"Miłosne fortele w rozpalającej emocje powieści autorki z czołówki amerykańskich list bestsellerów
Kiedy Eleanora Pierce zobaczyła swojego narzeczonego, wicehrabiego Wrexham, w towarzystwie kochanki, z miejsca zerwała zaręczyny. Dwa lata później czarujący hulaka wraca z długiej podróży i wprowadza chaos w uporządkowane życie Eleanory, ponieważ... postanowił odzyskać jej względy. Nie przypuszcza jednak, że dziewczyna ma swój przewrotny plan..."
Eleonora, siostra Marcusa Pierce, lorda Danvers, to urodziwa, młoda dama, której ciotka usilnie próbuje znaleźć męża. Ale Eleonora nie jest potulną panną, lecz silną i pewną siebie kobietą, która pragnie zapomnieć o niepowodzeniach przeszłości i odnaleźć prawdziwą miłość. Kiedy więc na horyzoncie pojawia się obietnica zaręczyn z włoskim księciem Lazzarą, bohaterka postanawia wykorzystać rady swej przyjaciółki Fanny i uwieść arystokratę. Ale wtedy w jej życiu ponownie pojawia się dawna miłość, hrabia Wrexham, który niegdyś zranił ją okrutnie, a ona zerwała z nim zaręczyny, uznając go otwarcie za libertyna i rozpustnika. Po dwóch latach jednak dziewczyna odkrywa, że ponowne spotkanie z byłym wcale nie wyglądało tak, jak tego pragnęła, bowiem jej opanowanie uleciało w chwili, gdy tylko na nią spojrzał. A to dopiero początek problemów, jakie przyniesie ze sobą ich spotkanie...
To już moja czwarta przygoda z twórczością Nicole, której książki ukazały się w Polsce dzięki wydawnictwu Amber. Muszę przyznać, że zniechęcona nieco słabym tomem trzecim – Uwieść pannę młodą – po Donżuana sięgnęłam z wahaniem, choć nie ukrywam, że postać Eleonory już wcześniej wzbudziła we mnie ciepłe uczucia i byłam ciekawa jej historii, której został poświęcony tom czwarty Wojny zalotów (The Courtship Wars). Eleonora, podobnie jak Lilian Loring, to postać, przy której nie sposób się nudzić, a jej szalone pomysły niejedną osobę mogą wprawić w dobry nastrój. Z taką też myślą zasiadłam do lektury.
"Możesz okazywać zainteresowanie innym mężczyzną, by wywołać jego zazdrość, ale uważaj, by nie posunąć się za daleko, bo obudzisz uśpionego demona..." *
Hrabia Damon Wrexham, jak można się spodziewać, jest mężczyzną nie tylko szalenie przystojnym, ale także intrygującym, o otwartym umyśle i z sekretami, których dotąd nikomu nie zdradził. Od chwili, gdy tylko się pojawia na scenie, czytelnik jest pewny, że potyczka pomiędzy nim a Eleonorą będzie wielkim wydarzeniem. Niestety Nicole popełniła istotny błąd w kreacji tego bohatera – zdradziła jego myśli już na samym początku historii. Przez to czytelnik doskonale wie, jakimi pobudkami kieruje się hrabia, a to odbiera powieści pikanterii i tajemniczości. Choć czytelnik ma możliwość obserwowania wydarzeń od samego początku i stoi na uprzywilejowanej pozycji, bo wyprzedza bohaterów w domysłach, to i tak świadomość poznania ich tajemnic nie pozwala w pełni poczuć dreszczyku emocji. Przynajmniej do czasu.
I tu następuje to, co w romansach Nicole na początku nie było tak widoczne, a co zmieniła powieść Usidlić piękność – erotyka. Autorka po raz kolejny daje niesamowity popis swoich umiejętności narratorskich, przybliżając widzowi chwile uniesienia pomiędzy głównymi bohaterami i prawdopodobnie wywołując przez to w większości czytelniczek poczucie zazdrości. Która bowiem by nie chciała tak wprawnego, czułego kochanka? Która nie marzyła choć raz w życiu o wielkim uczuciu, które spalałoby od środka, nie dając chwili wytchnienia? Im dalej zagłębiamy się w historię Eleonory i Damona, tym bardziej jesteśmy przekonani, że ta opowieść śmiało dogania w swym wydźwięku Usidlić piękność. A przez to wywołuje niesamowite emocje. Dodatkowym atutem są także krótkie fragmenty z książki Anonimowej damy na temat tego, jak młoda, dobrze wychowana panna może uwieść gentlemana – a każda z tych rad rozpoczyna nowy rozdział powieści, dostarczając czytelnikowi dobrego samopoczucia.
