31 stycznia 2012

"Wariant" Robison Wells

"W Akademii Maxfield musisz wybierać: Porządek albo Spustoszenie albo Wariant.
Benson musi przyłączyć się do jednej z tych grup, żeby przetrwać.
Ale wie, że powinien uciec. I że ufać może tylko sobie.
Siedemnastoletni Benson myślał, że stypendium Akademii Maxfield będzie przepustką do lepszego świata. Mylił się.Został uwięziony w szkole otoczonej drutem kolczastym. W szkole, w której kamery śledzą każdy ruch. W której nie ma dorosłych. W której uczniowie podzielili się na trzy grupy, po to żeby przeżyć. Jeśli nie jesteś w żadnej z nich, to nie ma ciebie.
Jeśli złamiesz regulamin, znikasz...
Lecz Benson nie wie jeszcze wszystkiego. A kiedy odkrywa prawdziwą tajemnicę Akademii Maxfield, uświadamia sobie,że posłuszeństwo może przypłacić losem znacznie gorszym niż śmierć. I że ucieczka – jedyna szansa na przetrwanie – może okazać się niemożliwa..."


Szkoła bez nauczycieli, bez prac domowych i sprawdzianów, rządzona przez uczniów? W zasadzie niejedna osoba uśmiechnęła by się z zadowoleniem, inna zaś stwierdziłaby, że to przeczy w ogóle idei tworzenia placówek oświaty. Ale abstrahując od tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni – a gdyby jednak? Gdyby nagle znaleźć się w miejscu, które z pozoru przypomina raj, ale daleko mu do ideału – gdzie kamery śledzą każdy nasz ruch,  nieposłuszeństwo jest karane tajemniczym aresztem, a jedyny widok zza okna to las i mur praktycznie nie do sforsowania…?

Benson tułał się od jednej rodziny zastępczej do kolejnej, aż w końcu dostał szansę na stypendium w prestiżowej szkole – Akademii Maxfield. Dla takiego wyrzutka jak on, w zasadzie był to los wygrany na loterii – dlatego przyjął propozycję. Niestety po dotarciu na miejsce przekonał się, że jeśli dotychczas narzekał, to zupełnie bezpodstawnie – nowy „dom” jest bowiem bardziej przerażający, niż mógł się spodziewać. Szkoła, otoczona murami i lasem, jest więzieniem dla dzieciaków. I to dosłownie – kamery w każdym pokoju, regulamin przestrzegany wystarczająco restrykcyjnie, by uznać to za obłęd i uczniowie, którzy potworzyli gangi, by zapanował względny porządek – teoretycznie. A wreszcie tajemnica, która spędza sen z powiek niejednej osobie – czemu w ogóle znaleźli się w tym miejscu? Czy to jakiś eksperyment, a może szkolenie? Benson chce odkryć sekret Akademii, lecz z każdym kolejnym krokiem zbliża się do prawdy, której tak naprawdę wolałby nie znać. Prawdy, która może być śmiertelnie niebezpieczna…

Po Wariant sięgnęłam z pewną obawą, bowiem po raz kolejny odnalazłam w zapowiedziach porównanie do kultowej serii – czego nie lubię – tym razem do Gone. Jeśli jednak miałam wcześniej jakieś obiekcje, rozwiały się one zaraz po przeczytaniu pierwszych kilku stron powieści. Dlaczego?

Narracja pierwszoosobowa z punktu widzenia głównego bohatera – siedemnastoletniego Bensona – to strzał w dziesiątkę: chłopak nic nie wie o Akademii i czytelnicy dzięki temu odkrywają z bohaterem szkołę dokładnie tak, jakby sami byli nowymi uczniami. Wszelkie niepewności Bensona są naszymi niepewnościami, a sposób, w jaki przekazuje nam swoje myśli – pełny ekspresji, ale i prosty język, silne emocje, chęć walki o przetrwanie i potrzeba poznania prawdy – pozwala nam w pełni wczuć się w wydarzenia, być w centrum największej burzy.

Cała recenzja na:


Za książkę bardzo dziękuję ParanormalBooks!!!
Original: Variant
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 17.01.2012
 Trailery do książki:


27 stycznia 2012

"Zapomniane" Cat Patrick

"Przeszłość. Teraźniejszość. Przyszłość. Która z nich ma największe znaczenie?

Mam problem: Widzę migawki przyszłości, jakby to były wspomnienia. Ale przeszłość jest dla mnie tajemnicą. Pamiętam, co będę miała na sobie jutro i kłótnię, która zdarzy się dopiero po południu. Ale nie wiem, co jadłam wczoraj na kolację. Radzę sobie dzięki notatkom, mamie i najlepszej przyjaciółce, Jamie, i system jakoś działa... Do czasu. Bo teraz wszystko się sypie. Jamie się buntuje. Mama nie mówi mi prawdy. I nie widzę w swojej przyszłości chłopaka, za którym szaleję. Ale dzisiaj go kocham. I chciałabym zapamiętać na zawsze, jak bardzo..." 


Wspomnienia są częścią naszego życia – decydują w dużej mierze o poczuciu własnej wartości, o tożsamości, a nawet mają wpływ na poglądy, które głosimy. Czysta kartka bowiem nie ma sobą co zaprezentować, lecz ta zapisana… Pamięć jest niezbędna – pozwala nam zdobywać wiedzę, doświadczenie, zmusza do analizowania minionych godzin, dni, lat. To na pamięci, na skojarzeniach opiera się cały system wartości, jaki w sobie wypracowaliśmy. Nic więc dziwnego, że ludzie, którzy nagle tracą pamięć, czują się tak zagubieni, tak niepewni. Lecz gdyby tracić tę pamięć codziennie, od nowa? Gdyby zamiast wspomnień z przeszłości mieć wspomnienia z… przyszłości?

London Lane jest nietypowa właśnie ze względu na swój dar. Nie pamięta tego, co stało się wczoraj, tydzień czy pięć lat temu, ale za to wie, co ją czeka jutro albo za miesiąc, a nawet  całe lata później. To dosyć przerażający dar – móc poznać swoją przyszłość, lecz London sobie z tym radzi – to, co musi wiedzieć, zapisuje w notatkach co wieczór, a to, czego nie chce pamiętać – pomija. I zawsze ma obok siebie matkę i przyjaciółkę Jamie – dwie kobiety, które wspierają dziewczynę od lat. Aż pewnego dnia wszystko się zmienia – Jamie obraża się na London, matka nie do końca wydaje się być szczera, a w szkole pojawia się przystojny i odizolowany od reszty szkolnego społeczeństwa chłopak, który już pierwszego dnia zwraca uwagę na London – lecz mimo to dziewczyna nie widzi go w swojej przyszłości. Nie mówiąc o tajemnicach, które skrywa przeszłość…

Cat Patrick podobno wpadła na pomysł napisania książki całkowicie przypadkowo i to jest interesujące już samo w sobie – spontaniczność i nietuzinkowy pomysł, który zrodził się w niespodziewanym momencie. Bo rzeczywiście widzenie przyszłości zamiast przeszłości jest nietypowe i nawet oryginalne. Przyznaję – już od pierwszej chwili, gdy przeczytałam opis zapowiedzi, chciałam dostać tę powieść w swoje ręce. Czy było warto?

„Dla mnie czytanie oznacza pamiętanie.”*

Narracja oczywiście pierwszoosobowa – z punktu widzenia głównej bohaterki. Język jest prosty i nie wymagający specjalnego skupienia od czytelnika, co wynika z faktu, iż bohaterka jest młoda i raczej sama nie do końca rozumie to, co się wokół niej dzieje. Akcja powieści toczy się swoim rytmem, którego nie da się jednoznacznie określić – z jednej strony wydarzenia płyną powoli, z drugiej strony bardzo krótkie rozdzialiki prawdopodobnie mają za zadanie wprowadzić dynamikę, podobnie jak przeskoki w czasie – po lutym pojawia się kwiecień i wydarzenia pomiędzy tymi miesiącami są w ogóle pominięte.

