„Bruno jest Amerykaninem, który przybywa do Irlandii w poszukiwaniu rodzinnych korzeni. Kocha muzykę Bruce’a Springsteena i nie znosi polityki George’a W. Busha. Addie mieszka w Dublinie, jest bezrobotną architektką, która próbuje poskładać niedawno złamane serce, opiekując się przy tym chorym ojcem. Zetknięcie tych dwóch światów owocuje związkiem o niespodziewanej mocy. Świeże uczucie Addie i Brunona zostaje jednak poddane próbie, której ciężaru żadne z nich sobie nie wyobrażało.
Pełna nadziei opowieść o uczuciu ludzi dojrzałych i o trudnym do uniesienia bólu straty, ale też o sile miłości i mocy rodziny. Współczesna i ponadczasowa, dobra na czas kryzysu gospodarczego i uczuciowego.”
Pełna nadziei opowieść o uczuciu ludzi dojrzałych i o trudnym do uniesienia bólu straty, ale też o sile miłości i mocy rodziny. Współczesna i ponadczasowa, dobra na czas kryzysu gospodarczego i uczuciowego.”
Są takie historie, po których nie wiesz, czego się spodziewać – zaczynają się bardzo niewinnie, by później znienacka zaskoczyć swoją dynamiką, a przede wszystkim rozwojem wydarzeń. Przychodzi refleksja, rozpoczyna się trudna tematyka... I kiedy docierasz do ostatniej strony, nie możesz uwierzyć, że to już koniec. Ale jak to?! – wciąż zadajesz sobie to pytanie, nie potrafiąc odciąć się od mieszaniny najróżniejszych emocji. Z jednej strony masz ochotę znienawidzić autora za tę opowieść, z drugiej jesteś zaskoczony i niecierpliwie wyczekujesz na kolejną powieść jego autorstwa. Znasz to uczucie? Bo właśnie tak się czuję po przeczytaniu Tak to się kończy.
Zaczyna się od Brunona, Amerykanina o irlandzkich korzeniach, który postanawia wyruszyć do kraju swoich przodków, by poznać historię rodziny, a przy okazji odciąć się od ciężkiej sytuacji w Stanach. Naprzeciw jego osobie wychodzi Addie, bezrobotna pani architekt, która nie może poradzić sobie ze swoim życiem, chorym ojcem i samotnością. Oboje są całkowicie od siebie różni, mają swoje przyzwyczajenia i odmienne poglądy. Ale kiedy się spotykają, zachodzi w nich powolna zmiana. A to dopiero początek niełatwej drogi, którą będą musieli przejść. Czy Addie pogodzi się z przeszłością? Czy Bruno odnajdzie swoje miejsce w Irlandii?
„Zdawało się, że tej jesieni cały świat postanowił się zakochać.” *
Tak to się kończy to debiut literacki Kathleen MacMahon, irlandzkiej dziennikarki. Myślę, że po zapoznaniu się z lekturą niejedna osoba stwierdzi, iż to dosyć zaskakująca informacja – powieść bowiem jest świetnie skonstruowana, narracja wyważona, a sylwetki bohaterów ujmujące. Mogę więc z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że w moich oczach to doskonała, dojrzała powieść, która równie dobrze mogłaby wyjść spod pióra doświadczonego pisarza. A to naprawdę dobrze wróży dalszej karierze Kathleen.
Narracja trzecioosobowa pokazuje punkty widzenia różnych bohaterów, nie tylko Brunona i Addie, ale także Hugh – ojca dziewczyny, Delli – jej siostry, męża Delli oraz postronnych uczestników wydarzeń. W języku, jakim posługuje się autorka, nie brakuje prostoty i nowoczesności, czasem nawet pewnej dosadności – Kathleen nazywa rzeczy po imieniu, tym samym oswajając nas ze zwyczajnością, która otacza bohaterów. Nie tworzy sielankowej scenerii, opowieści jak z bajki, nie ma księcia na białym koniu i idealnej królewny, nie ma pięknych i podniosłych sytuacji, a zatem… nie ma ułudy. Jest natomiast rzeczywistość, trudne wybory i przede wszystkim silne emocje.
