„Zabawna i inteligenta odpowiedź na „Jedz, módl się, kochaj”; opowieść o kobiecie, która na półmetku życia musi na nowo odnaleźć jego sens. Fritzi Berger, kobieta silna z konieczności, od roku nie ma męża. Ma za to mnóstwo niespełnionych pragnień i wątpliwości, córeczkę, kiepsko opłacaną pracę redaktorki w wydawnictwie Best & Seller, piętnaście lat małżeństwa za sobą, i czterdzieste urodziny przed sobą. Pewnego dnia przyjaciółka namawia ją, by pojechały razem na kilka dni nad morze… I tak, pomiędzy codziennym kieratem a chęcią, by jeszcze raz poszukać szczęścia, rozwija się porywająca, czasem smutna, a czasem bardzo zabawna i pełna niespodzianek historia.”
Czterdziestoletnia Fritzi Berger, etatowa redaktorka bestsellerowych powieści, po piętnastu latach małżeństwa rozwiodła się ze swoim mężem. Teraz, mieszkając ze swoją kilkuletnią córeczką, stara się radzić sobie w codziennych obowiązkach domowych, wychowaniu dziecka oraz pracy. Nie przestaje jednak marzyć o szczęściu i wielkiej miłości, która prawdopodobnie gdzieś tam na nią czeka. Kiedy więc jej przyjaciółka proponuje wspólny wyjazd na urlop, Fritzi się zgadza. To będzie początek jej nowego życia.
źródło |
Leniwa Niedziela to cykl powieści wydawanych przez Świat Książki, po które sięgam z niekłamaną przyjemnością. Dotychczas lektury z tej serii mnie nie zawiodły – wystarczy logo Leniwej Niedzieli umieszczone na okładce książki, bym wiedziała, że to powieść dla mnie. Niech w końcu coś się zdarzy to kolejny tytuł z tego cyklu, który wpadł mi w oko zaraz po pojawieniu się zapowiedzi. Powieść Trixi von Bülow okazała się dokładnie taką książką, jakiej oczekiwałam – lekturą idealną na odstresowanie, lekką, przyjemną, choć również nieco przewidywalną.
Historia opowiedziana została z punktu widzenia głównej bohaterki – Fritzi. Jej narracja obfituje w najróżniejsze refleksje na temat codzienności. Proste, życiowe prawdy zawarte w tej nieco gorzko-słodkiej opowieści o poszukiwaniu miłości, spełnienia i sposobu na dorosłość, obrazują czytelnikowi nie tylko problemy bohaterki, ale także zmuszają nas samych do refleksji nad własnym życiem. Choć niektóre wydarzenia mogą się wydawać nieco komiczne, a nawet nieprawdopodobne, a zachowanie bohaterki – nad wyraz niedojrzałe (momentami miałam ochotę potrząsnąć nią i krzyknąć jej w twarz: „Ogarnij się, kobieto!”), to jednak odnajduję w tej historii sporo realizmu. Bo czyż nie tracimy głowy w obliczu zakochania? Czyż nie popełniamy czasem śmiesznych błędów? Wiek nie jest tu czynnikiem decydującym o naszej nieomylności. Fritzi jest trochę podobna do Bridget Jones – to inteligentna i szczera osoba, ale momentami zachowuje się niedorzecznie głupio.
Niech w końcu coś się zdarzy to książka odpowiednia dla tych osób, które lubią odprężyć się przy lekturze, które szukają niezobowiązującej powieści idealnej na chłodny wieczór. Dzieło Trixi von Bülow to historia kobiety, która – jak wiele z nas – pragnie być po prostu kochana. Minusem książki jest przewidywalność wielu wątków oraz mało prawdopodobny, wręcz banalny finał. Nie zmienia to jednak faktu, że książkę czytało mi się dobrze, opowieść Fritzi mnie wciągnęła i na kilka godzin pozwoliła zapomnieć o własnych problemach. Dlatego też Niech w końcu coś się zdarzy polecam szczególnie tym z Was, którzy pilnie potrzebują lektury na odstresowanie. Ja oceniam tę książkę na cztery z plusem.
Wydawca: Świat Książki
Seria: Leniwa Niedziela
Data wydania: 27.08.2014
Ilość stron: 288
Za lekturę dziękuję wydawnictwu Świat Książki :)
Myślę, że taka lekka lektura idealnie nada się na szare i mroźne dni jakie właśnie teraz mamy :-) Chętnie przeczytam :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Niezbyt okładka czy treść sprawiła, że byłabym skłonna ją przeczytać, ale to raczej dlatego, że z reguły nie sięgam po taki gatunek
OdpowiedzUsuńOch, lektura na odstresowanie, brzmi naprawdę... dobrze. :) Podejrzewam, że takowa przyda mi się w czasie przerwy świątecznej, kiedy będę odpoczywać po beznadziejnie okrutnej walce z nauczycielami o dobre oceny na półrocze. ;) Ogólnie rzecz biorąc, nie dziwię się, że w takiej miłej, przyjemnej historii, fabuła jest dość przewidywalna. Myślę, że takie książki raczej już nie zaskakują. :) Ale bardzo chętnie spędziłabym z nią czas. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Ostatnio miałam sporo lektur na odstresowanie, więc kolejna nie jest mi potrzebna :). Sam cykl Leniwej Niedzieli znam dzięki powieści Jojo Moyes i pewnie jeszcze kiedyś sięgnę po któryś z tytułów.
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej podoba mi się seria "Leniwa niedziela". Fabuła tej książki podoba mi się, a na niezobowiązującą lekturę zawsze mam czas :)
OdpowiedzUsuńMimo przewidywalności większości wątków i banalnego finału, jestem skłonna sięgnąć po powyższą książkę, ponieważ bardzo lubię czytać takie lekkie, niezobowiązujące powieści.
OdpowiedzUsuńLeniwa niedziela zawsze ma dobre książki w zanadrzu :)
OdpowiedzUsuńLubię książki z serii Leniwa Niedziela, a tą od dawna mam w planach :)
OdpowiedzUsuńJa szukam książki przy której będę się mogła odprężyć to coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńJej, spojrzałam na tytuł oryginalny - długi jest. ;) Teraz, kiedy się nad tym zastanowiłam, chyba na ogół cenię krótkie, dobitne tytuły.
OdpowiedzUsuń"Fritzi jest trochę podobna do Bridget Jones – to inteligentna i szczera osoba, ale momentami zachowuje się niedorzecznie głupio" - Miałam podobne odczucia względem Bridget. To chyba autorki próbują nas rozbawić i czasami przesadzają. ;)
Czytałam tę książkę jakiś czas temu i jest całkiem przyjemna, idealna na leniwy wieczór.
OdpowiedzUsuńHej :) Właśnie powracam z do blogowania z nowym blogiem. Chciałabym Cię zaprosić do siebie i prosić o wsparcie na początku nowej przygody z recenzowaniem.
OdpowiedzUsuńMasz ciekawego bloga, na pewno będę na niego zaglądać.
Pozdrawiam :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń