"Nadszedł czas zombie
R nie ma imienia, wspomnień, pulsu. Wraz z innymi zombie zamieszkuje opuszczone lotnisko. Żadne z nich nie pamięta, jaka katastrofa zamieniła świat w przerażające i puste miejsce, a ich – w chodzących Martwych. Żeby podtrzymać swoją egzystencję, muszą polować na Żywych, ukrywających się w opuszczonym mieście.
Pożeranie Żywych to smakowanie ich wspomnień, odtwarzanie tego, kim byli.
Podczas jednej z krwawych wypraw R znajduje Julie i – zupełnie niespodziewanie dla samego siebie – ocala ją przed śmiercią, zabierając ze sobą. Tak właśnie rozpoczyna się pełna napięcia znajomość, która diametralnie zmieni nie tylko ich samych. Jednak zimny i martwy świat nie podda się bez walki."
R nie ma imienia, wspomnień, pulsu. Wraz z innymi zombie zamieszkuje opuszczone lotnisko. Żadne z nich nie pamięta, jaka katastrofa zamieniła świat w przerażające i puste miejsce, a ich – w chodzących Martwych. Żeby podtrzymać swoją egzystencję, muszą polować na Żywych, ukrywających się w opuszczonym mieście.
Pożeranie Żywych to smakowanie ich wspomnień, odtwarzanie tego, kim byli.
Podczas jednej z krwawych wypraw R znajduje Julie i – zupełnie niespodziewanie dla samego siebie – ocala ją przed śmiercią, zabierając ze sobą. Tak właśnie rozpoczyna się pełna napięcia znajomość, która diametralnie zmieni nie tylko ich samych. Jednak zimny i martwy świat nie podda się bez walki."
Zombie – pojęcie to prawdopodobnie w prostej linii pochodzi z kultu voodoo. Słowo oznacza zniewolonego człowieka – człowieka, który po śmierci powstaje z grobu, wezwany przez kapłana, tudzież czarownika i wykonuje jego rozkazy. Nie ma własnej woli, jest chodzącym trupem. W fantastycznym rozumieniu tego słowa mówimy o postaciach z horrorów, umarlakach zabijających ludzi i pożywiających się ludzkim mięsem. Zatem nasuwa się pytanie – jeśli zastanowimy się nad funkcjonowaniem takiego organizmu, czy możemy mówić o tym, iż zombie może mieć uczucia?
Post apokaliptyczna rzeczywistość. R to zombie, prawdopodobnie dosyć młody. R nie ma wspomnień, nie wie więc, kim był, a tym bardziej, jakie jest jego prawdziwe imię. Mieszka na opuszczonym lotnisku wraz z hordą innych umarłych i egzystuje tak od nieokreślonego czasu. Wciąż jednak na świecie istnieją ośrodki ludzi, teraz ukryte i chronione – ostatnie ostoje Żywych.
Pewnego dnia R i kilku innych Martwych wybierają się na polowanie. Docierają do miejsca, w którym przebywa grupa młodych ludzi – jeszcze nastolatków. Atak jest oczywisty, dochodzi do rzezi, R zabija młodego chłopaka i nagle coś się dzieje. Zombie po zjedzeniu ludzkiego mózgu są w stanie na chwilę przejąć wspomnienia ofiary. R doświadcza wspomnień młodzieńca i dzieje się rzecz nietypowa – Martwy odczuwa jego emocje i postanawia uratować obecną w trakcie ataku dziewczynę – ukochaną zabitego – Julie. A to dopiero początek…
Cała recenzja na:
Ocena blogowa 3,5/10.
Original: Warm Bodies
Wydawnictwo: REPLIKA
Data wydania: 7.09.2011
Oto zombie, które do mnie przemawiają: Thriller
Wybacz, ale lekko rozbawiła mnie Twoja recenzja. Piszesz że romans ze zmarłych jest niesmaczny - masz rację, ale równie niesmaczny jest romans z trzystuletnim duchem, krwiożerczym wampirem, demonem czy innym stworem, włączają w to anioły. Nie oczekujmy od paranormalnych fabuł realizmu.
OdpowiedzUsuńFakt, na początku i mnie trudno było się przebić przez wizerunek myślącego, czującego zombie, ale jest to bardzo nowatorskie podejście, poza tym ukryta w tekście filozofia "właściwego życia" jest genialna. Żeby się nie rozpisywać, pozwolisz, że nie zgodzę się z Twoją oceną, dla mnie "Ciepłe ciała" to jedna z lepszych książek, wreszcie coś innego...
