Kochani moi, obiecałam konkurs z okazji trzydziestotysięcznicy odwiedzin na moim blogu i oto jest! Do wygrania zrecenzowana przeze mnie niedawno powieść Zawładnięci Elany Johnson. Aby wziąć udział w konkursie, wystarczy w komentarzu odpowiedzieć (w miarę krótko, max 2 - 3 zdania) na pytanie:
Wyobraź sobie, że masz możliwość żyć w futurystycznej rzeczywistości. Który świat z powieści lub filmu antyutopijnego/postapokaliptycznego wybierasz i dlaczego?
Oczywiście domyślam się, że wiele osób od razu pomyślało o świecie z Igrzysk Śmierci, ale może ktoś mnie zaskoczy swoją odpowiedzią? Powiedzmy, że wyniki dokładnie za tydzień - w poniedziałek 9 stycznia ogłoszę Zwycięzcę, po czym ta osoba będzie proszona o wysłanie mi swojego adresu do wysyłki książki przez maila. Zgłoszenia więc do soboty - 7.01.2012, niech będzie - do północy. Chciałabym mieć jeden dzień - niedzielę, na zapoznanie się ze wszystkimi propozycjami odpowiedzi, dlatego też późniejsze komentarze nie będą brane pod uwagę! Osoby, które nie mają konta na blogspocie, proszone są o podanie jakiegoś imienia przy odpowiedzi. Byłoby miło, gdyby nikt nie oszukiwał - każdy może zgłosić się do konkursu tylko raz. Liczę więc na uczciwość. Co do samego wyboru Zwycięzcy - będę brała pod uwagę tylko i wyłącznie odpowiedź na pytanie - ta, która mnie najbardziej przekona, wygra. W jury zasiądzie ze mną pomysłodawczyni pytania konkursowego - kochana Sihh :)
Byłoby mi jednocześnie bardzo miło, gdybyście gdzieś u siebie dali znać o tym konkursie, wklejając baner lub link do tej notki - to nie jest jednak obowiązkowe. Niemniej uważam, że im więcej osób będzie miało szanse wygrać książkę, tym ciekawsza będzie rywalizacja. I od razu uprzedzam, że osoby, które będą kopiowały wypowiedzi poprzednich uczestników zabawy, zostaną zdyskwalifikowane.
Na koniec dodam więc tylko:
Niech prowadzi Was wena twórcza! Powodzenia! :)
Będę pierwsza :) No cóż, przyznam że wybór nie jest łatwy, bo w końcu nasz obecny świat nie jest wcale taki zły, ale wybiorę film "Pojutrze". Tak naprawdę jest to chyba najlepszy z możliwych wyborów, gdyż zapewne nikt nie chciał by żyć w świecie zdominowanym przez zombi jak w "Resident Evil", albo doszczętnie zniszczonym tak jak w "2012". Oczywiście globalne zlodowacenie także nie jest niczym przyjemnym, lecz pokazuje że człowiek nigdy nie wygra z naturą, która nawet po tysiącach lat potrafi upomnieć się o swoje. Jednak moim zdaniem daje nam też szanse na odbudowę cywilizacji, nowej bardzie zwróconej ku naturze. Pokazuje także iż nie możemy być obojętni na ludzi trzeciego świata, ponieważ kto wie ale może to oni i ich ziemie będą naszą ostatnią nadzieją. Nie wiem czy pisałam na temat, ale taka jest moja opinia i właśnie taki świat bym wolała wolny od zanieczyszczeń, globalizacji i bardziej szanujący przyrodę.