Cała recenzja na:  


Original: Forgotten
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 12.01.2012

Za książkę bardzo dziękuję ParanormalBooks!!! :)


I trailer!

* cytat z Zapomniane, str. 240.

24 stycznia 2012

TOP 10: Ulubione postaci kobiece!

Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu ma blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - w każdy piątek wypatruj nowego tematu na dany tydzień.


W tym tygodniu w Top 10 ranking ulubionych postaci żeńskich. Przyznam - sprawa jest trudna, bo sama jestem baba więc łatwiej mi wybierać męskie postaci (ciekawe, dlaczego...?), więc to różnie bywa... Ale udało się - nie bez kłopotu, ale jednak :) Oto mój ranking!


1. Wynter Moorehawke
- Trylogia Moorehawke  
(Celine Kiernan)


Wynter, choć młoda, wydaje się być silną i niezależną kobietą, która pomimo społecznych ograniczeń, nie jest jedną z wielu - jest rzemieślnikiem, który ciężką pracą dąży do celu i nie wstydzi się tego. Oczywiście większość takich kobiet - wolnomyślicielek, było palonych na stosie, ale stanowczo wolę tego typu postaci niż posłuszne, delikatne panny bez własnego zdania.



2. Tessa Gray
- Diabelskie Maszyny  
(Cassandra Clare)


Kolejny przykład kobiety samodzielnej, która pomimo standardów epoki, w jakiej żyła, nie poddawała się swojemu losowi, lecz walczyła o wolność i własną tożsamość. Takich kobiet potrzeba - silnych i gotowych walczyć o swoich bliskich, o wartości, w które wierzy!


3. Anne Eliot
- Perswazje ( Jane Austen)


W Anne nawet wówczas, gdy pozwalała na działania czynników zewnętrznych i uległa perswazjom, tliło się coś, co można nazwać świeżością umysłu, nietuzinkowością otwartością, oryginalnością. Anne to rzeczywiście jedna z tych kobiet, które podziwiam i przez to lubię wracać do powieści Austen - przygoda z takimi sylwetkami kobiecymi to sama przyjemność!

4. Bianca Olivier
- Wieczna Noc (Claudia Gray)


W zasadzie ciężko stwierdzić, cóż takiego Bianca ma w sobie, co lubię. Może to, że jest oryginalna - inna, niż wszystkie z jej gatunku. Może to, że chciała walczyć o miłość, że się nie poddawała, że dla Lucasa oddałaby wszystko. Kiedy już coś sobie zaplanowała, poświęcała się temu całkowicie.

5. Jessica Packwood
- Przyrzeczeni (Beth Fantaskey)


Kiedy pierwszy raz sięgnęłam po Przyrzeczonych, byłam sceptycznie nastawiona do głównej bohaterki - wydawała mi się... schematyczna? A jednak nie! Jessica, podobnie jak i inne kobiety, które wybrałam do tego rankingu, była silna, śmiała, odważna i potrafiła poświęcić się sprawie. I jednocześnie umiała to wszystko połączyć z podszeptami serca, co dla mnie jest fenomenalne.

6. Wagabunda
- Intruz (Stephenie Meyer)


Postać - marzenie. Dobra, uczciwa, oddana ideałom, a przede wszystkim... jedyna w swoim rodzaju. Ludzie wciąż się dziwią, że Meyer napisała tak dojrzałą powieść, jak Intruz, lecz to nie tyle powieść jest dojrzała, co bohaterka, która przedstawia nam historię swojego życia. I nie tylko swojego...

7. Katniss Everdeen
- Igrzyska Śmierci 
(Suzanne Collins)


Chyba nawet nie trzeba tłumaczyć nikomu tego wyboru - odważna i zdeterminowana, by bronić swojej rodziny i przyjaciół. Waleczna, silna, inteligentna, no i piękna - nic dodać nic ująć. Po prostu Kotna, którą już wkrótce zobaczymy na ekranach kin :)

8. Gwendolyn Shepherd
- Trylogia Czasu (Kerstin Gier)


Gwen w zasadzie wydaje się być taką zwyczajną dziewczyną, która nie do końca odnajduje się w sytuacji i nie do końca wie, czego chce. Ale do czasu... I to mi się podoba - bohaterka sama jeszcze nie zna swoich możliwości, to bardziej my - czytelnicy - odkrywamy jej charakter, poznajemy ją bardziej, niż ona sama siebie zna.

