obudzić.”

Jeśli zostanę to książka, która nie pozostawia widza obojętnym. To piękna i bardzo wzruszająca historia o trudnych wyborach, wielkiej miłości, rodzinnych więzach i rozpaczy po stracie najbliższych. To opowieść o tym, co w życiu najcenniejsze. Autorka nie daje nam łatwych odpowiedzi, stara się zmusić czytelnika do podjęcia tematu i wyciągnięcia własnych wniosków. Nie można nie przyznać, że w swojej historii podjęła niesamowicie trudny temat, z którym umiała sobie zgrabnie poradzić, a przy okazji wywołała we mnie ogromne emocje. Dlatego też szczerze polecam te powieść każdemu, kto – tak jak ja – czasem się boi. Każdemu, kto ma wątpliwości. I każdemu, kto ma serce i wrażliwą duszę. Ta powieść Was zachwyci i wzruszy, zatem chusteczki będą niezbędne! Daję ocenę 6/6.

Original: If I Stay
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 10.02.2010
(* wszystkie cytaty z Jeśli zostanę)
***
Znalazlam informację, że autorka napisała kontynuację - Where she went, ale jak na razie nie słyszałam komunikatu, żeby w Polsce miała zostać wydana. Byłoby wspaniale, gdyby wydawnictwo chciało podjąć się publikacji dwójki, bo już teraz wiem, że na bank kupię i przeczytam! Szczerze polecam <3

21 lutego 2012

"Gdy nadejdzie czas" Susane Colasanti

"Sara śni o prawdziwej miłości. Jest w klasie maturalnej, u progu dorosłego życia i chce się w końcu zakochać. Kiedy Dave, szkolny przystojniak, zaprasza ją na randkę, wpada w zachwyt. Pochłonięta marzeniami nie zauważa, że kocha się w niej kolega z lekcji muzyki. Na szczęście Tobey nie daje za wygraną i pracowicie obmyśla plan zdobycia Sary.

Znowu patrzę na Tobeya. Jest wysoki, chyba z metr osiemdziesiąt pięć. Widać po tym, jak kuli się w ławce. Ma ciemne włosy i bladą skórę. I znowu te jego oczy! Wielkie i bardzo niebieskie. Może nawet fioletowe. Z długimi, długimi rzęsami. Tobey łapie moje spojrzenie. Też patrzy. Jego oczy robią się jeszcze większe. To dziwne. Przez kilka sekund po prostu gapimy się na siebie. Dlaczego nagle czuję się tak, jakbym widziała go po raz pierwszy w życiu?


Ona ma w sobie coś, co różni ją od innych dziewczyn. Jest zabójczo bystra. Podziwiam to. Do tego jakby trochę nieśmiała. Rozmowa z Sarą to wyzwanie. Jest mądra i ładna. Dziewczyny obdarzone zarówno urodą, jak i inteligencją są zdecydowanie najbardziej onieśmielającymi stworzeniami na tej planecie. Jednak jest między nami jakaś niewytłumaczalna więź. I temu nie sposób zaprzeczyć."


Czy spotkaliście kiedyś osobę, przy której nagle poczuliście się pełni, jakby dotychczas czegoś Wam brakowało i teraz zostało odnalezione? Czy mieliście kiedyś przeczucie, że znacie tę drugą osobę tak dobrze, jak siebie samych, choć jest ona zupełnie obca? Czy wierzycie w przeznaczenie, i w miłość, która może dodać skrzydeł? I gdy nadejdzie czas, czy będziecie umieli się przyznać do swoich uczuć?

Sara jest w ostatniej klasie liceum i przygotowuje się do egzaminów końcowych, oraz do rekrutacji na studia. To typ ładnej oraz nieprzeciętnie inteligentnej dziewczyny, która w szkole uchodzi w zasadzie za niewidzialną, lecz ma dwie wierne przyjaciółki, z którymi dzieli się swoimi myślami, a razem stanowią zgraną paczkę. Teraz jednak myśli Sary zaprząta pewien chłopak – Dave, szkolny przystojniak – który przed wakacjami podejrzanie zainteresował się bohaterką. I choć nie odezwał się przez okres letni, po powrocie na zajęcia dziewczyna ma nadzieję, że jeden z najpopularniejszych chłopaków jednak się odezwie. Nie wie jednak, że nieopodal istnieje ktoś, kto obserwuje ją codziennie i wzdycha do niej od dawna. I choć Tobey wie o fascynacji Sary względem Dave’a, postanawia zwrócić na siebie uwagę ukochanej…

Gdy nadejdzie czas to moje pierwsze spotkanie z twórczością Susane Colasanti. I choć przyznam, że podczas czytania jej książki gdzieś wewnątrz mnie narastał trudny do zdefiniowania niepokój (mniemam, że to wina nabytego jakiś czas temu doświadczenia z powieściami Kate Le Vann), to jednak Susane miło mnie zaskoczyła.