Oh, ja nie mówię o zmarłym jako o zmarłym, tylko o nadgniłym ludzkim ciele. Wampiry czy anioły mają to czego nie ma zombie - urodę. I inteligencję. Dlatego porównanie raczej nie na miejscu.
OdpowiedzUsuńInna rzecz - po to recenzujemy książki, żeby wypowiadać własne zdanie. Zatem nie będę się nikomu podlizywała i zmieniała swojej opinii, bo jakimś blogerom może się to nie spodobać. Ja recenzji innych ludzi nie wyśmiewam, choć z różnymi się nie zgadzam. Ale każdy orze jak może, zatem luzik. To, że coś jest nowe, nowatorskie czy jeszcze jakieś, nie znaczy, że jest dobre, albo, że musi się każdemu podobać. Dla mnie zombie to zombie, a nie lowelas.
Czytałam same dobre opinie na temat tej pozycji, dlatego pomimo Twojej recenzji po nią prędzej czy później sięgnę. Wątpię żebym odczuwała niesmak czytając o romansie umarlaka z bohaterką.
OdpowiedzUsuńA co do porównania zombie z wampirami czy wilkołakami. Obecnie tego typu istoty są przedstawiane w takim świetle. Kiedyś nie byli to bogaci i przystojni faceci, tylko potwory budzące strach i grozę, przerażające swoim wyglądem. Dlatego nie zgodzę się z tą inteligencją czy wyglądem zewnętrznym.
Tirindeth, luzik, broń Boże nie wyśmiewam się z Twojej recenzji, jedynie rozbawiło mnie "to zniesmaczenie", poza tym gdybyśmy się miały czepiać szczegółów to klasyczne wampiry nie grzeszą urodą, a ich inteligencja ograniczała się tylko do tego jak upolować "jedzonko" :)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że mój komentarz tak mocną wywoła reakcję, cóż..na przyszłość się powstrzymam, ale zgodnie z tym co napisałaś, Ty masz prawo do własnej oceny, a ja do własnej i również nie muszę się zgadzać z Twoim zdaniem. Nie potraktowałam wrogo Twoje recenzji tylko napisałam o swoich odczuciach. To wszystko w tym temacie, przykro mi, że tak ostro reagujesz na nieprzychylne komentarze. Nie jakaś tam Natula :)
Ciekawi mnie ta książka, ale mam pewne opory, gdyż tak jak ty mam pewne obiekcje związane z miłością do zombie. Może jednak z czystej ciekawości sięgnę po te ksiązkę, ale przemyślę, to jeszcze.
OdpowiedzUsuńKilka osób pozytywnie oceniło tę książkę, więc warto się przekonać, czy rzeczywiście jest dobra:) Mnie od kupienia odstraszał właśnie ten zombi, bo szczerze mówiąc miłość wampira czy wilkołaka jest naciągana a co dopiero trupa...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mam mieszane uczucia co do tej książki i zastanowię się jeszcze, czy po nią sięgnąć. Jakoś nie jestem do końca przekonana. ;) Tak jak napisałaś, wydaje mi się, że fabuła jest nie całkiem przemyślana, ale kto wie, może dam tej powieści szansę. :)
OdpowiedzUsuńNo nie wiem. Ja tez mam ochotę na tę książkę...
OdpowiedzUsuńAle w końcu nie każdy bohater historii miłosnej musi być śliczny, wymuskany i pachnący.
A co do tego kota i sera to muszę powiedzieć, że całkowicie nie masz racji bo mój kot je go z apetytem.
Natula, powiem tak - dobra krytyka nie jest zła, pod warunkiem, że jest konstruktywna. Nie uraziła mnie Twoja negatywna opinia, tylko stwierdzenie, że "rozbawiła cię". Nie brzmiało to dla mnie miło, raczej prześmiewczo, tudzież lekceważąco.
OdpowiedzUsuńJulio, tu masz rację, pierwowzór wampira nie zakładał, że to będzie ładne stworzenie, ale z czasem wyrobiła się opinia, że wampir musiałbyś piękny, by zwabić ofiarę. Tak więc Rice, Fantaskey, Yarbro - stworzyli właśnie taki kanon. Stąd moje porównanie co do wyglądu. Zombie zawsze kojarzyły mi się i chyba będą kojarzyły z wizjami z Jestem legendą, Metro 2033 itd. Jeśli ktoś widzi romantyzm w powieści Mariona, to wspaniale - mnie nie było dane odczuć to, co inni recenzenci.
Cyrysiu, Marudo, Mirando - kto nie spróbuje, nie pozna. Myślę, że czasem warto się przekonać na własnej skórze - pożyczyłam książkę i zmusiłam się do przeczytania. Efekty widać powyżej. Ale warto było - nie ma to jak kolejne doświadczenie literackie ;]
Buziaki!
