31 lipca 2012

"Uwiedź mnie" Lisa Kleypas

"Porywająca historia zakazanej miłości i walki z namiętnością, która zdarza się tylko raz w życiu...

Kev Merripen pokochał piękną, dobrze urodzoną Winnifred Hathaway, gdy jej rodzina ocaliła go od pewnej śmierci. Ten przystojny Cygan skrywa jednak wiele tajemnic i obawia się, że jego mroczna przeszłość zniszczy delikatną, subtelną Win. Z całych sił zwalcza więc pokusę... a wkrótce okrutne zrządzenie losu odbiera mu ukochaną. Po kilku latach Win wraca do Anglii... Na miejscu dowiaduje się, że Kev stał się zgorzkniałym człowiekiem, który gwałtownie wypiera się ich miłości. A u jej boku pojawia się atrakcyjny, czarujący wielbiciel. Kev musi podjąć decyzję. Czy zmierzy się z niebezpieczną tajemnicą swego pochodzenia, aby nie utracić kobiety, która stała się dla niego sensem życia...?"


Głównego bohatera powieści Lisy Kleypas, Keva Merripena, poznajemy w poprzedniej części cyklu o siostrach Hathaway – Wyjdź za mnie. Kev to Cygan, którego niekonwencjonalna, angielska rodzina przygarnia pod swój dach, gdy chłopak był jeszcze bardzo młody. Nieufny i zamknięty w sobie Kev nigdy nie umiał otworzyć się przed innymi, z wyjątkiem jednej z sióstr Hathaway – Win. To ona sprawiła, iż jego życie nabrało sensu – tylko dla niej został w domu gadziów, godząc się na ich warunki życia. Wiele lat później oboje zaczynają rozumieć, że coś do siebie czują. Kiedy więc Win musi wyjechać do kliniki we Francji, by tam spróbować odzyskać zdrowie, ma nadzieję, że Merripen będzie na nią czekał, że w końcu przyzna się do uczuć i da jej nadzieję na wspólną przyszłość. Niestety Merripen woli zniszczyć siebie, niż przyznać się, że pragnie Winnifredy. Uważa, że wszystko dla niej byłoby lepsze od męża – Cygana.

Uwiedź mnie to sequel serii autorstwa Lisy Kleypas, w którym pisarka przybliża nam historię drugiej (po Amelii) siostry Hathaway. Nie ukrywam, że jestem bardzo zadowolona, iż miałam okazję najpierw przeczytać tom pierwszy (całkowicie przypadkowo, bo nie wiedziałam wcześniej, że Wyjdź za mnie otwiera cały cykl!), gdyż okazuje się, że wszystkie części są ze sobą silnie powiązane i nieznajomość faktów z poprzedniego tomu mogłaby pozbawić czytelnika pełnego zrozumienia sytuacji. Oczywiście książki Lisy są na tyle czytelne, że można traktować je jako oddzielne utwory, lecz dopiero w całości seria nabiera właściwego smaku i odpowiedniego tempa.

Szczególną uwagę pragnę zwrócić na kreację bohaterów – tak różnych od siebie, jak to tylko możliwe. Kev to silny, nieprzystępny i szorstki mężczyzna, do którego osobiście bałabym się podejść, natomiast Win to delikatna, czarująca młoda dama, której nie sposób nie pokochać. Razem stanowią niezwykłą, wręcz egzotyczną mieszankę, a ich przygody potrafią podnieść ciśnienie i wywołać rumieniec na twarzy. Ponadto pojawiają się bohaterowie poboczni, w większości znani z poprzedniej części – Amelia i młodsze siostry, Cam Rohan, o którym mieliśmy okazję przeczytać w Wyjdź za mnie oraz denerwujący i niepoważny lord Ramsay, jedyny mężczyzna z rodu Hathawayów. Do rodziny dołącza także guwernantka, która ma za zadanie zadbać o etykietę młodszych dziewczyn – Poppy i Beatrix, które bliżej poznamy w kolejnych częściach serii.

Niestety jest i minus, który zdecydowanie zaważył na mojej końcowej ocenie – powieść rozpoczyna się okropnym opisem, w którym autorka pragnęła zawrzeć wszystkie najważniejsze informacje o głównych bohaterach. Rozumiem, że dla czytelnika, który sięga pierwszy raz po jej dzieło, będzie to ułatwieniem w odnalezieniu się w historii, niemniej dla mnie – jako osoby, która świetne zna bohaterów i ich charaktery – tego rodzaju powtórzenia są nużące, by nie powiedzieć nawet, że denerwujące i odbierające satysfakcję z lektury. Ponadto momentami miałam wrażenie, że autorka bardzo szybko pragnie przejść przez jakąś scenę, więc pozbawiała ją wszelkich opisów i elementów emocjonalnych, by natychmiast przeskoczyć do następnych wydarzeń. Przyznaję – momentami byłam naprawdę zdziwiona, gdyż zupełnie nie spodziewałam się takich zagrywek ze strony mojej ulubionej pisarki!

