CZASEM MIŁOŚĆ TRWA DŁUŻEJ NIŻ ŻYCIE
”Żyję od ponad tysiąca lat. Umierałem niezliczoną ilość razy. Zapomniałem, ile dokładnie. Zakochałem się i moja miłość trwa nadal. Ciągle szukam swojej ukochanej. Ciągle ją pamiętam. Noszę w sobie nadzieję, że pewnego dnia ona też mnie sobie przypomni.
Magiczna opowieść o szansach, jakie otrzymujemy od losu, i o tym, że nie można odkładać życia na później. Historia miłości przekraczającej granice czasu. Książka, która przywraca wiarę w przeznaczenie, w to, że na każdego z nas gdzieś ktoś czeka.”
”Żyję od ponad tysiąca lat. Umierałem niezliczoną ilość razy. Zapomniałem, ile dokładnie. Zakochałem się i moja miłość trwa nadal. Ciągle szukam swojej ukochanej. Ciągle ją pamiętam. Noszę w sobie nadzieję, że pewnego dnia ona też mnie sobie przypomni.
Magiczna opowieść o szansach, jakie otrzymujemy od losu, i o tym, że nie można odkładać życia na później. Historia miłości przekraczającej granice czasu. Książka, która przywraca wiarę w przeznaczenie, w to, że na każdego z nas gdzieś ktoś czeka.”
Pamiętacie słowa małżeńskiej przysięgi „(…) i nie opuszczę cię aż do śmierci”? Te słowa zawsze wydają się takie romantyczne, bardzo odważne i śmiałe. Niosą ze sobą zarówno obietnicę, jak i przestrogę, że to właśnie śmierć ma położyć kres miłości. Zastanawialiście się, co by się stało, gdyby śmierć jednak nie miała żadnego znaczenia? Gdyby nasza miłość była wieczna, przekraczająca granice czasu i przestrzeni? Gdyby można było kochać jedną i tę samą osobę przez tysiące lat…?
Lucy jest zwyczajną nastolatką, która wkrótce skończy liceum i pójdzie na studia. Jednak największy strach budzi w niej nie tyle odejście ze szkoły, co rozstanie z pewnym chłopcem, który z nieznanych powodów ją fascynuje. Jest tajemniczy, odizolowany od reszty uczniowskiego społeczeństwa, intrygujący. Dziewczyna nie rozumie, skąd się biorą jej uczucia, lecz wie – całkowicie podświadomie i irracjonalnie – że jest w nim zakochana. A Daniel nie daje żadnych znaków, że czuje do niej to samo…
Bo tak naprawdę młodzieniec nie jest zwyczajnym uczniem, jak jego rówieśnicy. Daniel ma Pamięć. Wie, kim był w poprzednim życiu. I w jeszcze poprzednim... W sumie pamięta wszystkie swoje inkarnacje na przestrzeni setek lat. I wciąż pamięta tę jedyną i najważniejszą osobę w jego istnieniu – kobietę, którą ukochał ponad wszystko. Kobietę, której nigdy nie mógł mieć, a za którą podążał krok w krok. Kobietę, którą teraz widuje na szkolnych korytarzach i marzy o tym, by wyznać jej prawdę, lecz boi się jej reakcji. Boi się, że ona nie pamięta, a on znów ją straci...
Bo tak naprawdę młodzieniec nie jest zwyczajnym uczniem, jak jego rówieśnicy. Daniel ma Pamięć. Wie, kim był w poprzednim życiu. I w jeszcze poprzednim... W sumie pamięta wszystkie swoje inkarnacje na przestrzeni setek lat. I wciąż pamięta tę jedyną i najważniejszą osobę w jego istnieniu – kobietę, którą ukochał ponad wszystko. Kobietę, której nigdy nie mógł mieć, a za którą podążał krok w krok. Kobietę, którą teraz widuje na szkolnych korytarzach i marzy o tym, by wyznać jej prawdę, lecz boi się jej reakcji. Boi się, że ona nie pamięta, a on znów ją straci...
Ann Brashares jest znana dzięki bestsellerowej serii Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów, której jeszcze nie miałam okazji poznać, ale ufam pozytywnym opiniom. Kiedy jednak sięgnęłam po Nigdy i na zawsze, miałam pewne obawy – przede wszystkim związane z porównaniem tej powieści do Upadłych Lauren Kate: te same imiona głównych bohaterów, ten sam motyw przewodni. Jednak pomimo strachu sięgnęłam po ową miłosną historię… I długo później nie mogłam dojść do siebie.
Narracja powieści to jedna z najdziwniejszych i najbardziej oryginalnych rzeczy, jaką dostrzeże czytelnik. Autorka podzieliła rozdziały, przeplatając narrację trzecioosobową z punktu widzenia narratora wszechwiedzącego (który patrzy na przemian oczami Lucy i Daniela) z narracją pierwszoosobową samego Daniela, który opowiada historię swojego istnienia. Dzięki temu możemy poznać wydarzenia z różnych punktów widzenia. Język powieści jest niezwykły – dojrzały, malowniczy, a jednocześnie dostępny dla każdego odbiorcy. Autorka nie skąpi nam informacji, skrzętnie przelewając na papier wszystkie fakty z życia bohaterów wykreowanych na niezwykle pociągających i realnych ludzi, których trudno nie pokochać.