OdpowiedzUsuńGdybym miała się gdzieś znaleźć to byłby świat, który poznałam ostatnio: Nowa Ziemia z książki EPIC. Jestem zdecydowanie przeciwko przemocy- tam ją zakazano, jestem geekiem komputerowym- tam obowiązkiem jest granie w Epicu i nikt by na mnie nie krzyczał, że siedzę cały dzień przed PC, tamtemu światu potrzebny jest ktoś, kto postawi się przeciwko Biurowi Alokacji- jestem porywcza, energiczna i buńczuczna. Miejsce wydaje się idealne dla mnie i mimo iż utopią nie jest myślę że dałabym sobie w nim radę, a dodatkowo mocno bym się mu przysłużyła :D
OdpowiedzUsuńMetro 2033. Podziemne tunele, ludzie zdani na swój spryt. Dziwne. Wciągające. I takie - jakby to ująć - na maxa, na-nie-ma-zmiłuj.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że sama pomyślałam w pierwszej chwili o IŚ, ale kto chciałby żyć w takim świecie. Chyba najmniejszym złem, jest dla mnie świat wykreowany w "Dobranych". Ogólny ład, porządek i zagospodarowanie każdej sekundy ludzkiego czasu nawet nie jest zbyt przerażające, dopóki nie natykamy się na pełną inwigilację. Chętnie przyglądnęłabym się, jak to wszystko jest w stanie funkcjonować, a potem rozpoczęłabym bunt ;]
OdpowiedzUsuńHmm, moim wymarzonym życiem antyutopijnym byłaby seria "Wampiraci", ponieważ żyłabym jako pirat z niesamowitymi i niezapomnianymi przygodami oraz walkami o drogie łupy;D No i fajnie też by było, bo bym mieszkała na statku. :D
OdpowiedzUsuńAleż fajny konkurs ;) Książkę mam, więc nie będę obierać innym szansy, ale szalenie chętnie dodam u siebie w zakładce z konkurami info o twoim konkursie ;)
OdpowiedzUsuńZgłaszam się :)
OdpowiedzUsuńGdybym miała wybierać postapokaliptyczną rzeczywistość, w której przyszłoby mi żyć, nie wahałabym się długo przed wskazaniem na jedyną możliwą odpowiedź - "Więźnia Labiryntu", czyli niesamowity świat wykreowany przez Jamesa Dashnera, w którym jedyne wyjście, i to dosłownie, jest poza zasięgiem wzroku, nieosiągalne. Nie odpowiada mi rzeczywistość, w której życie pewnie byłoby lepsze, prostsze, gdzie nie ma miejsca na zmartwienia, gdzie nie trzeba walczyć każdego dnia o przetrwanie. Wybieram świat niebezpieczny, ale fascynujący, nie znając rządzących nim zasad i tego, co znajduje się poza murami labiryntu, musząc sama, kawałek po kawałku, odkrywać go i rozwiązywać tajemnicę jego istnienia, stając naprzeciw rzucanym przez Stwórców wyzwaniom i czyhającym w ciemności niebezpieczeństwom.
Również się zgłaszam. :)
OdpowiedzUsuńJa przeniosłabym się do świata post-apokaliptycznego z serii "Oko jelenia" A. Pilipiuka. Wiem, że "dosłowny" świat post-apokaliptyczny występuję tam, hmmm...kilka sekund? Jednak, czy to całe przeniesienie bohaterów w przeszłość o setki lat nie jest dla nich właśnie takim światem? Według mnie tak, gdyż właśnie w takim świecie przyszłoby mi żyć po zniszczeniu naszej planety. Zostałabym przeniesiona do XVI-wiecznej Europy Północnej i musiałabym radzić sobie z realiami życia, w jakich przyszło mi egzystować. Podoba mi się taka wizja życia po zagładzie dotychczasowego świata. Jest to coś innego. Nie ma tam spalonego słońcem krajobrazu, wszechogarniającej pustki, czy zniszczeń. Jest za to inny świat, inna rzeczywistość, która znajduje się w naszej przeszłości - historii, jednak nagle staje się dla mnie teraźniejszością i muszę sobie z tym poradzić. Uważam, że w dzisiejszych czasach za bardzo polegamy na technologii. Ciekawie byłoby zatem nagle przenieść się do innej epoki, poznać realia tamtego życia, zapewne niełatwe, i nadal walczyć o ocalenie znanego mi świata. Okazałoby się pewnie, że nie radziłabym sobie zbyt dobrze w zaistniałej sytuacji, jednak starałabym się z całych sił. Musiałabym działać roztropnie, gdyż m.in. ode mnie zależałby los Ziemi.