Podsumowując muszę jednak przyznać, że pomimo lekkiego rozczarowania, powieść Lisy niesie ze sobą zapowiedź kolejnych, bardzo emocjonujących opowieści. W dodatku nie da się ukryć – prostota niektórych wydarzeń, naturalność bohaterów i ich problemy, które chwytają czytelnika za serce, z pewnością mogą rekompensować wszelkie niedociągnięcia. Nie jest to moja ulubiona część serii, ale nie żałuję, że ją posiadam – stanowi istotny wkład w historię rodziny Hathawayów. Czy polecam? Owszem – pod warunkiem, że zechcecie poznać część pierwszą – Wyjdź za mnie. Oba tomy podejmują interesującą tematykę cygańskich obyczajów i zachowań, a przede wszystkim pozwalają nam zobaczyć tę kulturę od innej strony – tu Cyganie nie są niebezpiecznymi tułaczami, lecz ludźmi uczuciowymi, którzy poszukują własnego miejsca w nieprzyjaznym świecie... A przy tym potrafią być bardzo.. namiętni! Daję ocenę 3+/6.


Original: Seduce me at Sunrise
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 15.09.2011
Cała seria:


#2 Uwiedź mnie
#3 Pokochaj mnie
#4 Zaufaj mi
#5 Znajdź mnie 

Trailer:
 

29 lipca 2012

TOP 10: Najlepsze ekranizacje!

Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu na blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - w każdy piątek wypatruj nowego tematu na dany tydzień.

Dziś przyszła pora na... Dziesięć najlepszych ekranizacji książek!

Przyznaję wprost - jest tego bardzo dużo, zwłaszcza w przypadku adaptacji powieści XIX-wiecznych... niestety nie wszystkie umieściłam w rankingu - co mnie bardzo denerwuje! Ale na koniec wspomnę też o tych filmach, których nie znajdziecie w tym zestawieniu top 10 :)


1. Harry Potter i Insygnia Śmierci
(reż. Agnieszka Matysiak, David Yates, 2010-2011)

Wszystkie części są świetne (no w zasadzie Czara ognia i Komnata Tajemnic podobały mi się najmniej...), ale ostatnie dwie części adaptacji siódmej księgi były... nieziemskie! Oczywiście zawsze znajdzie się coś, do czego można się przyczepić i co nie odpowiadało wyobrażeniom zagorzałych fanów, ale... nic nie pobije tych emocji towarzyszących obu odcinkom Insygniów Śmierci! Stanowczo  najlepsi aktorzy, najdoskonalsza muzyka.... słowem najlepsza ekranizacja ever!


2. Władca Pierścieni
(reż. Peter Jackson, 2001-2003)

Kocham całą trylogię Władcy Pierścieni i nie zliczę nawet, ile razy widziałam każdą z adaptacji - zarówno w wersji kinowej, jak i reżyserskiej. Po prostu kocham - nic tego nie zmieni! Dodam nawet - może nieco zuchwale - że z większą radością i tak sięgam po film, niż książkę. Powieść bowiem zawiera wiele elementów, które mi nie odpowiadały, a film wydaje się być kompilacją najważniejszych wątków. Może się mylę, ale takie odnoszę wrażenie już od ponad dziesięciu lat :)


3. Wyznania Gejszy
(reż. Rob Marshall, 2005)

Nie przeczytałam jeszcze książki - przyznaję otwarcie. Ale nie sądzę, by ktoś stworzył piękniejszy film od tego, który zaproponował nam Rob Marshall. Wyznania Gejszy są po prostu nieziemskie! Uwielbiam zarówno aktorów, którzy wcielili się w głównych bohaterów, jak i ścieżkę dźwiękową. Ale przede wszystkim wydźwięk filmu - dramatyczny, pełen ekspresji i utajonych emocji ukrytych pod powściągliwością i pozornym chłodem Japończyków.


4. Duma i Uprzedzenie
(reż. Joe Wright, 2005)

W moim rankingu na pewno pojawi się bardzo dużo adaptacji powieści z XIX wieku, ponieważ właśnie takie filmy lubię najbardziej. Dlatego też wybranie Dumy i Uprzedzenia było dla mnie oczywistością od pierwszej chwili, gdy pomyślałam o rankingu. Raz, że po obejrzeniu tego filmu wciąż na nowo zasłuchiwałam się w ścieżce dźwiękowej (która później stała się nieodłącznym albumem na mojej mp-trójce), to w dodatku w wolnych chwilach uparcie wracałam do kilku moich ulubionych scen, oglądając je wciąż od nowa. Słowem szaleństwo!


5. Pamiętnik
(reż. Nick Cassavetes, 2004)

Teraz powiem coś bardzo okrutnego i przyznaję - nie zdarza mi się to często, w sumie prawie wcale... Otóż ekranizacja Pamiętnika jest tysiąc razy lepsza od książki! Nicolas Sparks spartaczył robotę - mówiąc najprościej. Jego powieść nie ma nawet grama emocji, podczas gdy przy filmie nie można usiedzieć spokojnie, bo łzy zalewają twarz widza od nadmiaru wrażeń. Tak, to piękny, emocjonujący film, do którego zdarza mi się wracać i który za każdym razem wprowadza mnie w tak samo wielką rozpacz. Coś niezwykłego! 