"W żadnym wypadku nie powinnaś dać poznać po sobie, że mężczyzna zrobił na tobie wrażenie, zwłaszcza jeśli tak właśnie się stało." **
Zdobyć donżuana tak naprawdę ma jeden poważny mankament – tytuł. Na pewno niejedną z Was aż odrzuca na myśl, by wymówić taki tytuł, stojąc w publicznej, osiedlowej bibliotece wśród obcych ludzi. Osobiście nigdy w życiu nie wypożyczyłabym takiej książki, bo nie dość, że okładka nijaka, to i wydźwięk niespecjalnie urokliwy. Jeśli jednak pozwolimy sobie na ominiecie spojrzeniem tytułu, okazuje się, że powieść Nicole nie jest tak pusta i nijaka, jak polska oprawa dzieła. Ja bardzo przyjemnie spędziłam czas z tą lekturą, przymykając nawet oko na powierzchowną i niezbyt zachęcającą kreację realiów londyńskiego życia w pierwszej połowie XIX wieku. Pomijam to wszystko z prostego powodu – sama historia Eleonory i Damona przyniosła ze sobą to, czego oczekiwałam – wzruszenia i emocje. I dlatego polecam tę część z prawdziwą radością wszystkim czytelniczkom spragnionym uczuć, a powieść Nicole otrzymuje ode mnie ocenę 4+/6!
Original: To romance a charming rogue
Wydawnictwo: AMBER
Data wydania: 14.07.2011 (zielona okładka)
* cytat (fragmenty z poradnika Anonimowej damy), str. 114.
** cytat (fragmenty z poradnika Anonimowej damy), str. 7
Seria The Courtship Wars składa się z 6 części:
# 1 To Pleasure A Lady (Rozkosze damy)
# 2 To Bed A Beauty (Usidlić piękność)
# 3 To Seduce A Bride (Uwieść pannę młodą)
# 4 To Romance A Charming Rogue (Zdobyć donżuana)
# 5 To Tame a Dangerous Lord
# 6 To Desire a Wicked Duke
chyba jednak to nie do końca książka dla mnie...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
Widzę, że autorka bardzo przypadła Ci do gustu i idziesz za ciosem:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Tak, to już ostatnia powieść Nicole wydana w Polsce, więc nie mogłam sobie odmówić jej zrecenzowania. Teraz zamierzam sięgnąć po XIX-wieczne powieści - czyli za chwilę recenzja Domu na placu Waszyngtona :)
UsuńMoja babcia lubi jej książki.;p może sprezentuje jej tą powieść.;p
OdpowiedzUsuńMoże i tę książkę da się przetrwać(fatalny tytuł :)), ale tego typu romanse to nie moja działka, zazwyczaj unikam jak mogę.
OdpowiedzUsuńWydaje się ciekawe, więc czemu nie ;)
OdpowiedzUsuńJuż mnie zaraziłaś romansami historycznymi, a ich nie mogłam w księgarniach znaleźć... o_O szukałam i to nie sama! I nic, ubolewałam i powiedziałam sobie "innym razem". Znowu zachęcasz i to jak zawsze umiejętnie!
OdpowiedzUsuńSol, kochanie, a w bibliotekach? na bank w osiedlówce znajdziesz! Nicole Jordan, Jill Barnett, Lisa Kleypas, Jude Deveraux... do wyboru, do koloru :)
UsuńNo w bibliotece to już prędzej, masz rację ;) Dziękować! Zapisałam sobie autorki :*
UsuńWidzę, że strasznie lubisz romanse historyczne. :) Ja jeszcze takich nie czytałam więc mogłabym spróbować. Chciałabym też zacząć czytać książki Philippy Gregory, czytałaś może? :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam na razie dzieł pani Gregory, ale znam, znam - ostatnio popularna się zrobiła :) Na pewno sięgnę i po jej dzieła - niech no tylko trochę stanieją, bo jak na razie to drogie te jej książki :P
UsuńHmm... Nie wiem, czy sięgnęłabym po tą książkę. Sam tytuł brzmi tak... naprawdę romansowo! Jak takie romanse sprzed kilkudzięsieciu lat. :D
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś :D
OdpowiedzUsuńFaktycznie - tytuł odrzuca mnie już na samym początku. Choć lubię od czasu do czasu sięgnąć po romans historyczny to sama nie wiem czy skusiłabym się na książkę o tak specyficznym tytule :)
OdpowiedzUsuńNiezbyt ciągnie mnie do tej książki, ale może kiedyś po nią sięgnę. ;)
OdpowiedzUsuńMimo, że naprawdę lubię romanse historyczne to ten nie do końca mi pasuje...
OdpowiedzUsuńNie wiem, może kiedyś.
OdpowiedzUsuńMyślę, że to nie dla mnie... Nie mój klimat ale może kiedyś się skuszę:)
OdpowiedzUsuńAutorka z wyczuciem przedstawia historyczne elementy i fikcyjne postacie :)
OdpowiedzUsuńTym razem książka nie dla mnie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Muszę w końcu spróbować przeczytać pierwszą część.
OdpowiedzUsuńWidzę, że ostatnio zaczytujesz się w romansach historycznych :)
OdpowiedzUsuńJa i tym razem spasuję, to zdecydowanie nie moja tematyka :)
Nie wiem, czy ksiażka rozpaliła mnie aż tak... :) Literatura czasami jest zbyt doskonała i potem, że wszystkie zazdrościcie sobie i wydrapujecie sobie oczy, bo jest dobrym kochankiem, a w życiu może być fajtłapą, o czym oczywiście autorka nie wspomina w swojej powieści. :)
OdpowiedzUsuń