Przede wszystkim niezwykła jest narracja – pierwszoosobowa z dwóch punktów widzenia – Sary i Tobey'a, prowadzona naprzemiennie. Dzięki temu zabiegowi nie tylko poznajemy wydarzenia z dwóch stron, lecz także możemy się wczuć w psychikę nastolatków, obserwować ich zachowania i emocje. Poznajemy zarówno dziewczęcy, jak i chłopięcy sposób myślenia i przyznam z ręką na sercu – jest to niesamowite doświadczenie, które niewyobrażalnie wzbogaca wrażenia z lektury. Zwłaszcza, gdy autorka potrafiła bez problemu wykreować bezbłędnie postać kobiecą, jak i męską. A nie da się ukryć – tych bohaterów od razu pokochałam!

Akcja powieści płynie swoim rytmem, momentami leniwie, by później nabrać żywszego tempa. Atmosfera, pomimo w zasadzie pogodnej tematyki, wydaje się być podejrzanie napięta, jakby autorka specjalnie podkręcała przełącznik z napisem „złe przeczucia”. Fabuła kręci się jednak nie tylko wokół postaci Sary i Tobey'a, ale także wokół ich przyjaciół – dziewczyn z paczki głównej bohaterki – Laily i Maggie, oraz kumpli głównego bohatera – Mike’a i Josha, a także postaci pobocznych, które zostały wykreowane na tyle skrupulatnie, że szybko możemy odgadnąć, jakimi są osobowościami.

Gdy nadejdzie czas to tak naprawdę opowieść o dojrzewaniu do wielkiej miłości i poważnego związku. Opowieść o wyborach, które nie zawsze są proste. O sekretach, które nie zawsze warto ukrywać, i o niepewności, jaką niesie ze sobą otwarcie się na drugą osobę. To także historia o tym, jak wiara w ideały nie zawsze jest skazana na niepowodzenie, bo to miłość czyni w naszych oczach drugą osobę ideałem. Susane Colasanti napisała piękną, ponadczasową książkę o sile uczuć i zaufaniu, a także o przyjaźni, której wartości nie da się wycenić żadnym złotem tego świata. Gorąco więc polecam powieść Gdy nadejdzie czas każdemu, kto nie stracił wiary w miłość i ludzi; kto nadal wypatruje swojego ideału. Może miłość jest bliżej, niż się spodziewasz?

Daję ocenę 5/6!
Original: When It Happens
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 16.02.2011 

I znaleziony w sieci króciutki trailer - raczej nieoficjalny ;)

08 września 2011

"Dotyk. Śmiertelny sekret" Laurie Faria Stolarz

"Niektóre sekrety nie powinny być zachowywane…

Jeszcze trzy miesiące temu życie Camelii było całkiem zwyczajne: miała przyzwoite oceny, niezłe relacje z rodzicami i fajną pracę. Jednak gdy tajemniczy Ben rozpoczyna naukę w jej liceum, przestaje być nudno.
Wszyscy wierzą, że Ben przyczynił się do śmierci byłej dziewczyny i unikają go. Wszyscy, oprócz Camelii. Dziewczyna nie chce wierzyć plotkom. Czuje dziwną fascynację Benem. Wkrótce zaczyna odbierać tajemnicze telefony i dostawać listy z pogróżkami. Ben twierdzi, że Camelii grozi niebezpieczeństwo — lecz czy można mu zaufać? Dziewczyna wie, że chłopak coś ukrywa… Ale nie on jeden ma tajemnicę."


Dotyk” to jedna z tych książek, które przyciągają uwagę przede wszystkim ze względu na postać autorki – w tym wypadku znanej dzięki serii „Płomień na…”. Dzieła Laurie Farii Stolarz, będące połączeniem romansu paranormalnego i wątków kryminalnych, zazwyczaj doskonale nadają się na samotny wieczór, wzbudzając dreszczyk podniecenia i wywołując w czytelniku instynkt detektywa. Zatem czy „Dotyk” można wpisać na listę właśnie takich lektur?

Główna bohaterka – Camelia, jest typową nastolatką z typowymi problemami. Albo przynajmniej była, dopóki nie stała się bezpośrednią obserwatorką i potencjalną ofiarą wypadku samochodowego na szkolnym parkingu. Scenę dałoby się uratować przed ewentualnymi porównaniami chociażby do „Sagi Zmierzch”, gdyby nagle nie pojawił się tajemniczy chłopak, który wybawia damę z opresji – spycha ją z boiska, tym samym ratując jej życie. Camelia niestety nie może mu podziękować, bo chłopak szybko się ulatnia, a jedyną pamiątkę, jaką tenże nieznajomy pozostawia, jest dotyk na jej skórze. Dotyk tak niezwykły i hipnotyzujący, że dziewczyna nie może zapomnieć o swoim wybawcy.