Pozdrawiam,
Patrycja (Ruczek)
Zgłaszam się :)
OdpowiedzUsuńWybrałabym świat z "Listonosza" Davida Brina. Bomby atomowe sprawiły, że elektronika przestała działać, przez co człowiek został zdany na własne umiejętności i dzięki temu może się dowiedzieć ile naprawdę jest wart. Ale to, co mnie najbardziej przekonuje do tej decyzji to fakt, że to właśnie tam poczucie wspólnoty i nadzieja pojawiły się wraz z listami, które stały się fundamentem nowego, lepszego świata. W gruncie rzeczy cudownie byłoby żyć w miejscu, gdzie słowo pisane ma tak wielką moc...
I zupełnie na marginesie - nie mam pojęcia jak można by chcieć żyć w świecie z Igrzysk Śmierci... Makabra.
Ups....dopiero zauważyłam limit zdań. Bardzo przepraszam za to niedopatrzenie, ale mam nadzieję, że to mnie nie dyskwalifikuje? :)
OdpowiedzUsuńZawsze się rozpisuje, kiedy podchodzę do czegoś emocjonalnie, a w przypadku książek inaczej się u mnie nie da ;)
Jeszcze raz przepraszam.
Ruczku, nie ma problemu! Większość uczestników zabawy podało obszerniejszą niż preferowana wypowiedź więc powiedzmy, że ilość zdań już nie ma takiego znaczenia, patrzymy na pomysłowość :) Propozycje są świetne, ale mam nadzieję, że do dzisiejszej północy pojawi się jeszcze więcej komentarzy. Wyniki już w poniedziałek :)
OdpowiedzUsuńOpisze świat, który właściwie jest mało post-apokaliptyczny, ale chciałabym być przyjaciółką Felixa, Neta i Nika i w Teoretycznie Możliwej Katastrofie wyruszyć z nimi w przeszłość, a potem w przyszłość. Wszczepione implanty, które robiłyby wszystko za mnie. Związek trwający do śmierci. Jak już bym tam żyła, to nie wiem czy bym się cieszyła, ale na dzień dzisiejszy tak sobie wymyśliłam. :D
OdpowiedzUsuńBanner już dawno dałam., :D
Gdybym miała wybierać, wybrałabym świat z powieści Stephenie Meyer, czyli świat z Intruza. Świat, w którym rządzą Dusze, które przejęły ludzkie ciała i zniszczyły ludzkie dusze, zastępując je własnymi. Czemu wybrałabym ten świat??? Bo jest zupełnie inny niż wszystkie światy postapokaliptyczne i antyutopijne. Jest to świat, w którym nie walczy się o przetrwanie ciał, lecz świat w którym walczyć trzeba o ocalenie dusz, o człowieczeństwo. Może, gdyby każdy z nas znalazł się w takim świecie, w którym jedynym celem jest przetrwanie duszy, świat stałby się lepszym miejscem. Może gdybym ja znalazła się w takim świecie przestałabym narzekać. Może, gdybym musiała walczyć o to kim jestem i jaka jestem, doceniłabym to co mam. Nie trudno jest walczyć o przetrwanie ludzkiej rasy stworzonej z krwi i kości. Znacznie trudniejsza jest walka o zachowanie człowieczeństwa i uratowanie ludzkich dusz. Chyba za bardzo się rozpisałam, przepraszam, ale chodzi mi o to, że walka o nasze życie nie ma sensu, jeśli się w niej zatracimy i stracimy to co jest najważniejsze: człowieczeństwo. A świat Intruza to świat walki o człowieczeństwo. Nie chodzi o zabijanie, mordowanie, kłamanie, zdrady i cierpienie. Chodzi o miłość, troskę i sprawiedliwość w stosunku do innych. O zachowanie cząstki siebie, która będzie nas określać, jako dobrych ludzi.
OdpowiedzUsuńmartynag.1990@wp.pl