9. Meghan Chase
- Żelazny Dwór (Julie Kagawa)


W zasadzie chyba mogłabym powtórzyć już to, co wielokrotnie przypisywałam innym postaciom - niezależność i odwaga. Nie lubię postaci, które są jałowe, nudne, nijakie, smutne czy zagubione. Lubię postaci z charakterem, pełnokrwiste, silne i odważne, które wciągną mnie w historię, przywiążą do siebie i sprawią, że będę śledziła ich losy z zapartym tchem, jakby to był mój świat, moje problemy i moje decyzje... Meghan się to udało! Kocham Nigdynigdy <3

10. Saga Simon
- Saga o Ludziach Lodu
(Margit Sandemo)

Saga o Ludziach Lodu obfituje w szereg wspaniałych, niezależnych i odważnych kobiet, które  przez wieki walczyły o swój ród, o mężczyzn, których pragnęły i dzieci, które były nadzieją na odkupienie. Sagę polubiłam z prostego powodu - uwierzyła w dobro tam, gdzie nikt nawet by nie spojrzał. Uwierzyła w coś, albo raczej kogoś, kto nigdy nie mógł liczyć na współczucie. To była postać o wielkim sercu. A takich jest mało...





Uff, było ciężko, ale mam nadzieję, że idea została przekazana - tylko silne kobiece osobowości mają u mnie szansę na jakąś sympatię. Chociaż i tak wolę mówić o bohaterach płci męskiej ;)
Na koniec standardowo piosenka - a co tam! Póki można, to korzystajmy ^^ Dzisiaj trochę rockowo - Love Infernal <3


21 stycznia 2012

"Metro 2033" Dmitry Glukhovsky

„Rok 2033. W wyniku konfliktu atomowego świat uległ zagładzie. Ocaleli tylko nieliczni, chroniący się w moskiewskim metrze, które dzięki unikalnej konstrukcji stało się najprawdopodobniej ostatnim przyczółkiem ludzkości. Na mrocznych stacjach, rozświetlanych światłami awaryjnymi i blaskiem ognisk, ludzie ci próbują wieść życie zbliżone do tego sprzed katastrofy. Tworzą mikropaństwa spajane ideologią, religią czy po prostu ochroną filtrów wodnych... Zawierają sojusze, toczą wojny.
WOGN to wysunięta najbardziej na północ zamieszkała stacja metra. Kiedyś była jedną z najpiękniejszych, a po zagładzie przez długi czas pozostawała bezpieczna. Teraz pojawiło się na niej śmiertelne niebezpieczeństwo.
Artem, młody mężczyzna z WOGN-u, otrzymuje zadanie: musi przedostać się do legendarnej stacji Polis, serca moskiewskiego metra, aby przekazać ostrzeżenie o nowym niebezpieczeństwie. Od powodzenia jego misji zależy przyszłość nie tylko peryferyjnej stacji, ale być może całej ocalałej w metrze ludzkości.”


Świat, tak dobrze nam znany, uległ zagładzie, gdy narodził się konflikt atomowy i ludzie, pełni nienawiści, zgotowali sobie własny koniec. Ale niektórzy mieli szczęście – schronili się w czeluściach moskiewskiego metra, odgradzając się od niebezpieczeństw czających się na powierzchni zniszczonej ziemi. Musieli nauczyć się żyć od nowa – w mroku, bez słońca, bez roślinności, swobody i gwieździstego nieba nad głową. Niemożliwe? A jednak udało im się – tworząc nowe struktury, nowe hierarchie i walcząc o przetrwanie, zbudowali nowy świat. Wśród  ludzi metra był  Artem – zwyczajny chłopak z północnej stacji WOGN. Wychowywany przez przybranego ojca, żył z dnia na dzień, w ustalonym porządku. Aż pewnego dnia coś się zmieniło – młodzieniec zostaje wybrany do podjęcia misji, od której zależeć może bytność wszystkich ludzi żyjących pod ziemią. Artem wyrusza w podróż, by dotrzeć do legendarnego Polis i odmienić los ludzkości. Lecz czy warto? Na jakie niebezpieczeństwa się naraża i co go czeka w mroku tunelów? I wreszcie – czy jeden człowiek może zmienić bieg historii?