Czy zatem nie wydaje się to dziwne, że niespodziewanie trzy miesiące później ten sam tajemniczy chłopak pojawia się w jej szkole? I co więcej – że dziewczyna chce go bliżej poznać? Camelia bowiem od razu rozpoznaje w nim swojego bohatera i mimo, że boi się zarówno jego jak i otaczającej go aury niesławy, postanawia podziękować mu za ratunek. O dziwo chłopak imieniem Ben wcale nie chce jej podziękowań. Ba, nawet jej unika! Lecz bohaterka,  pomimo plotek i ostrzeżeń ze strony swojej szalonej przyjaciółki Kimmy i kumpla Wesa, postanawia zbadać tę sprawę.

Cała recenzja na:


Original: Deadly Little Secret #1
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 23.02.2011
***
Oceniam książkę 7/10
 I takie dwa nieco kulawe trailery - cóż, trzeba się cieszyć tym co się ma...

06 września 2011

"Ukryte" Kimberly Derting

"Violet musi sobie poradzić z dwoma poważnymi problemami: Jayem, przyjacielem z dzieciństwa, do którego czuje coś więcej, niż powinna, oraz swoim mrocznym, sekretnym darem. Tymczasem seryjny zabójca terroryzuje miasteczko. Giną kolejne dziewczyny. Violet uświadamia sobie, że tylko ona, dzięki swemu niezwykłemu talentowi, może powstrzymać mordercę. Z pomocą przychodzi jej Jay — nie chce, aby dziewczynie cokolwiek się stało. Młodzi zbliżają się do siebie. Także morderca jest coraz bliżej…"


What is YOUR echo?*

Śmierć – już samo to słowo wywołuje w nas niepokój. Śmierć przeraża. Wzbudza strach i niepokój oraz jest powodem piętrzących się pytań, na które ludzkość nie może odnaleźć odpowiedzi –„co się dzieje po śmierci?”; „czy umieranie boli?”; i wreszcie – „czy umierając pozostawiamy po sobie jakiś ślad?”. Jednak, choć bolesna byłaby świadomość, że nie ma nic, jakbyśmy nigdy nie istnieli, są prawdopodobnie gorsze możliwości. Możliwości, o jakich najpewniej nigdy nie będziemy mieli najmniejszego pojęcia...

Violet Ambrose jest nastolatką, lecz daleko jej do normalności – od dziecka skrywa pewien mroczny sekret – wyczuwa umarłych. Ale nie jako duchy, lecz bardziej jako energię - tych, który nie umarli naturalnie. Dzięki temu albo raczej przez to jej dzieciństwo nie było łatwe, bowiem od najmłodszych lat czuła echa istnień nie tylko martwych zwierząt, ale i ludzi. Niemniej jej rodzice, wiedząc o nietypowym darze córki, starali się ją chronić - unikali cmentarzy i miejsc związanych ze zmarłymi. No i w pobliżu zawsze był Jay – jej najlepszy przyjaciel, który znał sekret dziewczynki i chronił ją. Miała więc kogoś, na kim mogła polegać przez wiele lat.

Aż pewnego dnia w miasteczku ginie dziewczyna, a Violet całkowicie przypadkowo odkrywa jej zwłoki. Ludzie są zaniepokojeni, lecz dopiero kolejne zniknięcie uświadamia mieszkańcom grozę sytuacji – w okolicy grasuje morderca i ich córki nie są już bezpieczne. Wówczas Violet decyduje się na niemożliwe – postanawia odnaleźć zabójcę. I ma jej w tym pomóc nie tylko dar, jakim została obdarzona, lecz także obecność przyjaciela, który nie pozwoli, by stała jej się krzywda.

Violet boi się też tego, co nagle zaczęła czuć do Jaya – nie chce bowiem stracić jego przyjaźni. Lecz w obliczu strachu i widma kolejnych morderstw muszą trzymać się razem – w przeciwnym razie ktoś może zapłacić wysoką cenę... Czy Violet odnajdzie mordercę? Kim jest sadysta tak bestialsko zabijający dziewczęta? I ostatecznie – czy Violet odkocha się w Jayu, nim straci jego zaufanie i wieloletnią przyjaźń?

Dzieło Kimberly Derting niezmiernie mnie zaskoczyło, muszę to przyznać z ręką na sercu – Ukryte (The Body Finder) bowiem to naprawdę niesamowita powieść! Nie tylko dlatego, że łączy w sobie wątek kryminalny z wątkiem paranormalnym i młodzieżowym romansem, ale też dlatego, że jest to powieść całkowicie inna, niż dotąd mi znane, zazwyczaj płaskie opowiastki o niczym. Autorka nie boi się mówić wprost o strachu, ubierając w dosadne słowa to, czego nie można zobaczyć – śmierć. Od początku – w zasadzie od prologu – czuć grozę, jaka przesiąka przez kartki tej ponad trzystustronicowej powieści. I nawet po skończonej lekturze wciąż czułam lęk - gdzieś pod skórą, przyczajony i czujny.

