Pałacyk w Antoninie |
Jakiś czas temu wspominałam na łamach mojego bloga, że w połowie maja będę miała małe „wakacje”, a dokładniej
wyjazd naukowy w kierunku Dolnego Śląska: Wrocław, Legnica i okolice. Dziś opowiem Wam o kilku wybranych miejscach, które szczególnie mnie urzekły :)
Już pierwszego dnia miałam okazję zobaczyć pałacyk myśliwski
Radziwiłłów w Antoninie. Obiekt powstał w latach 20-tych XIX wieku, architektem był Karl Schinkel,
który jest także autorem pałacu w Kamieńcu Ząbkowickim, o którym też wspomnę w tej notce.
Pałacyk w Antoninie - wnętrze |
Antonin niegdyś nosił
nazwę Szperek, ale na cześć Antoniego Radziwiłła nazwa miejscowości uległa
zmianie. Drewniany pałacyk myśliwski posiada trzy kondygnacje, został zbudowany na planie
ośmioboku (co samo w sobie stanowi ciekawą formę), do którego dobudowano cztery
skrzydła z pomieszczeniami mieszkalnymi. W centrum budynku znajduje się
ośmioboczna kolumna ozdobiona głowami jeleni (8 głów na jedną
kondygnację). Jako ciekawostkę dodam, że w latach 30-tych obiekt ten został
podarowany Adolfowi Hitlerowi przez
jednego z Radziwiłłów. Dziś pałacyk został odrestaurowany i pełni funkcję
hotelowo-restauracyjną, co niestety uniemożliwia zwiedzenie wszystkich
pomieszczeń, gdy są zajmowane przez gości. Poza tym muszę przyznać, że nastawiałam się
na imponujący, zapierający dech obiekt, a w rzeczywistości zobaczyłam niezbyt wielką,
drewnianą architekturę, w dodatku budzącą w odbiorcy mieszane uczucia, gdy
spojrzy się na wszechobecne trofea myśliwskie – wypchane głowy jeleni patrzące nam prosto
w oczy… Chyba nie chciałabym tam zamieszkać ;)
Panorama Racławicka - fragment |
Później spędziłam trzy dni we Wrocławiu, gdzie na uwagę na pewno zasługuje Panorama Racławicka.
Osobiście jestem fanką polskiego malarstwa XIX wieku, więc dzieło Styki,
Kossaka i ich kompanów totalnie mnie zachwyciło, choć trzeba przyznać, że przyjemność podziwiania płótna nie jest tania (bilet normalny 25 zł, ulgowy 18 zł). Duże brawa należą się Muzeum Narodowemu (którego oddziałem jest właśnie Panorama), które doskonale opracowało sam obiekt – płótno przedstawiające bitwę pod Racławicami (o długości 120 metrów i szerokości 15
metrów!), rozpięte wokół podestu, na którym stoi widz, przyjęło formę
pierścienia i dodatkowo zostało wzbogacone o sztafaż z imitacją ziemi i
roślinności. Całość działa na odbiorcę bardzo
realistycznie – ma się wrażenie, jakby się weszło w samo centrum bitwy. Takie
XIX-wieczne 3D ;)
Panorama Racławicka - fragment |
Czwartego dnia wyjazdu miałam okazję zobaczyć coś naprawdę
imponującego – pałac Marianny Orańskiej w Kamieńcu Ząbkowickim. To neogotycka
budowla o formach przypominających zamek (ale zamkiem NIE JEST! Podkreślam tę
kwestię, bo często spotyka się określenie „zamek w Kamieńcu Ząbkowickim”, a jest
to błąd), zaprojektowana przez wspomnianego wcześniej Schinkla. Budynek
wznoszono przez ponad 30 lat, by następnie jeszcze długo go wykańczać, zaś
koszt takiej rezydencji można podobno przeliczyć na 3 tony złota.
Pałac w Kamieńcu Ząbkowickim znajduje się na wzniesieniu - tu widok na elewację frontową |
Marianna Orańska to niezwykła postać, o której można by
napisać osobną notkę, ale ja ograniczę się tylko do kilku faktów. Marianna była
księżniczką niderlandzką, która poślubiła Albrechta Hohenzollerna, generała
pruskiego. Ich „udany” związek trwał 10 lat, w czasie których Marianna była
świadkiem zdrad męża, co ostatecznie doprowadziło do wniesienia pozwu o rozwód
– w tamtych czasach było to niezwykle szokującym posunięciem, zwłaszcza ze
strony kobiety. Ale Marianna rozwód dostała, choć nie obyło się bez skandalu –
księżniczka bowiem miała kochanka, z którym zaszła w ciążę. Była to jednak
wyjątkowa miłość, bowiem Marianna ostatecznie kazała się pochować obok swojego kochanka. Pałac
natomiast trafił w ręce jej syna.
Pałac w Kamieńcu Ząbkowickim - wewnętrzny dziedziniec |
Dziś pałac w Kamieńcu Ząbkowickim to w dużej mierze ruina –
podczas krótkiej wycieczki w oczy rzuciły mi się przede wszystkim zawalone
schody, odpadający tynk na ścianach, zniszczone sklepienia. Pałac przeżył
poważny pożar w latach 40-tych. Od kilku lat obiekt znów jest w posiadaniu
gminy, ale prace remontowe posuwają się bardzo powoli, bo – jak to zazwyczaj bywa
– na zabytki nigdy nie ma pieniędzy. Co więcej – wstęp na teren jest płatny i
to w dodatku niemało: 25 zł od osoby dorosłej, 15 zł – dzieci i studenci. Nie mam pojęcia, jakie będą dalsze losy
pałacu – w takim tempie prac, jakie się tam odbywają, nasze pokolenie może nie
dożyć w pełni odrestaurowanego obiektu. Ale może kiedyś znajdzie się jakiś
prywatny inwestor, który wspomoże gminę i uratuje ten piękny pałac? Nie da się
bowiem ukryć, że obiekt ten ma swój urok – kiedy stałam na wewnętrznym
dziedzińcu i słyszałam jedynie wycie wiatru, wrażenie było niesamowite. No
i dodatkowy plus za przemiłego pana,
który oprowadzał po obiekcie ;)
Pałac w Kamieńcu Ząbkowickim - elewacja od strony ogrodu |
Ostatniego dnia byłam także w Lubiążu i zespole klasztornym
cystersów, ale szczerze mówiąc nie wiem, co o tym miejscu napisać. Renowacja
tak gigantycznego kompleksu moim zdaniem stoi pod równie gigantycznym znakiem
zapytania. Koszt wstępu dla zwiedzających to 15 i 10 zł. W tym momencie pracami zajmuje
się fundacja powstała przy Lubiążu, udało im się odrestaurować kilka sal (m.in.
Salę Książęcą, w której znajdują się m.in. portrety dziadków Marii Antoniny), ale to
tylko kropla w morzu potrzeb. Tym jednak, co mnie wyjątkowo zniechęciło do tego
miejsca była bardzo nieprzyjemna przewodniczka oraz fakt, że pracownicy w tym
obiekcie nie mają najwyraźniej szacunku dla tkanki zabytkowej, o czym świadczy m.in. wbijanie gwoździ w ściany (na co jestem osobiście szalenie uczulona). Jak widać każdy ma inną wizję na temat ochrony zabytków ;)
Muszę przyznać, że jestem zadowolona z tego wyjazdu – zobaczyłam kilka naprawdę wartych uwagi miejsc i dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy. Jeśli będziecie mieli okazję odwiedzić któryś ze wspomnianych obiektów, to szczerze polecam! :)
Na koniec przypominam o moim konkursie, który trwa do 15 czerwca i w którym można wygrać nowiutki egzemplarz "Silosa" :)
Wstyd się przyznać, że jako mieszkanka okolic jeszcze nie zwiedziłam tych miejsc. Kiedyś się wybiorę, na weekend. Szkoda, że tak piękne miejsca często przypominają opuszczone ruiny, ale nie zadbane zabytki.
OdpowiedzUsuńNiestety często nie ma kasy na takie wielkie obiekty - np pałac w Kamieńcu jest przeogromny. Naprawdę musiałby się znaleźć jakiś hojny prywatny inwestor. Tyle tylko, że wtedy ten pałac zamieniłby się prawdopodobnie w hotel :/
UsuńPiękne zdjęcia, cudne wspomnienia :)
OdpowiedzUsuńPS
Wiem, ze to już mówiłam, ale zachwyca mnie Twój szablon! Za każdym razem :)
Dziękuję, długo poszukiwałam swojego wymarzonego szablonu i w końcu się udało :)
UsuńJakie piękne zdjęcia! Jak tak na nie patrzę, to aż chciałoby się tam pojechać! W sumie, okolice Wrocławia nie są mi jakoś szczególnie obce, może dlatego, że swego czasu, jeździłam tam na wycieczki :) Aczkolwiek, nie ukrywam, że jestem zdziwiona, iż nikt nigdy nie zabrał nas do Muzeum z panoramą. :o
OdpowiedzUsuńStrasznie podoba mi się pałac... Aż szkoda, że nie ma pieniędzy na odremontowanie go. Jest naprawdę pięknie uchwycony na zdjęciach... Już teraz czuję tę atmosferę, którą musiała być otoczona posiadłość, w czasie gdy żyła tam Marianna. :)
Obiecuję pamiętać o Muzeum we Wrocławiu, kiedy już tam będę po raz kolejny (co pewnie wcześnie nie będzie, no ale trzeba wierzyć :)) Poza tym! Strasznie się cieszę, że twoja wycieczka się udała. :)
Pozdrawiam!
Sherry
Panoramę Racławicka naprawdę warto zobaczyć - to kawał wspaniałego dzieła sztuki i świetnie zaaranżowana przestrzeń :) A co do pałacu w Kamieńcu - rzeczywiście w niektórych momentach całkowitej ciszy można poczuć ducha tamtych czasów. Marianna naprawdę miała piękny dom, choć nie cieszyła się nim zbyt długo niestety.
UsuńAle Ci zazdroszczę. Zawsze powtarzam, że Polska to piękny kraj i ma tyle wspaniałych miejsc do odkrycia. Powodzenia!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę takiej podróży. Ostatnio jestem wielką fanką wszelkich pałacyków, bardzo chciałabym zobaczyć i te :) Wspaniałe! Szkoda, że to tak daleko ode mnie. Na szczęście w mojej okolicy jest też kilka ciekawych miejsc...
OdpowiedzUsuńWarto się wybrać, jeśli będziesz miała czas i możliwość. Dolny Śląsk w ogóle słynie z bardzo dużej ilości pałacyków i rezydencji, więc jest na co popatrzeć. Niestety nie wszystkie są dostępne - pojechaliśmy np do Kwietna, żeby zobaczyć pałacyk Scheiblerów, ale okazało się, że to teraz teren prywatny i nie mogliśmy popatrzeć na budynek nawet z zewnątrz. Szkoda, taki zabytek jest już stracony dla ludzi, skoro nie można na niego nawet spojrzeć :( Ale jest za to kilka innych pięknych obiektów, więc polecam :)
UsuńDolny Śląsk jest przepiękny! dwa lata temu tydzień wakacji spędziłam we Wrocławiu i uważam, je za jedno z sympatyczniejszych miejsc w Polsce.
OdpowiedzUsuńJa muszę przyznać, że Wrocław wydał mi się strasznie chaotycznym i niepoukładanym miastem - tyle ludzi, te pomieszane przystanki tramwajowe, turyści... mieszkam w dużym mieście (w Łodzi), ale tu nie ma takiego zgiełku. Ale jedno trzeba przyznać - tam wszystko tętni życiem, a wieczorem Stary Rynek jest pełen ludzi, co nadaje temu miastu niezwykłej atmosfery.
UsuńA mnie wciąż brak czasu na takie wspaniałe podróże, po twoim poście nabrałam jeszcze większej ochoty na takie ciekawe odkrycia :) Zabierz mnie ze sobą :D jeszcze raz :)
OdpowiedzUsuńOglądając twoje zdjęcia, aż chce mi się rzecz:cudze chwalicie, swego nie znacie.
OdpowiedzUsuńDolny Śląsk jest piękny. Nigdy tam nie byłam, ale teraz już wiem, że muszę koniecznie pojechać w tamte rejony.
Masz rację - na Dolnym Śląsku jest bardzo ładnie, chociaż byłam tylko w niektórych miejscach i nie widziałam wszystkiego. Ale warto pojechać - jest co zwiedzać :)
UsuńŚwietne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńO matko, o matko, o matko <3 Jaka piękna architektura! Moje oczy nie potrafią wrócić na miejsce po obejrzeniu takich cudów O.O
OdpowiedzUsuń