6. Północ Południe
(reż. Brian PercivaL, 2004)

Omawiana w poprzedniej notce adaptacja powieści Elizabeth Gaskell także musiała się znaleźć na liście moich ulubionych ekranizacji, bowiem przyznam szczerze - oszalałam na punkcie tej historii! Nie umiem nawet opisać, jak bardzo marzy mi się posiadanie książki tej autorki, natomiast do miniserialu chętnie powracam w wolnych chwilach, by choć fragmentami popatrzeć na moich ulubionych bohaterów i jeszcze raz przeżyć te wszystkie uczucia, które towarzyszyły mi przy pierwszym spotkaniu z Margaret i Johnem!


7. Ostatni Mohikanin
(reż. Michael Mann, 1992)

Przyznaję, że film znacząco różni się od powieści autorstwa Jamesa Fenimore'a Coopera. Ale nie zmienia to faktu, że ekranizacja ta jest naprawdę kawałkiem dobrego kina, przy którym widz może poczuć przedziwną mieszaninę emocji i zadowolenia. Osobiście Ostatniego Mohikanina oglądałam tak często, że znam go na pamięć! I zawsze chętnie do niego wracam :)


8. Perswazje
(reż. Adrian Shergold, 2007)

Ten film mogłabym oglądać raz za razem i zawsze będę go przeżywała tak samo silnie, jak przy pierwszym zobaczeniu. Historia Anny i Fredericka bardzo mi się spodobała, a wybrani do tej telewizyjnej adaptacji aktorzy spisali się na medal - ot co! Emocje gwarantowane - mogę jedynie polecić :)


9. Dorian Gray
(reż. Oliver Parker, 2009)

Choć książkowy Dorian Gray znacząco różni się od filmowego, to z całą stanowczością mogę powiedzieć, że adaptacja Olivera Parkera jest nieziemska! Film niesamowicie mnie wciągnął, a uroda Bena Barnesa zrekompensowała wszystkie niedociągnięcia tej adaptacji.  Tak, Dortian Gray jest godnym obrazem emocjonującego Portretu autorstwa Oscara Wilde'a!


10. Romeo i Julia
(reż. Franco Zeffirelli, 1968)

Zawsze byłam przekonana, że adaptacja sztuki Shakespeare'a w wykonaniu Leonarda DiCaprio i Claire Danes to najlepszy film ze wszystkich możliwych ekranizacji. Okazuje się jednak, że wystarczyło pogrzebać trochę w historii kinematografii, by znaleźć taką oto perełkę - oglądałam angielsko-włoską adaptację z łzami w oczach. Piękna! Po prostu przepiękna!

->TRAILER 




Do tego rankingu niewątpliwie dodałabym też Dziwne losy Jane Eyre (ale tę wersję z 1997 roku, w reżyserii Roberta M. Younga), Plac Waszyngtona (reż. Agnieszka Holland, 1997) oraz najlepszą z możliwych ekranizację powieści Wichrowe wzgórza (reż. Peter Kosminsky, 1992) z Ralphem Fiennesem w roli Heathcliffa <3 Niestety top 10 wymusza jednak konkretną liczbę wybranych tytułów.

A Wy? Macie ulubione adaptacje filmowe? W TYM rankingu na przykład opisałam, jakie jeszcze książki POWINNY zostać zekranizowane. Wszyscy jednak wiemy, że nigdy film nie odda w pełni charakteru powieści. A już tym bardziej, gdy dotyczy ona  naszej ULUBIONEJ powieści... ;)

Na koniec piosenka. Jak filmowo, to filmowo ;) Aż się łezka w oku kręci, gdy słucham tego utworu...

27 lipca 2012

"North & South" reż. Brian Percival (miniserial BBC, 2004)

"Margaret Hale (Daniela Denby-Ashe) dorasta w komfortowych warunkach w rolniczej południowej Anglii. Ale kiedy jej ojciec, pastor Richard Hale (Tim Pigott-Smith), niespodziewanie opuszcza Kościół z pobudek sumienia, przenosi całą rodzinę: słabowitą żonę Marię (Lesley Manville) i służącą Dixon (Pauline Quirke) do miasta przemysłowej północy - Milton. Margaret i jej rodzina wystawiona jest na poważny kulturowy szok. Od razu po przybyciu do Milton społeczne koszty rewolucji przemysłowej są dla dziewczyny jasno widoczne. Toteż panna Hale zaczyna darzyć miasto i jego mieszkańców sporą niechęcią. Jednym z nich jest John Thornton (Richard Armitage), właściciel zakładu przemysłu bawełnianego. Margaret postrzega go jako uosobienie wszystkiego, czego nie znosi w północy Anglii. Jakkolwiek losy Margaret i Johna wyglądają na splecione.."
(źródło opisu – filmweb.pl)

Piękna Margaret wraz z rodzicami i służącą przenoszą się ze spokojnego, angielskiego Południa na północ kraju – do Milton. To wiecznie szare, hałaśliwe miasto nie jest jednak wymarzonym miejscem dla kobiety, która wychowała się w komforcie i spokoju, lecz Margaret nie należy do panien słabych. Wkrótce kobieta poznaje ludzi z klasy robotniczej i z kilkoma się nawet zaprzyjaźnia. Tymczasem zaskakujące i niezbyt przyjemne spotkanie z przemysłowcem i właścicielem fabryki bawełny – Johnem Thorntonem – niespodziewanie odmienia życie bohaterki...