Kolejny plus – autorka łączy dwie narracje z punktu widzenia obserwatora wszechwiedzącego – jedna przedstawia wydarzenia będące udziałem bohaterki, druga pokazuje myśli zabójcy, który poluje na nastolatki. To sprawia, że stopniowo poznajemy motywy działania mordercy oraz jego perwersyjną radość z popełnianych czynów. Czujemy przy tym niesamowity niepokój, wręcz przerażenie i jednocześnie mamy wrażenie, że jesteśmy coraz bliżej nieuniknionej tragedii.

Bohaterowie wykreowani przez Kimberly są żywi i mają w sobie wiele interesujących cech charakteru, które przyciągają uwagę czytelnika. Violet nie jest głupią nastolatką, lecz pełną determinacji i odwagi młodą kobietą, która musi postawić na swoim, czasem z niemałą dozą przekorności wobec otaczających ją ludzi. Jay, jako typowe szkolne bożyszcze, sprawia wrażenie zwykłego, trochę tępego chłopaka, lecz niech Was nie zmyli głupkowaty uśmiech na jego twarzy – od początku wiadomo, że ma w sobie coś interesującego. I to sprawiło, że naprawdę go polubiłam.

Minusem może jednak wydawać się fakt, że autorka nieco zbyt mocno skupiła się na relacji między tą dwójką bohaterów, niż na głównym wątku – morderstwach. Kwestia zabójstw była istotna, lecz nie całkiem dominująca. Osobiście więc dodałabym trochę więcej makabry, i skupiła się na mordercy, odjęła nieco rozważań nastoletniej, zakochanej panny i zapewne zyskalibyśmy ostatecznie pełną przerażających scen historię, która zjeżyłaby nam włoski na karku. Ale wiemy doskonale – nie można mieć wszystkiego. A to, co mamy teraz i tak jest naprawdę świetne zwłaszcza, że ciągłe napięcia między Jayem i Violet też nieźle działają na wyobraźnię (a przynajmniej na moją). Poza tym sam temat śmierci jest już wystarczająco pociągający, by każdy w tej książce znalazł coś dla siebie - nawet jeśli romans trochę za mocno został rozwleczony.

Z całą mocą mogę podkreślić, że Ukryte to niezwykle wciągająca i zaskakująca opowieść nie tylko o pierwszej miłości, lecz także o tajemnicy, mrocznych pragnieniach i sadyście, którym naprawdę może być każdy. Nie dajcie się zwieść – ta powieść pochłonie Was bez reszty i do ostatniej strony nie będziecie wierzyli w to, co czytacie. Stanowczo bardzo dobra książka! Daję więc 9/10!

Original: The Body Finder
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 9.03.2011

A na koniec dodaję  TRAILER Ukrytych. Enjoy! ;)
(* cytat z trailera)

***
A teraz mała dygresja. Próbowałam przerzucić się na tzw. ambitne książki - czyli nie paranormale jednym słowem. Jednak lektura Ukrytych uświadomiła mi, że nie ma czegoś takiego, jak "ambitna książka", bo każda książka jest dobra, jeśli ma swoich odbiorców. Zatem dopóki komuś będą naprawdę podobały się dzieła takie, jak powyższa lektura, dopóty będą to książki dobre i przede wszystkim popularne. Tym samym więc porzucam ambitne plany o ambitnych książkach i idę czytać to, na co mam naprawdę ochotę. I Wam życzę tego samego!

28 sierpnia 2011

"Czynnik miłości" Anna Łacina

„Gdyby rodzina Cullenów chodziła do liceum Patrycji, wszystko wyglądałoby inaczej. Ale takie rzeczy dzieją się tylko w książkach. Poza nimi czeka codzienność: despotyczny ojciec urządzający w domu hałaśliwe imprezy, zahukana matka i zgryźliwi nauczyciele. Do tego najlepsza przyjaciółka zakochała się w Tajemniczym Poecie… A jednak… W życie Patrycji nieoczekiwanie wkracza ktoś bardzo podobny do Edwarda, bohatera ulubionej powieści: ta sama blada cera, podobnie podkrążone oczy, nieziemska uroda… Czy chłopak rzeczywiście skrywa mroczny sekret?

Powieść Anny Łaciny opowiada o dorastaniu do dojrzałej i odpowiedzialnej miłości, trudnych wyborach oraz decyzjach, które mogą zaważyć na całym życiu.”


Każda z nas była, jest bądź będzie nastolatką. Dojrzewanie to okres, którego nie da się pominąć bądź wymazać. Bywa słodki, radosny, lecz także naładowany problemami, okresami buntu i złości, nieufności, a nawet momentem wielkiego zwątpienia. Każda dziewczyna musi przez to przejść, lecz grunt, by dojrzewając odnaleźć ważne dla życia prawdy. I aby w końcu naprawdę dorosnąć...