                                                  „Boże, jaki piękny świat zniszczyliśmy...” *

Historia wydania Metro 2033 zaczyna się od nieudanej próby, po której to Dmitry Glukhovsky, rosyjski pisarz i dziennikarz, opublikował swoją powieść w sieci. Strona internetowa, na której ją zaprezentował, stała się niezwykle popularna, a fani włączyli się we wspólną pracę nad udoskonalaniem utworu poprzez przesyłanie pisarzowi swoich uwag i rad. Wkrótce potem udało się wydać Metro 2033 w tradycyjnej oprawie i... książka stała się hitem! Szczerze mówiąc ta informacja ani trochę mnie nie dziwi, bowiem wciąż na nowo wracam myślami do dzieła pełnego dojrzałej i oryginalnej a jednocześnie zaskakującej na wszystkich płaszczyznach kreacji. Ta cecha niewątpliwie wyróżnia twór Dmitra od innych postapokaliptycznych opowieści, choć oczywiście to nie wszystko!

Zarówno świat przedstawiony, jak i bohaterowie są dopracowani – można rzec – na sto dwadzieścia procent. Postaci – począwszy od głównego bohatera Artema przez jego znajomych aż po dalszoplanowe sylwetki ludzi, na których w zasadzie nawet nie zwrócilibyśmy najmniejszej uwagi – to bez wyjątków żywe, silne osobowości skonfrontowane z czyhającymi w mroku metra niebezpieczeństwami, podejmujący trudne decyzje w ułamkach chwil i walczący o przetrwanie. W miarę poznawania kolejnych wydarzeń, ci ludzie stają się w naszych oczach realni, prawdziwi i drodzy, gdyż ich emocje, obawy i przerażenie udzielają się czytelnikowi, tym samym przybliżając widzowi fikcyjnych bohaterów bardziej, niż gdyby były to żywe jednostki.

Rzeczywistość metra roku 2033 można nazwać jednym słowem – jest mroczna. Tunele skąpane w ciemności, przesycone zatęchłym strachem, bolesną ciszą i niewiadomą, która działa na wyobraźnię bardziej, niż najdoskonalej ukazane sceny w dreszczowcach i horrorach – wszystkie te czynniki zmuszają nie tylko bohatera, ale i nas do ciągłej gotowości i czujności. Jesteśmy tam – wiele metrów pod ziemią, pogrążeni w beznadziei i przerażeniu, niezdecydowani. Dmitry pokazuje nam historię zawierającą w sobie sumę wszystkich możliwych rodzajów strachu, jakie mogą zawładnąć człowiekiem – od niepewności poprzez panikę do utraty zmysłów. Rosjanin wykreował świat tak, że zmusza widza do patrzenia przed siebie szeroko otwartymi oczami, przez co jesteśmy gotowi do reakcji w każdej chwili, pewni niechybnego zagrożenia. Jednocześnie zadaje nam konkretne pytanie – jaką drogą idzie ludzkość, czym jest człowieczeństwo, jaka jest wartość życia i wreszcie – czy istnieje przeznaczenie, czy człowiek ma jakieś zadanie do wypełnienia?

