"Margaret Hale (Daniela Denby-Ashe) dorasta w komfortowych warunkach w rolniczej południowej Anglii. Ale kiedy jej ojciec, pastor Richard Hale (Tim Pigott-Smith), niespodziewanie opuszcza Kościół z pobudek sumienia, przenosi całą rodzinę: słabowitą żonę Marię (Lesley Manville) i służącą Dixon (Pauline Quirke) do miasta przemysłowej północy - Milton. Margaret i jej rodzina wystawiona jest na poważny kulturowy szok. Od razu po przybyciu do Milton społeczne koszty rewolucji przemysłowej są dla dziewczyny jasno widoczne. Toteż panna Hale zaczyna darzyć miasto i jego mieszkańców sporą niechęcią. Jednym z nich jest John Thornton (Richard Armitage), właściciel zakładu przemysłu bawełnianego. Margaret postrzega go jako uosobienie wszystkiego, czego nie znosi w północy Anglii. Jakkolwiek losy Margaret i Johna wyglądają na splecione.."
(źródło opisu – filmweb.pl)
Piękna Margaret wraz z rodzicami i służącą przenoszą się ze spokojnego, angielskiego Południa na północ kraju – do Milton. To wiecznie szare, hałaśliwe miasto nie jest jednak wymarzonym miejscem dla kobiety, która wychowała się w komforcie i spokoju, lecz Margaret nie należy do panien słabych. Wkrótce kobieta poznaje ludzi z klasy robotniczej i z kilkoma się nawet zaprzyjaźnia. Tymczasem zaskakujące i niezbyt przyjemne spotkanie z przemysłowcem i właścicielem fabryki bawełny – Johnem Thorntonem – niespodziewanie odmienia życie bohaterki...
Szczerze mówiąc nie czuję się kompetentna w ocenianiu filmów, dlatego też ta notka będzie dosyć luźnym zbiorem moich spostrzeżeń dotyczących miniserialu BBC, który ostatnio miałam okazję obejrzeć. Film jest dla mnie odskocznią, odpoczynkiem w chwilach, gdy nie mam ochoty na książkę (choć są to sytuacje sporadyczne). Kiedy więc postanowiłam sięgnąć po czteroodcinkowy serial Północ Południe, nie sądziłam, że adaptacja ta wywoła we mnie taką mieszaninę odczuć!
Północ Południe to XIX-wieczna powieść autorstwa Elizabeth Gaskell, której jeszcze nie miałam okazji przeczytać, ale niewątpliwie uczynię to już niebawem. Historia młodej, pięknej i odważnej panny Margaret Hale rozbudziła we mnie tęsknotę za minionymi czasami, za codziennością życia dam i gentlemanów, za światem, którego nigdy nie będzie dane nam doświadczyć. Uczucia te znacząco wpłynęły na mój odbiór dzieła, bowiem film ten przeżywałam zaskakująco mocno!
Choć nie miałam okazji jeszcze poznać treści książki, uważam, że do ról Margaret i Johna wybrano wspaniałych aktorów. Zarówno Daniela Denby-Ashe jak i Richard Armitage doskonale się spisali – w kreację odgrywanych przez siebie postaci włożyli wiele pracy i zaangażowania. Obserwując ich spotkania, ich wzajemny stosunek do siebie i ich problemy, którym musieli stawić czoła, widzę przede wszystkim szeroką i pełną różnorodności paletę uczuć – oschły i nieprzystępny Thornton oraz niezależna i odważna panna Hale to bohaterowie, których nie sposób nie polubić!
Na szczególną uwagę zasługuje ścieżka dźwiękowa, która w moim przypadku bardzo zagrała na emocjach – delikatna, ale nie pozbawiona pewnej melancholii i smutku, jeszcze głębiej wciągnęła mnie w rozgrywające się na ekranie wydarzenia. Myślę, że ta odpowiednio dobrana muzyka miała spotęgować dramatyzm wydarzeń. W dodatku każdy z odcinków kończy się w kulminacyjnym momencie, przez co powoduje w widzu poczucie tęsknoty i głodu historii. Osobiście przyznaję, że pod koniec pierwszego odcinka byłam w prawdziwej rozsypce. Sławne słowa głównej bohaterki: „Chyba wiem, jak wygląda piekło. Jest białe. Śnieżnobiałe” sprawiły, że wpadłam w rozpacz i ten rzewny stan ducha nie opuszczał mnie aż do końca adaptacji. A nadmienię, że wszystkie cztery części obejrzałam za jednym zamachem – nie mogłam oderwać się od ekranu!
Uwielbiam filmy tego rodzaju – przyznaję się otwarcie do popełnienia "zbrodni". A jest nią niewątpliwie oddanie serca bohaterom tej ekranizacji – ogromnie polubiłam piękną, odważną Margaret, zazdroszcząc jej jednocześnie tak wielu rzeczy, a także zakochałam się w nieprzystępnym, lecz szalenie przystojnym Johnie Thorntonie – wobec tego typu mężczyzn nie potrafię być obojętna (tak, zarówno Thornton, jak i bohater Perswazji – Frederick Wentworth, to w tym momencie moi ulubieni bohaterowie ekranizacji XIX-wiecznych powieści – nie tylko niezwykła uroda aktorów ma w tym swoją zasługę, lecz także osobowość postaci, w które się wcielili – tajemniczych, uwodzicielskich i odpowiedzialnych gentlemanów, których obecność daje kobiecie niewyobrażalne oparcie i poczucie bezpieczeństwa). Drogie Panie, ten film będzie idealny dla każdej romantyczki, która uwielbia historie rozgrywające się w połowie XIX wieku w Anglii. Przy serialu BBC spędzicie niewątpliwie miło czas, oddając się na cztery godziny całkowitemu zapomnieniu. Myślę, że warto zaopatrzyć się także w chusteczki – historia niesie z sobą wiele smutku, choć wzruszeń również nie zabraknie. Tak więc szczerze polecam!
Daniela Denby-Ashe jako Margaret Hale
Richard Armitage jako John Thornton
Oficjalny trailer :)
Ja filmy wręcz kocham, ale o tym mini serialu nigdy nie słyszałam. Jeśli będę chciała zużyć pudełko chusteczek, to z chęcią obejrzę "Północ Południe", jednak chyba najpierw sięgnę po książkę. ;)
OdpowiedzUsuńHistoria i miłość - to chyba coś dla mnie. :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam podobne klimaty, BBC jest chyba najlepiej ekranizuje podobne pozycje. Najpierw jednak zabiorę się za książkę, która już czeka na półce ;)
OdpowiedzUsuńTeż mam słabość do produkcji BBC. Stawiają przede wszystkim na historię, nie akcję, efekty i inne sprzedające serial badziewie ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam seriale BBC! Ostatnio zachwycałam się "Samotnią" na podstawie powieści Dickensa, a Twoja propozycja jest następna w kolejce:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
O Isadoro, czyli i ja chętnie obejrzę Samotnię, skoro polecasz :) Dziękuję!
UsuńMnie ten tytuł kojarzy się z serialem na podstawie powieści J. Jakesa. :) Emitowany w l. 90 w tv jest jednym z seriali mojego dzieciństwa. A tego akurat nie znam, czytałam jakiś czas temu recenzje książek, ale słabo pamiętam.
OdpowiedzUsuńMożliwe, że dlatego, iż Jakes napisał książkę o tym samym tytule i często obie te pozycje są mylone :) ostatnio uśmiałam się z pani w antykwariacie, która próbowała mi wmówić, że ja NA PEWNO szukam książki Jakesa, a nie jakiejś tam Gaskell :P
Usuńlubię tego typu filmy czy seriale, więc to coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńOstatnio czekam na propozycje filmowe, bo jak nudą zawieje mam ochotę coś obejrzeć, a kompletnie nie wiem co :P Teraz jak najdzie mnie ochota na film, zapuszczę sobie właśnie oto ten! ;)
OdpowiedzUsuńWidziałam w czasie zimy i niezwykle mi się podobało ;) Aż nabrałam ochoty aby obejrzeć raz jeszcze. Jedna z lepszych produkcji BBC jakie widziałam - i ta końcowa scena w pociągu ;)
OdpowiedzUsuńPo takiej recenzji obejrzę na bank! :D Do fanek się zaliczał, a te miniseriale od zawsze chciałam zacząć oglądać, jak widzę WARTO. :D
OdpowiedzUsuńPewnie obejrzę :D Jak zwykle jak widzę coś co jest serialem to oglądam, więc.. obejrzę :) Wydaje się być ciekawy ^^
OdpowiedzUsuńWersja BBC? Słyszałam, że jest nie zła, aczkolwiek obecnie (no może jakiś czas temu) zaczęłam amerykańską. Może po niej sięgnę i po tą ;)
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam i bardzo mi się podobała. Teraz czas na serial:))
OdpowiedzUsuńTo teraz muszę oderwać się od książek na rzecz ekranu.
OdpowiedzUsuńUwielbiam filmy i seriale kostiumowe! Z pewnością obejrzę.
OdpowiedzUsuńŚwietnie się zapowiada, gdyby nie ty nie miałabym pojęcia o istnieniu tego serialu :)
OdpowiedzUsuńCzasem mam wielką ochotę na jakiś serial, nawet tego typu :) Kiedy będę się nudzić, z pewnością go włączę! ^ ^
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie obejrzeć :D XIX wiek.. coś cudownego :) Możesz być pewna, że przy pierwszej okazji obejrzę ten miniserial. Może nawet w tym tygodniu :D
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo i mam nadzieję, że film Ci się spodoba :)
UsuńMam ten serial w planach, jednak najpierw rozejrzę się za książką. :)
OdpowiedzUsuńCzaję się na ten serial i czaję... Już kilka razy włączałam go, aby po chwili z impetem walnąć w myszkę, krzycząc "Nie wolno!". Wyznaję bowiem dosyć osobliwą zasadę, w myśl której nie mogę obejrzeć ekranizacji powieści, zanim nie przeczytam książki. Trochę to uciążliwe, no ale cóż...
OdpowiedzUsuńSkoro tak zachwalasz, to już wiem, że muszę się szybciutko uporać z książką, żeby zabrać się za film.