Patrycja Adler  i Magda Dzik (vel. Magdzik) to dwie nastolatki uczęszczające do liceum w Toruniu. Trzymają się razem – przyjaciółki od serca. Lecz każda z nich jest całkowicie inna od drugiej. Magdzik to panna spragniona miłości – uważa, że jeśli znajdzie sobie chłopaka, będzie bardziej wartościowa. Dlatego też bez większych oporów zakochuje się w poznanym przez internet tajemniczym poecie. Patrycja natomiast najwyraźniej nie myśli o tego typu sprawach. Dzięki wysokiej pozycji rodziców ma w zasadzie wszystko, czego jej potrzeba. Aż do czasu, gdy spokój jej życia zakłóca informacja, jakoby w chatce, która znajduje się na terenie ogrodu rodziny Adlerów (w rzeczywistości należącej do nie mieszkającego w domu brata dziewczyny), miał się wprowadzić tymczasowo student z innego kraju.

Patrycja czuje się oburzona, że ktoś obcy miałby mieszkać w domku Romka, lecz kiedy widzi po raz pierwszy nowego lokatora, zapomina o wszystkim. Przystojny, o bladej cerze, z cieniami pod oczami, tajemniczy nieznajomy od razu przywodzi jej na myśl skojarzenie z bohaterem ulubionej powieści – Edwardem Cullenem. I, wbrew rozsądkowi, Patrycja uparcie zaczyna wierzyć, że chłopak nie jest zwyczajnym człowiekiem, że skrywa sekret podobnie jak postać ze „Zmierzchu”. Postanawia więc dowiedzieć się wszystkiego o młodzieńcu. Co z tego wyniknie? Czy Patrycja odnajdzie odpowiedzi na  pytania? Co zrobi, by odkryć wszystkie nurtujące ją niepewności?

Powieść Anny Łaciny to miła i niewymagająca zaangażowania opowiastka o dwóch nastolatkach, które szukają swojego miejsca, akceptacji i przede wszystkim miłości na miarę hollywoodzkiego romansu. Nie powinno nas to dziwić – każda nastolatka bowiem marzy o wielkim uczuciu, które zwali ją z nóg. Wszak młodzieńcze zauroczenia mają w sobie tyle samo słodyczy co goryczy. Lecz nie to powinno nas najbardziej martwić, a fakt, w jaki sposób młode dziewczęta dążą do zdobycia ukochanego. I czasem, jakie błędy mogą popełniać.

Trzecioosobowa narracja z punktu widzenia autora wszechwiedzącego pozwala nam poznać zarówno punkt widzenia Patrycji jak i Magdzika. Obie – nie ukrywajmy – mają jeszcze siano w głowie i niezbyt wyszukane pojęcie o rzeczywistości. Podobnie z resztą, jak i koledzy i koleżanki w szkole – taka masa bezmózgich dzieciaków, dla których liczy się jedynie szalona, nierzadko oczerniająca kogoś plotka lub odwołane lekcje. Tak naprawdę dopiero z czasem coś się zmienia w bohaterkach, dając czytelnikowi nadzieję, że jednak może nie są takie głupie, na jakie wyglądają...?

Czy ta książka do mnie przemówiła? Szczerze mówiąc nie. Pani Łacina potrafi pisać ciekawie i prawdopodobnie warto zapoznać się z powieściami spod jej pióra, lecz szumne „opowiada o dorastaniu do dojrzałej i odpowiedzialnej miłości” mnie nie przekonało. Nie poczułam klimatu licealnych realiów, ani tym bardziej nie zapałałam sympatią do bohaterek. Miałam wrażenie, że to powieść z morałem, którego jednak nie ma. To skutecznie doprowadziło do sytuacji, w której książkę wręcz męczyłam, a jedyne, co pchało mnie do jej dokończenia, była chęć rozwiązania zagadki tajemniczego studenta. W zasadzie bowiem co mnie przyciągnęło najbardziej w tej powieści? Intrygująca wzmianka o Edwardzie of course, choć sama powieść nie ma w sobie nawet grama z paranormalności.

W ostatecznym rozrachunku tę lekką opowiastkę polecam... nastolatkom i młodszym czytelniczkom. Starsze mogą się trochę wynudzić, choć nie neguję możliwości, iż powieść komuś się spodoba - jest tyle gustów ile ludzi. Czynnik miłości ma bowiem w sobie coś dziwnego, jakąś ukrytą nutkę, która intryguje i przyciąga. Każda bowiem z nas przechodziła przez podobne perypetie, mniej lub bardziej dramatyczne oczywiście. Jestem zwolenniczką zasady, że o przeszłości się nie zapomina, dlatego powieść pani Łaciny może nieść ze sobą jakieś przesłanie właśnie dla młodych dziewcząt, które gdzieś w tym dorastaniu się pogubiły i po prostu potrzebują wskazówki, by nie popełniać starych błędów. 