Szczerze mówiąc nie czuję się kompetentna w ocenianiu filmów, dlatego też ta notka będzie dosyć luźnym zbiorem moich spostrzeżeń dotyczących miniserialu BBC, który ostatnio miałam okazję obejrzeć. Film jest dla mnie odskocznią, odpoczynkiem w chwilach, gdy nie mam ochoty na książkę (choć są to sytuacje sporadyczne). Kiedy więc postanowiłam sięgnąć po czteroodcinkowy serial Północ Południe, nie sądziłam, że adaptacja ta wywoła we mnie taką mieszaninę odczuć!

Północ Południe to XIX-wieczna powieść autorstwa Elizabeth Gaskell, której jeszcze nie miałam okazji przeczytać, ale niewątpliwie uczynię to już niebawem. Historia młodej, pięknej i odważnej panny Margaret Hale rozbudziła we mnie tęsknotę za minionymi czasami, za codziennością życia dam i gentlemanów, za światem, którego nigdy nie będzie dane nam doświadczyć. Uczucia te znacząco wpłynęły na mój odbiór dzieła, bowiem film ten przeżywałam zaskakująco mocno!


Choć nie miałam okazji jeszcze poznać treści książki, uważam, że do ról Margaret i Johna wybrano wspaniałych aktorów. Zarówno Daniela Denby-Ashe jak i Richard Armitage doskonale się spisali – w kreację odgrywanych przez siebie postaci włożyli wiele pracy i zaangażowania. Obserwując ich spotkania, ich wzajemny stosunek do siebie i ich problemy, którym musieli stawić czoła, widzę przede wszystkim szeroką i pełną różnorodności paletę uczuć – oschły i nieprzystępny Thornton oraz niezależna i odważna panna Hale to bohaterowie, których nie sposób nie polubić!

Na szczególną uwagę zasługuje ścieżka dźwiękowa, która w moim przypadku bardzo zagrała na emocjach – delikatna, ale nie pozbawiona pewnej melancholii i smutku, jeszcze głębiej wciągnęła mnie w rozgrywające się na ekranie wydarzenia. Myślę, że ta odpowiednio dobrana muzyka miała spotęgować dramatyzm wydarzeń. W dodatku każdy z odcinków kończy się w kulminacyjnym momencie, przez co powoduje w widzu poczucie tęsknoty i głodu historii. Osobiście przyznaję, że pod koniec pierwszego odcinka byłam w prawdziwej rozsypce. Sławne słowa głównej bohaterki: „Chyba wiem, jak wygląda piekło. Jest białe. Śnieżnobiałe” sprawiły, że wpadłam w rozpacz i ten rzewny stan ducha nie opuszczał mnie aż do końca adaptacji. A nadmienię, że wszystkie cztery części obejrzałam za jednym zamachem – nie mogłam oderwać się od ekranu!

Uwielbiam filmy tego rodzaju – przyznaję się otwarcie do popełnienia "zbrodni". A jest nią niewątpliwie oddanie serca bohaterom tej ekranizacji – ogromnie polubiłam piękną, odważną Margaret, zazdroszcząc jej jednocześnie tak wielu rzeczy, a także zakochałam się w nieprzystępnym, lecz szalenie przystojnym Johnie Thorntonie – wobec tego typu mężczyzn nie potrafię być obojętna (tak, zarówno Thornton, jak i bohater Perswazji – Frederick Wentworth, to w tym momencie moi ulubieni bohaterowie ekranizacji XIX-wiecznych powieści nie tylko niezwykła uroda aktorów ma w tym swoją zasługę, lecz także osobowość postaci, w które się wcielili – tajemniczych, uwodzicielskich i odpowiedzialnych gentlemanów, których obecność daje kobiecie niewyobrażalne oparcie i poczucie bezpieczeństwa). Drogie Panie, ten film będzie idealny dla każdej romantyczki, która uwielbia historie rozgrywające się w połowie XIX wieku w Anglii. Przy serialu BBC spędzicie niewątpliwie miło czas, oddając się na cztery godziny całkowitemu zapomnieniu. Myślę, że warto zaopatrzyć się także w chusteczki – historia niesie z sobą wiele smutku, choć wzruszeń również nie zabraknie. Tak więc szczerze polecam!

Daniela Denby-Ashe jako Margaret Hale

Richard Armitage jako John Thornton
Strona filmu → TU
Najpiękniejszy utwór (moim zdaniem) ze ścieżki dźwiękowej? → TU

Oficjalny trailer :)

25 lipca 2012

Wakacyjny konkurs!