Bohaterowie wykreowani przez pisarkę są dojrzałymi, pełnowymiarowymi i realnymi postaciami – mają swoje wady i zalety, a ich codzienne zmagania nadzwyczaj trafnie odzwierciedlają codzienność każdego z nas – życie bowiem nie składa się jedynie z dobrych rzeczy, ale także z szeregu porażek, smutków, niedopowiedzeń czy po prostu poczucia samotności. Istotne jest to, iż autorka nie stara się w żaden sposób złagodzić błędów, które popełniają bohaterowie; maluje przed nami obraz nieidealnej, ale szalenie ciekawej familii, pokazuje rodzinne więzy i buduje ścieżki, którymi podąża każda z postaci. Wnikliwe portrety psychologiczne pozwalają nam poznać zarówno ich dobre, jak i złe strony. Możemy więc obserwować upartego Hugh, zmęczoną i oschłą Dellę, jej szalone dzieciaki, które niejednokrotnie wywołają na twarzy czytelnika uśmiech, a przede wszystkim optymistycznie nastawionego do życia Brunona i doświadczoną przez los, wrażliwą Addie.
Tak to się kończy to powieść, która potrafi do głębi poruszyć czytelnika. To historia ludzi zwyczajnych, a jednak niezwykłych, ludzi takich, jak każdy z nas. Piękna Irlandia i wzruszająca opowieść rodem z Love Story tworzą obraz nie tylko sugestywny, ale i zniewalający, a przy tym zmuszający odbiorcę do refleksji nad własnym życiem i podejmowanymi wyborami. Dodatkowo piękna, nieco radosna w wydźwięku oprawa książki przyciąga spojrzenie i mami odbiorcę obietnicą romantycznej historii. Czy słusznie? Warto samemu to ocenić! Ja mogę tylko dodać, że po skończonej lekturze byłam całkowicie rozbita emocjonalnie – ostatnie pięćdziesiąt stron przepłakałam i później długo nie mogłam dojść do siebie. Powiem więc tylko: WOW! Czy książkę polecam? Oczywiście! To jedna z tych powieści, która poruszy nawet najbardziej obojętnego odbiorcę. Może dlatego, że jest realistyczna i opowiada o ludziach takich, jak my? A może to zasługa zaskakującego finału? Interpretację pozostawiam dowolną, natomiast osobiście z ręką na sercu daję ocenę 6/6, nie znajduję bowiem w tej książce niczego, co mogłabym skrytykować. Polecam przepiękny debiut Kathleen dosłownie każdemu i osobiście czekam na jej kolejne, mam nadzieję, równie niezwykłe dzieła!
Wydawca: Bukowy Las
Data wydania: 17.10.2012
* cytat str. 228.
Za możliwość poznania Addie i Brunona gorąco dziękuję Wydawnictwu Bukowy Las!
Na koniec chciałabym tylko dodać, że wrażliwcom polecam zaopatrzyć się w zapas chusteczek :) Mnie się bardzo przydały.
Ohh cieszę się, że taka fajna i wzruszająca, bo ponoć do mnie zmierza :D Okładka mi się bardzo podoba ;)
OdpowiedzUsuńWzruszająca to też trochę smutna, więc przygotuj sobie sporo chusteczek ;)
UsuńOj wiem wiem, domyślam się. Ostatnio podzielam ten smutny "stan" więc się łatwiej wczuję ;)
UsuńAle świetna okładka i opis fabuły też mnie zaciekawił. Muszę więc rozejrzeć się za tą książką.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
jakoś mnie nie ciągnie...
OdpowiedzUsuńNie lubię płakać nad książką. Chociaż okładki przepiękne i przyciągają oko:)
OdpowiedzUsuńIle narracji, idzie się pogubić!
OdpowiedzUsuńHm, chętnie przeczytam:)
OdpowiedzUsuńPiękna recenzja :)
OdpowiedzUsuńNiedawno czytałam recenzję tej książki u innej blogerki, i nie powiem, żeby opinia o tej lekturze była tak dobra jak Twoja. Książka przedstawiona była jako typowy romans, to mnie zniechęciło, bo nie przepadam za tym gatunkiem, ale opowieść rodem z Love Story , diabelnie zruszająca to coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńO nie, to w żadnym razie nie jest typowy romans, uważam, że gdyby zekranizować tę powieść, to otrzymalibyśmy klasyczny melodramat. Emocje jak przy Love Story (oczywiście w moim odczuciu!) :)
UsuńAkurat dzisiaj zamieściłam recenzję tej książki u siebie [Natula... to u mnie ją czytałaś] i nie powiem, żebym była tą książką tak samo zachwycona jak Ty. Jednak wiadomo, ile osób, tyle opinii.