Niestety muszę jednak zauważyć, iż książka mogłoby być naprawdę dobra, gdyby autorka zechciała rozwinąć i wyjaśnić wszystkie rozpoczęte w ogromnej ilości wątki. Tu jednak wiele spraw pozostało do własnej interpretacji. Czy Was oczaruje i pokrzepi opowieść o Patrycji i Magdziku? Ja czuję się ciutkę za stara na tego typu historie, lecz Wy jak najbardziej powinnyście przekonać się o tym same. Osobiście moja dobra wola nakazuje mi dać ocenę 6,5/10, choć to i tak trochę dużo...  Ale okładka mi się podoba, więc niech będzie :]

Original: Czynnik miłości
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
 Data wydania: 14.07.2010

11 sierpnia 2011

"Żona godna zaufania" Robert Goolrick

"W zasypanym śniegiem małym miasteczku w Wisconsin bogaty przedsiębiorca Ralph Truitt daje ogłoszenie matrymonialne i czeka na przyjazd kandydatki na żonę. Spodziewa się osoby prostej, uczciwej i, jak wynika z przysłanego zdjęcia, nieładnej. Ku jego zdumieniu z pociągu wysiada tajemnicza piękność. Zaniepokojony Ralph ma wiele wątpliwości i podejrzeń, lecz gdy nieznajoma już w drodze do domu ratuje mu życie, jest gotów jej zaufać. A jednak pierwsze wrażenie było słuszne...

Ta osadzona na początku XX wieku opowieść o trojgu ludzi udręczonych gniewem, tłumionymi pragnieniami i poczuciem winy jest subtelną miłosno-kryminalną balladą o czułości, która zabija, i o truciźnie, która daje nadzieję na odkupienie."


Ralph Truitt czeka na peronie, w śniegu, wśród marznących ludzi. Czeka na pociąg, który przywiezie jego przyszłą żonę, niezbyt piękną kobietę, lecz godną zaufania, która nie pragnie miłości, a zrozumienia i opieki. On może jej to dać, chce jej to dać, w zasadzie musi. I wtedy, gdy pociąg nadjeżdża, okazuje się, że wysiadła z niego kobieta zupełnie nie przypominająca damy ze zdjęcia. Piękna, wyrafinowana i tajemnicza, wzbudza w nim zainteresowanie i nieufność.

W drodze do domu jednak wydarzenia pchają ich ku sobie, a Ralph, uratowany przez nieznajomą, jest gotów zawierzyć jej słowom. Wierzy w każdą jej opowieść, sam nie oszczędzając swojej przeszłości. Pod maską elegancji, dostojeństwa, dojrzałości i zamożności bowiem ukrywa on swoją historię, podobnie jak Catherine, której nikt tak naprawdę nie zna. Mogło by się wydawać, że nawet ona sama siebie nie zna.

Czy uprzedzenia, tajemnice, wydarzenia z przeszłości i pełne goryczy oraz gniewu uczucia można odmienić? Czy pragnienia duszy i ciała są bardziej dominujące, niż zasady i obietnice, które składamy? Przekonacie się sami, co takiego niesie z sobą opowieść o miłości, która rani i nienawiści, która daje ukojenie. Nie odwrotnie!

Od momentu, gdy usłyszałam o tej książce, zapragnęłam ją mieć. W końcu kupiłam, lecz długo zbierałam się do przeczytania. Kiedy to nastąpiło, byłam w głębokim szoku i nie ukrywam, że nie spodziewałam się takiej historii. Historii pełnej ukrytych znaczeń, wnikliwej obserwacji psychologicznej, uniwersalnych prawd i rozważań nad tajemnicami życia zwyczajnych ludzi.

Robert wciąga nas w świat początku XX wieku, przedstawia tamtejszych ludzi, miejsca, ich problemy, słabości. Nie oszczędza widza. Nie jest jednak brutalny i perwersyjny. Nie można więc jego dziełu odmówić smaku, łączy on bowiem prostotę z zawiłością, wyrafinowanie ze skromnością, dobro ze złem. Nie ma tu czerni i bieli, które zazwyczaj każą nam opowiedzieć się za konkretną ‘stroną’. Tu sami jesteśmy szarzy i musimy ocenić, na ile spoglądanie w lustro jest przyzwyczajeniem, a na ile przyjemnością dla nas – zwykłych ludzi. Na ile znosimy własne odbicie? To naprawdę niezwykłe i zaskakujące niekiedy studium ludzkiej psychiki.

Konstrukcja powieści jest prosta i wynika z konkretnych wydarzeń. Trzy części, każda z nich dotyczy następujących po sobie wydarzeń wpływających znacząco na postaci. Przeplatające się punkty widzenia głównego bohatera i bohaterki ubogacają naszą wiedzę o ich doznania. Od początku powieści jesteśmy detektywami, którzy wtapiają się w strukturę świata Catherine i Ralpha, odrywamy z każdą kolejną stroną ich pragnienia i słabości. Minusem może być fakt, iż książka w dużej mierze ma formę opowiadającą – o przemyśleniach, o przeszłości, o wydarzeniach „kiedyś” albo ‘nigdy”.  Stanowczo za mało jest pokazanych scen „tu”, „teraz” i „naprawdę”, lecz nie odbiera to magii powieści.