Będzie krótko i zwięźle. Na Tirindeth's Books stuknęło pięć siódemeczek, czyli mojego bloga odwiedzono 77777 razy (a nawet i więcej, ale ta liczba jest magiczna!), tak więc organizuję mały konkurs z tej okazji :) Na czym polega zabawa? 

Regulamin: 
1. Organizatorem jest osoba prywatna prowadząca bloga Tirindeth's Books, a nagrody pochodzą z mojej prywatnej biblioteczki;
2. Aby wziąć udział w zabawie, należy w komentarzu wpisać swój ulubiony żart, anegdotkę, kawał (na poziomie oczywiście, wszelkie rasistowskie, homofobiczne czy stereotypowe żarty nie będą brane pod uwagę!);
3. Należy też podać swój adres mailowy;
4. Na koniec należy wybrać książkę, którą chciałoby się zdobyć;
5. Konkurs trwa od 25 lipca do 3 sierpnia 2012 r. (do północy), wyniki ogłoszę dnia następnego, a o zwycięstwie powiadomię drogą mailową oraz w stosownej notce na blogu (wszelkie późniejsze zgłoszenia nie będą brane pod uwagę);
6. Trzech zwycięzców (każdy otrzyma jedną z książek) wybiorę na podstawie najbardziej zabawnego żartu, który doprowadzi mnie do łez (ze śmiechu oczywiście);
7. Nagrody zostaną wysłane listem poleconym po tym, jak otrzymam adresy korespondencyjne od zwycięzców;
8. Udział może wziąć każdy, osoby nie posiadające bloga proszone są poza mailem podać też swoje imię. Liczę na uczciwość zgłaszających się, zatem jeśli odkryję, że ktoś zgłosił swoją kandydaturę więcej niż JEDEN RAZ, zostanie zdyskwalifikowany!

Lektury, jak widać, raczej babskie - wszystkie opowiadają o wielkich uczuciach i walce o swoje marzenia :) Wydaje mi się więc, że jak na wakacyjny konkursik, bardzo trafione ^^

 Niewzruszenie - Ewa Nowak
Zakochani - Lauren Kate
W pogoni za marzeniem - Kate Le Vann

Baneru, jak widać, zabrakło, bo nie umiem się obsługiwać programami graficznymi, zatem więcej wymagań nie ma. Oczywiście będzie mi miło, jeśli gdzieś tam komuś szepniecie o zabawie - im więcej zgłoszeń, tym ciekawsza rywalizacja.

Na koniec tylko dodam, że teraz moje konkursy będą właśnie tak wyglądały - więcej informacji uzyskacie  na TEJ STRONIE.

Życzę wszystkim powodzenia :) Niech dobry humor Wam sprzyja! :P

23 lipca 2012

"Dom na placu Waszyngtona" Henry James

"Klasyka gatunku: frapujący portret kobiety, walczącej o siebie i swą
miłość. Niezapomniana historia miłosna z akcją w XIX-wiecznym Nowym
Jorku, stylowo opisana przez wielkiego pisarza. "


Doktor Sloper wraz ze swoją siostrą, wdową Penniman, wychowuje swą jedyną córkę, którą otwarcie uważa się za pospolitą i ledwie interesującą. Młoda Katarzyna jest cicha, spokojna i zamknięta w sobie, nie ma więc wielu przyjaciół, natomiast ponad życie kocha swego ojca, choć ten nie okazuje jej wylewnie uczuć. Pewnego dnia młoda dama poznaje przystojnego młodzieńca – Maurycego Townsenda, który zaczyna interesować się dziewczyną. Doktor Sloper, początkowo zaskoczony, z czasem zaczyna mniemać, iż Maurycy nie interesuje się Katarzyną dla niej samej, lecz dla jej fortuny. Postanawia więc wybić córce z głowy tę znajomość...

Dom na placu Waszyngtona, powieść wydana w 1881 roku, to moje pierwsze spotkanie z twórczością Henry'ego Jamesa, jednego z najpopularniejszych pisarzy XIX wieku. Przyznaję, że już wcześniej przymierzałam się do innej jego książki – Portretu damy, ale ostatecznie piękna ekranizacja Domu zmobilizowała mnie do sięgnięcia najpierw po historię Katarzyny. Przyznaję, że obok wielkiej ciekawości i świadomości, że to spotkanie będzie czymś niezwykłym, czułam też obawę – czy aby autor nasyci swoją opowieścią tę romantyczną część mojej duszy, która domaga się wielkich uniesień? Czy przyciągnie moje spojrzenie w kierunku dziejów Katarzyny, tak przepięknie pokazanych w ekranizacji z 1997 roku?

Narracja powieści sama w sobie przykuwa uwagę, bowiem od pierwszych stron wiemy, że historię opowiada sam autor, niczym bohater powieści, który żyje razem ze Sloperami. Nad wyraz wnikliwa obserwacja Henry'ego, jego wyważony język i obrazowe przedstawienie sytuacji młodej bohaterki i jej rodziny sprawiają, że dzieło Jamesa można określić jako świetną powieść psychologiczną, której motorem napędowym jest przede wszystkim dojrzewanie Katarzyny. Niezwykłą cechą powieści (którą niechybnie niejedna osoba mogłaby nazwać wadą, lecz punkt widzenia zmienia się z biegiem wydarzeń) jest owa oczywista świadomość, jakie pobudki kierują bohaterami – nie ma tajemnicy, którą należy odkryć. Jako widz doskonale wiemy, dlaczego pan Sloper nie ufa panu Townsendowi, jakie plany wobec młodzieńca ma panna Penniman, by z czasem cicho domyślić się finału.

Katarzyna Sloper tak naprawdę jest najdziwniejszą i najbardziej tajemniczą bohaterką w całej tej historii i niewątpliwie jedną z najbardziej niezwykłych kobiecych postaci, jaką poznałam w całym moim życiu. Jej spokojna, cicha natura i powściągliwość w wydawaniu osądów oraz okazywaniu uczuć potrafi rozstroić nerwowo czytelnika, który w pewnym momencie nie pragnie niczego innego, jak tylko wyjaśnienia – co czuje ta młoda dama? Jakimi myślami się zadręcza? Czy ta historia ją zmieni? Na te pytania odpowie finał powieści, który niechybnie niejedną osobę bardzo zaskoczy.

Czytając Dom na placu Waszyngtona pojęłam jedną niezwykłą rzecz. Powieść ta z pozoru może wydawać się pozbawiona wielkich emocji, bowiem kalkulująca, spokojna narracja Jamesa przywodzi na myśl bardziej sprawozdanie lekarskie, niż opowieść o namiętności. Jeśli jednak pozwolimy sobie na otwarcie serca, jeśli pozwolimy sobie poczuć się jak XIX-wieczna dama, która właśnie czyta ową powieść w zaciszu ojcowskiej biblioteki, w lot zrozumiemy, że będą nam potrzebne chusteczki.

My, ludzie XXI wieku, czasem zupełnie nieświadomie oczekujemy gwałtowności, bezapelacyjnej otwartości i emocjonalnego ekshibicjonizmu – tak teraz wygląda nasz świat. Ostentacyjny, wylewny, nastawiony na mocne doznania. Kiedy jednak wyciszymy umysł i serce, dostrzeżemy w niepozornej, ledwie 220-stronicowej historii życia Katarzyny prawdziwą namiętność, czystą i nieskalaną pędem codzienności. Zrozumiemy emocje bohaterki, zapłaczemy w stosownych momentach, by w innych uśmiechnąć się z nadzieją. Dzieło Henry'ego Jamesa to przepiękna, bogata opowieść o młodej kobiecie, która po prostu mi zaimponowała. I nawet znajomość fabuły (wynikająca z wcześniejszego obejrzenia ekranizacji) nie popsuła mi smaku poznania tej historii, a jedynie pogłębiła we mnie pewność, iż próżno szukać we współczesnej literaturze tak doskonałych emocji. Czy polecam? Byłoby absurdem użyć tak trywialnego słowa – ja Was błagam, byście sięgnęli po dzieło Jamesa! Ocena 6/6 także nie odda moich emocji, niemniej jestem pewna, że do Domu na placu Waszyngtona jeszcze wiele razy powrócę...

Original: Washington Square
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 10/2009 
Plakat do filmu:  


Dodam, że film nakręcony w 1997 roku, z Jennifer Leigh i Benem Chaplinem w rolach głównych to piękna i jedyna w swoim rodzaju ekranizacja. Gorąco polecam, a oto najbardziej znana scena z filmu (trailera coś nie mogę namierzyć :P):

22 lipca 2012

"Zdobyć donżuana" Nicole Jordan

"Miłosne fortele w rozpalającej emocje powieści autorki z czołówki amerykańskich list bestsellerów

Kiedy Eleanora Pierce zobaczyła swojego narzeczonego, wicehrabiego Wrexham, w towarzystwie kochanki, z miejsca zerwała zaręczyny. Dwa lata później czarujący hulaka wraca z długiej podróży i wprowadza chaos w uporządkowane życie Eleanory, ponieważ... postanowił odzyskać jej względy. Nie przypuszcza jednak, że dziewczyna ma swój przewrotny plan..."


Eleonora, siostra Marcusa Pierce, lorda Danvers, to urodziwa, młoda dama, której ciotka usilnie próbuje znaleźć męża. Ale Eleonora nie jest potulną panną, lecz silną i pewną siebie kobietą, która pragnie zapomnieć o niepowodzeniach przeszłości i odnaleźć prawdziwą miłość. Kiedy więc na horyzoncie pojawia się obietnica zaręczyn z włoskim księciem Lazzarą, bohaterka postanawia wykorzystać rady swej przyjaciółki Fanny i uwieść arystokratę. Ale wtedy w jej życiu ponownie pojawia się dawna miłość, hrabia Wrexham, który niegdyś zranił ją okrutnie, a ona zerwała z nim zaręczyny, uznając go otwarcie za libertyna i rozpustnika. Po dwóch latach jednak dziewczyna odkrywa, że ponowne spotkanie z byłym wcale nie wyglądało tak, jak tego pragnęła, bowiem jej opanowanie uleciało w chwili, gdy tylko na nią spojrzał. A to dopiero początek problemów, jakie przyniesie ze sobą ich spotkanie...

To już moja czwarta przygoda z twórczością Nicole, której książki ukazały się w Polsce dzięki wydawnictwu Amber. Muszę przyznać, że zniechęcona nieco słabym tomem trzecim – Uwieść pannę młodą – po Donżuana sięgnęłam z wahaniem, choć nie ukrywam, że postać Eleonory już wcześniej wzbudziła we mnie ciepłe uczucia i byłam ciekawa jej historii, której został poświęcony tom czwarty Wojny zalotów (The Courtship Wars). Eleonora, podobnie jak Lilian Loring, to postać, przy której nie sposób się nudzić, a jej szalone pomysły niejedną osobę mogą wprawić w dobry nastrój. Z taką też myślą zasiadłam do lektury.

"Możesz okazywać zainteresowanie innym mężczyzną, by wywołać jego zazdrość, ale uważaj, by nie posunąć się za daleko, bo obudzisz uśpionego demona..." *

Hrabia Damon Wrexham, jak można się spodziewać, jest mężczyzną nie tylko szalenie przystojnym, ale także intrygującym, o otwartym umyśle i z sekretami, których dotąd nikomu nie zdradził. Od chwili, gdy tylko się pojawia na scenie, czytelnik jest pewny, że potyczka pomiędzy nim a Eleonorą będzie wielkim wydarzeniem. Niestety Nicole popełniła istotny błąd w kreacji tego bohatera – zdradziła jego myśli już na samym początku historii. Przez to czytelnik doskonale wie, jakimi pobudkami kieruje się hrabia, a to odbiera powieści pikanterii i tajemniczości. Choć czytelnik ma możliwość obserwowania wydarzeń od samego początku i stoi na uprzywilejowanej pozycji, bo wyprzedza bohaterów w domysłach, to i tak świadomość poznania ich tajemnic nie pozwala w pełni poczuć dreszczyku emocji. Przynajmniej do czasu.

I tu następuje to, co w romansach Nicole na początku nie było tak widoczne, a co zmieniła powieść Usidlić piękność – erotyka. Autorka po raz kolejny daje niesamowity popis swoich umiejętności narratorskich, przybliżając widzowi chwile uniesienia pomiędzy głównymi bohaterami i prawdopodobnie wywołując przez to w większości czytelniczek poczucie zazdrości. Która bowiem by nie chciała tak wprawnego, czułego kochanka? Która nie marzyła choć raz w życiu o wielkim uczuciu, które spalałoby od środka, nie dając chwili wytchnienia? Im dalej zagłębiamy się w historię Eleonory i Damona, tym bardziej jesteśmy przekonani, że ta opowieść śmiało dogania w swym wydźwięku Usidlić piękność. A przez to wywołuje niesamowite emocje. Dodatkowym atutem są także krótkie fragmenty z książki Anonimowej damy na temat tego, jak młoda, dobrze wychowana panna może uwieść gentlemana a każda z tych rad rozpoczyna nowy rozdział powieści, dostarczając czytelnikowi dobrego samopoczucia.

"W żadnym wypadku nie powinnaś dać poznać po sobie, że mężczyzna zrobił na tobie wrażenie, zwłaszcza jeśli tak właśnie się stało." **

Zdobyć donżuana tak naprawdę ma jeden poważny mankament – tytuł. Na pewno niejedną z Was aż odrzuca na myśl, by wymówić taki tytuł, stojąc w publicznej, osiedlowej bibliotece wśród obcych ludzi. Osobiście nigdy w życiu nie wypożyczyłabym takiej książki, bo nie dość, że okładka nijaka, to i wydźwięk niespecjalnie urokliwy. Jeśli jednak pozwolimy sobie na ominiecie spojrzeniem tytułu, okazuje się, że powieść Nicole nie jest tak pusta i nijaka, jak polska oprawa dzieła. Ja bardzo przyjemnie spędziłam czas z tą lekturą, przymykając nawet oko na powierzchowną i niezbyt zachęcającą kreację realiów londyńskiego życia w pierwszej połowie XIX wieku. Pomijam to wszystko z prostego powodu – sama historia Eleonory i Damona przyniosła ze sobą to, czego oczekiwałam – wzruszenia i emocje. I dlatego polecam tę część z prawdziwą radością wszystkim czytelniczkom spragnionym uczuć, a powieść Nicole otrzymuje ode mnie ocenę 4+/6!

Original: To romance a charming rogue
Wydawnictwo: AMBER
Data wydania: 14.07.2011 (zielona okładka)
* cytat (fragmenty z poradnika Anonimowej damy), str. 114. 
** cytat (fragmenty z poradnika Anonimowej damy), str. 7


 Seria The Courtship Wars składa się z 6 części:

# 1 To Pleasure A Lady (Rozkosze damy)
 
# 2 To Bed A Beauty (Usidlić piękność)
 # 3 To Seduce A Bride (Uwieść pannę młodą) 
# 4 To Romance A Charming Rogue (Zdobyć donżuana) 
# 5 To Tame a Dangerous Lord 
# 6 To Desire a Wicked Duke

19 lipca 2012

Lipcowy stosik książkowy part 2 & zapowiedzi!