Akcja powieści jest płynna, nieco leniwa, by w drugiej połowie dzieła nabrać tempa i wzbudzić w czytelniku pewną nerwowość, jaka wzrasta wraz ze zbliżającym się finałem. Niezwykłość polega jednak na wydźwięku dzieła – jest niesamowicie nostalgiczne, romantyczne i chwytające za serce. Przyznam, że przez większą część lektury miałam łzy w oczach, które momentami utrudniały dalsze czytanie. Historia Daniela i Lucy wprawiła mnie w melancholię i zaczęłam się zastanawiać nad własnym przeznaczeniem, nad braterstwem dusz, nad reinkarnacją i miłością, która – nie ukrywajmy – wprawia w ruch cały nasz świat. Opowieść Daniela była po prostu piękna – w każdym, zarówno przyziemnym, jak i metafizycznym znaczeniu tego słowa, i wzbudziła we mnie niepokój, którego wciąż nie mogę się pozbyć. Jakby możliwość, jaką zaserwowała nam autorka, była naprawdę realna. Jakby nagle otworzyła całkowicie niezauważone dotąd drzwi do świata, o którym nawet nie mieliśmy pojęcia…
Akcja powieści jest płynna, nieco leniwa, by w drugiej połowie dzieła nabrać tempa i wzbudzić w czytelniku pewną nerwowość, jaka wzrasta wraz ze zbliżającym się finałem. Niezwykłość polega jednak na wydźwięku dzieła – jest niesamowicie nostalgiczne, romantyczne i chwytające za serce. Przyznam, że przez większą część lektury miałam łzy w oczach, które momentami utrudniały dalsze czytanie. Historia Daniela i Lucy wprawiła mnie w melancholię i zaczęłam się zastanawiać nad własnym przeznaczeniem, nad braterstwem dusz, nad reinkarnacją i miłością, która – nie ukrywajmy – wprawia w ruch cały nasz świat. Opowieść Daniela była po prostu piękna – w każdym, zarówno przyziemnym, jak i metafizycznym znaczeniu tego słowa, i wzbudziła we mnie niepokój, którego wciąż nie mogę się pozbyć. Jakby możliwość, jaką zaserwowała nam autorka, była naprawdę realna. Jakby nagle otworzyła całkowicie niezauważone dotąd drzwi do świata, o którym nawet nie mieliśmy pojęcia…
Nigdy i na zawsze to powieść, która absolutnie zmiażdżyła moje serce, wzbudzając tysiące emocji. To historia, która mówi, że miłość to nie tylko deklaracja, lecz także czyny i wytrwałość w uczuciu, które zespala dwie dusze na zawsze – dosłownie na zawsze. Niemniej mam tez zastrzeżenia: przede wszystkim zakończenie powieści, niezwykle mnie rozczarowało i przyznam, że w pewnym momencie byłam prawie pewna, iż brakuje paru ostatnich stron! Dlatego stwierdzam, że kontynuacja – choć nie zapowiedziana jeszcze przez Ann – jest tu całkowicie niezbędna i wiernie będę jej wyczekiwać (zwłaszcza, gdy tak wiele wątków nie pozostaje rozwiązanych i zbytnia dowolność interpretacji jest stanowczo frustrująca). Druga rzecz, to polski tytuł: choć niesie ze sobą pewne przesłanie, to nie brzmi wcale lepiej od oryginału – My Name is Memory, który oddaje istotę powieści. Nie ukrywam, wolałabym stanowczo dosłowny przekład z angielskiego. Niemniej poza tymi dwoma minusami książka obfituje w same plusy, więc daję ocenę 5+/6 i naprawdę gorąco polecam każdemu bez względu na wiek i płeć. Wierzę, że i Was ta książka niezwykle poruszy!
Za tę niesamowitą powieść bardzo gorąco dziękuję kochanej Isztar!!! <3
Original: My Name is Memory
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 11.01.2012
Mam wielką ochotę na tę książkę, a po tak wysokiej ocenie nie mogę doczekać się aż wpadnie w moje ręce :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mam podobne odczucia. Zakończenie trochę mnie zawiodło, a tytuł oryginalny wydaje mi się lepszy, lecz tak, jak Ty uważam, że warto przeczytać tę książkę. ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńKsiążkę uwielbiam. Mimo, że przez pierwszą połowę książki byłam zirytowana brakiem większej akcji to finał wypełnił te braki z nawiązką. Książkę miło wspominam i czekam na kolejne powieści tejże autorki ;)
OdpowiedzUsuńWiele osób wyraża się o tej książce niezwykle pochlebnie, więc i ja muszę rozejrzeć się za nią. Szkoda tylko, że te zakończenie rozczarowało, ale też mam nadzieję, że może będzie kontynuacja, dzięki czemu zaspokoimy swój czytelniczy apetyt.