Książka wywołuje szereg emocji. Od zachwytu do przerażenia, od pogardy do pożądania. Łączy w sobie zwyczajność języka i niezwykłość pięknego słownictwa dobranego tak, by mamić widza obrazami rzeczywistymi i pełnymi wrażeń:

"Opowieść o tak palącym pożądaniu, że trzeba ją czytać pod zimnym prysznicem." 
- The Washington Post

Tak, zgadzam się z tym stwierdzeniem. I choć może się to wydać przedziwne, tej książki nie można mieć dosyć. Wciąga, wsysa wręcz, by zakorzenić się głęboko w czytelniku, powodując dreszcz niecierpliwości, dreszcz całkowitego oddania. To istotnie niezwykle wybuchowa mieszanka, która na długi, długi czas nie pozwoli wyrwać się ze świata bohaterów stworzonych przez Goolricka. To opowieść o wypalającym od środka pożądaniu!

Daję ocenę 8,5/10 – za wspaniałą opowieść, za żywe obrazy, za uniwersalizm historii. I choć wątki kryminalne nigdy mnie nie interesowały, tu przymknęłam oko, gdyż nie są rzeczą dominującą. Żona godna zaufania jest bowiem warta tego, by czytelnik jej zaufał. Polecam!

Original: A Reliable Wife
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 16.06.2010

26 czerwca 2011

"Lucian" Isabel Abedi

"- Czy przyszło ci kiedyś do głowy, że Lucian może... nie być człowiekiem?
Spuściłam wzrok. 
- Nie, wyszeptałam. Pomyślałam jednak: "Tak".

Lucian nie ma przeszłości. Ma za to niepokojące sny - o nieznanej, ale bardzo mu drogiej dziewczynie. Rebeka od pierwszego spotkania czuje,że coś ją ciągnie do tego dziwnego chłopaka. Oboje rozpaczliwie próbują uwolnić się od siebie, lecz łącząca ich więź okazuje się zbyt silna. Zresztą czy na pewno tego właśnie pragną?

Przejmująca opowieść o przeznaczeniu, miłości i poświęceniu. Po prostu magiczna."


Nieprawdopodobnie romantyczna…

Tyle recenzji mogłabym zaczynać od pytania: „Czym jest miłość?”, aż w pewnym momencie stracilibyśmy nawet świadomość, czy coś takiego w ogóle istnieje. Ile bowiem można mówić o jednym? Piosenki o miłości, filmy o miłości, wiersze o miłości… Zakochani w parku, zakochani na ulicy, zakochani w tramwaju… Mogę tak wymieniać wciąż i wciąż. Ale pytanie nie powinno brzmieć, czym jest miłość, lecz jak WIELKA potrafi ona być? Jak wiele oddasz za ukochana osobę? Czy wierzysz, że NAPRAWDĘ możesz pokochać?

Bohaterką i narratorką powieści jest Rebeka Wolff, nastolatka, której matka – lesbijka i jej dziewczyna mieszkają razem w Niemczech, podczas gdy biologiczny ojciec Rebeki wyjechał do Ameryki i tam ułożył sobie życie. Rebeka jest z tym całkowicie pogodzona, z obojgiem rodziców jest bowiem w dobrym kontakcie. Ponadto ma w posiadaniu dwójkę wiernych przyjaciół – słodką Suse i swojego „chłopaka” Sebastiana, który najwyraźniej jest w niej zakochany.

Wszystko układa się pomyślnie, przynajmniej do czasu. Nagle Rebeka ma dziwny sen, który ją przeraża i jednocześnie intryguje. A potem widzi pod swoim domem chłopca, jak ten opierając się o latarnię, spoglądał wprost w okna jej pokoju. Dziwne, prawda? Jednak tę sytuację można by przełknąć, gdyby nie fakt, że później tego samego młodzieńca widzi jeszcze w kilku miejscach, a za każdym razem on wydał się być nią żywo zainteresowany. Czy to przypadek? Czego ten chłopak może od niej chcieć?


Cała recenzja na:


Ocena blogowa 9/10

***

Przy lekturze towarzyszyła mi pewna śliczna piosenka autorstwa 
Sarah Fimm – Guardian 
(tu z fanmade trailerem do City of Bones).
Jest tak niezwykła i jednocześnie zwyczajna, że grzechem by było jej Wam nie przedstawić. Czasem bowiem warto dać się ponieść emocjom, a ta piosenka wywołuje je z całą pewnością!

03 maja 2011

"Pocałunki wampira. Początek" Ellen Schreiber


"Nowy chłopak w mieście.
Pogłoski o wampirach.
I pierwsza, niebezpieczna miłość.

Dwór na szczycie wzgórza wiele lat stał pusty, ale pewnego dnia okazało się, że ktoś w nim zamieszkał. Tajemniczy Alexander Sterling natychmiast stał się tematem plotek. Raven, zafascynowana wampirami gotka, usiłuje odkryć całą prawdę o skrytym Alexandrze. Kiedy go poznaje, zaczyna między nimi iskrzyć. Czy Alexander spełni jej największe marzenie?

