"Wojna się skończyła i szesnastoletnia Clary Fray wraca do Nowego Jorku, podekscytowana możliwościami, które się przed nią otwierają. Zaczyna szkolenie Nocnego Łowcy, żeby nauczyć się wykorzystywać swój wyjątkowy dar. Podziemni i Nocni Łowcy w końcu zawarli pokój i, co najważniejsze, Clary może w końcu nazywać Jace’a swoim chłopakiem.
Jednakże wszystko ma swoją cenę.
Ktoś zabija Nocnych Łowców i prowokuje w ten sposób napięcia między Podziemnymi i Nocnymi Łowcami, mogące doprowadzić do kolejnej krwawej wojny. Najlepszy przyjaciel Clary, Simon, nie może jej pomóc. Jego matka właśnie dowiedziała się, że syn jest wampirem, więc Simon musiał opuścić dom rodzinny. Okazuje się jednak, że wszyscy chcą mieć go po swojej stronie... ze względu na moc klątwy, która niszczy jego życie. I gotowi są zrobić wszystko, żeby dostać to, czego chcą. W dodatku, Simon umawia się równocześnie z dwiema pięknymi, niebezpiecznymi dziewczynami, i żadna nie wie o tej drugiej.
Kiedy Jace zaczyna się odsuwać od Clary, niczego nie wyjaśniając, jest ona zmuszona dotrzeć do serca tajemnicy, która okaże się jej najgorszym koszmarem. Clary zapoczątkowuje ciąg strasznych wydarzeń, mogących pozbawić ją wszystkiego, co kocha. Nawet Jace’a."
Miłość. Krew. Zdrada. Zemsta.
"L’amor che muove il sole e l’altre stelle" *
Kiedy w końcu wszystko nabiera klarownych kształtów, zło zostało przepędzone, a każdy w około się szczęśliwi, chyba najwyższy czas wierzyć, że to happy end. Ale nie zawsze happy end jest rzeczywiście zakończeniem. Czasem zakończenie może być… przewrotne i całkowicie niebezpieczne.
Minęło sześć tygodni. Sześć miłych tygodni, które Clary starała się spędzić ze swoim ukochanym Jace’em. Tymczasem jej najlepszy przyjaciel Simon umawiał się z dwoma interesującymi dziewczętami – Isabelle i Maią. Ironia jednak polegała na tym, że żadna z nich nie wiedziała o tej drugiej. Matka Clary i jej przyjaciel Luke planowali swój ślub. Wszystko więc wydawało się iść w dobrym kierunku. No, prawie dobrym. Aż do czasu, kiedy Jace’a zaczęły nękać mroczne sny, a Simon stracił grunt pod stopami, nie mogąc pogodzić się ze swoją naturą, strachem matki i dwoma dziewczętami. I jeszcze do tego w jego życie wkroczył dziwny chłopak o wytatuowanych ramionach.
A później zaczyna się coś dziać. W tajemniczych okolicznościach umierają Nocni Łowcy związani z Kręgiem. W zaułki przy śmietniku odnaleziono zdeformowane niemowlę. A królowa Jasnego Dworu najwyraźniej próbuje przekazać Clary coś bardzo ważnego. Na domiar tego w mieście pojawia się legendarna wampirzyca, która jest mocno zainteresowana Chodzącym Za Dnia. Sprawy coraz dalej brną w ślepy zaułek, a akcja nabiera niesamowitego tempa. Ale na tym koniec o fabule. Nie popsuję
Wam zabawy. Przeczytajcie książkę sami! Jeśli jednak nadal nie jesteście
przekonani powiem, że to będzie jak grom z jasnego nieba, jak
wszechogarniający Was strach, trwoga i zachwyt.
Tak właśnie się czułam, kiedy sama
przeczytałam długo wyczekiwany czwarty tom serii „Dary Anioła” – „Miasto
Upadłych Aniołów”. Amerykańskie recenzje były tak… niepochlebne, że
naprawdę się bałam. Co spotka Clary i Jace’a? Jak ze swoim życiem
poradzi sobie poczciwy Simon? Czy Alec i Magnus będą szczęśliwi? Dlatego
też oczekujemy na wyjaśnienia. Lecz na tych ledwie czterystu
trzydziestu stronach dowiadujemy się tak przedziwnych rzeczy, iż po
zakończeniu lektury pozostaje nam tylko rwać włosy. Z żalu oczywiście. I
bezsilności.
Cała recenzja na:
Oceniam oczywiście 10/10 w skali blogowej.
* „Miłość, która porusza Słońce i inne gwiazdy." ( Dante - ostatni wers Boskiej Komedii, Raj, 33, 145).”, MUA, strona 81.
Mam ją już u siebie, jednak najpierw muszę przeczytać ognistą, lecz ta jest od razu po niej w kolejce. Trochę się bałam, ze ta część będzie już przesadą i że będzie o wiele gorsza, jednak po twojej pozytywnej recenzji moje wątpliwości się rozwiały :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam się szerze, że mimo widma sesji (obiecałam sobie, że nie będę ale jednak) zaczęłam czytać !
OdpowiedzUsuńNie wiem jak uda mi się teraz od niej oderwać aby się uczyć skoro Tirin taką recenzje mi zaserwowałaś ;)
Czeka u mnie na półce, na moment, gdy nie będę musiała się uczyć. Nie mogę się doczekać.
OdpowiedzUsuńCzytałam tylko pierwszą część. Niby fajne ale nie wciągnęło mnie na tyle, żebym musiała jak najszybciej czytać kolejny tom
OdpowiedzUsuńRecenzja oczywiście świetna! Miałam pewne zastrzeżenia, głównie tyczące się okładki (wiadomo nie ocenia się treści po okładce, ale ja już jestem takie stworzenie, które niestety ceni sobie wygląd zewnętrzny, bynajmniej w przypadku książek) oraz wielu negatywnych recenzji zagranicą. Widzę jednak, że MUA trafi na moje półki.
OdpowiedzUsuńWstyd się przyznać, ale nie czytałam jeszcze Miasta szkła :D
OdpowiedzUsuńI ta max ocena! Ach... muszę zatem nadrobić zaległość z tą serią.
zaczynam zazdrościć ci, że już przeczytałaś tę serię - a przynajmniej te części, które zostały wydane - ja mam ją dopiero w planach.
OdpowiedzUsuńAch, te emocje :D Czytając Twoją recenzję, Tirin, przypomniało mi się to, jak przeżywałam tą książkę. Zgadzam się, genialna! ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytam na pewno, uwielbiam serię Dary Anioła:)
OdpowiedzUsuńUtknęłam przy drugim tomie i chyba nie ruszę dalej :P Chociaż może jakoś skończę do końca roku szkolnego (czytam w szkole) ;)
OdpowiedzUsuńNiestety książki tak przez Ciebie wychwalane mnie wydają się banalne i wręcz nudne, ale ja już po prostu wyrosłam z młodzieżówek... :P
A co do okładki drugiej i czwartej części zgadzam się z Tobą- są ohydne! O ile 1 i 3 mi się podobają to te to jakieś nieporozumienia.
Przed chwilą skończyłam MUA i mam mieszane uczucia; kocham styl pani Clare, jej książki są wspaniałe, ale to w jaki sposób je kończy nie zawsze mi się podoba ! No cóż, może i jestem wzburzona, bo dopiero skończyłam czytać, ale po prostu uwielbiam tę serię i zawsze każda książka DA silnie na mnie oddziaływuje.
OdpowiedzUsuńPS. Łączę się z Tobą w bólu, bo 2012r. to niestety bardzo odległa data :(