A ja nie miałam ochoty na tę książkę i nie mam ;)
OdpowiedzUsuńDość sroga ocena, ale każdy ma swoje oczekiwania i poglądy na pewne sprawy, więc to normalne, że książka nie wszystkim się spodoba. Dla mnie była to ciekawa i właśnie przez tę miłość zombie-człowiek oryginalna lektura:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Mimo wszystko ciekawi mnie ta książka i chciałabym się z nią zapoznać ;)
OdpowiedzUsuńJuż od jakiegoś czasu nie widziałam tak ładnie zrobionej okładki :) Szkoda tylko, że treść jej nie dorównuje...
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że właśnie ten wątek miłosny między zombie a człowiekiem mnie trochę od książki odstręcza, choć dużo zależy tu pewnie od przyjętej przez autora koncepcji zombie. Czytałam już serię, w której jedna z bohaterek okazała się zombie, ale tam to nie raziło, bo zombie miały pamięć i nie żywiły się ludźmi. No i o tym, kim ona jest dowiedziałam się na końcu książki :) Tu jakoś sam pomysł mnie nie przekonuje, choć to pewnie kwestia uprzedzeń podobnych do Twoich :)
OdpowiedzUsuńViv, a cóż to była za książka? Chętnie przeczytam ^^
OdpowiedzUsuńhm... czytałam pozytywne recenzje na temat tej książki, ale jakoś mnie do niej nie ciągnęło od początku. I po Twojej krytyce jakoś nie zechciało mi się w tę lekturę zanurzyć xDD
OdpowiedzUsuńMimo że powinno sie przekonać na własnej skórze od książki będę się trzymać z daleka. Z każdym kolejnym zdaniem coraz bardziej byłam pewna, że tego nie przeczytam. Zacznijmy od tego, że nie zdzierżę zombie. tym bardziej zmaszczonego zombie, który nie jest jak zombie ;/ Jeszcze ten wątek romantyczny, jestem pewna, że także by mnie odpychał. Wielka szkoda, że autor tak stworzył swą historię, skoro sam sposób pisania był ciekawy. A za groteską czy parodiami także nigdy nie przepadałam, a coś czuję, że również tak bym tę lekturę odebrała.
OdpowiedzUsuńOczywiście recenzja jak zwykle świetna :D Aż miło się czyta :)
Książkę zamierzam przeczytać, dlatego że ciekawi mnie połączenie motywu miłości zombie i człowieka. Mam podobne wyobrażenie zombie(niemyślące, rozkładające się, chodzące zwłoki) i chyba przez to, jestem tak zaciekawiona tym tytułem. Z tego co piszesz autor troszkę się pogubił w tym co stworzył i chyba chciał pójść zbyt daleko. Jak widać są granice, kiedy trzeba dokładnie przemyśleć sytuację, zanim się je przekroczy. Może to i dobrze, że znalazła się negatywna opinia, zwłaszcza, że zwróciłaś uwagę na kwestie, które inni pominęli:)
OdpowiedzUsuńOj jak niziutko... Zamierzam przeczytać tę książkę, szczerze mówiąc nie podchodziłam do niej w sposób tak logiczny i racjonalny jak Ty - po prostu kolejny romans, może troszke bardziej turpistyczny, naturalistyczny...
OdpowiedzUsuńSprawdziłam. To było jednak opowiadanie z serii Dark Ones autorstwa Katie MacAlister - “Bring Out Your Dead" wydane w książce "Just one sip".
OdpowiedzUsuńhttp://katiemacalister.com/books/
Tam co książka, to inna główna bohaterka - łączą je quasi-wampiry, które autorka nazywa właśnie Dark Ones. Typowe romansy paranormalne, ale naprawdę zabawne i po angielsku dobrze mi się czytało :)
Nie przeczytam, nie przemawia do mnie.
OdpowiedzUsuńJuż od początku nie pasowała mi ta wizja zombi z uczuciami, a wątek romantyczny przypomina mi historię z "(Nie)Umarłych", która budziła we mnie niesmak - dlatego też doskonale rozumiem Twoje odczucia :P Chyba jednak sobie daruję tą pozycję ;P
OdpowiedzUsuńTeraz już sama nie wiem. Tez nie bardzo przemawiają do mnie zombi i uczucia, ale z drugiej strony zachęcona serialem "Walking dead" bardzo polubiłam opowieści o Zombie. Ech, chyba jednak kupię jak będzie jakaś promocja i sama ocenię. ;)
OdpowiedzUsuń