Miłość bywa pokrętna - zwłaszcza taka, która ożywa dopiero po zmierzchu…"


Każda nastolatka marzy o wielkiej, prawdziwej miłości. O motylach w brzuchu, o pierwszych pocałunkach i zazdrosnych koleżankach. Lecz co wyniknie, gdy dziewczyna z czarną szminką na ustach i glanach na nogach zamarzy o pocałunku... wampira?

Raven od dziecka była inna niż jej rówieśnicy. Zamiast bawić się lalkami księżniczkami i nosić królewskie, różowe korony, wolała oglądać Drakulę i snuć marzenia o potworach. I oczywiście też o tym, iż chciałaby zostać wampirem. Dlatego też, kiedy w dzieciństwie jeden z chłopców w szale ugryzł ją w rękę, była przeszczęśliwa, że oto zmieni się w krwiopijcę.

Nawet po latach nie umiała przestać o tym marzyć. Kiedy ją poznajemy, jest gotycką szesnastolatką, która za jedyną przyjaciółkę ma Becky, jeszcze większego wyrzutka niż sama Raven. Obie, zepchnięte na margines społeczny, żyją w swoim własnym świecie, wyśmiewane przez dawnego wroga bohaterki - Trevora. Aż do czasu, gdy w starym, opuszczonym domu na wzgórzu ktoś się pojawia. Nowi lokatorzy.

Oczywiście w małym miasteczku od razu zaczyna huczeć od plotek. Ludzie zastanawiają się, czemu mroczni sąsiedzi nigdy nie wychodzą za dnia z domu, a ich syn włóczy się po cmentarzu. Ale bohaterka jest coraz bardziej zafascynowana tajemniczą rodziną i postanawia dowiedzieć się o nich czegoś więcej. Tak więc wpada na szalony pomysł, by włamać się do nawiedzonego niegdyś domu.

I wtedy dochodzi do spotkania z przystojnym Alexandrem Sterlingiem, którego już raz widziała na drodze, jadąc z Becky samochodem. Ale dopiero to spotkanie uświadamia jej, jak niesamowity wydaje się ten młodzieniec, jak wiele mają wspólnego, oczywiście poza czarnymi ubiorami. I postanawia za wszelką cenę go poznać. Tak zaczyna się przygoda Raven. Przygoda w świat sekretów, miejskich plotek i pierwszej miłości. Przygoda niezwykle zabawna i wzruszająca, którego finał zaskoczył mnie zupełnie nieoczekiwanie!

Seria Pocałunki wampira wydaje się być kolejną bardzo obiecującą pozycją na rynku książkowym. Choć początkowo uznałam ją za nudę, wszak to przecież kolejna wampirza saga, do zakupu przekonała mnie koleżanka. Tak więc przeczytałam Początek. I nie ukrywam, że zostałam bardzo miło zaskoczona. Pani Ellen stworzyła nieco banalną, ale niezwykle romantyczną opowieść o dziewczynie, która zrobi wszystko, by spełnić swoje największe marzenie. To historia o tolerancji i zaufaniu, a także o sekretach, które należy dotrzymać w imię przyjaźni.

Główna bohaterka jest interesująca na swój sposób. Nie przejmuje się opiniami innych, dąży do własnych celów i wierzy w ich powodzenie. Czasem jednak mamy wrażenie, że dziewczynie jest przykro, gdy słyszy od rodziny i otaczających ją w szkole ludzi, jaki to z niej dziwak. To jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że Raven jest niezwykła na swój sposób i tym samym podbiła moje serce swoją niezłomną postawą i osobowością. Co do Alexandra... Pozostawię Was w tej słodkiej niepewności, byście sami się przekonali, jakim jest bohaterem.

Jeśli chodzi o wydanie i kwestie kosmetyczne, oczywiście po raz kolejny mamy do czynienia z ciekawą oprawą, o jaką postarało się wydawnictwo Nasza Księgarnia. Książka nie jest obszerna, bowiem ma niecałe dwieście dwadzieścia stron. Ponadto czcionka nie jest mała, więc tekstu też nie znajdziemy tak wiele. Można powiedzieć, że mamy tu bardziej do czynienia ze sporym opowiadaniem, albo wyjątkowo króciutką powieścią, gdzie akcja mknie przed siebie w zawrotnym tempie.

Warto wspomnieć, iż fabuła nie obfituje w szczegóły, które dla wielu stanowią podstawę w  kreowaniu fabuły. Tu autorka skupiła się na bohaterce, pomijając otaczający ją świat, jakby nie był specjalnie ważny dla historii, którą postanowiła przedstawić. Może dla kogoś to być minus, ale mnie to nie przeszkadzało. Szybka akcja i pominięcie zbędnych rozważań i opisów sprawia, że książkę można połknąć w jeden wieczór. Daję z czystym sumieniem ocenę 8/10 i stanowczo polecam Pocałunki wampira – Początek. To wspaniała lektura dla każdego fana prawdziwych wampirów i mrocznego, gotyckiego klimatu. I jestem pewna, że podobnie jak ja nie będziecie mogli doczekać się kolejnej części przygód Raven!