OdpowiedzUsuńWprost nieziemską mam ochotę na tę książkę, trzeba się za nią wreszcie rozejrzeć!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Uwielbiam tego typu, pełne emocji książki :)
OdpowiedzUsuńO tak. Ja też byłam oczarowana tą książką:))
OdpowiedzUsuńTak wiele piszą dobrego o tej książce a ja sama nie jestem przekonana, choć nie wiem czemu.
OdpowiedzUsuńJa mam podobnie jak Larysa - przeczytałam już niezliczone pozytywne recenzje, ale cały czas coś mnie powstrzymuje przed sięgnięciem po tą książkę. Może po prostu boję się, że książka nie spełni moich oczekiwań ;)
OdpowiedzUsuńAhhhh.... Chciałabym tak bardzo przeczytać!
OdpowiedzUsuńJednak powiem ci szczerze, że fakt, iż ta sama autorka napisała "Wędrujące Dzinsy", nie napawa mnie optymizmem. Nie kojarzę zbyt dobrze tych książek ;/
Po tylu pozytywnych recenzjach mam coraz większą ochotę na tę książkę...
OdpowiedzUsuńOooo To ja chcę! Lubię książki, które potrafią zagrac na emocjach :)
OdpowiedzUsuńta książka chyba zaczyna mnie prześladować, już ją mam na swojej liście :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie słyszałam o tej książce nic złego i jak w komentarzu powyżej - prześladuje mnie ona nieustannie ;) Mam nadzieję, że uda mi się ją zdobyć w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuńOj, zaostrzyłaś apetyt zdecydowanie!
Chyba ją w końcu zdobędę, bo te pochwały są nie do zniesienia ;)
OdpowiedzUsuńJa też chce przeczytać! wszędzie już widzę tę książkę... ide do łazienki,a tam Nigdy i na zawsze, otwieram lodówkę, a tam Nigdy i na zawsze.. ;p prześladuje mnie ta książka;) muszę w końcu ją nabyć. Igrzyska pokochałam wprost! Muszę teraz skompletować pozostałe dwa tomy. Najchętniej już bym się wzięła za nie, ale niestety w portfelu pusto łee
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko ! ;)
nie ma za co Tirin.
OdpowiedzUsuńco do ksiązki to ja już się wypowiadałam na ten temat na swoim blogu. http://isztarbooks.blogspot.com/
"Stowarzyszenie" czytałam i dlatego "Nigdy i Na Zawsze" kupiłam po premierze. Do tej pierwszej mam wielki sentyment, dlatego za niedługo i za tą się wezmę. Cieszy kolejna dobra opinia!
OdpowiedzUsuńJuż mi się podoba ta książka:) Jednak jak na razie nic a nic nie kupuje ani nie pożyczam:) bo u siebie mam dosyć duży stosik, który trzeba w końcu przeczytac do końca:D
OdpowiedzUsuńPozostaje się przyłączyć do tego chóru, który che przeczytać i ma w pamięci "Stowarzyszenie".
OdpowiedzUsuń"Upadłych" nie czytałam i też nie mam takiego zamiaru, więc choć pod tym względem autorka ma czyste konto. Mam nadzieję, że sprosta pokładanym w niej nadziejom. :-)
Polska okładka jest moim zdaniem najładniejsza. Cieszy to szczególnie, bo już myślałam, że mogę chwalić tylko zagraniczne.
Pozdrawiam serdecznie:)
Szczerze mówiąc, nasza okładka wyszła też za granicą - po prostu wydawnictwo wybrało jedną i przerobiło na polską ;) Widziałam już tę okładkę z zagranicznym tytułem, rzeczywiście jest bardzo klimatyczna i pasuje w stu procentach. Tylko tytuł mi nie leży ;)
UsuńRównież myślę, że polska okładka jest najładniejsza, oddaje jakby tę wieczną tęsknotę dwojga dusz, bije z niej nostalgia. Piękna i zapewne sama historia jest również taka, więc zapisuję ten tytuł jako ten, który chciałabym kiedyś przeczytać:)
OdpowiedzUsuńA co do "Stowarzyszenia Wędrujących Dżinsów" to serdecznie polecam, ukazuje siłę przyjaźni i to jak się zmieniamy, nadal będąc wiernym tym szczególnym więzom:)
Czyli jednak warto sięgnąć - takie peany nie wzięły się (chyba) znikąd :))
OdpowiedzUsuńNa pewno ją przeczytam, to już wiem. Chociaż Twój opis fabuły przywołał mi na myśl serię 'Nieśmiertelni' Alyson Noel, która jest raczej słaba, a w której podobny wątek się przewija. Trochę mnie to blokuje, ale ufam autorce i mam nadzieję, że naprawdę mnie zaskoczy.
OdpowiedzUsuńKsiążka faktycznie wydaje się magiczna :D Okładki są cudne, ale dwie pierwsze to moje faworytki. Mam nadzieje, że przeczytam w najbliższej przyszłości. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń