Premiera: 28 czerwca 2017
Moje pierwsze spotkanie z twórczością Marissy Meyer miało miejsce kilka lat temu, gdy sięgnęłam po Sagę Księżycową – czterotomową serię będącą retellingiem baśni o Kopciuszku, Czerwonym Kapturku, Królewnie Śnieżce i Roszpunce. Dwie wydane w Polsce części tej serii bardzo przypadły mi do gustu i wiedziałam, że chętnie sięgnę po kolejne dzieła autorki. Kiedy więc w moje ręce trafiła jej nowa powieść, Bez Serca, z jednej strony wiedziałam, czego się spodziewać, a z drugiej byłam nieco zawiedziona wyborem historii. Alicja w Krainie Czarów Lewisa Carrolla nie jest moją lubioną opowieścią, zatem i przeszłość Królowej Kier nigdy specjalnie mnie nie interesowała. Dlatego też rozpoczynając lekturę Bez Serca wciąż powtarzałam w myślach pytanie, czemu Meyer nie może w końcu wymyślić własnej opowieści, tylko wciąż opiera swoje dzieła na historiach stworzonych przez innych? Pamiętałam jednak o swoich zachwytach nad Sagą Księżycową, dlatego rozpoczęłam lekturę. Na początku trudno było mi się wciągnąć w opowieść. W pewnym momencie jednak coś zaskoczyło i… przepadłam z kretesem. Co więcej, pokochałam tę opowieść całym sercem!
Lady Catherine Pinkerton, córka Markiza ze Skalistej Zatoki Żółwiowej, marzy o własnej cukierni. W zaciszu domowym tworzy prawdopodobnie najlepsze smakołyki w całym Królestwie Kier. Bohaterkę poznajemy, gdy pracuje nad trzema cudownymi tartami dla Króla, wkładając w to całe swoje serce. Nie spodziewa się jednak, że na nadchodzącym balu jej życie ma się wywrócić do góry nogami. Król Kier bowiem jest oczarowany nie tylko jej wypiekami, ale także nią samą i pragnie pojąć młodą dziewczynę za żonę. Cath marzy o innym życiu i wie, że jako Królowa nigdy nie będzie mogła mieć swojej wymarzonej cukierni. Bohaterka zrobi więc wszystko, by osiągnąć swój cel. A kiedy w jej świat wkroczy tajemniczy Joker wraz ze swoimi szalonymi przyjaciółmi, nic już nie będzie takie samo.
Królowa Kier to postać negatywna, przedstawiana jako postrach Krainy Czarów. Meyer pokusiła się o to, by w pięknej, romantycznej i smutnej opowieści wyjaśnić, kim była, nim zasiadła na tronie i stała się najbardziej znienawidzoną monarchinią w świecie wykreowanym przez Lewisa Carrolla. Każdy bowiem ma swoją przeszłość i powody, dla których stał się tym, kim jest. I wiecie co? W pełni zrozumiałam tę przemianę. Zrozumiałam, co się stało z bohaterką w trakcie walki o własne marzenia, kiedy jedna błędna decyzja pociągnęła za sobą kolejne i w zasadzie nie było już odwrotu. Meyer udało się pokazać tę przemianę dobra w zło w bardzo przekonujący sposób, jednocześnie tworząc wokół historii niesamowity, baśniowy klimat. Ponadto nie da się odmówić autorce doskonałego pióra i niesamowitego talentu do opowiadania znanych historii w całkowicie nowy, a jednocześnie tak dobrze korespondujący z oryginałem sposób. Nie mogę się nadziwić, że pomimo wszystkich obaw związanych z tematyką książki, tak bardzo pokochałam opowieść o Catherine. Już chyba nigdy nie spojrzę na Królową Kier tak, jak dotychczas.
Dlaczego kruk jest podobny do biurka?
Marissa Meyer w swojej powieści pokazuje, że każde zło ma swoje źródło i świat nie składa się tylko z odcieni bieli i czerni. Pokazuje także, że każda nasza decyzja może być brzemienna w skutkach i może odmienić na zawsze nie tylko nasze życie. Choć finał historii jest nieco dołujący i przyprawia o smutek i żal, nie da się nie spojrzeć na Bez Serca z fascynacją i zachwytem. Magia zaklęta na stronach powieści potrafi omamić czytelnika i wciągnąć w niesamowity świat, w którym wszystko jest możliwe, a doskonała kreacja bohaterów umożliwia ich pokochanie i zżycie się z nimi. Nie wątpię, że historia Królowej Kier zostanie w mojej głowie jeszcze na długo i jestem pewna, że nie raz wrócę do tej opowieści, by na nowo spotkać się z Jokerem, Catherine, Krukiem, Kapelusznikiem i cudownym Kotem z Cheshire. Bardzo, bardzo szczerze polecam!