OdpowiedzUsuńW moim odczuciu nie było w niej niczego zaskakującego. Finał przewidziałam prawie że na początku książki [chociaż nie wspominam tego w recenzji]. Poza tym nie nazwałam książki typowym romansidłem, bo w tagach jest wyraźne zaznaczone, że to również dramat - a że o romansie mowa, no a jakżeby nie, skoro rozwija się on pomiędzy Addie i Brunonem :)
Dałam jej 4/6, bo jako debiut sobie na tę ocenę zasłużyła. Jednak oczekiwałam po niej o wiele więcej, zwłaszcza po porównaniu do "Love Story" oraz cytatach osób zamieszczonych na okładkach.
Jasne, że tak! Ile osób, tyle opinii, więc to dobrze, że mamy różne zdanie o tej książce :) Mnie bardzo wzruszyła :)
UsuńI wzruszy z pewnością nie jedną osobę - o czym również napisałam w swej recenzji. Po prostu do mnie tak bardzo ta historia nie trafiła. Ale wierzę, że znajdzie swoich odbiorców :)
UsuńWiem, wiem, że to U Ciebie czytałam recenzję, aż takiej słabej pamięci to ja nie mam :)
UsuńFaktem jest, że nie przepadam za romansami, ale jak większość kobiet czasami lubię się zaczytać w czymś ckliwym i mocno płaczliwym :)
Z reguły nie przekreślam książek, żeby zrezygnować z lektury dużo mi trzeba, ponieważ mam świadomość tego, że ile ludzi tyle opinii, dlatego raczej trzymam dystans, ale porównanie do Love story zrobiło na mnie wrażenie, bo uwielbiam ten film :)
Dla mnie super, przepiękna historia i doskonała recenzja. Świetnie ujęłaś swoje przemyślenia :) Nastawię mój radar na tę książkę :)
OdpowiedzUsuńO ja cie, nie spodziewałam się tak pozytywnej recenzji. Jak zobaczyłam te ostatnie przepłakane 50 stron to na serio zaczełam się poważnie zastanawiać. Wcześniej mnie do niej nie ciągnęło, ale teraz może po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńSkoro tak zachwalasz, nie pozostaje mi nic innego, jak poszukać tego debiutu. ;)
OdpowiedzUsuńTo chyba książka dla mnie :) Myślę, że doskonale trafi w mój literacki gust, więc będę się za nią rozglądać!
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że przeczytam. :D Kurczę, już tyle mi się książek ustawiło w kolejce do czytania, że nie wiem za co się brać. :P
OdpowiedzUsuńPozdrowionka! :)
Czuję się zachęcona:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam wzruszające lektury, szczególnie ostatnio bo niczego nie potrafię skończyć. Książkę z całą pewnością przeczytam, kiedy nie jestem pewna.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać , że początkowo w ogóle nie zwróciłam uwagi na " Tak to się kończy". Jednak Twoja recenzja skutecznie na nią tę moją uwagę zwróciła. :)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam .
Pozdrawiam ! :)
A ja już miałam z niej zrezygnować.
OdpowiedzUsuńNie moja tematyka, ale wydaje się całkiem dobra :)
OdpowiedzUsuńWidzę coś w sam raz dla siebie:) Uwielbiam jak książki wywołują takie emocje:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Po takiej recenzji nie mam innego wyboru, muszę sięgnąć!
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać! Zapisuję sobie tytuł.
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja przekonała mnie do książki. Wcześniej miałam mieszane uczucia :)
OdpowiedzUsuńPowiem ci, że od bardzo dawna poszukuję takiej książki. Książki, która by mnie rozbiła emocjonalnie, sprawiła, że po skończonej lekturze siedziałabym długo z książką w ręce i wpatrywała się tępo w ścianę, z której mogłabym wynieść jakąś naukę na przyszłość, a którą przy tym czytałabym z zainteresowaniem i przyjemnością. Wydaje mi się, że pozycja przez ciebie opisywana spełnia wszystkie moje wymagania, tak więc zapisuję sobie tytuł i czym prędzej wybieram się na jej poszukiwania do księgarni ;)
OdpowiedzUsuńNarazie nie wczytuję się dokładnie w recenzję, bo sama jestem jeszcze przed czytaniem. Najpierw Profesor, a potem Tak to się kończy. Bardzo mnie cieszy Twoje wysoka ocena tej książki. Mam nadzieję, że i mnie ta historia poruszy do głębi, bo właśnie tego mi teraz potrzeba! :)
OdpowiedzUsuńJuż po samym króciutki zdaniu z LC przed recenzją byłam gotowa biec do sklepu i kupić. :D A po recenzji... Ja się pytam, gdzie mój portfel?!
OdpowiedzUsuń