Pierwszy raz w karierze mojego bloga wstawiam dwa stosiki w ciągu jednego miesiąca! Ale postanowiłam zaprezentować Wam zdobycze, które wyłowiłam w wielkiej akcji sklepu Weltbild - wyprzedają setki wspaniałych powieści i to za grosze! Akcja Milion książek na lato -> TU! Szczerze mówiąc to ja już tam nie powinnam w ogóle zaglądać, bo zostanę bankrutem! (albo raczej zostanę bankrutę - w języku fejsbuka :P)

Co upolowałam w ciągu ostatnich dwóch tygodni?

1. "Dom na placu Waszyngtona" Henry James - moja perełka, najlepszy zakup od dawien dawna! Nie dość, że Świat Książki pięknie wydał tę powieść, to jeszcze sama treść jest obłędnie niesamowita, choć bardzo specyficzna. Właśnie czytam, ale nie śpieszę się - tą książką należy się delektować! Obejrzałam już film i pamiętam, jakie ekranizacja zrobiła na mnie wrażenie. A jakie będą moje odczucia wobec książki? Recenzja już wkrótce :)

2. "Podarunek" Cecelia Ahern - bo mnie okładka urzekła :)

3. "Pamiętnik do przyszłości" Cecelia Ahern - słyszałam wiele dobrego o tej książce, więc czemu nie?

4. "W cieniu Pałacu Zimowego" John Boyne - jakoś tak miałam ochotę na coś z rosyjską zimą w tle :) Mówiłam Wam już, że uwielbiam język rosyjski? :P

5. "Czarne wzgórza" Nora Roberts - nie ukrywam, że za tą autorką nie przepadam od chwili, gdy miałam niemiłe spotkanie z jej powieścią Zorza polarna. Coś jednak w tych wzgórzach mnie zainteresowało, więc dam Norze jeszcze jedną szansę ;)

6 i 7. "Villette" Charlotte Bronte (dwa tomy) - postanowiłam zebrać wszystkie dzieła sióstr Bronte, a wydanie tej powieści ze Świata Książki wygląda naprawdę cudnie! Poza tym na okładce pojawiają się prześliczne wyżły - jeden wygląda zupełnie jak mój piesek Kajtek <3

8. "Boska komedia" Dante Alighieri - grzechem byłoby nie kupić za te niecałe 10 zł! I w końcu klasyk - domowa biblioteczka bez Dantego?! Skandal! :P

9. "Nie opuszczaj mnie" Kazuo Ishiguro - coś mnie przyciągnęło do tej powieści - nie wiem, czy to okładka z jedną z moich ulubionych aktorek, czy recenzje w internecie... w każdym bądź razie kupiłam!

10. "Magiczne lata" Robert McCammon - jedyna książka, której nie kupiłam, a którą dostałam - od wydawnictwa Papierowy Księżyc :) Dziękuję temu Panu, który wie, że  to o nim ;) 

I małe zapowiedzi :)

27 lipca 2012 
Yakuza. Bliźniacza krew
Agata Romaniuk
Bellona

Rewelacyjna powieść nastoletniej autorki!

Życie płatnej zabójczyni jest pełne przelanej krwi i nienawiści. To wszystko stało się nieodłącznym elementem życia Namidy, która jako jedyna kobieta zabiła więcej ludzi niż większość mężczyzn w Yamaguchi-gumi. Pod czas jednego ze zleceń jej zdaniem mniej niebezpiecznego ledwo uchodzi z życiem. Chcę dowiedzieć się kim był jej tymczasowy pracodawca, który wystawił ją na pewną śmierć. Niestety jego tożsamość nie jest nikomu znana.

9 października 2012
Czas pomiędzy nami  
Tamara Ireland Stone
Prószyński i S-ka

Nastoletnia dziewczyna zakochuje się  w chłopaku z niedalekiej przyszłości, który potrafi błyskawicznie przenieść ją w dowolne miejsce na świecie. Ta sama wyjątkowa zdolność do podróżowania w czasie i przestrzeni, która ich połączyła, w pewnym momencie ich rozdzieli. Oboje wiedzą, że chłopak będzie musiał wrócić tam, skąd przybył.
Tamara Ireland Stone – szczęśliwa żona i matka (która od czasu do czasu wciela się w rolę superbohaterki), miłośniczka zwierząt, zapalona czytelniczka, amatorka gadżetów technicznych. Nie potrafi żyć bez muzyki. Autorka powieści dla młodzieży. „Czas pomiędzy nami” to jej debiut na polskim rynku wydawniczym, prawa do ekranizacji powieści nabyła wytwórnia CBS Films.

Na koniec piosenka, przy której czasem mam ochotę sobie popłakać. Ot tak, bo jest romantyczna! :)