Narracja trzecioosobowa opowiadana jest przez obserwatora wszechwiedzącego, który przedstawia nam świat oczami Artema – dzięki temu znamy uczucia i przemyślenia głównego bohatera. Język jest dojrzały i złożony, dialogi zaś mają zróżnicowaną formę dostosowaną do potrzeb każdego bohatera. Fabuła jest rozbudowana, wielowątkowa i nacechowana autentycznością, a także realizmem i emocjami. Akcja mknie przed siebie, napięcie wzrasta z każdym kolejnym rozdziałem i choć doświadczamy krótkich chwil przerwy w tej ciągłej gonitwie, to i tak czuć to nieubłagane przybliżanie się ku wielkiej katastrofie. Prawdę powiedziawszy zagłębiając się w realia życia Artema, nieustannie drżałam ze strachu,  absolutnie zagubiona, a jednocześnie parłam dalej, oczarowana światem, jaki poznawałam dzięki kartom niecodziennej historii
przesyconej gęstą,  ponurą atmosferą.

O dziele Dmitra można opowiadać bez końca, gdyż charakter powieści jest niezwykły i jedyny w swoim rodzaju, zaś ciągłe odwołania  i porównywanie młodszych publikacji do Metro 2033 wyraźnie daje nam jasny przekaz, że mamy do czynienia z dziełem nietuzinkowym, zdumiewającym i na pewno godnym polecenia. Bardzo żałuję, że dopiero teraz poznałam historię ludzi żyjących w tunelach metra (jednego z największych na świecie z resztą) i być może dziś powtórzę to, co już niegdyś zostało powiedziane – koniecznie należy sięgnąć po książkę opowiadającą o przygodach Artema!  Niech pochłonie Was mrok moskiewskiego metra z całym jego bogactwem i tajemnicą, bowiem takiej lektury nie da się później zapomnieć. Dzieło Dmitra Glukhovskiego na zawsze odmieni Wasze postrzeganie świata i obudzi apetyt na naprawdę dobre, wykwintne lektury, spychając w kąt szmatławce, których teraz na rynku wydawniczym jest w bród. Ocena 6/6 i tak nie odda mojego zachwytu, zatem POLECAM i tyle.

Original: метро 2033
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 24.02.2010 

 (tapeta do pobrania TU)
*cytat z: D. Glukhovsky, Metro 2033, str. 227

A na koniec link do polskiej strony poświęconej twórczości Dmitra - Metro2033.pl oraz znaleziony w sieci trailer do gry. Enjoy!

17 stycznia 2012

TOP 10: Ulubione cytaty z literatury!

Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu ma blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - w każdy piątek wypatruj nowego tematu na dany tydzień.



Dzisiaj czas na... ulubione, książkowe cytaty!!! Wszyscy wrzucają swoje typy, to ja też :) Niestety aby wybrać tylko 10, musiałam się dobrze zastanowić - jest tak wiele wspaniałych książek i tak wiele ukrytych w nich myśli... ale jakoś się udało!



I.
 „Kocham cię. Będę cię kochał do dnia, w którym umrę. A jeśli po tym jest jakieś życie, to wtedy też będę cię kochał.”
Cassandra Clare – Miasto Szkła

II.
„Łzy nie mają nic wspólnego ze słabością.”
Margit Sandemo – Polowanie na czarownice

III. 
„Nie mogę uwierzyć, że tak normalnie wyglądam na zewnątrz, choć w środku mam kompletne pobojowisko.”
Suzanne Collins – Kosogłos

IV. 
„Życie jest jak pudełko czekoladek - nigdy nie wiesz, co ci się trafi.”
Winston Groom – Forrest Gump

V. 
„W chwili, kiedy zastanawiasz się czy kogoś kochasz, przestałeś go już kochać na zawsze.”
Carlos Ruiz Zafón – Cień wiatru

VI. 
„Nic nie zatrzyma miłości: ni rygle, ni bramy.
Przez wszystko przejdzie.
Początku nie ma, od zawsze bije skrzydłami
i na wieki biła będzie". 
(- Matthias Claudius)
Kerstin Gier – Błękit Szafiru

VII. 
„- Niech mi pan powie jeszcze tylko jedno – odezwał się Harry. – Czy to dzieje się naprawdę, czy tylko w mojej głowie? (…)
- Ależ oczywiście to dzieje się w twojej głowie, Harry, tylko skąd, u licha, wniosek, że wobec tego nie dzieje się to naprawdę?”

Joanne Kathleen Rowling – Harry Potter i Insygnia Śmierci

VIII. 
„Zapominamy, że życie jest kruche, delikatne, że nie trwa wiecznie. Zachowujemy się wszyscy, jakbyśmy byli nieśmiertelni.”
Éric-Emmanuel Schmitt – Oskar i Pani Róża

IX. 
„Wielu spośród żyjących zasługuje na śmierć. A niejeden z tych, którzy umierają, zasługuje na życie. Czy możesz ich im obdarzyć? Nie bądź tak pochopny w ferowaniu wyroków śmierci. Nawet bowiem najmędrszy nie wszystko wie.”  
John Ronald Reuel Tolkien – Władca Pierścieni, Drużyna Pierścienia

X. 
„Sarkazm to ostatnia deska ratunku dla osób o upośledzonej wyobraźni.”
Cassandra Clare – Miasto Kości 


***

A na koniec utwór z filmu, który ostatnio obejrzałam i który mnie totalnie powalił na kolana - Incepcja. I ścieżka stworzona przez wspaniałego Hansa Zimmera! Enjoy :) 



A już zupełnie na koniec fragment wyczekiwanej przeze mnie powieści Celine Kiernan - Zbuntowany Książę <3 Miłej lektury! :)

15 stycznia 2012

"Dzieci demonów" J.M. McDermott

RECENZJA PRZEDPREMIEROWA!


"Pełnokrwiste, mroczne fantasy o świecie skażonym przez demony. 

Bezimiennych, sługi bogini Elishty, przed laty zapędzono do podziemi. Niestety, ich pomiot, zrodzony przez śmiertelne kobiety, wciąż plugawi te ziemie. To półdemony, przeklęta krew. Wszystko, czego dotkną, zostaje skażone. Chroniący się w miastach ludzie wysłali ich tropem Wędrowców Błogosławionej Erin – biegających z wilkami członków watahy. Nie spoczną, dopóki nie wytropią ostatniego z dzieci demonów. Co jednak, jeżeli potomkowie Bezimiennych mają dusze?"


Człowiek już taki jest – dzieli świat na dobro i zło, pragnąc w ten sposób zrozumieć rzeczywistość, która go otacza, wprowadzając pozorny ład. Jednak skąd możemy mieć pewność, że zło naprawdę jest czymś niepożądanym, z czym należy walczyć? Skąd ta niezłomna wiara w dobro? Wszak życie nie jest czarno białe – podobno mieni się wieloma odcieniami szarości. Czy zatem nie powinniśmy spojrzeć na zło jako na coś złożonego, co może mieć więcej twarzy, niż pragniemy sądzić? Czy zło może być... dobre?

Polowanie. Od tego się zaczyna cała historia. Od pościgu i poszukiwań demonicznych potomków żyjących w ludzkich ciałach. Dwójka Wędrowców w wilczych skórach rusza śladem niejakiego Jony, który został zrodzony z demona i śmiertelnej kobiety, a tym samym był zagrożeniem dla ludzkości. Wędrowcy mają jedno zadanie – wytropić i zniszczyć czarci pomiot, oczyszczając świat z ich skazy. Lecz aby to zrobić, muszą wejść w głąb historii ich narodzin, odnaleźć wszystkie ścieżki, którymi podążali, zrozumieć ich sposób myślenia – poznać pragnienia i obawy. Tylko wtedy będą mogli wykonać zadanie najlepiej jak potrafią. Ale czasem poznanie wroga nie ułatwia zadania – czasem rodzi niepewność, nakłania do przemyśleń, otwiera nowe możliwości... bowiem czy ktoś mógł się pomylić twierdząc, że demoniczni potomkowie są źli i bezduszni?

Dzieci demonów to pierwszy tom trylogii o Psiej Ziemi autorstwa J.M. McDermotta, amerykańskiego pisarza uzależnionego od literatury, warzyw i kofeiny. Jego dzieło, ubrane w przepiękną oprawę – zarówno zagraniczną jak i polską, wywołało zagranicą burzę dyskusji i zdobyło wiele pochlebnych recenzji. Czy słusznie?

Pierwsza rzecz, o której muszę wspomnieć, to polski opis dzieła – jest zagadkowy i skrywa wiele tajemnic, które odkrywamy dopiero przy zgłębieniu lektury, lecz niestety niesamowicie się rożni od oryginalnego – amerykańska wersja na wstępie przedstawia dwójkę głównych bohaterów i wprowadza widza w wydarzenia, których będzie za chwilę świadkiem. Tymi bohaterami jest Jona i Rachel, którzy ze względu na swoje pochodzenie muszą ukrywać własną tożsamość i walczyć o przetrwanie w świecie, gdzie liczy się pozycja, pieniądz albo tężyzna fizyczna - a inność jest tępiona.

Można rzec, że przewodnia narracja została przedstawiona z punktu widzenia kobiety Wędrowca, która razem z mężem tropi demoniczne dzieci, lecz jej widzenie przeplata się z opisami wydarzeń, które rozgrywały się przy udziale Jony i Rachel – mamy zatem trzy różne punkty widzenia splecione w jedno. Nie da się ukryć, że powieść należy czytać bardzo uważnie, gdyż owo przeskakiwanie w narracjach może skołować, lecz nie jest przeszkodą, a stanowczo zaletą - umożliwia pełne poznanie i zrozumienie historii. Ponadto wykreowana rzeczywistość średniowiecznego królestwa silnie działa na wyobraźnię, a pan McDermott ma niebywałą zdolność do nakreślania pełnowymiarowych obrazów za pomocą niedużej ilości słów.

Bohaterowie wykreowani są znakomicie – mają indywidualne cechy charakterów i nietuzinkowe osobowości, nie można więc przejść obok nich obojętnie. Bardzo polubiłam Rachel, której życie nie rozpieszczało. Dziewczyna żyła w ciągłym strachu, a jednak nie poddawała się, parła na przód, walczyła o prawo do życia pomimo tego, kim była. Jony natomiast nie można zaszufladkować, stanowczo jest postacią nie do rozgryzienia – jego wewnętrzna walka z samym sobą sprawiała, że do końca nie wiedziałam, jak go ocenić.  

Minusem powieści jest jej objętość. Stanowczo zbyt krótka, zbyt okrojona, za mało opisów, które wciągnęłyby mnie głębiej w ten magiczny świat. Nie brakuje natomiast emocji, jest ich niezwykle dużo, a wśród nich dominuje strach. Do tego walka, krew i śmierć – całość jest kapitalna i jedyna w swoim rodzaju. Książka pochłonęła mnie bez reszty i zmusiła do zastanowienia się nad Bezimiennymi i nad misją Wędrowców. Wiele jednak przed nami – tom pierwszy jest enigmatyczny i intrygujący, a tym samym piętrzy przed czytelnikiem sekrety, które wręcz trzeba odkryć.

Przyznam szczerze, że na początku ciężko mi było się wczuć w opowieść, a zmieniające się punkty widzenia w narracji powodowały niemały mętlik w głowie. Kiedy jednak dotarłam do końca powieści, wszystko nabrało sensu, układanka zaczęła w końcu tworzyć pełen obraz, a ja mogłam jedynie stwierdzić: „Wow, chcę więcej!”. Choć dzieło mogłoby być obszerniejsze, to i tak spełniło swoje zadanie w stu procentach – wywołało emocje, wprowadziło zamęt i przekonało mnie, że koniecznie muszę sięgnąć po kontynuację. Daję 5+/6 i polecam Dzieci demonów nie tylko fanom fantastyki, ale każdemu, kto uwielbia mroczne, przesycone emocjami opowieści oprawione w doskonałą atmosferę. Wyruszcie w podróż przez Psie Ziemie w poszukiwaniu prawdy... w poszukiwaniu demonicznych dzieci!


Original: Never Knew Another, Dogsland Trylogy #1
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 17 stycznia 2012


Za książkę serdecznie dziękuję Panu Marcinowi i Wydawnictwu Prószyński i S-ka!